Życie bywa wredne ...

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
To nie pierwszy wątek tego rodzaju, ale jakoś wciąż jest przy nas ten temat. Nie jestem w tym jak sądzę osamotniona, co więcej jestem pewna że tak nie jest.
Życie nie składa się z samych miłych chwil, czasami bywa okrutne, ale jest jedyne w swoim rodzaju, bo jest nasze i tylko my decydujemy o tym czy może się zmienić czy nie, na lepsze czy może gorsze, ale zawsze jest możliwość dokonania zmiany. Zamykając się w sobie niczego nie osiągniemy, wręcz przeciwnie, zostaniemy sami budując wokół siebie coraz wyższy mur.
Coś nie wyszło, qrwa oki, widać to nie był właściwy moment, ale nie znaczy to że już zawsze tak być musi, szczególnie gdy sami uświadomimy sobie że każdy z nas jest unikatowy, może nie wyjątkowy, ale z pewnością jedyny w swoim rodzaju. Nie ma ludzi niezastąpionych, ale substytut nigdy nie zastąpi w pełni oryginału. Nie mozna olać wszystkiego bo coś nie wyszło, kurcze, nie tak się postępuje, to nie gra, to nie strategia na polu bitwy, to nie jakiś dolony film, ani animowana bajka, to ŻYCIE i trzeba je przyjmować takim jakim jest bez względu na okoliczności i wiatr prosto w oczy. Nikt nie obiecywał że będzie łatwo!!! Ale trzeba nauczyć się z tym żyć i nie poddawać się, bo nie wiadomo co przyniesie jutro. Trzeba żyć daną chwilą i czerpać z niej maximum korzyści, choćby były marne, żyć tak by niczego nie żałować i nie pozwolić by życie przeciekło przez palce.
Sorry ale musiałam to z siebie wywalić ...
  
 
Dokładnie...

Życie jest jedno, więc go nie zmarnujmy... Nie patrzmy co będzie w dalekiej przyszłości... Przesadnie się stresując... Żyjmy chwilą i cieszmy się każdym drobiaziem...


Powodzenia Caroline
  
 
amen
  
 
Dzięki Zolti, ale tu nie chodzi o mnie.
Musiałam to z siebie wyrzucić, wybrałam taki sposób, jedni udzerzają głową w mur inni biją pięścią w stół, ja wolałam zapisać te kilka słów.
Szkoda że nie wszyscy potrafią zrozumieć że aby wspiąć się na sam szczyt trzeba najpierw spaść na dno i od niego się odbić, czasami nawet trzeba to wielokrotnie powtórzyć...
Zwyczajnie cholernie mnie zabolało że nie pozwolono mi dojść do słowa...
  
 
Piękne słowa - tylko jakby wyjęte z podręcznika dla przyszłych psychologów...
Można walczyć, ale dotąd dopuki jest o co.
A co zrobić jeżeli od pół roku wszystko idzie jak qrwie w deszcz, Ty wyprówasz sobie flaki, a inni mają z tego radochę i oczywiście na sam koniec dostajesz kopa na rozpęd. Lepiej mają Ci co należą do Republiki Kolesi.
Sorka, ja podkulam ogon i się z tego wypisuję...
O nic już nie walczę i nie przekonujcie mnie....
  
 
Z podręcznika? To takie przypadki jak to nazwałeś "podkulenia" są wyjęte z jakiegoś podręcznika pt.: "Jak wycofać się gdy szanse maleją". Ale czy aby napewno możesz powiedzieć że nic Ci się w życiu nie udaje? Wybacz, ale w to nie uwierzę. Nie zamierzam Cię do niczego przekonywać bo jesteś uparty bardziej konkursowo niż pewne zwierzę, dokładnie ten sam typ o którym pisałam wczoraj.
Jeżeli coś nie idzie to trzeba nauczyć się z tym żyć. Każdy z nas dostaje po dupie, ale jakoś przechodzi z czasem do porządku dziennego nad tym i życje dalej, i to nie są żadne słowa z książki ale prawda. Nie warto z powodu niepowodzeń skreślać wszystkigo, przemyśl to i nie odwracaj się od życia które wymaga Twojej aktywnej obecności, taka dobra rada, możesz ją olać, podobnie jak osoba której udzieliłam jej wczoraj, ale z czasem wspomnisz moje słowa. I pamiętaj o jednym zamykając się w swojej ciasnej skorupie i wycofując nic nie uzyskasz, a możesz przy tym wiele stracić, bo życie toczy się dalej i nie będzie na nikogo czekać, albo się przyłączysz, albo nie zdążysz dobiec do następnego przystanku na którym zwolni by zabrać kolejnych pasażerów.
Może jestem naiwna, ale ja wierzę że mimo wielu niepowodzeń może być kiedyś lepiej. Kiedyś sam to zrozumiesz.
  
 
Parę miesięcy temu gdy czekałem na pewną wiadomość i okazało się że chuj wielki, bąbelki - faktycznie dotarły do mnie takie słowa i jakoś było dalej.
A to co stało się wczoraj jest nieporównywalnie bardziej przykre.
Następnego razu nie będzie.
Dla mnie ten temat jest zamknięty.
  
 
A ja całe życie staram się żyć taką maksymą...:

Co nas nie zabije, to nas wzmocni.

I tego staram się trzymać, co więcej to się sprawdza...
  
 
No cóż DeeJay trzeba brnąć do przodu choćby nie wiem co....
Jak przychodzi chwila zwątpienia to trzeba napić się Wareczki, spotkac z przyjaciółmi, rozluźnić się.
Zaraz po sylwestrze miałem niezłą wpadke w robocie, groziły mi dość poważne konsekwencje i o dziwo w tym kryzysie pomogła mi żona, która do niedawna była moim głównym problemem.
Teraz jest inaczej - naprawdę nieźle układa mi się z żoną, w pracy tez jest nieźle.....
Czasami życie jest zaskakujące, przewrotne...... i ważne jest to żeby podejmowac odważne, acz przemyślane decyzje - z żoną poprawiło się dopiero wtedy gdy postanowiłem kategorycznie ,że się rozwodze - dopiero to spowodowało ,że obydwoje spojżeliśmy na pewne sprawy z innej perspektywy.... Teraz jest dużo lepiej... Czasem trzeba podjąć odważne kroki ,żeby cos naprawić...
DeeJay moze warto sie rozejzec za nową robotą????
  
 
Cytat:
2004-01-28 22:11:15, Caroline pisze:
Trzeba żyć daną chwilą i czerpać z niej maximum korzyści, choćby były marne, żyć tak by niczego nie żałować i nie pozwolić by życie przeciekło przez palce.



Eeee... nie warto, po co, czemu, dlaczego?
  
 
Przyczyna -> skutek ??

To nie prawda...

Przczyna -> DECYZJA -> skutek...

zawsze mamy wybor... od nas zalezy jakiego dokonamy...
Czy to zly czy dobry... nigdy nie bedziemy pewni... zycie to nie jest cos co jest okreslone i musimy zyc tak jak "Pan Bog przykazal"

Dzisiaj jestes nikim jutro mozesz byc kims... zastanowmy sie co mozemy zrobic dla samych siebie... wielu z nas zapomina o tym zatracajac sie w zyciu dla innych... czy aby napewno zycie polega na zyciu dla innych ?

Wiem ze zaraz napiszecie ... zyjemy dla rodziny itd... takie podejscie to "maska". Za tym wszystkim kazdy z nas chce zrobic cos dla siebie...
Maciek robi swoj samochod
Dominik nurkuje
Ptaszyna fotki pstryka i gra
...
Kazdy ma cos co jest tylko "jego" i dzieli sie tym dlatego bo CHCE a nie MUSI...
  
 
Cytat:
2004-01-29 11:31:01, KeyJey pisze:
zawsze mamy wybor... od nas zalezy jakiego dokonamy...

Dzisiaj jestes nikim jutro mozesz byc kims... zastanowmy sie co mozemy zrobic dla samych siebie...
Kazdy ma cos co jest tylko "jego" i dzieli sie tym dlatego bo CHCE a nie MUSI...


dokładnie to miałam na myśli, może nie umiałam tego przekazać słowami ...
  
 
Cytat:
2004-01-29 10:19:09, piotr-ek pisze:

Eeee... nie warto, po co, czemu, dlaczego?


Po to by to życie przeżyć i niczego nie żałować, po to że przecież każdy z nas zasługuje na szczęście, nie ważne kim jest i co robi. I nie ważne co mówią lub myślą inni, ważne co my sami o sobie myślimy, a gdy zdarza się nam zwątpić, zawsze są przyjaciele, któzy choć czasami niezręcznie próbują jednak pomóc, warto im na to pozwolić ...
  
 
Cytat:
2004-01-29 12:11:22, Caroline pisze:
Po to by to życie przeżyć i niczego nie żałować, po to że przecież każdy z nas zasługuje na szczęście,



Zasługiwać na szczęście nie znaczy mieć go. A... moje stare motto - "umrzyj młodo, zostaw atrakcyjne zwłoki". Moje chyba będą służyły do badań pt. "Jak przeżyć, aż tyle lat w tak niezdrowy sposób".
  
 
Cytat:
Dzisiaj jestes nikim jutro mozesz byc kims... zastanowmy sie co mozemy zrobic dla samych siebie... wielu z nas zapomina o tym zatracajac sie w zyciu dla innych... czy aby napewno zycie polega na zyciu dla innych ?



Widzisz KeyJay po części masz racje, ale nie do końca...
po pewnym czasie okaże się ,że wszyscy Twoi kumple maja juz rodziny, bawia dzieci, pracują, permanentnie nie maja czasu.... Zostajesz sam....
Trzeba mieć w życiu kogoś z kim się zestarzejesz.
Optymalnym rozwiazaniem jest mieć rodzinę i relaizowac swoje ambicje, pomagając jednoczesnie spełniać ambicję swojej partnerce, ale to jest bardzo trudne, oj bardzo...
W kazdym bądź razie do takiego ideału dąże - raz wychodzi mi to tragicznie, raz dobrze - ŻYCIE
  
 
Cytat:
Zasługiwać na szczęście nie znaczy mieć go. A... moje stare motto - "umrzyj młodo, zostaw atrakcyjne zwłoki". Moje chyba będą służyły do badań pt. "Jak przeżyć, aż tyle lat w tak niezdrowy sposób".


Uparty jesteś i dobrze, właśnie o to chodzi, bo to znaczy że wyjdziesz z nie jednej opresji.
  
 
Psycholożka jaka czy co

PS. Jakbym nie był twardy to by -JACO- mnie gangstą nie nazwał

[ wiadomość edytowana przez: piotr-ek dnia 2004-01-29 12:43:50 ]
  
 
Cytat:
2004-01-29 12:41:24, piotr-ek pisze:
Psycholożka jaka czy co


Ktoś mnie kiedyś tego nauczył. Za co jestem niezwykle wdzięczna.
Nie potrafię tak jak ta osoba spojrzeć na człowieka i rozpoznać pewne cechy, ale potrafię już wiele wyczuć.
I jak na mój gust przejdziesz bardzo wiele i tak właśnie trzeba. Powodzenia.
  
 
Cytat:
2004-01-29 12:46:56, Caroline pisze:
I jak na mój gust przejdziesz bardzo wiele i tak właśnie trzeba.



Że co???? Ty nie jesteś psycholożka, Ty jesteś David Harkley ale na szczęście darmowy. Nie trzeba pod 0700 dzwonić.
Za stary już jestem, aby wiele przechodzić. Poprostu nie dożyję nawet pięćdziesiątki... bo i po co?
  
 
I jeszcze jedno - maksyma "nie bij tylko przetłumacz" jest kompletną bzdurą.
Ktoś kto jest urodzonym chwastem powinien zostać ordynarnie wyrwany z płucami.
Po prostu wyrwać łeb i nasrać w szyję.