Zawsze musi byc ten pierwszy raz.

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
I stało się w sobotę nad ranem, zderzyłem się z rzeczywistością jazdy kobiety. Włączając sie do ruchu wjechałem w "dupę" niezdecydowanej kobiecie. Jechała przede mną nowiutka corolla - włączała sie do ruchu na wiadukt tak jak ja. Miała pas do włączania sie do ruchu , oprócz tego prawy pas wolny, lewym jechał autokar, ruszyła a ja już patrzyłem czy ja mam wolne a ona w tym momencie zahamowała wystraszając sie autokaru, hamowanie na nic sie zdało. Huku było co niemiara ale jak wyszedłem z auta to sie okazało ze ja mam tylko ramkę od tablicy rej. uszkodzona a ona parę rys na zderzaku zero wgnieceń. Postanowiłem sie z nią dogadac bo tak to bym pewnie dostał z 6 pkt ze 300 mandatu i 10% po OC. Dałem jej 200 zl i po sprawie. Ale najfajniejsze było to ze z jej auta wysiadł jej 70 letni ojciec i na mnie ty baranie przez takich jak ty to ludzie giną. No trudno przeprosiłem i tyle. Ale weekend miałem skopany. Morał z tego taki że jak teraz zobaczę kobitkę włączającą się do ruchu to trzymam się dalej od niej. No i to że nie wszyscy ludzie są kulturalni, bo pierwsze co zrobiłem ja widząc ze w jej aucie były dzieci i starsze osoby zapytałem się czy nic się nie stało i czy nie potrzebują karetki/.


[ wiadomość edytowana przez: misiekwwa dnia 2008-02-17 20:18:58 ]
  
 
Alez maniery..
  
 
Za Twoje ostatnie słowa, masz u mnie +, a co do kobiet....
Już kiedyś to przerabialiśmy, nie jest ważne kobieta, czy mężczyzna i wśród tych i tych zdarzają się jełopy....
Najważniejsze, że nikomu się nic nie stało i bolody nie ucierpiały, reszta to małe miki
  
 
Kiedy to w Polsce kierowcy zrozumieją, że pas włanczający służy do rozpędzania auta i "wskoczenia" pomiędzy inne samochody, a nie jak to czynią kapelusznicy, dojeżdżają do końca i czakają na kierunku, kiedy pas się zwolni.
Ech...

Misiek, szacunek za to, że nie zjechałeś kobity.
  
 
Cytat:
Kiedy to w Polsce kierowcy zrozumieją, że pas włanczający służy do rozpędzania auta i "wskoczenia" pomiędzy inne samochody, a nie jak to czynią kapelusznicy, dojeżdżają do końca i czakają na kierunku, kiedy pas się zwolni.
Ech...



Pomijajac juz to ale ona miala i prawy pas wolny dopiero lewym jechal autokar, kompletnie nie spodziewalem sie takiej reakcji z jej strony a powninem bo jezdze juz 10 rok
  
 
Miałem niedawno podobną sytuację ,ale nie wiem kto prowadził bo w ostatniej chwili odbiłem i ominąłem jełopa.
  
 
Cytat:
Miałem niedawno podobną sytuację ,ale nie wiem kto prowadził bo w ostatniej chwili odbiłem i ominąłem jełopa.



No właśnie. A propo to było koło Ciebie włączałem się na wiadukt na Płowieckiej jadąc z dołu od Orlenu w stronę Lublina. Tak jak mówią poprzednicy kapelusznicy zawsze na kierunku do końca dojadą albo beda stac i czekac na poczatku pasa i liczyc na kogos ze ktos sie zatrzyma i ich wpusci. Swoja droga kapelusznicy to chyba z Jazdy Polskiej
  
 
dobrze że tylko tak się skończyło.
Miałem kiedyś bardzo podobną sytuacje - mój esperak kontra sejak prowadzony przez babe. Prosta, pusta droga, ona rusza, ja za nią, dla pewności patrze sie w lusterko......i PIERDUT
Prędkosć prawie zerowa - wiec i uszkodzeń brak - nawet ramka przetrwała.
Najlepsze było to, że ja grzecznie awaryjki i wysiadam z samochodu......a baba pojechała - przypuszczam ze nawet nie zauważyła

Widząc babe za kierownicą trzeba niestety uważać i można sobie wmawiać że to męskie i szowinistyczne gadanie, jakieś skrywane kompleksy itp.
Taka jest prawda.
Owszem trafiają sie też jełopy płci męskiej....ale w 90% przypadków dziwacznie zachowujący sie samochód na drodze prowadzi kobitka.
Pozostałe 9% to faceci nawaleni jak szpadle oraz tacy co to już im bliżej do grobu niż do samochodu.
Ostatni 1% to męskie jełopy.

Co mnie przeraża - ostatnio kilka razy chciał mnie staranować autobus.....za którego kierownicą siedziała BABA!!!
Niestety wiekszosć kierowców MZA wyjechała na wyspy, a braki są uzupełniane babami
  
 
mnie denerwuje kierowcy w wieku ok 70 lat :/ ich niezdecydowanie itp. jesli ma wykonac jakis manewr i chociaz bylo 10 dobrych sytuacji zeby go wykonac on wybierze 11'ta ktora sprawia najwieksze zagrozenie ( glownie to tyczy sie wlaczania do ruchu i wyprzedzania )
  
 
Cytat:
2008-02-17 21:17:35, Tomek-Mydlowski pisze:
Miałem kiedyś bardzo podobną sytuacje - mój esperak kontra sejak prowadzony przez babe. Prosta, pusta droga, ona rusza, ja za nią, dla pewności patrze sie w lusterko......i PIERDUT Prędkosć prawie zerowa - wiec i uszkodzeń brak - nawet ramka przetrwała. Najlepsze było to, że ja grzecznie awaryjki i wysiadam z samochodu......a baba pojechała - przypuszczam ze nawet nie zauważyła


Oj zauważyła... tanie auto, stuka, w Warszawie - przestraszyła się - chyba normalne...
Miałem podobną sytuacje w Wawie. Ciemno zimno, deszcz pada, ja na rondzie (chyba waszyngtona) przedemną jakaś kobita w czymśtam, pode mną szyny, na szynach tramwaj i dzwoni . No to ja powolutku do przodu, stres rośni i... puk kobitkę w zderzak (ten od samochodu ). A ona ku memu prowicjonalnemu zdziwieniu zamiast wyjść (i op.. wieśniaka co do dużego miasta przyjeachał), szybki orient lewo prawo i... na czerwonym wycięła przez skrzyżowanie....




[ wiadomość edytowana przez: Navi dnia 2008-02-17 22:07:57 ]
  
 
Z mojego doświadczenia za kółkiem powiem, że kobiety o wiele częściej odwalają akcje niezdecydowania i dziwnych manewrów, ale bynajmniej nie tylko one - niedzielni kierowcy gonią...
Codziennie jeżdżę w ciasnym ruchu miejskim, ale najwięcej niespodzianek spotyka mnie.... w weekendy, kiedy jadę np. do mamci na "niedzielny obiadek".
Także - nie ma co popadać w rutynę, tylko trzeba miec "oczy dookoła głowy" - zawsze i w każdej sytuacji!

A co do meritum - nie wiem, jak wygląda miejsce tej akcji, ale ja często spotykam się z sytuacją zgoła odwrotną - wyjazdy ze stacji (np. przy ciepłowni na Woli), gdzie jakiś debil zaprojektował lekki łuczek przedPołczyńską i kierowcom wydaje się, że mają "rozbiegówkę", a faktycznie wyjeżdżają na prawy pas jadącym "główną"...
  
 
lepiej chyba na tej "rpzbiegówce" nawet stanąc niz wciskac sie na siłe> Zalezy od sytuacji oczywiscie ja tam w miescie i własnie takich sytuacjach bardzo czesto przepuszczam innych(nadrabiam potem na trasie i nie mam żadnego respektu dla teoretycznie mocniejszych aut )
  
 
Cytat:
Codziennie jeżdżę w ciasnym ruchu miejskim, ale najwięcej niespodzianek spotyka mnie.... w weekendy, kiedy jadę np. do mamci na "niedzielny obiadek




I tu sie z toba zgodze. W weekend to jak zobacze i faceta w kapeluszu to tragdedia, a moja przypadlosc byla w sobote·
  
 
Cytat:
2008-02-17 22:37:45, pawel12356 pisze:
lepiej chyba na tej "rpzbiegówce" nawet stanąc niz wciskac sie na siłe...


Jestem odmiennego zdania.
Ja zawsze staram się lekko zwolnić i wpuścić kogoś z "rozbiegówki" lub jeśli jest taka możliwość przeskakuję na lewy pas.
Tego samego oczekuję od innych kierowców i w miarę możliwości "wciskam się" pomiędzy inne samochody, oczywiście wcześniej nabierając odpowiedniej prędkości.
  
 
Cytat:
2008-02-18 09:00:52, kisztan pisze:
(...) Tego samego oczekuję od innych kierowców (...)



Moim zdaniem złe podejście...
  
 
Cytat:
2008-02-18 09:00:52, kisztan pisze:
...Tego samego oczekuję od innych kierowców...



Ja od innych kierowców niczego nie oczekuję. Dlatego zawsze u mnie nr 1 to zasada "ograniczonego zaufania" ...
Co do kobiet za kierownicą to owszem większość populacji słabo jeździ ale ja wolę mieć doczynienia z kobietą za kierownicą często świadomą swoich niskich umiejętności niż z facetem któremu się jedynie wydaje, że jest za kierownicą dużo lepszy od kobiety...
Natomiast jazdy w kapeluszu powinni bezwzględnei zakazać i mandatami karać...
  
 
Cytat:
2008-02-18 09:28:34, pyrekcb pisze:
Moim zdaniem złe podejście...


Oczywiście robię to rozsądnie, nie zajeżdżam nikomu drogi wskakując wprost przed maskę z prędkością 30km/h, po prostu w miarę możliwości zrównuję prędkość i wskakuję.
Staram się jeździć płynnie.
Wiem, że z perspektywy prowincji i dużej aglomeracji może to wyglądać inaczej, nie mniej jednak takiej zasady się trzymam.
  
 
Cytat:
2008-02-18 10:23:25, kisztan pisze:
Oczywiście robię to rozsądnie, nie zajeżdżam nikomu drogi wskakując wprost przed maskę z prędkością 30km/h, po prostu w miarę możliwości zrównuję prędkość i wskakuję. Staram się jeździć płynnie. Wiem, że z perspektywy prowincji i dużej aglomeracji może to wyglądać inaczej, nie mniej jednak takiej zasady się trzymam.



Płynna jazda - o.k., chodziło mi o "oczekiwanie od innych" - jak pisał Lothaar - od innych nie należy niczego oczekiwać, bo się można baaaardzo zdziwić.

Poza tym tworzy się trochę paranoiczna sytuacja - ktoś jadący prawidłowo, swoim pasem, najczęściej jest rugany za to, że nie umożliwia innym płynnego włączenia się do ruchu.
A to przeciez jego dobra wola, a nie obowiązek!
Przy wjeździe z rozbiegówki zmienia sie pas ruchu i TRZEBA przepuścić jadących tym pasem!!! Koniec kropka!!!
  
 
Cytat:
2008-02-18 10:29:47, pyrekcb pisze:
Płynna jazda - o.k., chodziło mi o "oczekiwanie od innych" - jak pisał Lothaar - od innych nie należy niczego oczekiwać, bo się można baaaardzo zdziwić...



Święto... prawdziwe święto... Pyrekcb zgodził się z tym co napisał Lothaar a Lothaar pomyślał o tym o czym pomyślał Pyrekcb...

To pewnie ten mój nowy avatarek Cię zaczarował...
  
 
tak, ja znam takiego 65-cio latka który już kolejne sprzęgło spalił w kolejnym samochodzie.....biegi zmienia pod koniec obrotomierza i noga na półsprzęgle cały czas....oststnio mało co by go tramwaj przeciął na pół na rondzie....