MotoNews.pl
7 [Obroty] Problemy (46962/27) - PT
  

[Obroty] Problemy

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
dotyczy to Poloneza MR '90 którego dzis chciałem kupić ale ostatecznie zrezygnowałem bo auto było w opłakanym stanie jak na ten rocznik. Ale przejde do tematu. Mianowicie zastanowiło mnie to że auto sie nie kręciło powyżej 3500 rpm(LPG) zarówno na luzie i podczas jazdy. Jak wcisnąłem pedał w podłoge to dochodził do 3500 rpm a potem obroty gwałtownie spadaly do 3000 rpm i tak zostawało-nie chciał isć dalej. Ale jak wkręcałem go na obroty powoli (na oko 1/2 wcisnięty pedał) to sie jakos kręcił do 5000 rpm. O co chodzi
  
 
Jeśli na gaźniku - to pewnie go zalewało = gaźnik pewnie do wymiany...
Jeśli na wtrysku = padł wtrysk ??? (tutaj tylko zgaduje)
  
 
na lpg nie zalewa, a na benie jak zalewa to wystarczy zmiana pływaka

ja bym stawial na kiepska regulacje gazu, sruba za bardzo wkrecona
  
 
Jak moze LPG zalewac
Gaznik nie do wymiany tylko gazownia do regulacji - mialem tak samo kiedy wymienilem mikser z rurkowego na palnikowy. Wystarczylo podjechac do gazownika i wyregulowac.
  
 
no nie zrozumielismy sie, chodzi o bogatą mieszanke a nie zalewanie
  
 
Auto jeździ na gaźniku. Na benzynie nie miałem okazji wypróbować bo bak był suchy jak Sahara w srodku lata Też podejrzewałem regulacje bo w sumie silnik w dobrym stanie panewki nie dzwoniły kompresja też dobra. A może to ma cos wspólnego ze swiecami lub zapłonem?
  
 
Dokładnie to samo mam u siebie w fiacie (silnik polonezowski 1.5 z 94r.) i prawie od miesiąca szukam pomocy na to co z tym zrobić, bo niemam zabardzo kasy a tak się jeździć nieda. Ponad to od wczoraj to już nawet 3000 niemogę wycisnąć. W sobotę byłem u mechanika i powiedział mi że gaźnik trzeba przeczyścić bo dysza 2-go przelotu się mogła zablokować, ale nie miał czasu robić to sam to zrobiłem i nic. Wczoraj byłem u inego a on na to:" tutaj wszystko trzeba robić!!! Mogę się tego podjąć ale to wyżucanie pieniędzy w błoto". Temu fachowcowi podziękowałem, bo jak zauważyłem to on sam niewie w co palce włożyć
W tym tygodniu mam zamiar wyregulować tak przy okazji zawory i zapłon i jak jakaś kaska wpadnie (w czwartek mam imieniny) to przewody wymienie. A nóż widelec może jakieś przebicie jest i to jest przyczyną mdłości fiaciora.
W każdym bądź razie jak się doszukam i naprawie to napiszę, a jak wy wiecie cosik i możecie się podzielić ta wiedza to czekam na wasze subiekcje
  
 
ZA DUZO powietrza badz za malo gazu jak kto woli.
klania sie regulacja.

jaka masz puche filtra?? moze wystarczy jedna dziure zatkac??
jak nie to zla zwezka.
lub tak jak pisalem regulacja sie klania.
  
 
qjik, ale to na gazie czy na pb. bo nie napisałeś tego.
  
 
Cytat:
2006-01-17 15:45:33, Jojo pisze:
qjik, ale to na gazie czy na pb. bo nie napisałeś tego.



I na gazie i na benzynie jest tak samo
  
 
filtr powietrza wymieniłeś, sprawdź czy dolot/wydech jest drożny. Może ktoś ci śniegu napchał do rury wydechowej
  
 
No to by było cholernie ciekawe zwłaszcza że po drodzę do końcowego tłumika można wyszukać więcej dziur niż palców u rąk i nóg
A tak serio to nawet jak całkiem filtr wyjmę a nawet pokrywkę całkiem zdejmę z filtra to i tak nic nie zmienia
  
 
a zapłon dobrze ustawiony, może zielony kabelek "odcina" zapłon przy tych obrotach
  
 
Zatkany drugi przelot(dysza) gaźnika albo skręcony przewód od gazu na drugim przelocie(jesli jest regulacja na dwóch śrubach).
  
 
Ja obstawiam ze to...zaplon. Wyregulowac zapłon i gazownie. Powinno pomóc.
  
 
Ustaw zapłon i sprawdz zilony kabelek
  
 
tez mi sie nie chcialo auto wkrecac powyrzej 4000,wystaczylo przytkac troche dolot powietrza i od razu sie poprawilo.Potem regulacja u gaziarza i wszystko jest super
  
 
podepnę się pod wątek. Na wstępie powiem - silnik 1600, na gaźniku, tylko benzyna, nigdy nie widział lpg.

Wszystko było pięknie - jadę dziś do pracy Wisłostradą, dałem trochę ognia w tunelu tak pod 110 i nagle czuję, że auto przestaje "iść". Co więcej jakby dławi się i szarpie. No i w tym momencie jazda się skończyła - jakoś dojechałem wspomagając się ssaniem. Jazda bez ssania - np. od ruszenia spod świateł - kończyła się dławieniem i dość silnym szarpaniem. Na ssaniu było to mniej odczuwalne, ale musiałem się rozpędzać bardzo delikatnie i powoli. Wolne obroty bez ssania trzymał idealnie.

Pomyślałem o "zielonym", więc po pracy go zanabyłem, jakoś dojechałem do domu, bo nie chciałem tego robić "na obcym terenie" (o ilości paliwa jaką silnik pochłania jak się jedzie z wyciągniętym trochę ssaniem nie wspomnę ). Przy wymianie okazało się, że biały przewód "zielonego" został mi w ręku przy wtyczce w aparacie w ręku, więc pomyślałem : trafiony-zatopiony. . Ale jak to się mówi - już był w ogródku, już witał się z gąską - wymieniłem, poskładałem do kupy - odpaliłem, poczekałem aż się zagrzeje... no i dalej jest tak samo.

-wolne obroty idealnie
-na wolnych lekkie wciskanie gazu - małe przydławienie i wchodzi na obroty gdzieś do 3500. Dalej nie chce.
-jazda tak jak w opisie powyżej
-pali od "dotyku"

Przyspieszenie zapłonu - bardziej jak trzeba (choć przyznam - ustawiałem na "słuch") nieco zmniejsza efekt tego małego przydławienia przy wciskaniu gazu, ale dalej zjawisko występuje.

No i teraz jestem trochę "głupi", bo nie bardzo wiem gdzie szukać dalej przyczyny. Mam kilka pomysłów, ale chcę się poradzić wpierw kogoś z Was.

-podejrzenie tego nowego zielonego kabelka. Powód : praktycznie brak zmian po wymianie, a stary był na pewno uszkodzony. Mogła to być jednak tylko jedna z przyczyn.

-moduł zapłonowy - skoro kabelek jest gut, to może moduł się skończył i stąd taki objaw

-gaźnik - przytkana dysza I przelotu - powód : brak płynnego przejścia między wolnymi obrotami przy wciskaniu gazu. Ale to nie tłumaczy że wkręca się do pewnego momentu. Paliwa w baku było niby ok.20 litrów, więc mało prawdodpobne żeby zassał jakiś syf, ale z drugiej strony do niedawna jeździł z małą ilością paliwa na poziomie ok. 5-15 litrów...

-gaźnik - przedziurawił się pływak - i się zalewa paliwem. Ale w takiej sytuacji ssanie by chyba nie ułatwiło jazdy?

-pompa paliwa - ma za małe ciśnienie - nie daje rady zapewnić odpowiedniej ilości paliwa i dlatego wyciągnięcie ssania trochę poprawia jazdę. Przeciwko tej hipotezie świadczy fakt, że dziwne, że tak nagle by ją trafił szlag.

Acha - jeszcze jedno co mnie zastanowiło - ale nie wiem czy to nie "fałszywy" trop: koniec aparatu zapłonowego (tam gdzie jest zębatka) - olej który jest na tej końcówce pachnie dość wyraźnie benzyną. Czy to normalne zjawisko?

No i z grubsza to tyle co przychodzi mi do głowy w tej chwili. Jak myślicie po takich objawach - od czego zacząć dalsze sprawdzanie? Bo na razie mam zagwozdkę... i znów niestety "komunikacja miejska" jutro
  
 
Cytat:
2006-01-26 23:09:26, piter_mg pisze:
......


A smierdzi benzyna pod maska?
  
 
Cytat:
2006-01-26 23:39:28, Kubrat pisze:
A smierdzi benzyna pod maska?


nie, nie czuję benzyny pod maską. Tylko olej na aparacie zapłonowym trochę pachniał.