Bydgoszcz - mechanik lepkie rece

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Dotyczy: mechanika z nawykiem zlodziejskim
Imie: Adam
Dotyczy rowniez: samego warsztatau i jego wlasciciela.
Miejsce akcji: Bydgoszcz, warsztat mech. na terenie Strazy Pozarnej ul. Pomorska; warsztat jest czescia "firmy", ktora ma reczna myjnie samochodowa na Pl. Koscieleckich, za byla szkola podst.

Akcja: mechank jezdzi Omega A sedan (!) i w oczy zapewnial mnie, ze Omegi to oni znaja i ze spoko...
No to oddalem i sie rozluznilem. Jako, ze firma na dorobku, wspolpracuje ze zdalnym elektrykiem. Wyslali moja Omege do elektryka.
Wrocila. Ponoc cacy.
Pytam co elektryk zrobil.
"Wymienil czujnik." Jaki? "Nie pamietam, czujnik no."
Ile sie nalezy?
"Dla elektryka 170zl. Dla mnie 10 za fatyge. Auto jest cacy"
Super. Place i spadam. Wsiadam. Jade. Cacy nie jest. Z powrotem. Mechanik wysyla mnie do elektryka. Jade.
U elektryka. Pytanie "co Pan zrobil?".
"Poprawilem przewody podcisnienia, bo slyszalem jak sycza".
A czujnik?
"Jaki? Zadnego nie wymienialem"
A ile wyniosla cala usluga?
"120zl"
Mowie, ze auto dalej wariuje na benzynie. Silnik caly czas strzela.
"Z powrotem do mechanika. To do niego nalezy."
Jade do mechanika bo uszom nie wierze. Tak mnie ogolil na 50zl.
Na miejscu jade prosto z mostu. Mechanik na twarzy cegla, widac ze zmiekl ale walczy. Mowi zebym sie bujal i jakby co to do szefa.

Teraz najlepsze.
Szef nie odbiera telefonu. Jade do myjni na Pl. Koscieleckich poprosic chlopka z myjni (notabene bardzo uprzejmy i solidny, mylem tam wczesniej kilka razy) zeby przekazal szefowi, ze prosze o kontakt.
Po dwoch dniach jade tam dzisiaj z zona. Po chwili za nami stanal samochod. Ponoc sam szef. Popatrzyl na mnie, na moje auto (znal mnie wczesniej, bo robilem juz u niego przed tym incydentem) i uwaga: daje dyla. Normalnie uciekl! Chlopak z myjni tylko jeknal z niedowierzania.

To by bylo na tyle.
Pzdr.
  
 
Eee. ja kiedys zawiozlem auto zeby wymienili mi tuleje na wachaczu i debile wymeinili z drugiej strony. Jak im powiedzielm ze ze zlej strony wimeinili to powiedzieli ze niemozliwe i ze tez z drugiej strony sprawdzali (przy mnie) i ze sa OK. Za miesiac przyjechalem do nich bo mi wachacz tarł po przegubie a oni do mnie ze tuleje na wachaczu sa do wymiany. Zajady mi popekaly ze smiechu. Kupilem nowe tuleje i wymienili taniej
  
 
Ja powiem lepiej. Kidyś pojechałem do serwicu Forda żeby mi zrobili "prąd" bo mi cały czas aku rozładowywało. okazało sie że przekaźnik był nie ten. Spoko od tamtej pory było wsio Ok. Ale te chujce zajebali mi brzęczek zapalonych świateł i jednąpłytke CD. Jak tam pojechałem po swoje to wmawiali mi ze to niemożliwe. nic tylko w torby im strzlić
  
 
Witam,
Już wcześniej pisałem ja miałem podobnie tylko jeszcze gorzej w Łodzi w serwisie Zabrocki na ul.Puszkina, zamiast zrobić prządnie to samochód nie tak zrobiony jak owinien pobrudzony bo goście nie wiedzą jeszcze że do kierownicy używa się foli a do tapicerki welurowej brudnymi łapami od smaru się nie dotyka no i żeby nic nie popsuli to też niestety nie a na dodatek orżną cię z kasy bo ci wcisną że musieli to to to tamto to tu był problem to tam

ja poprostu nie dowierzałem , już miałem grubego lać ale a. machnąłem ręką

Pozdrawiam
Trzeba na forum ostrzegać wszystkich klubowiczów przed takimi "serwisami " jak w Łodzi Zabrocki.
  
 
Aso Konocar.
Oddaję auto. W schowku obok ręcznego leży kilka drobnych ot 8-10 zł, rękawiczki a z pod spodu wystaje kawałek 5 dych. Widzę to kątem oka, wysiadając z auta ....moment zawachania ale nie chce mi się do auta schylać, zostawiam. Wracam po dwóch dniach. Wszystko jest na miejscu. . Od tej pory nie zważam na nic i zawsze jest ok.
  
 
W Poznaniu przy wyjedzie na Lubon (przy shell) jest blacharz, nie dosc ze nie zrobil dobrze to jeszcze ukradli mi 3 perfumy warte razem 600zl.
  
 
Ja zawsze oddaje samochód goły, chociaż rzadko oddaje do mechanika, którego nie znam... a jak znam, to już bardzo dobry kolega, a taki jeszcze nigdy mi nic nawet nie przesunął o cm. Przecież wystarczy wziąć reklamówkę i do niej wszystko wrzucić, przeważnie to nam daje nawet szansę trochę przywrócić porządek w samochodzie, bo połowa rzeczy później już do niego nie wraca, będąc niepotrzebnymi jak się okazuje
  
 
Hehe widze temat sie rozkreca A tak nawiasem to kto zostawia perfumy w aucie :/ I to w dodatku na 600zł Ja bym mu nie zaplacil. A wlasnie mi sie przypomnialo ze kiedys oddalem fure do blacharza na dlugi weekend. W poniedzialek odebralem auto i przy sprzataniu znalazlem DUREXA. Na szczescie zapakowanego jeszcze Szkoda ze licznika nie spisalem przed oddaniem auta do zakladu to bym wiedziel ile sie nasmigali fura :/
  
 
Cytat:
2006-09-08 22:29:44, matadorRS pisze:
A wlasnie mi sie przypomnialo ze kiedys oddalem fure do blacharza na dlugi weekend. W poniedzialek odebralem auto i przy sprzataniu znalazlem DUREXA. Na szczescie zapakowanego jeszcze


heh, żebyś czasem nie miał przygody rodem z pewnego polskiego filmu oczywiście, o ile dobrze pamiętam, zamiast omegi w rzeczonym filmie "grała" vectra z charakterystycznym "joker" na rejestracji
  
 
joker no mam nadzieje że nie spotka cię taki los...
  
 
migdałki mogły by boleć
  
 
ja bym na Twoim miejscu zmienił tablice rejestracyjne, to niewielki koszt ( plus logo unii na tablicy ) w porównaniu z zostaniem "ssakiem leśnym"
  
 
Ja mam "swoje" miejsca w Bydgoszczy i jeszcze nigdy mi nic nie zgilelo ani mnie nie oszukali. jak ktos bedzie chcial namiary(mechanik,elektryk lub blacharz) to moge podac.
  
 
A tak piszecie odrazu, żeby zmieniał chłopak rejestracje itp., a skąd wiecie jaką ma orientację seksualną, może akurat mu przypasuje taki bieg wydarzeń...
  
 
Cytat:
2006-09-09 11:46:46, sewcio pisze:
A tak piszecie odrazu, żeby zmieniał chłopak rejestracje itp., a skąd wiecie jaką ma orientację seksualną, może akurat mu przypasuje taki bieg wydarzeń...


Eee Bez takich mi tu. Naszczescie autko juz dawno sprzedane moze kogos innego "przećwicza"
  
 
A ja mam zawsze kłopot ze stanem paliwa po wizycie u lakiernika.
Jaki by nie był to zawsze kilka litrów "wyparuje w piecu" - tak mi powiedzieli
Ostatnio odstawiłem ome na pare drobiazgów. Komputer pokazywał 55 km do końca zbiornika. Jak wyjechałem od lakiernika zaraz przestawił się na 11km pomimo że nagrzałem silnik.

Pare litrów wyparowało
  
 
Cytat:
2006-09-11 14:31:59, Scooby pisze:
zawsze kilka litrów "wyparuje w piecu" - tak mi powiedzieli


Niezły musi być ten lakiernik, skoro wstawia cały samochód do pieca po malowaniu Rozumiem, że opony i uszczelki obkłada lodem

Stary, dajesz się robić koncertowo w człona i w dodatku jeździsz do nich ponownie? Ech...