Telepie się złom już przy 80 km/h

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco

Tak sobie jadę... 40... 50... 60... 70... 80... coś się zaczyna cały złomiak trząść, ale jechać się da... 100... 110 trzęsie się jeszcze bardziej, wpada w jakiś rezonans, że wszystko chodzi jakby delirkę jakąś miało. Poniżej 80km/h wszystko wraca do normy i jest błogi spokój.
I co teraz będzie Do żyda, do żyda?
Aha... powietrze w kółkach jest jakby co.
  
 
A co powyzej np. tych 110 ?
Bo jesli poprawa, to musisz omijac ten zakres - jezdzic albo 80 albo 130
  
 
Szybciej nie chciałem próbować. Już przy 110 km/h wychlupało mi się chyba z 1/3 piwa z puszki na nowe dywaniki. Co tam dywaniki - piwa szkoda.
  
 
hmmmm a sprawdzałeś czy któreś koło sie nie odkręciło???
Mówię poważnie.
  
 
Czyzby Szanowny Kolega jezdzil "na ssaniu" ? albo "przyssaniu" (do kawałka aluminium)
  
 
A to wy tak nie jeździcie. I nie boicie się tak "bez znieczulenia" przejeżdżać przez te wszystkie skrzyżowania, wyprzedzać, omijać itp?
  
 
Cytat:
2004-07-30 16:05:44, piotr-ek pisze:
A to wy tak nie jeździcie. I nie boicie się tak "bez znieczulenia" przejeżdżać przez te wszystkie skrzyżowania, wyprzedzać, omijać itp?



Kurna chata Piotrek, sprawdzałeś te koła???
  
 
Czekaj JACO... w robocie jestem, a 10m za plecami siedzi zapracowany kierownik. Jak spadnie do domu to ja pójdę na parkin sprawdzić i dam znać.
  
 
No to możemy porozmawiać o przyjemnościach

Piotrek a Ty jeździsz na znieczuleniu?
  
 
Zwykle tak. Bez znieczulenia jakoś się bardzo denerwuję. Najlepiej jeździ mi się po 3 piwach tyskich obowiązkowo z czwartym w ręce.
A na poważnie. Bezpośrednio po wypiciu nie jechałem jeszcze nigdy (no może parkowałem, jak żona jeszcze nie potrafiła), ale kilka razy zdarzyło mi się jechać "na drugi dzień", a to jest ponoć najgorsze, bo niby czuje się człowiek dobrze, a jednak te 0,5 promila we krwi może być. Raz nawet jechałem w nowy rok o godz.6 do roboty do Krakowa - oczywiście w sylwestra pijaństwa nie było, ale miałem pietra, że jak spotkam policję, to napewno mnie zatrzymają, bo co z wartiat oprócz taryfiarzy jedzie o 6 rano w nowy rok.

PS. Za parę minut sprawdzę kółka. Kierownik poszedł do domu!
  
 
Czy w jakieś błoto nie wjechałeś. Ja miałem takie coś w Opelu Combo zakopałem się wyciągneli mnie i jak jechałem to powyżej 90 kmh nie można utrzymać kierownicy gorzej jak policjant bo policjanta można przekonać a tego auta nie . I jechałem za Zamościa do Poznania tylko do 85 km|h. W espero miałem po przejechaniu po dużym błocie. Pojechałem na myjkę uczuliłem ich na brudne koła i felgi . Umyli i jak ręką odjął.
Z pozdrowieniami MalinII


[ wiadomość edytowana przez: malin2 dnia 2004-07-30 16:38:44 ]
  
 
piotr-ek

a moze to juz delirium po znieczuleniu
a ty sie złoma czepiłeś

popatrz czy gdzieś tam białych myszek nie widać
  
 
Myszki... jakie myszki... nie straszcie mnie... o myszka... nie zdawało mi się... kurna, co ja mam za durny klucz do kółek który nie pasuje Za kilkanaście minut spróbuję użyć kluczyka z laosa.
  
 
No i JACO... jajco... Kółka są przykręcone. Kurde... ja mam klucz do kółek chyba od ruskiego autka na pedały.
  
 
No to coś mi się czuje ,że to przeguby powiedziały dowidzenia
  
 
żadne przeguby, żadne śruby.
Albo krzywa felga, albo któraś opona "pękła" tzn puścił kord i zrobiła się kwadratowa.

jeżeli masz dębice lub oryginalne stare kumho to jestem tego pewny.
  
 
Na 90% jest to... łożysko. Zaczęło być słuchać takie głuche łi, łi z tylnego lewego koła którego częstotliwość wzrasta wraz ze wzrostem prędkości jazdy. Dzisiaj będzie pełna diagnoza.
  
 
Tomek - JESTEŚ WIELKI. Lewa tylna opona jest jajowata i do tego w przednim prawym kole poszło łożysko.