Mam LPG i mi gaśnie

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Witam wszystkich szanownych klubowiczow mam pewien problem od 2 miechow mam LPG i wszystko bylo by wspaniale gdyby nie to ze jadac dluzej na jednym biegu zazwyczaj V z wieksza predkoscia 120-140 km/h puszczam na luz a tu wszystkie kontrolki mi sie zaplaja silnik nie pracuje i mam 10 minutowy postoj bo nie mozna juz odpalic ostatni wymienilem swiece i bylo oki ale znow mi sie tak zaczelo dziac jak jechalem do Gdanska to powyprzedzalem troche i chcialem dac mu troche odpoczac a wtedy taka niespodzianka. Jezlei macie jakies pomysly co to jest bo w serwisie gdzie zakladalem nic mi nie pomoga jak tego nie zobacza a nie bede gosci wizol do Gdanska zeby im pokazac. Kumpel mowil zebym wymienil przewody wysokiego napiecia kopulke i paluszek ale zanim wydam 2 stowy chcialbym wiedziec czy mi to pomoze. UFF ale sie rozpisalem Dzieki za pomoc
Pozdrowienia z Olsztyna
Yoki
  
 
A silniczek ci snie przegrzewa albo nie przegrzal kiedys???
Jak nie to przyslon moze dolot powietrza treoche o jakas 1/3. A jak i to nie pomoze to wymin kable WN. A na benzynie jak jest??
Tez ci nie chce odpalic??
  
 
Poczytaj w naszym dziale Warto Wiedzieć - porady dotyczące instalacji, ja raczej stawiam na rurę od powietrza masz ją ustawioną pod "prąd" i nabiera dużo powietrza przy tej prędkości.
  
 
Własnie o to chodzi ze do tej pory mialem ustawiona w przeciwna strone do kierunku jazdy i mi gasl ale po wymianie swiec bylo juz oki ale w tym miejscu gdzie byla ustawiona rura bylo troche za goraco i stawal sie dosyc mulowaty wiec przenioslem ja pod katem prostym pomiedzy reflektor a akumulator wiec nie moze byc mowy o zbyt szybkim pedzie powietrza ale moze... wiec chyba trzeba bedzie wybrac mula choc spranego pokombionuje cos jescze
  
 
Silnik sie jeszcze nie przegrzewa jak tak gazuje to ma tylko 90 stopni a na beznie jescze nigdy to sie nigdy cos takiego nie zdarzylo
  
 
Ja miałlem podobne objawy z tą różnicą że gasł mi praktycznie po każdym zdjęciu nogi z gazu (każde światłllla skrzyżowanie zmiana biegu itp.....) ale na początku było podobnie jak u ciebie przy zimnym silniku gasł i nie dawał sie odpalić przes jakieś 10 -15 minut bez względu nato w jaki sposób próbowałem to zrobić ( gs , bęzyna....)Problem pojawiał sie bardzo żadko a mechanicy i inni tacy czarodzieje nie mogłi nic znaleść bo w warsztacie było wszystko w porząku, z czasem problem sie nasilał a w końcu okazało sie że padnięty był czujnik położenia przepustnicy po wymianie jest już ok (tylko nie wiem czy u Ciebie jest taki czujnik bo Ty masz chyba gaźnik)
Druga sprawa tak na zdrowy rozsądek 140 km/h to już chyba max możliwości poloneza(przynajmniej u mnie) może on ma za dużą dawke i sie po prostu zalewa ?? Ale pojęcia nie mam czy sie nie myle.
Nie wiem czy cokolwiek pomogłem, życze rychłego znalezienia przyczyny. POZDRAWIAM
  
 
GASS 140 to nie jest max
  
 
W moim 1,6 140 to niestety jest max i w dodatku nie zawsze osiągalny(przy skręconym LPG nawet 140 nie moge wydusić).
  
 
Panowie 140 to już dużo, ale jeszcze nie max. Ja swoim zależnie jak bardzo jest odkręcony polecę 140, ale wszystko tak lata w kabinie że tylko szaleniec pojedzie w ten sposób dłużą chwilkę.
Ale do rzeczy. Ja mam 1,5GLE i miewam prawie to samo. Po pierwsze co musisz sparawdzić i po kolei wykluczać, bo nie widzę innego wyjscia -trzeba dbać o filter powietrza. Po drugie świece czyścić i sprawdzać kolor nagaru, bo to może wiele powiedzieć o ustawwiniu zapłonu. Później własnie wspomniany zapłon ( wystarczy przestawić o 1-3 stopnie i właśnie może robić takie psikusy. Dalej przewody WN, wbrew pozorom to bardzo ważne i ma kolosalne znaczenie. Później można sprawdzić pływak bo może zalewa się.
Jak dla mnie to przewody, a ja nigdy nie zrzucam na luz podczas jazdy. Zawsze staram się dojechać do skrzyzowania jak tylko się daleko da na biegu.
  
 
Dzieki wszystkim za odpowiedz bede robil tak jak powiedzial Majchal i eliminowal wszsystko po kolei sprawdze najpierw jednak rure papierowa doprowadzajaca powietrze moze jednak miejsce kolo reflektora nie jest najlepsze dla gazu. Jak bedzie cos wam przychodzilo do glowy chetnie przeczytam. Jeszcze raz dzieki.

Z pozdrowieniami
Yoki
  
 
Witam,
Ja mam rurę za lampą i nie narzekam.
Sprawdź też stan filtra gazu podobne sceny miałem przy zapchanym filterku.
Pozdrawiam
Gucio
  
 
Witaj Yoki,

Miałem podobne objawy, też mam 1.6 GLI.
Powodem okazała się sonda Lambda. Podawała niewłaściwy sygnał i komp zubażał mieszankę, a obajwy były bardzo podobne, po zdjęciu nogi z gazu, hop i jakby odcięcie było, kontrolki i już. Co ciekawe na benzynie nie było z tym problemu.
Ale gość od gazu stwierdził, że komp Poloneza jeśli nie dostaje sygnału przechodzi na charakterystykę awaryjną (bogata mieszanka) i dlatego nie gasł, natomiast komp gazowy już nie daje sobie z tym rady.

Pozdrawiam,
Andys
 
 
Witam
Nie chce zaczynac nowego tematu wiec pisze tutaj. Kumpel ma poldka 1.6 GLi z 97r. i problem jest taki, ze jak jest silnik zimny to wszystko dziala dobrze na gazie i na benzynie, ale jak sie juz rozgrzeje to gasnie przy wrzucaniu luzu podczas jazdy (to samo na gazie i na benzynie!!!), cieply silnik strasznie nie rowno chodzi i czasem gasnie na wolnych obrotach , a czasem nie. Napewno nie jest to problem dolotu powietrza( nie ma rury pod prad), filt gazu wymieniany kilka dni temu.... Oczywiscie wszystkie objawy sa identyczne na benzynie jak i na gazie. Co to moze byc ???
Pozdrawiam Punko
  
 
Zacznę dość standardowo, ale niekiedy to już wystarcza - ZRESETOWAĆ KOMPA!
  
 
Do Yoki:
Napisz mniej więcej od jakich prędkości zaczyna ci gasnąć. Spróbuj całkiem zdjąć tą rurę z obudowy filtra powietrza i wtedy sprawdź czy dalej będzie to samo. Dziwi mnie tylko to, że po takim zgaśnięciu nie możesz go odpalić przez 10 minut. Jaką masz instalację gazową (z silnikiem krokowym czy na śrubę?)
  
 
witam

Czyli wszyscy maja i tzn wtryska u siebie ? Ja nie widze nic innego niz za uboga mieszanka na biegu jalowym tzn w przypadku kompa to jest chyba jakos programywalne ? dodajesz mieszanki i juz po temacie. Gadanie i tezy pt odwracanie wlotu powietrza tylem do jazdy jest BEZ SENSU. Efekt jest dokladnie taki sam tzn jest dobrze jak sie odkreci troche a silnik nie traci swojej charakterystyki. Majac Gaznik raz tak mialem ze zdechl przy luzie z duzej predkosci no to stop i ciutke odkrecilem srubeczke na parowniku. Az przestalo testowalem . 2 sprawa dosyc istotna w tym klimacie to w przypadku GAZNIKA luz osiowy i wyklepana przepustnica 1 przelotu. Wymiana i to juz!!! w sumie prosta sprawa nauczyl mnie tego Loco Po mojemu to jak jest gaznik i mamy szpare na 1 przelocie to powietrze sobie tam wlatuje i juz jest zaburzenie pracy silnika tzn za duzo powietrza a za malo gazu.
a dobra przeciez to juz jest klepanie billiard razy
Czytajcie WW i forum
  
 
Wynadujecie.... Punko - na początek wymieńcie świece i zresetujcie kompa. Właśnie w carówce ojca wymieniłem dziś świece i nie poznałem samochodu. Ale akurat od dawna wiem, żę padające świece to "bolączka" tego samochodu i po pierwszej jeździe próbnej mówię do taty - "świeczki padły". Objawy identyczne - gaśnie na benie i na gazie na jałowym.
  
 
Mrożek, tak z ciekawości, jakie świece założyłeś??
  
 
Mam takie same objawy od kilku dni, gdy sie rozgrzeje traci obroty i gaśnie - stawiam również na świece swój przebieg mają, jutro wymieniam - "only ISKRA"
  
 
To co zwykle czyli Iskierki. Zazwyczaj kupywałem zwykłe czerwone, ale ojcieku kupił zielone do gazu (na których się "przejechałem", ale zobaczymy, może teraz wytrzymają dłużej - za pierwszym razem padły mi po 3000 km). Wcześniej były championki - wytrzymały 10 tys.
Przyczyną częstego padania świec w tym silniku była nieszczlna uszczelka podgłowicowa. Spod głowicy olej wylewał się już hektolitrami. Uwaga - nie było wcale tak, że dokumentnie wydmuchało uszczelkę. Po prostu tylko bardzo intensywnie się silnik pocił pod głowicą - nie czekałem aż się auto rozkraczy na dobre gdzieś na drodze. W ostatni weekend wymieniłem w końcu to nieszczęsne badziewie i okazało się że olej dostawał się do komór spalania - nagaru się trochę nazbierało. Spalający się nagar osadzał się na świecach powodując ich przyspieszone zużycie. Co ciekawe - miejscami było widać czyściutkie aluminium tłoków i głowicy, więc nie było tak tragicznie. Przy okazji zawsze wymieniam też uszczelniacze zaworowe. Silnik nareszcze przestał kopcić z rury wydechowej. Tak poza tym - był w idealnym stanie, przy przebiegu 60 tys km żadnego progu (nawet nagaru) na cylindrach. A tłoki tzw, zmodrnizowane to piękna robota - widać że konstrukcyjnie są o klasę lepsze od starszych.
Jeszcze jedna refleksja - z wymianą uszczelki w dohc jest mniej roboty niż w seryjnym. Niezłe jaja były jak z trudem wyszrapałem klawiaturę (bo k... przeszkadza te plastikowe podszybie w MR93) i mi się to g... rozlecialo w rękach. Potem się naszukałem tych podkładek, spęzynek, dźwigienek itp. A złożyć to istna łamigłowka - bez książki można na tym strawić pół dnia (też się leniłem i nie chcialo mi się isć po książkę - efekt: nie grały dźwigieniki z zaworami lenistwo nie popłaca ) . W silniku zero szlamów czy innej takiej podobnej mazi , po prostu złociutki - jeźdzony na lotosie 15W40, ale REGULARNIE wymieniany i ogólnie zadbany (bo dbam o swoje bryki, przynajmniej mechanicznie muszą być sprawne). Więc jak widać to tylko kwestia dbałości o silnikai stylu jazdy.
Poza tym - dohc rulez!!!