MotoNews.pl
  

Jajko pod pedał gazu

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
"Super Express": Krzysztof Hołowczyc (41 l.) kazał nam pod pedał gazu położyć jajko. "Powinien je mieć każdy. Wtedy musiałby na tyle delikatnie przyspieszać, by jajka nie rozgnieść" - żartuje Hołek.

Ceny paliw biją rekordy wszech czasów. Jak na stacjach benzynowych gościć jak najrzadziej? Nie jeździć samochodem. Ale nie jeździć nikt nie chce. Szukamy lepszego wyjścia. Udaliśmy się do mistrza kierownicy - pisze "Super Express".

Hołek zasiadł za kierownicą seicento, auta przeciętnego Kowalskiego. Obok usiadł reporter gazety. "Staraj się jechać płynnie" - objaśniał, prowadząc auto, Hołowczyc. "Pamiętaj o dostosowaniu biegu do prędkości. Wysokie obroty na niskim biegu kosztują sporo złotych" - dodał - podaje gazeta.

Jaka może być różnica w spalaniu między agresywną a płynną, delikatną jazdą? "Może sięgać 30-40 proc. Szczególnie widać to w autach o większym litrażu". A wracając do jajka, taki styl jazdy przyniósłby najlepszy efekt. "Bylibyście zaskoczeni, jak mało pali wasze autko" - mówi Hołowczyc - informuje dziennik.

Co M yślicie
  
 
heh popoludniu tez sie usmiałem czytając, ale dobrze prawi
  
 
dobre Też to czytałem...
  
 
moim zdaniem to "Ameryki" Hołowczyc nie odkrył... normalne że przez spokojną i płynną jazdę spalimy mniej niż przy dynamicznej i agresywnej jeździe
  
 
ahhhhh ja to chciałbym mieć tą możliwość wykorzystania większej mocy...nie zawsze trzeba ale można przycisnąć.

a ceny paliwa to już zabijają
  
 
No ba! Pewnie że dobrze prawi, tylko co to za przyjemność z takiej emeryckiej jazdy?
  
 
Ale chodzi o jajko ugotowane i obrane czy takie w skorupce prosto do kury??
Bo jak to 2-gie to chyba pęknie i tak i tak jak pedał dojdzie do pewnej pozycji bez znaczenia czy będziemy naciskali lekko czy mocno?

Co jest z ta motoryzacją najpierw bio-paliwko do baku teraz jajko pod pedał a niedługo co bocianie gniazdo na dachu???
,

A tak na poważnie to u mnie jest b. mała róznica czy jeżdżę delikatnie czy ostro (ok. 0,5 litra) -i tak pali dużo bo jeżdżę głównie na krótkich dystansach i to w korkach
  
 
Ale chodzi o jajko ugotowane i obrane czy takie w skorupce prosto do kury??
Bo jak to 2-gie to chyba pęknie i tak i tak jak pedał dojdzie do pewnej pozycji bez znaczenia czy będziemy naciskali lekko czy mocno?

Co jest z ta motoryzacją najpierw bio-paliwko do baku teraz jajko pod pedał a niedługo co bocianie gniazdo na dachu???
,

A tak na poważnie to u mnie jest b. mała róznica czy jeżdżę delikatnie czy ostro (ok. 0,5 litra) -i tak pali dużo bo jeżdżę głównie na krótkich dystansach i to w korkach
  
 
To dopiero odkryl Holek .....
  
 
Myslalby kto ze akurat Holek oszczednie jezdz... )
  
 
@ Woytek: A przyznaj sie czy czesto Ci sie zdarza gniesc gaz do oporu? Bo ja szczerze mowiac nie naleze do najdelikaniej poslugujacych sie prawa noga a praktycznie w toyce nie zdarza mi sie wgniatac pedalu w podloge. Tak mam teraz w Carince ale w poprzedniej Corolce bylo podobnie. Uwazam zreszta ze te autka maja wystarczajacego kopa zeby ich nadmiernym naciskaniem nie zameczac.
  
 
Zazwyczaj to gazu do końca nie wciskam, ale czasem trzeba jakiegoś żółwika ominąć - a radochy sopro przy tym jest, zwłaszcza jak cwaniaczek w poldolocie z łańcuchem do pępka stara się nie dać się wyprzedzić!!
  
 
Mi pokazywał spalanie 7 z kawałkiem. Po przeczytaniu tego artykulku (choć niby to oczywiste) zrobiłam eksperyment, wyzerowałam "komputer" i jechałam delikatnie i faktycznie 6,5. I niby wszystko super ale strasznie upierdliwe, szczególnie przy włączaniu się do ruchu, wyprzedzaniu, ruszaniu spod świateł.
No i racja... co za przyjemność. Achhhhhhhhhh...
  
 
Cytat:
2004-05-20 10:52:38, Woytek pisze:
... radochy sopro przy tym jest, zwłaszcza jak cwaniaczek w poldolocie z łańcuchem do pępka stara się nie dać się wyprzedzić!!



Na takich trzeba uważać, to są zajadłę typki, a jak takiego już wyprzedzisz i zatrzymasz sie przed nim na niedalekich światłach, to taki poldolot nie zawsze zdąrzy wyhamować
  
 
Cytat:
Mi pokazywał spalanie 7 z kawałkiem. Po przeczytaniu tego artykulku (choć niby to oczywiste) zrobiłam eksperyment, wyzerowałam "komputer" i jechałam delikatnie i faktycznie 6,5.



Hehe, to oszczędność ze 2,5 zł na 100km (no chyba że ten kawałek był większy).
W ten sposób podszedłem do tematu i nie jeżdżę z dynamiką dziadka jeżdżacego koszykiem po supermarkecie!

A odnośnie wyhamowania, to wczoraj przez takiego poldolota nie wjechał mi w kufer autobus.
Jechałem sobie Targową(a raczej stałem na światłach) , patrzę a tu autobus jedzie moim pasem (środkowym) i chce zjechać na prawy by skręcać w prawo więc dodaje gazu by wyprzedzic poldka, a Łysole w poldolocie gazu by autobus się nie zmieścił. w końcu musiałem podjechać na lewy pas bo by mnie autobus trącił.
wnerwić się można na maxa,
a i wiadomość z ostatniej chwili , znów mnie przytarli na moim parkingu (chyba z 6 ty raz w ciągu ostatnich paru miesięcy)


[ wiadomość edytowana przez: Woytek dnia 2004-05-20 15:24:56 ]
  
 
Cytat:
2004-05-20 10:29:53, vip_007 pisze:
@ Woytek: A przyznaj sie czy czesto Ci sie zdarza gniesc gaz do oporu?


W Yarisce z literkiem pod maska to nie da sie inaczej
  
 
Witam.
Jeszcze zanim przeczytałem ten artykuł zrobiłem kilka testów. Wyników w postacji zużycia paliwa brak natomiast chciałbym sie podzielić z Wami ciekawym spostrzeżeniem.
Otóż sprawdzałem jak przyspiesza samochód, przy pedale gazu wciśniętym powiedzmy 0,5-1cm. Bardzo mnie zaskoczyło, ze mimo tego, ze dawka paliwa przecież niewielka, to obroty cały czas rosły. Wolno bo wolno, na dzisiejsze warunki poruszania się w mieście zdecydowanie w tempie żułwia, ale sukcesywnie rosły. Zobaczcie, oznacza to, ze w wielu przypadkach tak naprawdę wciśnięcie gazu dużo mocniej powoduje spalenie większej ilości paliwa=większy kopniak, ale jedocześnie od pewnego poziomu dawkowania (przy określonych obrotach) cała reszta idzie juz w rure. Szczególnie w takim silniku jak mój. Co innego w nowoczesnych samochodach, gdzie komp prawdopobnie nie pozwala "lać na maxa" dopóty dopóki tyle paliwa naprawdę nie będzie mogło się spalić.
Nie chodzi mi tu o różnice pomiędzy muśnięciem pedału gazu a zrzuceniem na niego cegłówki, ale o różnice powiedzmy sobie nie za wielkie. Chyba właśnie o tą różnicę w przyspieszaniu chodzi w artykule

Dobra, teraz życiowo.
Michrat - to ze ma się 2 litry nie znaczy ze tez nie trzeba cisnąć
W kazdym razie jestem zdania, że wkręcania na obroty nie ma co się bać. Co innego z jeżdzeniem z zaniskimi obrotami bo to dla silnika bardzo niezdrowo a i spalanie wcale nie jest mniejsze.

Pozdrawiam
  
 
Czasami staram sie jeździć ekonomicznie, nie przekraczając 3000tyś obrotów. Ale jest to bardzo upierdliwe i usypiajace szczególnie w trasie. Natomiast w Warszawie nie da się tak jeździć. Chyba że ma się w nosie wszystkich innych kierowców.
  
 
Cytat:
2004-05-20 17:39:09, MisiekII pisze:
Dobra, teraz życiowo.
Michrat - to ze ma się 2 litry nie znaczy ze tez nie trzeba cisnąć
W kazdym razie jestem zdania, że wkręcania na obroty nie ma co się bać. Co innego z jeżdzeniem z zaniskimi obrotami bo to dla silnika bardzo niezdrowo a i spalanie wcale nie jest mniejsze.


Wiem Jak miałem Corollke z 1.6 GTi to też ją deptałem. Tylko wtedy reakcja była odrobinę przyjemniejsza niż z 1.0
W końcu silniki Toyoty (te z ktorymi miałem styczność) całkiem miło się zachowują tak przy 4-5 tyś obrotów (Niestety w Yarisce przy 5 tyś zaczynają sie problemy z żoną na fotelu pasażera , bo auto robi się trochę głośniejsze )
  
 
Cytat:
2004-05-25 10:31:23, michrat pisze:
W końcu silniki Toyoty (te z ktorymi miałem styczność) całkiem miło się zachowują tak przy 4-5 tyś obrotów (Niestety w Yarisce przy 5 tyś zaczynają sie problemy z żoną na fotelu pasażera , bo auto robi się trochę głośniejsze )



W Corolli to działa tak samo

A w temacie: Jeżdżenie na wyższych biegach przy nizszych obrotach wcale nie jest zdrowe dla silnika, obroty ok 2.000 nie są zalecane.