Znikające obroty - cuda jakieś?

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
ostatnio mam ciekawe jaja. Otoz czasem znikaja mi obroty na jalowym. Po prostu gasnie. Za chwile jest dobrze. Uznalem, ze to jakis farfocel w gazniku. Przedmuchalem, bylo dobrze i znow wrocilo. I powtorka z rozrywki. I znowu to samo po jakims czasie... Raz sa, raz gasnie....
Co jest??? Az taki syf w gazniku mam?!

aha, wymienialem elektrozawor przy gazniku, bo mi sie styk ulamal. Ale ustawilem go dobrze, kabelkow tez chyba nie zamienilem... czy TAM tez cos moze sie dziac??? Nie podejrzewam, ale chce sie upewnic, nim rozmontuje gaznik celem wyczyszczenia...
A moze to wina uszczelki pod gaznikiem? Lewe powietrze moglby to powodowac?
a moze wystarczy wymienic filtr powietrza (taki sobie jest, ale przedmuchalem kompresorem) albo gazu (BTW - co ile zmienacie go?)
Jak myslicie? Chyba nie musze mowic, ze gaznika wolalbym nie rozkrecac.... Moze regulacja?

Nie liczac okresowego zaniku obrotow jalowego, auto jezdzi normalnie....

dla tych, ktorzy nie wiedza: 2107, 1500, LPG.


adasco
 
 
Nie jestem pewnien, ale to moze byc ten elektroniczny dings co steruje wolnymi obrotami. Nie wiem, czy dobrze to ujmuje, ale to jak mi koledzy powiedzieli moze byc przyczyna wariowania wolnych obrotow. To jest takia czarna skrzyneczka przykrecona na lewym blotniku, albo u niektorych na sciance grodziowej zaraz kolo zbiorniczka plynu hamulcowego.

pozdrawiam
  
 
W mojej LADNEJ było podobnie. Okazało się że to paliwo było lipne! Auto chodziło jak chciało. Może poprostu zatankuj gdzie indziej i zobacz co się będzie działo.
  
 
dzis wlasnie zamierzam to zrobic i zobaczymy....
jutro napisze
adasco.
o jakim dingsie mowiles???
ja nie mam zadnej puszki....
 
 
Eeee, koledzy ratunku, pomozcie jak to sie nazywa - wiecie o co mi chodzi. Masz to napewno. To jest odpowiedzialne za serowanie wolnymi obrotami. Zamieszczam dwie podpowiedzi.



  
 
Leszek ja to mam a i tak nic to nie daje. Można odłączyć, nawet całkiem wyjąć a obrotą nic się nie dzieje Czy powinienem się tym martwić? Autko cyka ok, pali nawet całkiem mało, chyba tak zostawie.
  
 
To może faktycznie jacyś eksperci sie wypowiedza w tej materii ???

  
 
dzieki, namierzylem to pudelko sam, idac po kablach.
(aczkolwiek doceniam podpowiedzi i naprawde jestem wdzieczny - no i upewnilem sie, ze kombinowaem dobrze.
zatankowalem inny gaz, uprzednio "wyjezdziwszy" zbiornik do zgasniecia, poczyscilem styki na wspomnianym pudelku i zobaczymy, jak bedzie jutro. Nie omieszkam napisac.
Na razie, wracajac z preacy stwierdzilem, ze dolegliwosc maleje po nagrzaniu silnika, calkiem ustala juz przed tankowaniem, gdy przejechalem kawalek na benzynie.. wiec moze jednak jakis syfek w gazniku???????

pazyjom, uwidim.
serdeczne dzieki za pomoc!
  
 
Jakby co ten dings kosztuje 16 zł - z tego co mi mówił jurass


A za porady nie za ma co
  
 
witam,

jezeli silnik nie gasnie po odlaczeniu tego pudelka co jest z lewej strony to znaczy ze to jes zpsute. Pewnie jeszcze masz odsuniety mikro przelocznik od dzwigni przepustnicy.(jak go wcisniesz na wolnych obrotach i zgasnie silnik to na bank masz padniety ten modul sterujacy) Ja tak kiedys mialem.
I poprawka, ja dalem za to kiedys jakies 50 zl, w tej wersji z lewej strony (takie czarne lub biale plastikowe pudeleczko)

Bo modul zalacza napiecie na elektrozawor w zakresie niskich obrotow tak do 1400, 1500 obrm/min, poznie j odlacza, a mikroprzelacznik odlacza jak sie go wcisnie. Tak to dziala.

Jak np wkrecisz go recznie (pod maska ) tak na 3000 rpm, to jak wcisniesz i bedziesz trzymal to przy prawidlowym dzialanu ukladu silnik bedzie pracowal cykllicznie tzn obroty beda spadac i rosnac na przemian.
  
 
no juz sie chyba w miare uspokoilo...
nie gasnie.
mam za to kolejny pasztet. cos znow mi cyka z wydechu...
dopiero co wymienilem usczzelke przed portkami (ktorej pekniecie dawalo wlasnie taki efekt) i znow sie zaczyna...
cos mi sie zdaje, ze ladzianka postanowila mi zycie uprzykrzyc....

adasco
 
 
Jurass wszystko oki. Tylko że 7 ma podcisnieniową dysze obrotów(przynajmniej moja). Mikro-przełącznik dosunięty. Wszystko jest oki i nie ma żadnej różnicy w pracy silnika przy jakichkolwiek zabawach z tym pierdolnikiem!
  
 
wiec tak. Elektrowylacznik mam ustawiony dobrze. Zalacza sie tylko w max polozeniu dzwigni, jak dzwigbnia sie odsuwa, cyka i wylacza. Po odlaczeniu pudeleczka nic sie nie dzieje. Profilaktycznie poczyscilem styki i pokrecilem regulacja jalowego na reduktorze. I chyba pomoglo.
A wydech wystarczylo podokrecac....
  
 
no u mnie to tak dziala, wydaje mi sie ze powinno. mam 7 demke 1500 z podcisnieniowa dysza icalym tym badziewiem
  
 
Zostawiam tak jak jest. Działa to działa, jak przestanie to będe się martwił i dochodził o co chodzi.
  
 
moge tylko jeszcze odac, ze dobrze jest zrobic sobie dodatkowa kontrolke do tego ukladu. zaroweczkie podczepic pod zawor elektropnemmatyczny.
po tym widac czy dobrze dziala. mam takie cos. zreszta w tez sposob tez mozna to sprawdzic. na b.j . powibnna sie palic, jezeli zaczniemy powoli wciskac gaz to przy ok 1500 rpm powinna lekko mrognac, ewentualnie jasniej zaczas swiecic, jezeli dojdziemy tak np do 3000 rpm i puscimy gaz to powinna zgasnac i zapalic sie dopiero jak obroty spadna do ok1500 rpm (uklad zawsze reaguje z opuznieniem , to mnie wkurza, i obroty zawsz e leca troche nizeh a podem "wskakuja" na nastawe b.j)
  
 
U mnie wspaniali mechanicy przy naprawie alternatora zdjeli przez nieuwagę wężyk do tego sterownika-modułu na prawym błotniku. Potem nie mogli dojść przez godzinę do ładu z wolnymi obrotami, przy okazji zupełnie rozregulowali gaźnik. Auto dymiło , gasło, a ja się wściekałem, a na następny dzień sam zauważyłem wiszący luzem wężyk...I było po kłopocie.
  
 
Hops i temat w górze!!!!!

Mam problem koledzy!!!

Ładzinka mi warjuje, a dokładnie wolne obroty. Mam ustawione na 1000 orb/min i autko ładnie przyspiesz i chodzi równo, nie gaśnie, nie dławi się - poprostu miodzio.

ALE!!! - czasami (np. raz lub 2 razy na tydzien, nie stwierdziłem regularności wystepowania) obroty mi siadaja i zaczyna jarzyć sie kontrolka ciśnienia poniżej ok. 800 obr/min. Miałem tak np. wczoraj wieczorem jak wracałem do domu i musiałem jeżdzic na delikatnym ssaniu. Nawet jak te obroty tak spadają to auto caly czas jedzie bez problemu. Myślałem, ze dzisiaj rano bedzie to samo, ale dzisiaj było znowu normalnie i obroty były na poziomie 1000.

Co to może być???? Dodam, ze nie regulowałem zaworów od ok. 20000 km, czy to moze byc przyczyna?

Jak to wyjasnic????

HELP.
  
 
u mnie tak zaczynal sie konczyc aparat zaplonowy... cos tam luzne, zle sie ukladalo i juz amba. Puknalem i bylo ok.


ale niepokojaca jest ta kontrolka.... Przy 800????
  
 
No właśnie własnie - ja aparat mam nówkę, wiec to nie to.

Ciekawe jest to, ze jak wiadomo jak silnik jest zimny to tez ma niskie obroty i wtedy nie mruga cisnienie, ale jak dzieją sie własnie u mnie takie rzeczy to zaczyna mrugac.

Może ktoś wie z was co to może byc????

Pozdrowił.