MotoNews.pl
10 Kto jest be i dlaczego ASO (48221/18) - PT
  

Kto jest be i dlaczego ASO

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Witam !

Przeglądałęm przed chwilą post kolegi, który "obala mity o niezawodności Toyot" i zwróciłem uwagę, na w zasadzie jednomyślną ocenę fachowości, a właściwie jej braku w ASO.
Ponieważ nikt nie zastrzegał, że jego uwagi dotyczą jakiegoś konkretnego, więc można sądzić, że dotyczą wszystkich bez wyjątku.

O ile ceny materiałów eksploatacyjnych w ASO są bez wątpienia wyższe, to IMO jest to trochę jak z colą w teatralnym barze - kosztuje tam 2 razy tyle, co w sklepie. Jakoś nikt się z tego powodu nie oburza, jeśli już to raczej tam nie kupuje. Podobnie można zrobić z olejem, filtrami i całą resztą.
Nie zauważyłem, żeby stanowiło to problem (piszę o ASO pod Toruniem) - podobnie, jak to było w Skodzie.

Przy tej okazji jeszcze o czym innym: nie tak dawno usiłowałem w hurtowni JC Bydgoszczy kupić świece do mojej Ave - silnik 1.6. Uprzejmi panowi sprawdzili w katalogu i wyszło im, że wkłada się tylko Denso platynowe cca 65PLN za sztukę, wytrzymują 120kkm.
W ASO zapłaciłem 49 PLN za 4 sztuki (made in England by Toyoyta), wystarczą na 60kkm. Myślę, że komentarz zbyteczny.

Kolejna sprawa, to fachowość.
Przy tejże hurtowni jest warsztat sieci PerfectService (marki JC). Widziałem że warsztat porządny - kafelki, czysto. Klientów sporo.
Jeździłem do nich kilka dni, żeby usunąć problem pracy silnika na 3 cylindrach. Po różnych próbach stwierdzili, że przebijają przewody wysokiego napięcia. Nie wymieniałem ich tylko dlatego, że akurat w hurtowni nie mieli (koszt tych kilku kabelków to 210PLN, ale są też po 400).
Były też teorie o zawieszaniu się hydraulicznych popychaczy zaworów - jako skutek zbytniego przepracowania oleju (akurat dochodziłem do 15kkm, a ci goście twierdzą, że max 12kkm).

Goście z ASO stwierdzili, że przewody są O'K. Wymienili świece i kłopoty od razy się skończyły. Dodali przy tym, że mój silnik nie ma hydrualicznych popychaczy.

Ceny usług w ASO są zdecydowanie wysokie, ale wobec przykładów jak powyższych naprawdę jest się nad czym zastanawiać. IMo w dalszym ciągu brakuje warsztatów z urządzeniami do diagnostyki, adekwatnymi do technologicznego zaawansowaniu samochodów. Zazwyczaj robią metodą prób i błędów, przerzucając koszty części na klienta.



[ wiadomość edytowana przez: TomekR dnia 2004-05-06 16:05:45 ]
  
 
Cytat:
2004-05-06 16:04:50, TomekR pisze:
O ile ceny materiałów eksploatacyjnych w ASO są bez wątpienia wyższe, to IMO jest to trochę jak z colą w teatralnym barze - kosztuje tam 2 razy tyle, co w sklepie. Jakoś nikt się z tego powodu nie oburza, jeśli już to raczej tam nie kupuje.



Coli pić nikt nie musi, ale też bez tego można przeżyć, a bez serwisowania auta daleko nie pojedziesz.


Cytat:
IMo w dalszym ciągu brakuje warsztatów z urządzeniami do diagnostyki, adekwatnymi do technologicznego zaawansowaniu samochodów. Zazwyczaj robią metodą prób i błędów, przerzucając koszty części na klienta.



Prędzej spotkasz dobry sprzęt diagnostyczny w ASO niż gdzie indziej, bo producenci narzucali swoim serwisom pewien minimalny standard. W Unii przepisy są nieco inne, każdy warsztat będzie mógł serwisować co zechce, ale również będzie musiał spełnić wymagania producenta jeśli idzie o wyposażenie warsztatu.

Są ASO i ASO, podobnie jak bary w teatrach i bary w teatrach


[ wiadomość edytowana przez: jackal dnia 2004-05-06 16:23:52 ]
  
 
JAckal - który bar polecasz ? Just kiddin'
  
 
Witaj Tomek,
To znaczy, ze serwisujesz w Łysomicach. Ile razy tam byłes ?
Jaka jest Twoja opinia o nich ? Mnie to dopiero czeka
  
 
Calkowicie popieram zdanie autora tego tematu!!!
mialem podobny problem w moim escorcie 97 ktory juz nie jest moj (uff). cos pukalo z przodu jak jechalem po nierownosciach... pojechalem do dosc dobrego szczecinskiego serwisu (nie ASO) gdzie postawili na szarpak i stwierdzili "koncowka stabilizatora". no to wymienilem ta koncowke koszt ok 120 pln za calosc uslugi, pieknie ladnie auto sie troszke usztywnilo... ale pukalo dalej. wtedy zrezygnowalem i pojechalem do ASO a tam z w ciemno powiedzieli ze to normalne trzeba tylko wymienic pierscienie stabilizatora. wymienili za cos ok 150 pln i pukac przestalo... ale przyszlo lato i tam gdzie pukalo zaczelo skrzypiec dla odmiany... okazalo sie ze ta koncowka co ja wymienilem jest jakas trefna i skrzypi... trzeba ja wymienic Jednym slowem petla sie zamknela a ja bylem stratny o kilka setek... dlatego ze chcialem oszczedzic...

czasami jednak warto sie na ta kawe do aso wybrac...
  
 
Zgadzam sie całkowicie z kolegami przedmówcami.

Jeśli nie będę kiedys jeździł do ASO (dobrego i sprawdzonego) to pojadę tylko do dobrego i sprawdzonego mechanika, który kiedys pracował/lub pracuje w ASO ::



[ wiadomość edytowana przez: pankuba dnia 2004-05-07 13:45:07 ]
  
 
Powiem tak, naprawdę nie miałem powodów do narzekania na serwis ASO kiedy jeździłem tam autami na gwarancji. Do dziś z zasady nie żałuję pieniędzy na "pewne" cześci, które są tam gdzie trzeba i wtedy kiedy trzeba itd... ale odkąd zacząłem serwisować auto po gwarancji (doświadczenia moje i z bliskiej rodziny) wyjeżdżam ze stacji z większą liczbą zastrzeżeń niż przed przyjazdem. Z całą pewnością przeszkolenie pracowników ASO w materii znajomości tego i owego przewyższa większość prywatnych warsztatów (z oczywistych powodów), podobnie ma się wyposażenie stacji, ale to nie wszystko jak widać. Niestety o efekcie końcowym decydują nie tylko fachowe kwalifikacje, a w dużej mierze także jest to rzecz ciężkiej do zmiany mentalności, stąd duży rozrzut opinii - na kogo trafi, na tego bęc! Sprawa jest okrutnie zakręcona, nie sądzę aby dało się jednoznacznie to rozstrzygnąć. Każdy musi po prostu jakoś wymanewrować sobie odpowiedni dla niego układ/kompromis, nie zapominając jednocześnie o tym, że mimo wszystko za stan auta największą odpowiedzialność ponosi jego użytkownik, co bardzo często, jak się później okazuje, stanowi przyczynę problemów opisywanych w wątkach inspirujących do przytaczanych przemyśleń.
  
 
Cytat:
2004-05-07 15:23:57, Aveuser pisze:
Powiem tak, naprawdę nie miałem powodów do narzekania na serwis ASO kiedy jeździłem tam autami na gwarancji. Do dziś z zasady nie żałuję pieniędzy na "pewne" cześci, które są tam gdzie trzeba i wtedy kiedy trzeba itd... ale odkąd zacząłem serwisować auto po gwarancji (doświadczenia moje i z bliskiej rodziny) wyjeżdżam ze stacji z większą liczbą zastrzeżeń niż przed przyjazdem. Z całą pewnością przeszkolenie pracowników ASO w materii znajomości tego i owego przewyższa większość prywatnych warsztatów (z oczywistych powodów), podobnie ma się wyposażenie stacji, ale to nie wszystko jak widać. Niestety o efekcie końcowym decydują nie tylko fachowe kwalifikacje, a w dużej mierze także jest to rzecz ciężkiej do zmiany mentalności, stąd duży rozrzut opinii - na kogo trafi, na tego bęc! Sprawa jest okrutnie zakręcona, nie sądzę aby dało się jednoznacznie to rozstrzygnąć. Każdy musi po prostu jakoś wymanewrować sobie odpowiedni dla niego układ/kompromis, nie zapominając jednocześnie o tym, że mimo wszystko za stan auta największą odpowiedzialność ponosi jego użytkownik, co bardzo często, jak się później okazuje, stanowi przyczynę problemów opisywanych w wątkach inspirujących do przytaczanych przemyśleń.



a JA UWAŻAM TAK;

każde POWAZNE zastrzeżenie do ASO powinno skutkować oficjalnym pismem do Kierownika w/w oraz informacją, że kopia tegoż pisma zostanie wysłana do Toyota Polska* oraz zostanie zamieszczona w internecie ( w tym przypadku na Forum Toyota Club )*. Bardzo ważne jest aby w takim pismie zostały zawarte te informacje*

Pozdrawiam
  
 
Przed zakupem TOYOTY miałem inne auta które serwisowałem także po gwarancji, ASO są różne jedne lepsze drugie gorsze
ale przynajmniej jest jakaś gwarancja na daną usługę. Jeżeli znajdę warsztat który naprawi mój samochód rzetelnie i nie metodą prób i błędów to go będę w nim naprawiał. Stosuję się do zasady samochód musi dostać to co najlepsze to wtedy odwdzięczy się tym samym.
  
 
Cytat:
każde POWAZNE zastrzeżenie do ASO powinno skutkować oficjalnym pismem do Kierownika w/w oraz informacją, że kopia tegoż pisma zostanie wysłana do Toyota Polska* oraz zostanie zamieszczona w internecie ( w tym przypadku na Forum Toyota Club )*. Bardzo ważne jest aby w takim pismie zostały zawarte te informacje*


Tak, chyba tylko to nam zostało, a przecież już z zasady nie powinno to być potrzebne. Z drugiej strony trudno jest zdefiniować "powagę". Czasami przyjeżdża się z drobiazgiem, który nie jest ani drogi, ani bardzo znowu ważny, ale przeciętny użytkownik bez kilku niezbędnych informacji czy wprawy sam tego nie zrobi, a do rozwiązania trzeba się trochę przyłożyć/zaangażować, (bo inaczej, jak już pisałem, przyjeżdża się z jednym problemem, a wyjeżdża z drugim, lub co gorsza z dwoma). Na dociekanie swoich praw w opisany sposób to trzeba mieć nerwy i czas (BTW kwestia mentalności dotyczy nie tylko pracowników, ale i "szefostwa"). Stąd też problemy. ASO to dobra i potrzebna rzecz, ale zanim wszystko zacznie działać jak należy trzeba jednak troszkę się porozpychać i to boli.
Jeszcze raz - każdy musi sobie znaleźć odpowiedni dla niego układ.

Przy okazji pojawia się jeszcze inna kwestia... co myśleć o serwisie, w którym dość regularnie widać nowych pracowników?
  
 
zawsze serwisowałam auta w ASO i raczej byłam zadowolona, ale wiem, że panowie cieszyli się jak mnie widzieli, bo "baba się nie zna" i można jej wszystko wmówić. Z czasem się "wycwaniłam" nieco i jak chcieli mi np po raz trzeci wmówić, że amortyzator prawy jest do wymiany to tylko mówilam "ok, wymieńcie, zajrzyjcie do swojego kompa, bo ostatnio mi go właśnie tutaj wymieniliście". Jak bardzo przepłacam zorientowałam się na przykładzie pękniętej szyby przedniej : ASO Fiata wycenił na ponad 700 zl a zrobilam od ręki w przydrożnym Auto Szyby za 180 zl.
Pisanie uwag w ankiecie poserwisowej pozostalo bez echa...
  
 
Przypadki, w których samochody serwisujemy w ASO po gwarancji muszą być jakoś uzasadnione my z żoną nasze wszystkie poprzednie samochody serwisowaliśmy w ASO nawet po upłynięciu terminu gwarancji, oczywiście mówie o standardowych przeglądach cyklicznych tylko i wyłącznie. Szybe czy rąbnięty wkład lusterka kupowałem już od "prywaciarzy" ( różnice w cenach są olbrzymie np wkład do lusterka do MB A-klasse w ASO 280 od "prywaciarza" 45 )poważna naprawa, którą musiałem zrobić po wjechaniu w wode ( wywalony korbowód na skrajnym cylindrze bez uszkodzenia bloku silnika ) została wyceniona w ASO ( wymiana całego bloku wraz z osprzętem ) na 15.000 pln a ja samochód naprawiłem za 2.000 robocizna + 1.200 oryginalne części. Czasami ASO są zmuszone kierować się obowiązującymi standardami korporacyjnymi co może znacznie wpłynąć na koszty napraw, mercedes nie naprawia uszkodzonych wodą silników tylko je wymienia i podobnie jest z innymi markami także z TOYOTA
Wg mnie warto jeździć do ASO nawet po gwarancji ale tylko na standardowe przeglądy chociażby dla pięczątki w książce serwisowej,która fajnie wygląda przy odsprzedaży
  
 
Cytat:
2004-05-08 10:14:39, Tojotka pisze:
zawsze serwisowałam auta w ASO i raczej byłam zadowolona, ale wiem, że panowie cieszyli się jak mnie widzieli, bo "baba się nie zna" i można jej wszystko wmówić.



wlasnie ostatnio bylem naocznym swiadkiem takiej sytuacji... przyjechala kobieta swoja corolka do dzialu czesci... po lewy wklad lusterka... szef mechanikow wraz z kolesiem od czesci dlugo radzili nad komputerkiem ktry to wklad, szef mechanikow biegal nawet do samochodu zaparkowanego przed aso i sprawdzal... a na koniec wymyslili ze zeby jej to zalozyc to niech sie ustawi w kolejce tam ktos otworzy zlecenie i wezmiemy samochod i zalozymy...

przeciez koles latajac z tym wkladem do tego samochodu mogl go po prostu tam wcisnac i po klopocie... ale nie otworza zlecenie (kolejka byla na ok 20 min czekania) potem wjada "na warsztat" i tam wreszcie wpasuja ten wklad... wszystko sie przeciagnie do 40 minut i ceny wkladu + pewnie z 50-100 zeta za zalozenie.

gdybym kiedys nie wpinal wkladu po kradziezy to pewnie bym sie nie dziwil ale ze wiem ze to jest jak zapiecie guzika w koszuli to