Essi w agonii... - help! pomocy! aiuto!

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Dziś stało się, co nie powinno się stać. Jadąc do pracy moj Essi (MKVII 1,6 tylko benzin) zastrajkował.

Najpierw zapaliła się lampka poduszki powietrznej, jednoczesnie poczulem, ze gasnie silnik, mimo ze dodawalem gazu. Udalo mi sie wyjechac z tunelu i na poboczu zatrzymalem sie.

Jak go wyłączylem i sprobowalem ponownie uruchomic, to zapalają się wszystkie kontrolki ale dalej... tylko coś stuka rytmicznie (kontrolki wtedy przygasaja).

Odczekałem ok. 10 min. i udało mi się go uruchomić. Niby wszystko w porzadku wiec zjezdzam z chodnika i zjezdzajac z kraweżnika znowu to samo - kontrolka się zapala od poduszki i brak mocy. Ale wówczas już zaczyna być coraz gorzej, bo obrotomierz nie działa, ale jadę... myśle - dojadę do serwisu.

Ale gdy się zatrzymałem się na światłach - było jeszcze wszystko OK, lecz gdy chciałem ruszyć - po prostu żabka, jakbym uczył się jeżdzić?

Niestety musiała być laweta - do serwisu. Ale teraz - proszę Was - podpowiedzcie - co to może być??? Domyślam się, ze elektronika.... ale coś bliżej?

Dzieki za pomoc.
  
 
pewnie masz rację - akcja szkrzynka bezpieczników i zimne/popękane luty może...
  
 
a moze akum nie miał ładowania? przy odpalaniu przy słabym pradze tak jest pykanie przekazników i przygasanie kontrolek.
  
 
Akumulator nie doładowuje się.
  
 
Cytat:
2006-03-24 11:38:37, fryszard pisze:
a moze akum nie miał ładowania? przy odpalaniu przy słabym pradze tak jest pykanie przekazników i przygasanie kontrolek.



aku dotychczas był bez zarzutu. Największe mrozy wytrzymał. A i teraz przejechałem ok 10 km i dopiero coś takiego się stało!
  
 
Sprawdź ładowanie jak podpowiadją chłopaki!!! Wszystko poniżej 13.4V to nie dobrze. Sprawdzisz każdym miernikiem za 20zł
  
 
Cytat:
2006-03-24 11:50:08, SebaNowy pisze:
Sprawdź ładowanie jak podpowiadją chłopaki!!! Wszystko poniżej 13.4V to nie dobrze. Sprawdzisz każdym miernikiem za 20zł



Wiecie co, jak tak piszecie, to mi sie skojarzylo, ze ostatnio (3 miesiace temu) jak bylem w serwisie to cos wspomnieli o kabelkach od ladowania do akumulatora - ze przecieraja sie czy cos.... Oczywiscie ich olalem uznajac, ze chca mnie naciagnac....

Ale zaraz - caly czas mialem zgaszone diody od ladowania. Czy to mozliwe, zeby nie bylo ladowania a diody na desce rozdzileczej sie nie zapaliy?
  
 
miałem ostatnio to samo...i dokładnie te same objawy. Pomogła wymiana kabla od alternatora do rozrusznika który po prostu był przecięty. Moi mzdaniem to elektryka. Alternator nie doładowuje po prostu. Trzeba sprawdzić ładowanie i kable
  
 
U mnie był taki sam efekt jakiś rok temu....okazało się że winne były kable - styki naprawdę były mocno zaśniedziałe. Przeczysciłem i jest OK. A kontrolka z ładowania też nie swieciła
  
 
też niestety tak mialem! stanął skurczybyk i koniec! szczotki alternatora do wymiany i kable! pomoglo jeżdzi do dziś
  
 
Hej
Ale zbieg okoliczności - miałem ostatnio dokładnie to samo i poruszałem to na forum - DOSŁOWNIE TO SAMO.
Ludziska straszyli mnie skrzynką bezpiecznikow i takimi tam - nic podobnego!!!!!
Są to objawy padniętego akumlatora a przyczyną jest alternator lub po prostu przetarte kable. U mnie kosztowało to 30zł - elektryk zrobił obejście przetartego kabla i jest ok - aku się doładował i jest już dobrze. Tak więc nie martw sie - to drobiazg.
Pozdrawiam
  
 
Cytat:
2006-03-24 18:17:33, Darecki pisze:
... Są to objawy padniętego akumlatora a przyczyną jest alternator lub po prostu przetarte kable. U mnie kosztowało to 30zł - elektryk zrobił obejście przetartego kabla i jest ok ...



Dokładnie - kolega mial to samo 3 tygodnie temu we Fieście z 2000 r. Auto zdechło światła przygasły i kaplica. Potem się okazało że przewód od awaryjnych się przetarł i zwarł się z masą Naprawa wyniosła 30 zł A swoją drogą to ciekawe przygody mają użytkownicy aut z pod znaku błękitnego owalu, co ??
  
 
Po pierwsze - serdeczne dzieki za pomoc. Dzieki Wam moglem zweryfikowac, co chca mi zrobic (ile zabrac z portfela)

Po drugie - mieliscie racje - dokladnie wiazka alternator-rozrusznik E95 ZH 16, ktory niestety kosztuje 100PLN, ale wybralem oryginala, bo jak elektryka padnie, to tylko holowniczek mnie czeka.

Jeszcze raz dzieki za wsparcie i pozdrawiam, moze ja sie kiedys nadam???

I jeszcze jedno - przyznali mi w Fordzie, ze beznadziejne to ustrojstwo, jak sie popsuje, to nie zapala sie lampka ladowania aku - wazne, aby o tym wiedziec, ze nie wiesz, czy Ci sie laduje aku.


[ wiadomość edytowana przez: adam_aaa dnia 2006-03-28 10:58:09 ]
  
 
A że się zapytam - w którym ASO byłeś??
  
 
Cytat:
2006-03-28 11:33:43, Kielek pisze:
A że się zapytam - w którym ASO byłeś??



- nie chce robic reklamy wiec na prv
  
 
Adam skasowali ciebie za cos takiego mniej niz mnie na badziewnym warsztacie na Tarchominie
  
 
Prawda jest taka,że dobrze miec zaufanego elektomechnika,ktory zrobi kable,prawde powie i duzo nie weźmie za robote...
Kumplowi w essi VII alternator padł.Na końcówce prądu dojechal do elektryka.Naprawa kosztowała 4godz czekania i 350pln.
Pozdro!!!