W związku z tym, że nie było tego tematu, tak na wszelki wypadek informuję.
Bedąc w górach pewnego dnia było tak:
- zimowy ranek
- - 8 *C
- przekręcam stacyjkę ... i co widzę + 49 *C
- myślę, kurna....DrA szyby skrobie a ja na Teneryfie

.....ale zaraz zaraz, coś nie tak, przecież widzę go przez szybę......"wot kakaja technika"
ale do rzeczy - z minuty na minutę temperatura rośnie..... i tak do 70 *C później pojawiły się tylko trzy kreski.
Myślałem, że gdzieś zawadziłem o jakąś zaspę.
Wróciłem do Białego i udałem się do ASO (w końcu na gwarancji 2 letniej).
Okazało się, że nic nie jest oderwane, naderwane, odlutowane.......takie objawy jakie opisałem występują przy "śmierci" czujnika temperatury.
Tak więc na przyszłość nie starajcie się lutować, pełzać pod autem, suszyć suszarką, itp. Tylko wymiana.
Pozdrawiam
Robert