Wspomnień czar :)

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Witam Koleżanki i Kolegów

Przypomniało mi się zdjecie z czasów gdy jeszcze nie myślałem, że ten oto krążownik szos będzie kiedyś mój

Aha... i wygląda teraz praktycznie (no prawie tak samo jak 7 lat temu
Nie żebym się chwalił



[ wiadomość edytowana przez: t_kucyk dnia 2002-11-24 22:01:04 ]
  
 
Hehe też mam takie zdjęcie. Też wtedy nie myślałem że ta fura będzie moja . Ale uwielbiałem go od pierwszej przejażdżki nim. Dodam jeszcze że zdjęcie to zrobione było na Malcie, gdzie Podziu dotarł i wrócił z całą rodzinką o własnych siłach w 1995r.





Pozdrawiam Cosmo


[ wiadomość edytowana przez: Cosmo dnia 2002-11-24 22:39:06 ]
  
 
A ja niemam takiej foty z rodzinnego albumu Mam podobne ale z fiatem tempra a to nie to samo
  
 
Ja tez nie mam takiej foteczki bo Poldika mam od jakis 3 latek i bylem niewiele mniejszy
  
 
Moje zdjęcie również zostało wykonane 7 lat temu

A moje początki za kierownicą miały miejsce gdy miałem 5 lat i jeździłem na kolanach Dziadka kierując Maluszkiem na Toruńskim lotnisku Potem uczyłem się jeździć na kilku Polonezach... również na lotnisku, teżz dziadkiem, tylko że szybciej... jako 12 latek i ponad 120km/h Poldkiem na pasie startowym, hamulec, redukcja na trójkę w zakręcie, zawracanie i gaz do dechy... jejku to były czasy
  
 
A ja mam parę ślicznych fotek z rodzinnym PF125p '73, - niestety nie w cyfrowej wersji.
  
 
Ja też pierwsze kroki stawiałem na Maluszku, tylko że z ojcem. Nie wiem ile wtedy miałem lat, ale nie dużo.Szczerze mówiąć to odkąd pamiętem to jeździłem. Najpierw na kolanach, jak już sięgałem do pedałów to sam. Ale Kaszel to nie to.........POLONEZ!!!

Pozdrawiam Cosmo
  
 
Ja zaczolem kariere kierowcy dosc pozno bo w wieku 17 latek jak poszedlem na kurs na prawko bo wczsniej nie mialem autka zeby cwiczyc ,a pozniej rodzice kupili Poldka i nadrabialem zaleglosci
  
 
Ja podobnie pierwsze kroki stawiałem w DF125. Ojciec sadzał mnie na kolana i majstrował biegami i pedałami, a ja jedynie kierownicą. To było jak miałem 4-5 lat. Potem stopniowo coraz więcej i mając już 10-11 lat samodzielnie śmigałem fiatem. Potem już jakoś poszło, mieliśmy jeszcze 3 Poldki, no i ja mam czwartego. Nostalgia mnie ogarnęła
  
 
pierwszą jazdę, na kolanach dziadka, wykonałem w wieku chyba 8 czy 9 lat na na samochodzie troche dużym a mianowicie na Tatrze z przyczepą (ciężarowa oczywiście) , nawet udało mi się ją zachamować.
Prędkośc była nieduża ale przeżycie pierwszożędne.
Tym właśnie sposobem dzidek zareżił mnie chorobą zwaną samochody ciężarowe.
  
 
ehhh to moje pieresze doswiadzczenia za joklkiem przezylem majac 4 latka u taty na kolanach. Jechalem maluszkie... Az pewnego pieknego dnia pan w syrenie rozbil pieknego czerwonego Fiata 126p. Musialem chwilke poczekac az do zakupu nowego autka. Byla to Skoda 120LS. tym to sie jezdzilo... i po kilku latach meczarni ze skodzina postanowilismy kupic poloneza. i to takiego z salonu. achh wspomaganie kierownicy elastyczny silnik coz to byla za bryka.. do tej pory sie soisywala bez zarzutu. tylko ten silnik..
  
 
voyteck o co ci chodzi z tym silnikiem ja mam takiego samego polda i nic z silnikiem mi sie nie dzieje wrecz przeciwnie jestem z niego bardzo zadowolony
  
 
Ja niestety zacząłem troszku ujeżdzać auto w wieku 16 lat. Mieliśmy wtedy Wartburga 353 z biegami przy kierownicy. Ojciec włączył mi I bieg a potem II a pożniej III. niestety droga skręcałaostro w prawo, a że była to polna droga i istniał obawa o zakopanie się to nieco sciąłem sobie ten zakręt i wjechałem do rowu (z tymi rowami to u mnie chyba rodzinne ). ale prędkość było na tyle duża, a auto wysokie, że przejechałem przez ten rów i udało mi się wrócic nawet na drogę.
Niestety po tej przygodzie ojciec powiedział mi że zaczekamy rok, aż będę miał 17 lat i pójdę na kurs i w połowie trwania kursu pozwoli mi samodzielnie pojeżdzić Wartburasem. Tak tez się stało. Kiedy byliśmy u babci to sobie ćwiczyłem jazdę po wsi. Któregoś razu pojechałem do następnej wsi a tam za zakrętem stał policja. . Miałem 3 wyjścia:
- zawrócić - ale istniało by duże prawdopodobieństwo że pojadą za mną (w okolicy była duża impreza)
- zatrzymac się wysiąść z samochodu i 5 km na piechote wrócić po ojca.
- pojechać dalej przejeżdżając obok nich "na żywca" i nadłożyć 15km jadąc drogami publicznymi zajechać od drugiej strony

No i zgadnijcie, co wybrałem
  
 
Ja pierwsze kroki stawiałem na maluszku w wieku około 12 lat,
ale tak naprawdę jazda zaczęła się Poldkiem (nówką) w wieku 17 lat, niedługo potem zrobiłem prawko i tak jeżdzę do dziś a Poldek ma już prawie 9 lat- oj ciężko by mi było się z nim rozstać.

GRZALA
  
 
Ja jezdze od poczatku podstawowki. W malczaku ledwo widzialem cos zza budzika, a ojciec dawal mi jezdzic gdzies po lasach, na dzialce itp. Nawet dziadek ktory w zyciu nie dal by poprowadzic swojego 125 swoim corkom z prawkiem dawal gnojowi jezdzic po polnych drogach (oczywiscie nadzor z prawej byl). Takze talenty przejawialem od dawna.
Co do zdjec - mam swoje z dziecinstwa obok naszej syreny z prototypowym nadwoziem (zywica) - jestem niewiele wiekszy od kola

-----------------
"Nigdy mnie nie zawiódł, nie zdradził ani raz.
To wspaniała jest maszyna, choć ma już ze 40 lat.
Fiacior mój to jest to, kocham go..."
  
 
Jak wszyscy, to ja też Moje pierwsze jazdy odbywały się maluchem. Zaczęło się jak miałem pewnie z 9 lat. Tata brał mnie na kolana i jechałem polną drogą z działki. Potem już były samodzielne jazdy po placu u ojca w pracy albo w lesie (tatko zbierał grzyby a ja sobie jeździłem) Potem mieliśmy DF-a ME i pamiętam, że w wieku 15 lat ojciec dał mi dojechać z działki do domu przez miasto (ale była radocha). W końcu wyszło na to, że na egzaminie na prawko, egzaminator podczs jazdy przez miasto powiedział mi, że zdam, jak mu się przyznam od ilu lat jeżdżę samochodem... Zrobiło mi się wtedy bardzo miło i od razu pomyślałem sobie o moim tacie
  
 
Moje motoryzacyjne początki ( te które jeszcze pamiętam ) sięgają czasów jak mój tata miał WSK 125 ...a jeździłem na baku paliwa... ...Potem był garbus, po nim jakiś czas nic do 1984r jak kupiliśmy maluszka....I w sumie za "sterem" tego bolidu uczyłem się jeździć, najpierw na kolanach taty , jak większość a jak dosięgałem już pedałów to sam już decydowałem jak i gdzie pojechać..... Jakoś nie miałem w rodzinie (oprócz wujaswzka) żadnego DF czy PN, tylko po maluszku Dacia 1310, a obecnie tato jeździ skodzinką.... Jak tylko zaxcząłem sie interesować motoryzacją, od razu w oko wpadła mi Wawka M20...Ale brak siana powodował że była i jest w sferze marzeń.... jak wiele aut rodem z FSO...Ale odkąd przejechałem sie polonezem "sam na sam" to zakochałem sie w tym samochodzie i postanowiłem że bede zbierał na takiego... I w końcu kupiłem, ale równolegle moimi myślami zarządzał już inny PN a mianowicie model coupe...I jest tak do dzis...Ale to długo mógłbym się rozpisywać...A niestety nie mam żadnych zdjęć z dziecińctwa przy którymś z rodzinnych furek...a szkoda...miloby było zobaczyć jak wtedy wyglądały....
  
 
swoja drogą, jeszcze przecierz właśnie nie tak dawno te 7-8 lat temu jak ktoś kupił nowego poloneza to co to za maszyna była i jaka sensacja, cała rodzina podziwiała, i te nowiótkie carówy jak na tym zdjęciu widać że nówka z kilometra....pamiętam jak kiedys wujek w 1994 a właściwie na początku 95r. kupił nowe GLE, to przy naszym ówczesnym Mercedesie W123 z 77r. to to był Viper normalnie......
  
 
Ja jeszcze pamiętam czasy kiedy ojciec dostawał talony, były przedpłaty, łapówki, godziny oczekiwania w Polmozbycie i na końcu po całym dniu czekana był nasz. Oczywiście nie było mowy i tym, że jakiś lakier nie taki, a tam mała rysa. Brało się co było.
Potem następny Poldek już był po przemianach ustrojowych i szok. Polomozbyt zmienił się w salon, lakier, wyposarzenie do wyboru, obsługa miła, montaż radyjka w cenie samochodu, alarmik itp. Jak bardzo te czasy się zmieniły.
Janio i co zrobiłeś?
Ja kiedyś miałem podobną sytuację. Jechałem z ojcem, miałem może ze 16 latek, bez prawka i stali z radarem. To była droga niby osiedlowa, ale dość szybka, bo przelotowa przez to osiedle. Ograniczenie do 40, ja ładnie jechałem i .... po prostu koło nich przejechałem. Ale gorąco mi się zrobiło pod dupskiem
  
 
Cytat:
No i zgadnijcie, co wybrałem



Stawiam na odpowiedź:

"- pojechać dalej przejeżdżając obok nich "na żywca" i nadłożyć 15km jadąc drogami publicznymi zajechać od drugiej strony"

Zgadłem?