Mialem dzis przygode ze swoim WRC, czasem trace do niego cierpliwosc. Jade sobie do roboty za krakow (do wsi o nazwie Rączna

) lece sobie jakies 90-100km/h zaczyna go szarpac, objawy jak przy braku gazu ale 20 min wczesnie wlalem pelny zbiornik (a raczej tata mi wlał

). zjechale na bobocze, autko zgaslo, oglosilo strajk i juz nie zapalilo. Zepchnolem fure kawalek dalej na parkin i zaczynam zagladac pod maske, wygladalo wszystko ok, wiec zaczolem z tata (jechal ze mna) sprawdzac iskre. Zaczolem od 4 swiecy, iskra byla a auto zapalilo na 3 cylindry, zgasilem, siwece podpiolem spowrotem, zapalam i nic. Wiec wymienilem ta 4 swiece bo moze zwarcie robila ale tez nie pomoglo. zaczolem sie bawic, sprawdzac wszystkie siwece, wymieniac, suszyc, iskry sprawdzac, kable zamieniac, sciagnololem kopulke od zaplonu i nic. jedyne jakie reakcje byly to szczelajacy gaznik. Po jakis 40 min jakims cudem zapalil, no to gaz do dechy zeby go przepalic i zaczol normalnie pracowac wiec ruszylem w dalsza droge nie zdarzylem wyjechac z parkingu jak wszystko sie zaczelo od nowa :/ Znow skonczylo sie spychaniem autsa tym razem juz nic nie udalo mi sie zdzialac, pozostalo mi tylko dzwonic po kogos kto by mnie scholowal, przyjechal wujaszek (mechanik z zawodu) zaczol zagladac, szperac, zajelo mu to jaies 5 min po czym kazal sciagnac kopulke od zaplonu i wyczyscic od srodka. Wziolem ja do reki, patrze a tam wszystko suche i nawet nie tak bardzo zabrudzone ale zabralem sie do czyszczenia, po zalorzeniu kopulki auto zagadalo od kopa

Mnie by nie przyszlo nigdy na mysl zeby to zrobic, ojczulek tez nie przypuszcal ze to taki banal, troche brudu, lekkiej wilgoci (nie widocznej golym okiem) i auto unierychomione

To sa uroki motoryzacji

a szczegolnie tych aut

Teraz rada dla wszystkich (od mojego wujka

) warto kopulke zakleic silinkonem od dolu, usczelni sie i nie bedziecie mieli takiej przygody jak ja

NO to byl by koniec mojego wywodu

mam nadziej ze nikogo nie zanudzilem

Pozdrawiam wszystkich