Witam,
chciałbym opisać sytuację, która przydarzyła mi się wczoraj w jednym z warszawskich warsztatów i spytać się Was, jak w polskim prawie funkcjonuje rękojmia i gwarancja.
W moim espero 1.8 po 180 tys. zaczęło ślizgać się sprzęgło. Udałem się więc do warsztatu, żeby usterkę usunąć. Mechanicy wymienili tarczę, łożysko, docisk, łapę, a przy okazji mechanizm zmiany biegów. Oprócz tego wymienili połowę zawieszenia, bo było mocno zużyte

. Samochód po wyjeździe z warsztatu chodził super... do przejechania 300 km. Po 300 km sprzęgło zaczęło ślizgać się tak, że nie mogłem podjechać pod górę. Przyjechałem do nich, oczywiście pierwsza diagnoza taka, że spaliłem tarczę i będę płacił za wymianę. Odpowietrzyli sprzęgło i powiedzieli, żebym pojeździł jeszcze trochę może samo przejdzie. Po 2 tygodniach jazdy sprzęgło nie przestało się ślizgać, więc ponownie udałem się do warsztatu. Mechanicy zdjęli skrzynię, wyjęli sprzęgło i oczywiście tarcza nie była spalona, przyczyna slizgania leżała w tym, że docisk nierówno dociskał tarczę. Wymienili tarczę i docisk, złożyli z powrotem i... nie wchodzą biegi. Pierwsza diagnoza taka, że tarcza jest grubsza i trzeba ją spalić

, więc przystąpiliśmy do kontrolowanego palenia tarczy!!! Oczywiście ta "naprawa" nic nie dała, więc od nowa zaczęli wyjmować skrzynię biegów. Tym razem wymienili tarczę, łożysko, docisk, łapę i... widełki przy łapie. Po złożeniu wszystko chodziło w miarę dobrze.
Podziękowałem za naprawę i już chcę wyjeżdżać z warsztatu, a tu szef do mnie mówi, że należy się 300 zł

. Moje zdziwienie było takie, że aż mnie zamurowało. Pytam się za co te 300 zł, a on mówi, że muszę zapłacić za części, które oni wymienili

. On natomiast odda wyjęte z samochodu częsci do producenta i jak po 14 dniach producent się wypowie pozytywnie to on mi tą kasę zwróci. Ja do niego mówię, że przyjechałem do nich do warsztatu, a nie do sklepu i reklamowałem usługę a nie części i, że nie obchodzą mnie jego dostawcy. On mi na to, żebym sobie poszedł do sądu z tym jak chcę. Jak nie zapłacę to on mi może zatrzymać samochód na 14 dni. W końcu zapłaciłem (dostałem paragon na nowe części, których oni użyli do naprawy!!!), bo rodzice powiedzieli mi, że dla 300 zł nie warto dostać zawału. Ja jednak byłem skłonny wzywać policję.
Mam pytanie do Szanownego Grona, kto w tym przypadku miał rację?
Ja do tej pory myślałem, że jak jadę do warsztatu na naprawę samochodu i warsztat używa do tej naprawy swoich części, to w przypadku gdy coś nie gra reklamuje się usługę, a nie osobno usługę a osobno części.
pozdrawiam