Witam!!!
Normalnie szlag mnie zaraz trafi.
Chwalilem groszka,ze smiga jak dzikus bezawaryjnie, to czego sie domagal to mu zmienilem, uzbieralem wiekszosc frutow do remontu totalnego a ten mi teraz z czyms takim wyskakuje. Sprawa zaczela sie we wtorek. Caly dzien auto zapieprzalo jak maly parowozik. Padal wtedy solidny deszcz. Pojechalem do szkoly na zajecia i zgasilem silnik. Wychodze z zajec wsiadam lapie za wajche i krecimy rozruchawnikiem. Zawsze zaskakiwal od razu. Teraz nie. Patrze czy ssanie dalem - jest. Krece dalej dupa zimna, podobnie jak silnik. Nie odpalil. Pomyslalem, ze moze biedaczkowi nalalo sie wody przez kratki w klapie wiec zostawilem go do rana. Rano to samo, z tym, ze przynajmniej zaczal fukac przy zapalaniu. Potargalem go na linie i tez nic.Wywalilem ukryty wylacznik zaplonu,bo byl zgnily, tez nic. W garazu okazalo sie, ze jakas menda zamienila kable zaplonowe miejscami

przy okazji ustawiony zostal zaplon wg ksiazki, rozebrany gaznik, wymieniony zaworek iglicowy bo ten co byl to ja nie wiem jak on na nim chodzil, bo nie powinien. Wymieniony wkret regulacji mieszanki, bo tez cos nie halo z nim bylo i mnie wqrwial, bo sie od wibracji sam zakrecal i malucha dusilo. Po tych zabiegach auto palilo normalnie az do wyjazdu z garazu kiedy to odpalil, po 30 sek. zaczal chodzic na jednym garze,az zdechl i nie odpalil juz. Co z nim jest do stu beczek kiszonej kapusty???
Wymienilem jeszcze swieczki, ale jedna jest sucha a druga zalana. Nie mam juz pomyslow co z nim zrobic??? Rozrzad, zawory czy co???
-----------------
http://plepleple.pl
[ wiadomość edytowana przez: el_comendanto dnia 2005-12-09 16:50:18 ]