Latające bestie - Augustów

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Temat dotyczy odcinka trasy za Augustowem (ok 40km w stronę Warszawy).

Pocinamy sobie z Cleberem (Cleber na prowadzeniu )
Droga równa jak pas startowy, wtem jakiś wielbłąd na drodze
i co ja widzę....
Cleber wzbija się w powietrze!!!
Po czym twarde lądowanie, podwodzie bestii przywitało się z asfaltem,
co oznajmiło chmurą brązowego dymu.
Ale to nie wszystko.
Patrzę dalej, a Cleber znowu leci i znowu powitanie z asfaltem.
O brązowym dymku nie będę się powtarzał.

Niestety przy 160km/h nawet nie próbowałem hamować.
Ja też poleciałem - istna kolejka górska.
Alicia mocno trzyma się fotela. Lądujemy i jedziemy dalej.

Na najbliższym CPN - ocena strat.
Ja - nic
Cleber - przeszlifowany spojler (a mówiłem żeby nie obniżał bestii)

PS. Dramar jechał hen przed nami i jeszcze się nie przyznał jak u niego to wygląda, bo nie podejrzewam żeby na tym odcinku jechał wolniej
  
 
U mnie bez strat. Zdarzylem zwolnic po tym jak jakis biedak przede mna wystartowal.

Tuz przed Poznaniem rozpierdolilem hamulce... ale zrobione dzisiaj... koszt znikomy - pekla rurka przy tylnym kole.

Ogolnie straty po LOB to pekniety zderzak - ale do poprawki w ramach gwarancji.
  
 
Trzy gleby na wspomnianym odcinku.
Straty - boję się schylić...

-----------------
Benzinový 3,6litrový vidlicový šestiválec
  
 
nie ma jak to leciwa i poczciwa oma A. zawieszenie jak w terenówce, i ogólnie taka bardziej toporna (nie gnjiotsa nie łamjiotsja)

  
 
Fajna akcja, ja niestety z rodziną na pokładzie nie mogłbym sobie pozwolic na takie ekscesy, ale dziś w wawie na Puławskiej zaliczylem mój ulubiony garbik z rana, bo załapalem się na światełka i jak mowi Darti było sandał i hooop