Pomocy w omie SZCZUR!!!!!!!! TO NIE ŻART

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
wiem że pękniecie ze śmiechu ale mam nielada problem
w komorze silnika mojej omy dziś rano zauważyłem że mam gościa -SZCZUR !!!!! nie mogę go z tamtąd wywalić bo tak się bydle ukryło że szok nawet mój jamnik go tam wyczówa ale nie może do niego dotrzeć . co robić ???????? przecięż bestia może mi narobić szkód że chej!!!!!!
  
 
Nie chce mi sie wierzyc, ze jak pojezdzisz ze dwie godziny to szczur przezyje takie temperatury i wibracje
  
 
Potraktuj go wrzącą wodą, od razu spitoli z piskiem. Tylko uważaj, gdzie lejesz, żebyś czegoś w silniku nie zalał. Ja tak załatwiłem skurczybyka w kratce spływowej w garażu...
  
 
ja się nie śmieje bo sam to miałem woziłem go kilka godzin wysoka temp. silnika go nie wygoniła dopiero sprężone powietrze na stacji go przestraszyło - finał: poprzegryzane pare kabli kilka godzin roboty przy izolowaniu i wymianie oraz kupa śmiechu ludzi.
  
 
Lepiej sie pospiesz bo ja tak kota płoszyłem, że się usmażył i pękł a wtedy był po prostu horror w aucie /zapachowy/
  
 
zupper... kujde nie przy jedzeniu.
  
 
dziś rano sprawdzałem czy jeszcze bydle tam siedzi i nie wiem kable całe / mam nadzieje / wszystko chodzi i jest ok. może się wyprowadziła bestia //heh !! Grande sorry - smacznego .
  
 
Cytat:
2006-11-16 09:26:04, zupper pisze:
ja tak kota płoszyłem, że się usmażył i pękł



jak tego dokonałeś? ale numer...
... śniadanie faktycznie przestało smakować
  
 
Cytat:
2006-11-16 10:05:29, driver215 pisze:
Grande sorry - smacznego .



driver luzik... piłem do zuppera i jego historii o kocie. Bleeeehhhh
  
 
Wlazł mi kot w czasie mrozów i połozył się na pokrywie zaworów (to był Passat). Kot zamarzł i przymarzł do pokrywy bo auto stało na parkingu w mrozy 2 dni. Kiedyś jade w dłuższą trasę a tu wali jak z cygańskiej chaty. Najpierw myślałem, że może szczur albo mysz na wydechu się upiekła ale nie. Otwieram klapę a tu elegancko lezy kicia na pokrywie zaworów. Ma wytrzeszcz dwugałczny, napuchnięta i pęknięta z tyłu. Wszystko wylało się na kolektor wydechowy stąd ten makabryczny smród!! Kota zdjęłem z dekla zakopałem na parkingu ale do bebechów ni jak dobrac się nie mogłem. To co szmata to szmatą ale reszta siedzi w zakamarkach wydając aromat gorszy od bodzentyńskich win. Wtedy jako stary wojak /4 lata w MONie/ przypomniałem sobie o sposobach na trupi zapach. Najlepszy jest olej do czyszczenia broni ale takiego z natury rzeczy nie mam więc miejsca gdzie się kicia rozpłynęła zlałem obficie olejem silnikowym.
Przez 2-3 dni śmierdziało olejem ale ten wraz z resztkami kici odparował i po 4 dniach było i czysto i bezzapachowo.
  
 
Dziękuję zupper za bardzo szczegółowy opis przypadku...

Ps.: Ale patent na smórd całkiem w pyte.
  
 
Niektóre niemieckie zakłady ubezpieczeń przyjmują ryzyko poprzegryzania kabli przez gryzonie, łasice, fretki i tym podobne futrzaczki, ale pod warunkiem corocznego wykonania spryskania komory silnikowej jakimś specjalnym środkiem odstraszającym.

Ciekawe czy da się cuś takiego w sprayu kupić, widział ktoś gdzieś?
  
 
zupper ty to dopiero masz przygody mój mały szczurek przy twoim kocie to miki /a tak prawde mówiąc to ten kot jakiś pokirany musiał być - zamarzł ? a może przy zamykaniu klapy w łep mu przygrzałeś i zszedł bidoczek //
  
 
Do dziś się zastanawiam - kot leżał na deklu tak jakby zasnął i przymarzł. Nie było jakichkolwiek śladów , że próbował uciec. Nic go nie trzymało ani nie był w jakikolwiek sposób unieruchomiony. Wyglądał jak normalny kot, który usnął. Nie próbował uciekać.
Ale smrodu nie polecam nikomu ...błeeee
  
 
gdy miałem A to myszy zeżarły mi tylną kanapę i sie wyprowadzily jak tam wlazły-nie wiem,także współczuję
  
 
Cytat:
2006-11-16 11:32:44, zupper pisze:
Wlazł mi kot w czasie mrozów i połozył się na pokrywie zaworów (to był Passat). Kot zamarzł i przymarzł do pokrywy bo auto stało na parkingu w mrozy 2 dni. Kiedyś jade w dłuższą trasę a tu wali jak z cygańskiej chaty. Najpierw myślałem, że może szczur albo mysz na wydechu się upiekła ale nie. Otwieram klapę a tu elegancko lezy kicia na pokrywie zaworów. Ma wytrzeszcz dwugałczny, napuchnięta i pęknięta z tyłu. Wszystko wylało się na kolektor wydechowy stąd ten makabryczny smród!! Kota zdjęłem z dekla zakopałem na parkingu ale do bebechów ni jak dobrac się nie mogłem. To co szmata to szmatą ale reszta siedzi w zakamarkach wydając aromat gorszy od bodzentyńskich win. Wtedy jako stary wojak /4 lata w MONie/ przypomniałem sobie o sposobach na trupi zapach. Najlepszy jest olej do czyszczenia broni ale takiego z natury rzeczy nie mam więc miejsca gdzie się kicia rozpłynęła zlałem obficie olejem silnikowym. Przez 2-3 dni śmierdziało olejem ale ten wraz z resztkami kici odparował i po 4 dniach było i czysto i bezzapachowo.


Zupper, dzięki, uśmiałem sie do łez
niesamowity przypadek...
  
 
Podejrzewam że kto miał to nieszczęście zejść tak samo jak kiedyś bezdomni w stanie wojennym.

Położyli się na rurach z gorącą parą z ciepłowni, tyle że w nocy ciepłownia zrobiła strajk... i już się nie obudzili... swego czasu było głośno o tym.
  
 
ja już wiem ten kot poprostu popełnił samobójstwo !!!
  
 
Albo zeżarł szczura i się zatruł
  
 
moze być również tak ze ten kot pozarł szczura i sie tak najadł ze sie przejadł i bólu brzucha nie mógł wytrzymać i popełnił samobujstwo a jego mazeniem było zginąć w samochodzie a nie pod jego kołami.... wy sie martwicie a moze ten kotek spełnił mazenie ja oso biście współczuje mu bidacek