Problemy z silnikiem 1050cm...

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Od jakiegos tygodnia co dzien rano,dzieje sie to samo
Silnik zapala od pierwszego razu...zadnego problemu.Przejade suka jakies 2-3km...I gasnie Nie da sie gnoja nijak "utrzymać",zeby silnik nie przestał pracowac(ani gaz do dechy,ani wbicie biegu,i poprostu puszczenie,go z "rozpędu"..).Poprostu zgasnie....Poczeka sie te 2 minutki,i znowu zapali.I bez problemu jezdzi cały dzien.Po południu juz tego nie ma jak wracam do chaty po 8h roboty...
Tylko kur* takie jaja z rana
Gaznik z automatycznym ssaniem,i sie to pewno pierd**,ale jak ogladałem to wczoraj,wszytko było git....
Ma ktos jakies pomysły,na to.Bo juz kur** nie mam sił do tego
  
 
Wsadz zwykły gaźnik z recznym ssaniem

ps a na jakiej zasadzie dizała to ssanie- klapka na gardziel czy osobne wzbogacenie mieszanki
  
 
Predzej włoze inny silnik Niz bede z ganzikiem kombinował....

Automatyczne ssanie-dodatkowa przepustnica nad gardziela,ktora jest sterowana sprezyna z bimetalu...A ta ma kontakt z płynem chłodzacym...
Dzisiaj troche pogrzebałem i pozmieniałem,jedna rzecz...Jak jutro ustapia te problemu,to powó bedzie totalna bzdura
  
 
A może za słabo katujesz ten silnik - daj mu pogarkach niech nagar wypluje
  
 
Albo panweki
  
 
juz sprawa sie rozwiazała.....
Wystarczyło zmienic ustawienie dolotu z letniego,na zimowy I jak reką odjoł
  
 
Cytat:
2006-09-27 16:54:58, Buczek21 pisze:
juz sprawa sie rozwiazała..... Wystarczyło zmienic ustawienie dolotu z letniego,na zimowy I jak reką odjoł



a zaraz by cały motor chciał zmieniać