Biggest disaster in Your car..

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco

Mam pomysl: ankieta jaki najwiekszy niefart przydazyl sie uzytkownikom aut Made by FSO
I zaczynam od mojego, jeszcze swiezutkiego:
Napadlo mnie na konserwacje auta (Mokry- zainspirowales mnie) i zakupilem paczke bitexu,5 kg.
Ucieszony niska cena (sklep na os.Widok) wstawilem toto na podloge w tyle i sruuu...do domu. Na pierwszym zakrecie puszka zrobila fik i cala jej smierdzaca, lepiaca, czarna zawartosc znalazla sie pod siedzeniem pasazera, na dywaniku, fotelu tudziez wycieraczkach..
Caly piatek spedzilem na wymianie dywanikow, korzystajac z okazji dokonalem aku-matu-tuningu (niestety most dalej wyje ) no i zamierzona konserwacje..
Mysle,ze nastepna porcje bitexu zamowie z dostawa do domu

Kto da wiecej..?
  
 
No fajnie Bart.... masz zakonserwowaną podłoge.. od góry. Mi sie tak wylała zielona farba, ale na szczęście tylko w bagażniku.
  
 
Nie wiem. Może to, że w trzecim miesiącu życia Poldka okazało się, że silnik nie został poprawnie złożony i w związku z tym tuleje cylindowe miały wygląd nie taki jak powinny mieć w ich "wieku". Nastąpiła wymiana boku silnika. Mimo tak poważnej usterki, i tego że autko było jak najbardziej na gwarancji wymiana samochodu na wolny od wad nie wchodziła w grę. No cóż.

OT: Waga, muszę stwierdzić, że jesteś niecierpliwym kierowcą. Tak się złożyło, że Cię widziałem na ulicy. Gość przed Tobą "przysnął" zieloną strzałkę a Ty od razu "peebeeeep"

[ wiadomość edytowana przez: Saghat dnia 2003-09-21 22:07:17 ]
  
 
Jeszcze jak maluchem jeździłem, wiozłem do domu od babci na kapuste kiszoną na święta Bożego narodzenia. Przewoziłem ją w dzbanku plastykowym zakrytym tylko folia. Dzbanek stał za fotelem pasażera, i na jednym z zakretów dzbanek sie przewrócił i wysypało się troche kapusty i troszke kwasku.Od razu zaczęlem sprzątac i wycierać ale ten kwasek troche wsiąkł to już nie było ratunku. W zime to jeszcze nic nie śmierdziało ale na wiosne jak sie wśrodku nagrzało to był nie miły zapach. Szorowanie tapicerki, kilkukrotne troche pomogło ale zapach (smród) nadal był i pomagało tylko wożenie zapachów samochodowych. Wiec przez nieuwage narobiłem sobie troche roboty i smrodu.
  
 
Cytat:
2003-09-21 21:58:13, Waga pisze:
No fajnie Bart.... masz zakonserwowaną podłoge.. od góry.



Tak..Od gory, od dolu i z boku..co z tego jak inne profile gnija od srodka...

Cytat:
Mi sie tak wylała zielona farba, ale na szczęście tylko w bagażniku.



Kumpel w londynie kupil ze trzy miechy temu nowiutkiego Land Cruisera, wywalil na to ponad 40 tysiecy funciakow i w drugim tygodniu radosnej eksploatacji na poslodze w bagazniku mial litr satinwoodu - taka nasza olejna
OT: Ja tez trabie - grunt to plynnosc ruchu na naszych ciasnych, zakorkowanych, dziurawych krakowskich ulicach


[ wiadomość edytowana przez: Bartek_w dnia 2003-09-21 22:11:13 ]
  
 
Cytat:
2003-09-21 22:03:31, Saghat pisze:
OT: Waga, muszę stwierdzić, że jesteś niecierpliwym kierowcą. Tak się złożyło, że Cię widziałem na ulicy. Gość przed Tobą "przysnął" zieloną strzałkę a Ty od razu "peebeeeep"



A gdzie ? a gdzie ?
  
 
Cytat:
A gdzie ? a gdzie ?

Waga, skrzyżowanie Okulickiego-Wiślicka-SępaSzarzyńskiego. Ty stałeś drugi na prawoskręcie a ja pierwszy tuż na pasie obok. Przed Toba bodajże Sierra (lecz mogę się mylić).

P.S. Zawsze masz takie czyściutkie autko?
P.S.2. Ja wtedy jechałem na myjnię

Acha i był to piątek dwa dni temu.
  
 
Taaaaak przypominam sobie. Czekałem aż gościu ruszy ale widziałem, że zajął sie czymś innym zamiast patrzeć na światła. Dlatego trabnąłem.

P.S. Mój samochód był czysty ? Musisz wiedzieć, że mam pierdolca na punkcie czystości i wtedy był bardzo brudny( jak dla mnie ). Nastepnego dnia był myty i pastowany

P.S. Mam aż tak charakterystyczny samochód ?


[ wiadomość edytowana przez: Waga dnia 2003-09-21 22:29:25 ]
  
 
Przepraszam Cię Bartek_w za , ale widzisz, gwałcą mnie pytaniami

1. Widocznie ta barwa pojazdu pozwala z daleka twierdzić, iż pojazd jest czysty (zresztą mój ma to samo, z bliska wychodzi cała prawda).

2. Poznać nie trudno:
- lakier
- zderzaki Orciari
- klosze kierunkowskazów bocznych
  
 
wylal mi sie kiedys jogurt w poldku, w sumie nic by sie nie stalo...ale chcialem go podniesc...rozbilem kompletnie poloneza na slupie. auto bylo do kasacji
  
 
Cytat:
2003-09-21 22:56:24, Walezy pisze:
wylal mi sie kiedys jogurt w poldku, w sumie nic by sie nie stalo...ale chcialem go podniesc...rozbilem kompletnie poloneza na slupie. auto bylo do kasacji

O kruca, miałem podobną sytuację, ale nie zakończyła się tragedią. Przewrócił mi się słoik stojący na chodniczku z benzyną na zakręcie i w momencie jak go podnosiłem o mało co, bym sie nie wpierniczył w samochody parkingu. W ogóle zima była i śnieg na drodze i cud że wyhamowałem
  
 
Moje ZONKI:
evo I - zatarcie silnika, 1 skrzynia, 2 dzwony
evo II - dzwon+kasacja
evo III - dzwon+kasacja, wcześniej 2 skrzynie i most
evo IV - skrzynia i wałek rozrządu.

Ach prawda - w evo III spadł mi z deski kubek pełem coli...

-----------------
"Nigdy mnie nie zawiódł, nie zdradził ani raz.
To wspaniała jest maszyna, choć ma już ze 40 lat.
Fiacior mój to jest to, kocham go..."
  
 
Totalna demolka w tunelu skrzyni biegów po urwaniu, połamaniu i kompletnym rozpieprzeniu obudowy sprzęgła. Wszystko przy ok 150 kph na szosie między wioskami.
  
 
Zabawna sytacja na parkingu przed Warszawskim ZOO (tym od tyłu) - czekał na mnie qmpel PNem 96 total cacko, ja wjeżdżałem moją skorupą DFem i tak dla jaj jechałem na niego (on stał) ostro na 2-ce.... pech chciał że skądś tam się wziął piasek... hamowanie nic nie dawało, odpuściłem i zaczęłem odbijać.... nagle pierdyknięcie takie jak cholera! Pomyślałem - no to po błotniku już nie mamy! Na szczęście u mnie poszedł tylko boczny kierunek i leciutkie wgięcie błotnika, u niego poszło po tylnim zderzaku (lekka rysa). Ryfa straszna - na szczęście szczęśliwie się skończyło, ale to była największa głupota jaką zrobiłem "bawiąc się" za kółkiem.
  
 
Ja tam nie liczę ile razy mi się browar w samochodzie wylał,raz położyłem siatke z butelkami na przednim siedzeniu w DF,jedno ostrzejsze hamowanie i piwne jeziorko pod fotelem pazażera.W Polonezie parokrotnie juz pękła mi puszka z browarem na podłodze,przyjemny aromat napewniony.
  
 
U mnie odkrecil sie amorek przedni od gornego mocowania przy 140km/h.Teraz 5 razy sprawdzam czy dana rzecz jest dobrze przykrecona.
Kiedys zablokowala mi sie stacyjka przy rozruchu i rozrusznik caly czas krecil silnikiem,pomoglo dopiero zerwanie klemy.Musialem wymienic przwod masowy bo sie spalil praktycznie.


[ wiadomość edytowana przez: cebka dnia 2003-09-22 01:14:28 ]
  
 
wybuch+eksplozja pod maską...
  
 
ja tez mialem zaczszyt zatrzeć i to doszczętnie swoje 1.5 i to w chwili kiedy sie spieszyłem

Z powodu braky poldoneza miałem okazje jeżdzić karakonem czyli Daihatzu Movan czyli japońska wersja Opelka Agili i włanie nim transportowałem pralke oraz siatke dla znajomego. tak sie okazało w siadce była 5l butelka oleju ale nie zakrecana tylko na zatrzask. i własnie w/w butekla sie przewruciła ii cała jej zawartość sie wylała. musoałem wiec rozebtać pół samochodu i go wyczyścic naszczeście udało mi sie wyprać dywaniki w pralce .
  
 
Cytat:
2003-09-21 21:54:34, Bartek_w pisze:

Mam pomysl: ankieta jaki najwiekszy niefart przydazyl sie uzytkownikom aut Made by FSO
I zaczynam od mojego, jeszcze swiezutkiego:
Napadlo mnie na konserwacje auta (Mokry- zainspirowales mnie) i zakupilem paczke bitexu,5 kg.
Ucieszony niska cena (sklep na os.Widok) wstawilem toto na podloge w tyle i sruuu...do domu.



No to nieźle Bartek.. wcale mnie to nie dziwi jeśli się śpieszyłeś z tą puszką tak jak na spot (dla niewtajemniczonych felgi Bartka_w po 20min postoju jeszcze parzyły
Mam tylko nadzieję że nie zniechęciłeś się tym niefartem
  
 
Kiedyś jak miałem DF-a to też niezły numer wywinąłem. Miałem firmę z kolegą i po pracy (było to w zimie - tylna szyba zero widoczności) ciofam sobie ciofam na parkingu i nagle słyszę ŁUP. Myślę sobie no ładnie, jakiemuś sąsiadowi przywaliłem w samochód. Wysiadam i.... okazało się, że się idealnie wpasowałem się kumplowi w dzwi od kierowcy w Kadecie. Wracam do firmy i mowie mu, że własnie mu brykę skasowałam, a on na to, ze super dowcip i mi nie wierzy... No ale jak go przekonałem żeby wyszedł i zobaczył to już sie przestał cieszyć Na marginesie - mi się zderzak oberwał z jednej strony, a u niego drzwi do wymiany...