Problemy z rejestracją poldona

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
pojechałem na przegląd - wszystko przeszło elegancko, na końcu formalność-sprawdzenie numerów - i zaczęło się - w dowodzie rejestracyjnym brakowało ostatniej cyferki w nr silnika (wina wydziału komunikacji) więc zanim podbije rejestrację muszę to poprawić. Ponieważ w poprzednim dowodzie też był błąd potrzebne jest zaświadczenie z okręgowej stacji kontroli pojazdów (60 zł) - załatwiłem. Pojechałem do starostwa powiatowego z nadzieją szybkiego załatwienia sprawy ale tam się okazało że to nie do nich tylko do urzędu miejskiego. Trzeci krok poszedłem do urzędu miejskiego, gdzie po długich poszukiwaniach osoby kompetentnej do udzielenia mi jakiejkolwiek informacji trafiłem do sekretariatu dyrektora. Tam złożyłem podanie o poprawienie numerów (opłaty skarbowe) i moja nadzieja na szybkie załatwienie sprawy uciekła tak szybko jak przyszła - miła pani powiedziała żeby zadzwonić za 3 tyg i się dowiedzieć po trzech tygodniach decyzja musiała jeszcze zostać podpisana przez dyrektora - kolejny tydzień. Zadzwoniłem po tym tygodniu i dowiedziałem się że sprawa została przekazana starostwu powiatowemu, a decyzję dostanę pocztą...
  
 
po kolejnym tygodniu czekania na decyzję postanowiłem pojechać do starostwa, żeby załatwić sprawę do końca, tam okazało się że nie poprawią tego ponieważ nie ma przeglądu i że jak zrobię przegląd to z decyzją do nich. Na stacji w której robiłem przegląd usłyszałem jednak że nie mogą podbić bo nie zgadzają się numery silnika - to może zrobić tylko stacja okręgowa. Na stacji okręgowej mieli już większe zastrzeżenia do stanu technicznego - teraz jestem w trakcie wcielania w życie ich zaleceń.

I niech ktoś powie że paradoksy odeszły z PRL-em, jasna cholera, sprawę którą można załatwić w minutę (przecież miałem zaświadczenie że numery nie są przebijane itd za 60 zł) załatwiam już 1,5 miesiąca, a kiedy będzie koniec ...

Chciałbym zapytać czy może ktoś jeszcze miał podobny przypadek i jak to załatwiał ??!!
  
 
a ja tak np. nie moglem zaplacic karta bo min. 20zł a ja mialem za 19.99 w siec 34. kasy zero i sie kłócilem ale w koncu dokupilem piwko i ok
  
 
no ja mialem problem tego typu...

poloneza kupilem od siostry i szwagra. po slubie siostra byla zameldowana u nas na starym mieszkaniu na batorego a szwagier u swoich rodzicow na 2pulku lotniczego. potem przeprowadzili sie na nowe - na chmieleniec. ale juz dowodu rejestracyjnego nie zmienili - zostalo w nim szwagier 2 pulku i siostra batorego.... ja kupilem na matke i na siebie. wiec do umowy dane z dowodow osobistych - siostry i szwagra ale juz z nowego adresu

i jak pani w okienku zobaczyla na umowie inne dane, inne na dowodzie rejestracyjnym i jeszcze miala to przerzucic na mnie i moja mama (a urzad na wsi malutki) to chyba przezyla zalamanie nerwowe...
ale wkoncu po wielu korektach i wyjasnieniach udalo sie...


inna historia. fiata mialem na siebie, potem dopisalem matke jak sie przemeldowywalem z batorego na wies... wiec dopisalem matke i oki. probny dowod i po sprawie. po miesiacu wpadam po odbior stalego dowodu i mowia mi ze musze pokazac dowod osobisty na nowy adres i matka tez... a my jeszcze wtedy nie zdazylismy wymienic dowodow osobistych i mielismy tylko decyzje o zameldowaniu... no i lipa. auto stalo 1,5 m-ca bo urzednikom nie wystarcza zaswiadczenie z gminu (pokoj naprzeciwko) o zameldowaniu...

  
 
Po takim opisie, to się pewnie pani w okienku mózg ugotował. Strasznie to zawiłe
  
 
a ja ci powiem ze jak sie dostatecznie glosno wydrzesz w wydziale to ci zrobia.... sam tam pracowalem i wiem ze taka rzecz jak n-ry silnika robi sie na miejscu!!!!
  
 
no powinno się robić na miejscu, ale stwierdzili że nie nie nie, trzeba podanie. Poprostu cholerna biurokracja, chcą dać popracować wszystkim zbędnym urzędnikom, albo poprostu to ma służyć zniechęceniu kolejnych interesantów !!!!
  
 
chory system
  
 
Dla pocieszenia powiem wam , że to wszystko nic : Kilka lat temu zostałem wezwany na Policję w charakterze świadka kradzieży Golfa sąsiada . Naprawiałem auto na chodniku pod domem , a za mną stał Golf . W pewnym momencie auto odjechało ( bez żadnych podejrzanych odgłosów ) , a po kilku minutach przychodzi gość i pyta , czy nie widziałem kto nim odjechał ? - Ewidentny mój współudział ... W każdym razie prowadzący sprawę zaczął rutynowo : czy to prawda , że w dniu ..itp. naprawiał pan Fiata 125p ... Ja mu na to , że i owszem , ale mam Fiata RITMO . - "Jak to - to są dane z Wydziału Komunikacji ..." Policjant odkrył aferę ! No i ze świadka stałem się podejrzanym sfałszowania dokumentów swojego wozu ( i współudziału w kradzieży ) .
No więc z kompletem dokumentów zakupu auta - wparowałem do Wydziału i poprosiłem , żeby mi podali kierownika ... - Okazało się że jak wydział się komputeryzował - to jakaś głupia panienka wpisując z papierowych kartotek - wpisała pierwszego fiata , jaki jej podsunął komputer . Facet owszem przeprosił , "ale żebysmy byli w zgodzie z przepisami - musi pan przynieść zaświadczenie od diagnosty , potwierdzające markę itp". Ja na to - niech pan wystawi głowę przez okno , a nie obciąża mnie jeszcze kosztami - ale nic . Cóż było robić - poszedłem . Diagnosta zrobił swoje : spisał typ , model . pojemność , nr silnika i nadwozia . Wracam zadowolony , a tu następna mina : w numerze silnika brakuje cyfry , a w nr. nadwozia jest czeski błąd - dwie cyfry są przestawione . Nie wytrzymałem . Dobrze , że nauczony doświadczeniem miałem kpl. dokumentów auta , łącznie z fakturą celną i książką wozu ze Szwajcarii ( mimo , że nie musiałem - bo nie ja byłem pierwszym nabywcą w Polsce ) . Rzuciłem to wszystko na ladę w okienku , wydarłem się na babę ( bogu ducha winną - ale co mnie to obchodzi ) . Przyszedł kierownik i pyta : to jakie w końcu wpisać numery ? Niech pan poda , a mu wpiszemy każde ...
Bez komentarza .
A ja głupi , zamiast wykonać telefon do przyjaciela pasera i zalegalizować jakiegoś kradzionego Merca S-klasy - podałem swoje !
  
 
Cytat:
2005-02-09 20:33:11, k1cyprys pisze:
chory system



ano chory... tylko ze w Toruniu takich jazd nie ma....
  
 
wreszcie !!!!!!!!!! zarejestrowałem poldka (musiałem wymienić zawór przy butli z gazem) teraz tylko do wydziału komunikacji i wpis w adnotacjach, a jak będą jeszcze jakieś problem to będę załatwię to mniej kulturalnie niż załatwiałem dotychczas
  
 
Cytat:
2005-02-11 12:56:41, fiodor85 pisze:
wreszcie !!!!!!!!!! zarejestrowałem poldka (musiałem wymienić zawór przy butli z gazem) teraz tylko do wydziału komunikacji i wpis w adnotacjach, a jak będą jeszcze jakieś problem to będę załatwię to mniej kulturalnie niż załatwiałem dotychczas


nie ciesz sie za wczesnie
  
 

ale cieszę się bo mogę jeździć - mam przeglą w końcu ( i tak jeździłem ) ale wiem że wszystkiego można się jeszcze spodziewać ,,,
  
 

Tak Flowerman był prorokiem, bo faktycznie to jeszcze nie koniec, papiery z urzędu miejskiego muszą przejść do starostwa, tam trzeba je rozpatrzyć, qurrrwa przecież tą są zwykłe kpiny. Ale nic to, najważniejsze że mam przegląd, a ten numerek mam w głębokim poważaniu teraz
  
 
Na usta ciśnie się " Hej Serwacy daj gwintówkę, niechaj rozp..... wydział kumunikacji..." Poszedłem dzisiaj ponownie z nadzieją zakończenia sprawy, a tam wielce szanowny pan kierownik o tuszy hipopotama, poinformował mnie że trzeba wymienić dowód ... !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Kurwa mać , to są żarty, pan kierownik doprowadził mnie do stanu krytycznego niemal, kiedy powiedział że za "niedopatrzenia" trzeba płacić ( w tym przypadku za wymianę dowodu ok 80 zł). Więc poszedłem do redakcji gazety wyborczej, bo nie mam zamiaru płacić za ewidentną winę wydziału komunikacji !!!!!!!!!!!!
  
 
POPIERAM 100% tak niestety trzeba w tym chorym kraju - do gazety lub telewizji... kur@# gdzie my zyjemy? wspolczuje...
  
 
pierdo**** biurokracja, nic nigdzie nie mozna zalatwic, a jak juz sie cos chce zalatwic to wszyscy dra mordy na biednych petentow jak by byli czemus winni, sami nic nie wiedza popelniaja bledy a potem my zwykli ludzie mamy przez to same klopoty i wina spada na nas, szkoda o tym nawet gadac, REWOLUCJA JEST JUZ BLISKO NA ULICE WYJDA DZIECI WSZEM I WOBEC ZAPREZENTUJA SPRZECIW!!!
  
 
mi się wydaje że oni poprostu nie wiedzą jak to załatwić więc najpierw była( dopracowana do perfekcjiw Polsce) metoda odsyłania do innego pokoju, wydziału, urzędu itd, teraz wpadli na pomysł najprostszy - czyli poprostu wymienić dowód - ale nie pomyśleli że jak kupowałem samochód to go już wymieniałem, a drugi raz za to samo nie będę płacił !!!!!!!
  
 
i tak trzymaj! napisz do uwagi, pod napieciem itp! kurde chory kraj, chyba stad wyjade... chocby dla rownych drog... np do niemiec.
  
 



No wreszcie zaczyna się coś dziać, pani redaktor z gazety wyborczej wzięła sprawę w swoje ręce, teraz bada ją rzecznik praw obywatelskich, po jego dochodzeniu okarze się czy muszę płacić za nowy dowód czy też nie (ale coś mi mówi że jednak będę musiał - solidarność urzędników)