Witam.
Schodzę dziś do ladnej,żeby do szkoły pojechac,odpalam i słyszę coś jak bulgotanie pod maską.Zgasiłem silnik,otwieram maske i wisze plame oleju metr/metr pod silnikem i olej spierdzielajacy sobie po filtrze oleju.
I tu mam dwa pytanka:
1.Czy to mozliwe,ze filtr tak sam z siebie mógł sie odkrecić(jak go ruszałem,to sie go dało przekręcić i w prawo i lewo).Dokręciłem go tylko ile mogłem i nic nie sprawdzalem,bo sie do szkoły spieszyłem,tak że nie wiem,czy jest uszkodzony.Może sie filtr tak po prostu rozwalć(peknąć czy cós innego)??
Filtr i olej zmieniane 1000km temu.
Jak sie okaze,ze to tylko filtr zawinil,to bedzie ok.Kupie jutro nowy olej i filtr i sie zrobi.
2.I druga hipoteza,nie mam pojecia,czy logiczna i mozliwa,ale mi przyszłą do głowy.Otóz-czy jesli jest walnieta uszczelka pod głowica,to moze tyle plynu sie dostac do oleju,ze rozwali filtr i zacznie przez nigo cieknąc???(to już chyba najpierw przez bagnet powinno wywalic).
A tak mi to przyszło do głowy,bo od wymiany płynu w chlodnicy na zimowy 1500km temu dolałem juz ok 1,3 litra.
Wycieków nigdzie nie widzę,masełka na korku śladowe ilosci(ale robie tylko kilka km do pracy dziennie -to moze stad) ,na bagnecie wcale.
I sie obawiam,czy uszczelka pod głowicą nie padła.
Jak ktos mi napisze,ze moja hipoteza to kompletna bzdura to mnie bardzo ucieszy.
Aha- 2 dni temu ustawialem gaz na analizatorze- wyszło by cos,jakby mi wpierdzielała płyn???
Jesli to nie uszczelka,to gdzie moze ten płyn spierdzielac???Jaki powinien byc korek na zbiorniczku wyr. bo u mnie jest jakis metalowy z dwoma dziurkami i zamykany na zasadzie jak węże strażackie(qrna nie wiem jak to wyjasnicnie zakrecany na gwint,tylko dwie zakladki na korku,dwie na zbiorniczku,wkłada sie miedzy siebie i przekręca).
Namotałem strasznie,ale prosze o wyrozumiałosc
