Sortuj wg daty: rosnąco malejąco |
![]() Quattro Nissan Sunny / Mazda 6 Tam gdzie pierniki | 2006-02-24 02:02:39 w zasadzie nie potrafie tego skomentowac... eeee Mezczyznom ku przestrodze ??? ![]() Czy mężczyzna potrzebuje małżeństwa? Zofia Milska-Wrzosińska 03-03-2004, ostatnia aktualizacja 20-12-2002 15:45 Dla mężczyzny ślub to inwestycja coraz mniej opłacalna. Ociągają się zwłaszcza mili chłopcy, za których chętnie byśmy wychodziły. Co ich powstrzymuje? Znajomy czterdziestolatek na pytanie, czy uważa swoje małżeństwo za udane, odparł: "Dla mojej żony z pewnością". Mężczyźni z młodszego pokolenia, by uniknąć tego rodzaju gorzkiej konstatacji, odwlekają ślub, jeśli w ogóle zamierzają go brać. Tymczasem, jak wynika z badań, zdecydowana większość młodych kobiet lubiłaby wyjść za mąż, i to niekoniecznie dlatego, że męskie szowinistyczne społeczeństwo poddało je od dzieciństwa ukierunkowującemu treningowi (gumowy słodki dzidziuś, kuchenka, mebelki jak prawdziwe), ale raczej ze względu na to, że są bystre i widzą, jak jest: małżeństwo jest układem dobrze zaspokajającym potrzeby kobiety, jeśli tylko umie się ona w nim przytomnie umościć. Matrymonialny odwrót Z kolei dla mężczyzny ślub to inwestycja coraz mniej opłacalna. Jeśli wierzyć antropologom, małżeństwo monogamiczne samo w sobie jest porażką podstawowej strategii prokreacyjnej samca bazującej na zapłodnieniu maksymalnej liczby partnerek. Mężczyźni byli zmuszeni z tego wzorca zrezygnować, bo nadprodukcja przypadkowo poczętych dzieci przestała być akceptowalna moralnie, społecznie i ekonomicznie. Przestawili się zatem z ilości na jakość i zaczęli dbać o mniejszą liczbę dzieci poczętych z jedną partnerką, a nie z wieloma. To sytuacja dla kobiet bardzo korzystna. Niestety, od jakiegoś czasu mężczyźni są w matrymonialnym odwrocie. Wprawdzie nie wszyscy - życie pokazuje, że tradycjonaliści, którzy w razie czego posłuch w łóżku i w domu wymuszą pięścią, żenią się akurat dość chętnie i bez obaw. Ociągają się raczej mili chłopcy, za których chętnie byśmy wychodziły, ci, którzy szanują i lubią kobiety i zostali wyedukowani w kulturze związku partnerskiego. Co ich powstrzymuje? Pit bez zobowiązań W dzisiejszych czasach seks jest dostępny bez ślubu, dzieci przestały się dzielić na małżeńskie i inne, a legalna żona nie jest gwarantowanym bezpłatnym robotnikiem do obsługi wspólnego gospodarstwa. Mężczyzna może mieć więc poważną wątpliwość, czy małżeństwo jest mu do czegokolwiek potrzebne. Zwłaszcza że kandydatki na żony wymagają dużo, a dają nie tak znów wiele. Chcą dla siebie jednocześnie przywilejów tradycyjnie męskich (wolność, autonomia, samorealizacja), ale też tych uznawanych za raczej kobiece (bezpieczeństwo materialne i społeczne, oparcie). W dodatku trudno im się zgodzić na koszty związku: konieczność dostosowania się do drugiej osoby, obowiązki, odpowiedzialność. Nie muszą i nie chcą prasować koszul, gotować codziennych obiadków, mieć wyłączności na reprezentację rodziny na wywiadówkach i być dyspozycyjne seksualnie na żądanie. Ale z drugiej strony oczekują, że mąż wypełni PIT, naprawi pralkę, da w prezencie najnowszy krem odmładzający za 700 zł i zawsze obiegnie samochód dookoła, by otworzyć drzwi. My, współczesne kobiety, chcemy mieć wszystko natychmiast, bez wysiłku i poświęceń. Zastawiamy więc na naszych mężczyzn liczne pułapki, tyle że w ostatecznym rozrachunku same w nie wpadamy. Politykę finansową ustalamy w duchu zasady: "Co moje, to moje, a co twoje, to jeszcze zobaczymy". Żądamy szacunku dla naszej pracy zawodowej ("Zrób dzieciom kolację, bo ja mam raport do zrobienia na jutro"), ale jej finansowe owoce traktujemy jako prywatny dochód, który zagospodarowujemy zgodnie z naszymi potrzebami, podczas gdy zarobki męża mają być pod naszą kontrolą. W zakresie prokreacji wyznajemy bezkompromisową formułę: "Mój brzuch należy do mnie". Chcemy rozstrzygać o zajściu w ciążę, a nawet jej utrzymaniu lub nie, ale mężczyźnie nie dajemy prawa do decyzji o poczęciu ("No tak, to fakt, mówiłam, że biorę pigułki, bo od dwóch lat biorę. Ale zapomniałam, że akurat zrobiłam przerwę, bo mi lekarz zalecił. No i stało się. Co, nie jesteś zadowolony? Jak nie chcesz, to sobie poradzę, sama urodzę i wychowam"), ani o tym, czy dziecko ma się urodzić ("Jak będę chciała, to usunę, a tobie nic do tego"). Nie chcemy być traktowane jak zabawki seksualne - laleczki dostępne na życzenie dla rozładowania rozmaitych męskich napięć, ale same traktujemy naszych partnerów jak misie pluszaki, w których ramiona wtulamy się, gdy jest nam zimno, smutno i źle, szepcząc przy tym: "Chcę się tylko przytulić... Taka jestem nieszczęśliwa... Na nic nie mam siły". Żądamy, by nasz nowoczesny partner rozumiał, że bliskość fizyczna może być wyrazem nie tylko pragnień seksualnych, ale i czułości, natomiast same nie zamierzamy uznać, że konstrukcja typowego mężczyzny uniemożliwia wytrzymanie dwóch tygodni czysto platonicznych przytulanek. Otóż takie numery wypada robić tylko tatusiowi, który musi znieść stoicko, że w pełni rozwinięta nastolatka pakuje mu się do łóżka, szlochając: "Tato, boję się, miałam taki zły sen...". Jednak na tatusia miało się tylko jedną szansę w życiu, a mąż zasadniczo służy do czego innego. Oczekujemy, że - zgodnie z zaleceniami tygodników kobiecych - nasz partner zapewni nam po kilka orgazmów na życzenie, znajdzie punkt G i wszystkie inne punkty, rozbudzi w nas nieznane nam dotąd pokłady seksualności, a przy tym będzie jak po viagrze (chociaż poczułybyśmy się zdradzone i oszukane, gdyby rzeczywiście ją zażywał), ale nie zamierzamy w najmniejszym stopniu zachowywać się uwodząco, bo przecież erotyczna prowokacja poniża kobietę i czyni z niej podległą samicę. Bez fałszywego wstydu pokazujemy partnerowi nasze fizyczne defekty, bo jeśli kocha, to musi akceptować nas w pełni. Nękanie codzienne Uważamy, że mężczyzna powinien uczestniczyć we wszystkich obowiązkach domowych, również (a może zwłaszcza) tych, których nie lubi: zmywaniu, praniu czy zmianie pieluch, a same się obruszamy, gdy wyraża zdziwienie, że nie pojechałyśmy do wulkanizatora z przebitą przez nas oponą ("Ja miałam to zrobić? Chyba żartujesz! Przecież nie dałabym rady, zresztą nawet nie wiem, gdzie jest warsztat"). Chcemy, żeby nam opowiadał o swoich sprawach zawodowych, a nie lekceważąco zbywał: "Przecież i tak to cię nie interesuje", ale po trzech minutach relacji o negocjacjach, gdzie odegrał pierwszoplanową rolę, wykrzykujemy: "To Marek też tam z tobą był? Nic mi nie mówiłeś, że już wrócił. A wiesz, że jego żona chyba kogoś ma?". Sądzimy, że powinien spędzać więcej czasu z rodziną, nie pracować wieczorami i w weekendy, ale gdy mówi, że wobec tego zrezygnuje z dodatkowego zlecenia i zarobi mniej, niepokoimy się: "A co z naszą działką? Przecież mieliśmy ją w tym roku ogrodzić, wykarczować i rozejrzeć się za jakimś niedrogim projektem". Gdy znękany małżonek próbuje nas przekonać, że nie da się jednocześnie pracować mniej i zarabiać więcej, mówimy znacząco, że inni jakoś potrafią, pozostawiając jego domyślności, czy uważamy go za niedołęgę, czy raczej za cwaniaczka sprytnie wymigującego się od bycia z dziećmi. Chyba nigdy nie miałyśmy takiej szansy stworzenia korzystnego dla kobiet modelu relacji męsko-damskich jak teraz. I tę właśnie szansę krok po kroku marnujemy. Za kilka pokoleń nasze następczynie będą się mogły rozkoszować towarzystwem damskich bokserów oraz mężczyzn homoseksualnych z wyboru rozmnażających się przez klonowanie. Zofia Milska-Wrzosińska psycholog, psychoterapeuta z Laboratorium Psychoedukacji. Wydała książkę "Bezradnik. O kobietach, mężczyznach, miłości, seksie i zdradzie" |
profil-usunięty | 2006-02-24 06:33:48 Ja też narazie nie potrafie skomentowac bo za długie na poranną "posiadówke" na forum ![]() ![]() |
![]() Grzechu Seat Ibiza '00 Legnica | 2006-02-24 17:32:18 ee Q - za dlugie to to ![]() |
![]() Quattro Nissan Sunny / Mazda 6 Tam gdzie pierniki | 2006-02-24 23:04:52 warto przeczytac... choc chyba w interesie pan lezy zeby jak najmniej panow to przeczytalo ![]() |
![]() Jaroslav Opel LUBLIN | 2006-02-24 23:59:44 przeczytałem całe, wstrzymam się z komentarzem do czasu aż się jakaś kobieta wypowie ![]() |
![]() Quattro Nissan Sunny / Mazda 6 Tam gdzie pierniki | 2006-02-25 00:27:39 czyzby identyczne odczucia ?? ![]() |
![]() speedmaster Pony&i30 Częstochowa | 2006-02-25 01:31:57 tchórze ![]() jakby mi się chciało całe przeczytać to bym napisał co myślę ![]() ![]() |
![]() speedmasterka i30 / Pony Częstochowa | 2006-02-25 11:12:20 wg mnie ten artykul za bardzo uogolnia i tez sie z nim praktycznie nie zgadzam. chce wyjsc za maz, ale nie z takich powodow jak sa podane, chociaz Speed hmm.... moze ja sie skusze na to futro za 700zl ![]() ![]() ![]() |
![]() speedmaster Pony&i30 Częstochowa | 2006-02-25 15:44:52
dla Ciebie jestem skłonny poświęcić pół premii na to futro ![]() |
profil-usunięty | 2006-02-25 18:21:06 Tylko czy pół premii wystarczy na to futro? ![]() ![]() |
![]() speedmaster Pony&i30 Częstochowa | 2006-02-25 18:34:54 hihi futro za 700 pln to chyba z jakiś myszek albo szczurków ![]() |
profil-usunięty | 2006-02-25 18:43:54 eee to chyba w Czestochowie ![]() |
![]() speedmasterka i30 / Pony Częstochowa | 2006-02-25 18:48:07
a potem bedziesz sie przytulal do tych myszek czy szczurkow ![]() ![]() ![]() |
![]() dcnt Audi 80, Land Rover ... Pilzno | 2006-02-25 19:21:36 jak dama z lasiczka ![]() |
![]() speedmaster Pony&i30 Częstochowa | 2006-02-25 19:57:22
że niby co ja jestem łasiczka ![]() |
profil-usunięty | 2006-02-25 20:04:43 Jesli sie lubiusz łasić do Spidzi to możesz być i łasiczką... ![]() |
![]() speedmaster Pony&i30 Częstochowa | 2006-02-25 20:06:05
to w takim razie jestem 100% łasiczką ![]() |
![]() Konrad_P ni ma rajdówki :-( Kraków | 2006-02-25 20:40:54 dzięki Q świetny artykuł, skąd ja to znam... ![]() ąż w końcu sie zmusiłem żeby coś na PG napisac ![]() |
![]() danielewicz 3BG Gdynia | 2006-02-25 22:08:54 kapitalny artykuł! ![]() |