Sortuj wg daty: rosnąco malejąco |
_Gallus_ Moderator Celina st202 . | 2004-04-16 04:02:54 Jak to gosc ma przerabane... ![]() hmmm Ekonomisci HAHAHA ![]() laseczki [ wiadomość edytowana przez: _Gallus_ dnia 2004-04-16 04:22:53 ] [ wiadomość edytowana przez: _Gallus_ dnia 2004-04-16 21:31:37 ] |
_Gallus_ Moderator Celina st202 . | 2004-04-16 05:00:27 |
_Gallus_ Moderator Celina st202 . | 2004-04-21 01:01:07 Sprawa rozwodowa, sedzia pyta kobitke:
- Prosze Pani, co Pani nie odpowiadalo w domu? - Nic - odpowiada kobitka - jest bardzo ladny i po za miastem. O ile dobrze pamietam to jest tam tez 10 hektarów gruntu. Sedzia nie daje za wygrana: - Pani zle zrozumiala. Ja sie pytalem na jakiej podstawie... - Oj, solidnej Wysoki Sadzie. Zelbeton i to na 4 metry w ziemie. Sedzia z lekka podlamany: - Ale ja pytalem jakie sa wasze stosunki. - Oj, bardzo dobre Wysoki Sadzie. Mamy mnóstwo przyjaciól, a co piatek chodzimy grac w brydza. Sedzia juz dosc mocno podirytowany: - Prosze Pani, ze sie tak pospolicie wyraze. Czy cos w Panstwa malzenstwie nie gralo? - Co prawda mamy dwie wieze hi-fi Banga i Olufsena i pianino, ale z reguly to nie sluchamy muzyki... ale sprzet jest w jak najlepszym stanie. W koncu sedzia nie wytrzymal: - DO JASNEJ CHOLERY! KOBIETO! CZEMU CHCESZ TEGO PIEPRZONEGO ROZWODU? - Oooo, to nie ja chce rozwodu tylko mój maz. Mówi, ze nie moze sie ze mna dogadac... Plynie stado plemników jajowodem. Nagle jeden słabiutki, który płynie ostatni, krzyczy: "Panowie, zdrada, jesteśmy w dupie - wracajmy!". Całe stado w tył zwrot, a ten płynąc dalej mruczy pod nosem: "I tak rodzą się geniusze". W 2100 roku leza nad brzegiem rzeki trzy krokodyle. -Kiedys bylismy zielonego koloru - wspomina pierwszy -I umielismy plywac - dorzuca drugi -Starczy - otrzasnal sie ze wspomnien trzeci - Lecimy zbierac miod! W parku dzieciak płoszy gołębie: - Spie...lajcie, spie...lajcie... Na to przechodzący obok staruszek: - Chłopczyku, nie wypada tak brzydko mówić! Wystarczy przecież powiedzieć: A sio, a sio... Widzisz, jak spie...lają! Trzech staruszków przechwala się, któremu bardziej trzęsą się ręce. - Mnie tak, że nie mogę utrzymać szklanki - mówi pierwszy. - Eeee, mnie tak się trzęsą, że nie mogę włożyć sztucznej szczęki - mówi drugi. - To nic - mówi trzeci. - Mnie się tak trzęsą ręce, że wczoraj zanim oddałem mocz, doszedłem trzy razy... UWAGA HARDCORE !!! ![]() Scena w sypialni. Dwoch pedalow uprawia sex. Jeden mowi: - Dzisiaj musialem zrobic test na AIDS... - Co? Co ty dopiero teraz mi to mowisz?!?? - Tylko zartowalem, lubie jak Ci sie dupa kurczy! UWAGA HARDCORE NP 2!!! ![]() Dwóch pedłałów siedzi w domu, Nagle jednemu zachciało sie kochać, "Chodz sie pokochamy" - mówi pierwszy, "Nie bo mam sraczke" - odpowiada drógi, Na to ten pierwszy "nic nie szkodzi dobry koń to i po błocie pójdzie" REAL ![]() Do warsztatu zgłosił się młody wiekiem właściciel samochodu klasy średniej z prośbą o odszukanie i usunięcie przyczyny przedostawania się wody do bagażnika. Po każdej jeździe w czasie deszczu podłoga bagażnika jego samochodu stawała się mokra. Od ręki przystąpiono do rutynowych oględzin tylnej części nadwozia. Mechanik obejrzał dokładnie stan uszczelki szyby tylnej, jak również uszczelkę gumową pokrywy bagażnika. Nic jednak nie wskazywało na ich uszkodzenie. Wykonano więc próbę wodną. Jeden mechanik od strony kabiny obserwował ścianki bagażnika, podczas gdy drugi polewał tył nadwozia z zewnątrz strumieniem wody z węża. Próba nic nie wniosła, ponieważ żadna kropla wody nie przedostała się do wnętrza. Poinformowano więc klienta, że bagażnik jest szczelny i zalecono zgłoszenie się do warsztatu, kiedy będzie padał deszcz. Stało się to już wkrótce. Przy następnych opadach deszczu klient był już z powrotem z bagażnikiem pełnym wody. Ponownie więc przystąpiono do poszukiwania przyczyn tego zjawiska, nawet posunięto się do symulowania prawdziwego potopu. Jednak nadal bez rezultatu. Wtedy jeden z mechaników dokonał ciekawego spostrzeżenia. Otóż na tylnej półce podokiennej był zamontowany potężny głośnik, a w bagażniku znajdował się dużej mocy wzmacniacz. Mechanik włączył radioodbiornik, ustawiając największą głośność, zamknął drzwi i zaczął obserwować szybę tylną. Jakie było zdziwienie wszystkich osób biorących udział w tym eksperymencie, gdy spostrzegli, że każdemu uderzeniu basów towarzyszyło wyraźnie widoczne unoszenie się szyby tylnej. Powtórzono więc próbę wodną, tym razem z włączoną ogłuszającą muzyką. Przyczynę przecieku dało się już łatwo zlokalizować: poruszająca się w górę i w dół szyba dosłownie "pompowała" wodę przez uszczelkę do bagażnika. Jaki sposób naprawy można było w tej sytuacji wybrać? Niestety żaden. Zalecono jedynie klientowi, aby podczas deszczu ciszej słuchał swojej ulubionej muzyki... Szedł facet ulicą i zobaczył nowy sklep. Myśli sobie - wpadnę. Wita go miły, uśmiechnięty sprzedawca: - Dzień dobry, w czym możemy panu pomóc, co chciałby pan kupić? Facet się zastanowił i mówi: - Rękawiczki. - To proszę podejść do tamtego działu. Facet idzie do wskazanego działu i mówi: - Potrzebuję rękawiczki. - Zimowe czy letnie? - Zimowe. - To proszę przejść do następnego działu. Facet poszedł: - Dzień dobry, potrzebuję zimowe rękawiczki. - Skórzane czy nie? - Skórzane. - To proszę podejść do działu następnego. Facet poddenerwowany podchodzi do wskazanego stoiska: - Chcę kupić zimowe, skórzane rękawiczki. - Z klamerką czy bez? - Z klamerką. - Proszę podejść do następnego stoiska. Facet już wkurzony, ale idzie nic nie mówiąc: - Potrzebuję rękawiczki, zimowe, skórzane, z klamerką. - Klamerka na zatrzask czy na rzepy? - Na rzepy. - Zapraszam do działu naprzeciwko. Facet nie wytrzymuje i wrzeszczy: - Proszę przestać nade mną się znęcać, dajcie mi rękawiczki i pójdę sobie! - Proszę pana, proszę nabrać cierpliwości, chcemy panu sprzedać dokładnie takie, jakie pan potrzebuje. Facet idzie dalej: - Proszę o rękawiczki zimowe, skórzane, z klamerką na rzepy. - A jaki kolor? Aż tu nagle otwierają się drzwi do sklepu, wchodzi klient z sedesem świeżo wyrwanym z podłogi, od którego odstają kawałki glazury, niesie go na wyciągniętych rękach, podchodzi do lady i krzyczy: - Taki mam sedes, taką glazurę, dupę wam wczoraj pokazałem, dajcie mi papier toaletowy! |
![]() JACU626 User BIAŁY CZARNY SREBRNY ... TSA - RTA | 2004-04-25 10:36:06 |
GEOO User stalowa wola | 2004-04-25 14:36:59 http://www.sheeva.webpark.pl/pamietnik.html [ wiadomość edytowana przez: GEOO dnia 2004-04-25 14:52:47 ] |
![]() JACU626 User BIAŁY CZARNY SREBRNY ... TSA - RTA | 2004-04-27 09:26:05 Facet miał problem z przedwczesnym wytryskiem, więc poszedł do
lekarza. Zapytał co ma zrobić, żeby problemu nie było. Lekarz mu poradził: - Jak już będziesz dochodził, to sprobój się jakoś wystraszyć. Facet tego samego dnia poszedł do sklepu i kupil sobie pistolet startowy (starter), który robi dużo huku i potrafi nastraszyć jak cholera. Podniecony myślą wypróbowania nowego sposobu poleciał szybko do domu. W domu zastał żonę czekającą nago w łóżku. Zaczęli od pozycji 69 i facet momentalnie poczuł, że zaraz dojdzie, więc wystrzelił, żeby się przestraszyć. Następnego dnia znów wybrał się do lekarza. Lekarz pyta: - No i jak było? Facet na to: - Niezbyt fajnie. Kiedy wystrzeliłem, to żona zesrała mi się na twarz, odgryzła mi 5 cm penisa, a z szafy wyszedł sąsiad z rękami w górze |
![]() JACU626 User BIAŁY CZARNY SREBRNY ... TSA - RTA | 2004-04-30 12:33:33 Pan bog sie obudzil pewnego dnia i postanowil stworzyc zemie.........zaczal ugniatac przestarzen kosmosu az mu wyszla mala kulka dumny ze swego dziela nazwal ja ziemia........
kolejnego dnia bog sie obudzil znowu w dobrym nastroju i pomyslal: -ta ziemia taka piekna ale jakas taka nudna.....chyba stworze rybe jak powiedzial tak zrobil wziol troche gliny i zaczal lepic i lepic i ulepil rybke: -o jaka wspaniala rybka.......piekna jestes.....plyn i czyn dobro no i wpuscil rybke do wody bylo poznoo wiec si epolozyl lulu.........3 dnia znow dobry humor wiec myslal myslal i postanowil zrobic sarne wzil gline i lepil lepil a na koncu jego oczom ukazala sie piekna sarenka......tchnal w nia zycie i powiedzial: -jaka typiekna...........idz i czyn dobro......... 4 dnia bog sie obudzil i postanowil zrobic ptaka...........ulepil pieknego orla i tchnal wen zeycie: -lec piekny orle.........lec czynic dobro............ i tak bog tworzyl tworzyl a kazdy nowy twor bardziej go zachwycal od poprzedniego.........nadszedl 6 dzien.............patrzy na ta ziemie i nie wie co zrobic..........az wpadl na pomysl ze zrobi mezczyzne........... wziol gline lepi lepi prawie caly dzien mu sie zeszlo ale ulepil pieknego mezczyzne........zachwycony ze swej pracy tchnal wen zycie i powiedzial: -jestes wspanialym mezczyznom.........idz czynic dobro a wszystko co tu stworzylem nlalezy do ciebie........... bylo pozno wiec bog sie polozyl......wiedzial ze jutro 7 dzien wiec sobie odpocznie po meczacym tygodniu............ nim slonce oswietlilo dokladnie ziemie boga bodzi mezczyzna: -Panie Boze.........dziekuje ci za to co tu stworzyles ale nudzi mi sie...........zrobilbys mi jkas kobitke cobym se z nia pocharcowal hihiihiih Bog zaspany ledwo oko otworzyl: -no dobrze mezczyzno........... wziol gline i lepi lepi lepi lepi wziolse ziewnal w miedzy czasie............. nagle otwiera dlonie ptarzy i mowi: -O KURWA!!JAKAS TY BRZYDKA..............BEDZIESZ MUSIALA SIE MALOWAC ...............i tchnal w nia zycie............... _________________ |
![]() JACU626 User BIAŁY CZARNY SREBRNY ... TSA - RTA | 2004-04-30 12:34:17 Wnuczek do dziadka:
-Powiedz mi dziadku jak wyglądała twoja noc poślubna? Dziadek na to: - Na trzeci dzień rano.... -Hej dziadku, dziadku przerywa mu wnuczek, powiedz jak wyglądała noc poślubna a nie trzeci dzień. -Toż mówię. Na trzeci dzień rano..... -Ale jak to było z nocą? znów zniecierpliwiony wnuczek przerywa dziadkowi. - Cicho bądź i słuchaj. Na trzeci dzień rano babka mówi : Wyciągaj bo mi sie chce siku Dwóch facetów po długiej nocy spędzonej w barze nad ranem wsiada do samochodu. Po kilku minutach w okno pasażera stuka stary mężczyzna. - Zobacz, w oknie jest duch! - krzyczy pasażer. Kierowca dodaje gazu, ale twarz nie znika. Przerażony pasażer otwiera okno i pyta: - Czego chcesz? - Macie może papierosy? - pyta stary mężczyzna. Pasażer rzuca przez okno paczkę i krzyczy do kierowcy zamykając ze strachem okno: - Przyspiesz! Kilka minut później uspokojeni zaczynają śmiać się i żartować z poprzedniego strachu. Nagle w oknie znów pojawia się ta sama twarz. - To znowu on! - krzyczy pasażer. Otwiera okno i drżąc ze strachu pyta: - Tak? - Macie ognia? - dopytuje się stary mężczyzna. Pasażer wyrzuca zapalniczkę przez okno i krzyczy: - Przyspiesz jeszcze! Kierowca wciska gaz do podłogi, straszliwa twarz znika z okna. Pasażer z kierowcą powoli dochodzą do siebie po spotkaniu z duchem, kiedy w oknie znowu pojawia się postać tego samego starego mężczyzny. Przerażony pasażer otwiera okno i pyta: - Co znowu? - Może pomóc wam wyjechać z tego błota? Lekcja poglądowa w szkole podstawowej. Pani wychowawczyni pyta dzieci jakie znają nowości farmaceutyczne ostatnich miesiecy. Oczywiście Jasio jako pierwszy podnosi rączke i krzyczy : - Ja, ja. Pani pyta: - Jasiu powiedz nam jakie znasz najnowsze lekarstwa Jasio odpowiada: - Viagrę proszę pani Zaskoczona Pani, nie wiedząc co powiedzieć upewnia sie czy aby dobrze usłyszała. Jaś potwierdza. Pani pyta : - A na co Jasiu Twoim zdanie ta Viagra jest - Na sraczkę prosze Pani - odpowiada Jaś - Jak to Jasiu na sraczkę - jesteś pewien? - Tak proszę Pani. Co wieczór moja mama mówi do taty: Zażyj Viagrę może ci to gówno stwardnieje . jasio zbudzil sie w nocy, bo dochodzily go dziwne odglosy z sypialni rodzicow.... poszedl zobaczyc co sie dzieje. Ku jego zaskoczeniu zobaczyl jak rodzice uprawiaja sex. uciekl wiec sploszony. Rodzice spostrzegli niewinne, ukochane dziecko i mamusia poradzila tatusiowi, zeby poszedl porozmawiac z synem. ojciec zrobil co zona kazala i skierowal sie do sypialni jasia, ale go tam nie zastal, za to doszly go dziwne odglosy z pokoju babci. przerazony wparowal do sypialni i ujrzal jak jasio posuwa babunie. ojciec krzyczy: -jasiu, na BOGA! co Ty wyprawiasz?! na co jas: - Ty pierdolisz moja matke - to ja pierdole Twoja! Mąż mówi do żony: - Zono!! dzisiaj spisz przodem do mnie, a żona na to, co będziemy się kochac - nie - będziesz pierdziec na ściane ! Zima, - 30 stopni, wszedzie snieg... Do przydoznej kanjpki wchodzi facet, siada przy barze zamawia setke vodki wypija ja szybko i mowi: -Tfu, pierdolony Matiz... Sytuacja powtarza sie kilkakrotnie. Zniecierpliwiony barman pyta faceta o co chodzi. -Wie pan co? Ja jestem kierowca tira, przed chwila wjechalem w zaspe i utknalem, podjezdza do mnie facet w Matizie i mowi: -Panie, moze ja pana wyciagne? A ja mu na to: Jak pan mnie tym Matizem wyciagniesz, to ja panu laske zrobie... ... Tfu... Pierdolony Matiz... |
![]() JACU626 User BIAŁY CZARNY SREBRNY ... TSA - RTA | 2004-04-30 12:35:47 Teraz to sie pewno naraze paru osobom... ale cusz - cest la vie
Jaka jest najśilniejsza cześć ciała kobiety Wargi bo ciągną konia - Panie profesorze, mogę sobie poprawić pałę? - Wyjdź za drzwi i popraw... -czym sie różni kobieta od świni?? - -niczym....obydwie ryjem szukają żołędzia -co to jest kobieta?? -złośliwa narośl na pochwie Idzie Jaś z Małgosią przez las,po chwili Jaś wkłada Małgosi rączkę do majtek i mówi: -hmm.... mokro.... ślisko.... przyjemnie... Okresik?? -nie -odpowiada Małgosia... -Biegunka... Mąż strasznie miał ochotę na sex zaczyna podejście do żony. MĄŻ: - kochanie może dziś na jeźdźca? ŻONA: -jaki najeźdźca? MĄŻ: -germański kurwa oprawca!! Pracownik fabryki frytek popadł w dziwną obsesję. - Mam nieprzepartą ochotę włożyć penisa w obieraczkę ziemniaków -zwierza się żonie. - Absolutnie nie rób tego! - krzyczy kobieta. - To się zle dla ciebie skończy. Po kilku dniach facet wraca do domu blady, strój w nieładzie, włos zwichrzony. - To było silniejsze ode mnie - mówi. - Zrobiłem to. - Włożyłeś penisa w obieraczkę ziemniaków?! - pyta przerażona żona. - I co?! - Zwolnili mnie z pracy - odpowiada mąż. - A co z obieraczką? - Ją też zwolnili... Mąż i żona jedzą obiadek, żona paskudnie oblała się zupą: - Popatrz jak ja wyglądam - jak świnia! - No - i jeszcze się zupą oblałaś Po ostatnim polowaniu w roku kolo lowieckie robi sobie imprezke na swiezym powietrzu. Jest bigosik, wódeczka i dziczyzna, jak zwykle na takich imprezkach. Impreza staje sie nudna, wiec jeden z mysliwych wpada na pomysl, ze upolowana zwierzyne zbiora na stos i po kolei wszyscy mysliwi z zawiazanymi oczami beda wyciagac z tego stosu zwierzaki i poprzez macanie zgadywac co to za zwierz i w jaki sposób zostal zabity. Podchodzi pierwszy mysliwy troszke zawiany, zawiazuja mu oczy, idzie do stosu ze zwierzakami, lapie kawal futra, ciagnie, zaczyna macac i mówi: - hmmmm... sarna... zabita ze sztucera z 50 metrów. Ludzie bija mu brawo bo zgadl bezblednie. Podchodzi drugi mysliwy z zawiazanymi oczami, troszke bardziej zawiany od pierwszego, wyciaga kawal futra i mówi: - ten tego... zajac... zabity ze srutówki z 25 metrów. Wszyscy bija brawo bo tez zgadl. Podchodzi trzeci mysliwy pijaniutki, ze ledwo sie na nogach trzyma. Z ledwoscia mu oczy zawiazali i puscili w kierunku stosu zwierzaków, zeby sobie jakies wybral. Biedak tak byl pijany, ze po drodze sie potknal i wpadl miedzy nogi zony gajowego. Twardo jednak wstaje na kolana, wyciaga rece i zaczyna macac zone gajowego. Ludzie milcza, zona gajowego oczy ma jak pingpongi, gajowy z wrazenia zaniemówil, a mysliwy nagle mówi radosnym glosem: - TO JEST JEŻ! Chwile sie zastanawia i dodaje: - ...zabity saperką... Co robi blondynka wystawiając dupę do telewizora?? - - - Naświetla kropka.. Wiesz jak sie dupczy tłustą kobietę ? Kopiesz ją w tyłek i wjeżdżasz z trzecią falą |
![]() JACU626 User BIAŁY CZARNY SREBRNY ... TSA - RTA | 2004-04-30 12:36:24 KOCHAM OPCJE KOPIUJ - WKLEJ ![]() |
dozer Opel Senator nisko | 2004-05-04 16:16:33 linkjesli chcesz zobaczyć jak poznać ze z kraju uni wjechałeś do unijnej polski |
![]() JACU626 User BIAŁY CZARNY SREBRNY ... TSA - RTA | 2004-05-07 10:29:54 Żona była ciągle niezaspokojona po stosunkach z mężem. Zbadała siebie, ale jej nic nie dolegało. Poszła więc do seksuologa i pyta go, jak może zwiększyć potencję i aktywność seksualną męża.
- Widzi pani, dam pani takie kropelki; działają bardzo silnie, wystarczy parę kropelek. Proszę dodać je do ulubionej potrawy meża i potem odbyć stosunek, gwarantuję 100% skuteczność. Żona zadowolona wraca do domu, zrobiła mężowi sutą porcję pierogów ruskich, zakropiła je specyfikiem i poszła do sypialni. Rozebrana, czeka już na łóżku, gdy nagle z kuchni dobiega ją przeraźliwy krzyk: - Zocha! Zocha! Patrz, pierogi się pier**lą!! Przychodzi baba do lekarza i mówi: - Panie doktorze, boli mnie łokieć. - Proszę przynieść mocz do analizy - lekarz na to. Baba myśli sobie: Cholera, jaki mocz? Mnie łokieć boli, a on mi każe mocz przynosić? Już ja mu pokażę! Baba poszła do domu, wzięła słoiczek i nalała do niego moczu swojego, swojego męża, córki, a na dodatek dolała jeszcze oleju silnikowego z samochodu i zaniosła to wszystko lekarzowi. Za tydzień baba przychodzi znowu do lekarza, który mówi: - No to po kolei: mąż panią zdradza, córka jest w ciąży, silnik w samochodzie do generalnego remontu, a pani niech się przestanie onanizować podczas kąpieli, bo uderza pani łokciem o wannę i stąd ten ból. Przychodzi Jasio do księgarni i mówi: -poprosze książke o prezerwatywach. Na to kasierka: -jestes jeszcze zamały. Jasio dalej: -ale poprosze książke o prezerwatywach! -ale jesteś jeszcze zamały! -a jak pokaże dowód? -pokaż! Jasio wyjmuje kondona na lade i mówi: -oto mój dowód! Pewien szczególnie naprzykrzający się przestępca został skazany na 10 lat pobytu na bezludnej wyspie. A żeby facet miał przynajmniej jakieś mleko do picia od czasu do czasu, wysadzono z nim na tej wyspie również kozę. Po kilku latach na wyspę przybywa ekspedycja aby zbadać jak żyje się facetowi. Wysiadają na brzeg, patrzą... a po plaży biega sobie mały chłopiec. Towarzystwo mocno zdziwione podchodzi do niego i pyta się: - Jak masz na imię, chłopczyku? A chłopiec na to: - Mie-e-e-e-e-tek! Któregoś razu amerykanie postanowili udowodnić rosjanom, że są od nich bardziej zaawansowani technologicznie i namówili rosjan na zorganizowanie zawodów czyj samolot, rosyjski czy amerykański, osiągnie większą prędkość maksymalną. Amerykanie do pojedynku wystawili F-15, a Rosjanie... Jak to u Rosjan, jedyny MiG w całej bazie zepsuty, a do Suchoja stojącego w hangarze i tak nie ma paliwa. Toteż wystawili do zawodów stareńkiego Kukuruźnika, ale przed startem podczepili go pod amerykańskiego F-15. Samoloty startują. Amerykański pilot melduje: - 0.5 macha, radziecki samolot ciągle za mną... - 1.5 macha, radziecki samolot ciągle za mną.... - 2 machy, radziecki smolot ciągle za mną.... - 2.5 macha! Radziecki samolot ciągle za mną i chyba będzie wyprzedzał, bo zmienia geometrię skrzydeł! Przypływa rosyjski statek do portu w Afryce. Majtek ściąga cumy i woła do stojącego na nabrzeżu Murzyna: - Dzierżi linu! Murzyn nic, Rosjanin ponawia: - Dzierżi linu! Dalej nic. Po chwili namysłu marynarz mówi: - Sprichst du deutsch? Cisza. Rosjanin myśli, myśli i... - Parlez vous francais? Dalej nic. Zdesperowany majtek pyta się: - Do you speak English?? - Yes I do - No to dzierżi linu! Jechał facet samochodem, a że samochód dobry, szybki to sobie nie żałował. Mimo, że mokro, ślisko to na liczniku 150 km/h... 180 km/h... 220brkm/h...250 km/h..., aż tu nagle zakręt, za zakrętem furmanka. Nic się nie dało zrobić, jedno wielkie rozpierdziu, z furmanki drzazgi, konie latają w powietrzu, woźnicy urwało nogi. Zatrzymał się facet po tych kilkuset metrach, i patrzy, o k... ,ale jatka. Nic to myśli, jatka nie jatka, może ktoś przeżył i trzeba mu pomoc. Podchodzi bliżej, a tam konie z bebechami na wierzchu, ledwo dychają. Jakoś trzeba by je dobić, co się ma gadzina męczyć. Złapał za siekierę, która wypadła z furmanki i do jednego konia, do drugiego... pozarąbywał na śmierć. Stoi i rozgląda się, co dalej, zauważył woźnicę. Woźnica na to, podciągając koc i przykrywając urwane nogi: - Panie! Nawet mnie ku**a nie drasnęło!! - Cześć stary, słyszałem że się ożeniłeś. Gratuluję. Przyznaj się, ładna jest twoja żona? - Wszyscy mówią że podobna do Matki Boskiej . - Niemożliwe, pokaż zdjęcie... O Matko Boska! Pewien rolnik mial duży problem, bo jego świnie nie chciały jeść. Poszedł do weterynarza a ten poradził mu, aby je wszystkie przeleciał. Rolnik niewiele myśląc wrócił do domu, nocą zapakowal świnie na Żuka i do lasu... Tam zrobil co mu weterynarz zalecił i wrócil do domu. Na drugi dzien patrzy - świnie dalej nic nie żrą. No to pojechal do weterynarza - ten mu na to: - Przeleciał je pan je w dzień czy nocą? - W nocy - odpowiedzial rolnik. - Widać zapomniałem panu powiedzieć, że trzeba zrobić to za dnia. Rolnik wrócil do domu - ponownie zapakowal świnie do Żuka i do lasu... Zmęczony wrócił do domu i położył się spać. Nocą budzi go żona: - Heniek... Heniek! - Czego? - Świnie... - Co, żrą? - cieszy się rolnik - Nie! Siedzą w Żuku i trąbią! Inspekcja w obozie koncentracyjnym: - Ci Żydzi mają u was za dobrze. Zmniejszyć im racje żywnościowe o połowę. Mija miesiąc, sytuacja się powtarza: - Dalej mają za dobrze, zmniejszyć im posiłki o połowę. Za miesiąc to samo. Następnego miesiąca przyjeźdża do obozu inspekcja... a w obozie pusto. - A gdzie Żydzi? - Odlecieli na komarach... |
![]() slaweczek Matiz Stalowa Wola | 2004-05-09 13:57:29 Jacu niektóre te dowcipy są zajebiste ![]() ![]() ![]() ![]() |
![]() JACU626 User BIAŁY CZARNY SREBRNY ... TSA - RTA | 2004-05-11 11:09:34 Dzień pierwszy
..dzisiaj znów mama zaprowadziła mnie do przedszkola, chociaż całą drogę musiała mnie ciągnąć. Czy ci dorośli naprawdę nie mogą zrozumieć, że człowiek czasami pragnie odpocząć od tego wrzasku i ciężkiej harówki. Na przykład wczoraj przez cały dzień robiliśmy błoto na podwórku, przez co dzisiaj czułem się wykończony. Ba, ale co to kogo obchodzi. Jak się ma prawie pięć lat to już się jest poważnym człowiekiem, a starzy traktują mnie ciągle jak dzieciaka. Jak sikam w majtki to wcale nie znaczy że jestem dziecko! Po prostu czasami nie zdążę dobiec do kibla. No ale dosyć tych narzekań. Nie było ostatecznie tak źle, najpierw z młodym Gałązką rzucaliśmy klockami w dziewczyny. Ten kto trafił w głowę dostawał premię. Wygrałbym, ale te głupie dziewuchy w ogóle nie znają się na sporcie: od razu poleciały na skargę do pani. Całe szczęście że zaraz szliśmy na obiad, bo w tym kącie chyba bym z nudów umarł. Po obiedzie pani pokazała nam alfabet. No ku***sko zajebista sprawa. Można sobie wszystko zapisać i potem nic nie trzeba pamiętać. W praktyce jednak okazało się że wcale nie jest to takie genialne. Pani pokazała nam literę to ją sobie zapisałem, no a skoro zapisałem to mogłem ją zapomnieć, tyle tylko że jak już zapomniałem to nie wiedziałem co zapisałem. Popieprzone to wszystko... Dzień drugi ..wczoraj mama znów zawiozła mnie w wózku do przedszkola. Dobra by z niej była baba, tylko ma słabe przyspieszenie pod górke. Młody Gałązka się chwali, że jego mama jak się spieszy, to wyprzedza nawet rowerowców. Co tam. Gruby Artur ma jeszcze gorzej. On już musi chodzić do przedszkola piechotą. Gruby Artur jest zresztą całkiem głupi. Przez całe dnie nic nie robi tylko zagląda dziewczynom pod sukienki. Naprawdę nie wiem, co w tym ciekawego. Jak kiedyś zajrzałem cioci Basi to zobaczyłem tylko majtki. A pod nie już nie zaglądałem. Zresztą jak kiedyś wujek Boguś próbował zajrzeć to dostał od cioci po pysku. Tata mówi że jak się ludzie biją to zawsze chodzi o pieniądze. Dziwne miejsce na przechowywanie portfela. No dobra, muszę kończyć bo idzie pani, żeby zabrać mnie z kąta... Dzień trzeci ..i znowu siedzę w przedszkolu jak ten palant, a za oknem śliczna pogoda. Już bym tak nie narzekał, żeby chociaż pani pozwoliła nam na 5 minut wyjść, ale NIE! Na podwórku jest błoto i się utaplamy. Mnie się do tej pory zdawało że to zaleta. Mieszać błoto mogę godzinami, chyba politykiem zostanę bo ostatnio słyszałem jak ktoś mówił, że cała ta polityka to niezłe błoto. Politykiem to bym chciał zostać jeszcze z jednego powodu. Mama mówiła, że oni cały dzień nic nie robią tylko pierdzą w stołek, a mają z tego kupę forsy. Jako że ostatnio moje kieszonkowe uległo nadspodziewanemu zamrożeniu z okazji wylania do kibla mamy perfum żeby z butelki zrobić psiukawkę, postanowiłem z chłopakami trochę podreperować swój budżet. Młody Gałązka przyniósł stołek, Gruby Artur i ja objedliśmy się fasolówy i umówiliśmy się u Grzesia Klapidupy. Pierdzieliśmy w ten stołek cały dzień, a jedyne cośmy zarobili, to Gruby Artur w tyłek od swojej mamy bo tak się nadął że walnął bąka z kleksem. Forsy też żadnej nie dostaliśmy, tylko Grzesio przez tydzień musiał wietrzyć pokój bo się tam wejść nie dało. To chyba jednak tylko politycy tak potrafią. My mamy jeszcze za mało wprawy. Swoją drogą to w tym sejmie musi być niezły smród, jak tyle polityków w jednym miejscu. Zresztą co jakiś czas słychać że jest jakaś śmierdząca sprawa i że rozszedł się smród. Sie chłopaki poświęcają.... No dobra, dość tego leżakowania, trzeba się trochę pobawić... |
![]() JACU626 User BIAŁY CZARNY SREBRNY ... TSA - RTA | 2004-05-11 11:10:08 Dzień czwarty
Życie młodego człowieka jest naprawdę ciężkie. Zawsze można dostać w tyłek, nawet jak się jest niewinnym. Inna sprawa że trochę winny byłem, ale to był nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Było to tak: tata był w pracy a mama wyszła gdzieś po zakupy. Przyszedł do mnie młody Gałązka, Gruby Artur i Maniek zwany Letkim (zupełnie nie wiem dlaczego). Bawiliśmy się w kuchni w faraona, i mieliśmy zrobić mumię. Nikt nie chciał się zgłosić więc wybraliśmy na mumię Mańka. Maniek nie protestował, bo on jeszcze nie bardzo umie mówić. Owijaliśmy go taśmą samoprzylepną, aż tu nagle, gdy już byliśmy w połowie Maniek zaczął się drzeć "mamatijakupaja". Mówił to zawsze wtedy kiedy chciał kupę, no to go zaczęliśmy rozwijać. Tyle że ta taśma jakoś nie bardzo chciała go puścić. Gałązka wymyślił, że skoro nie możemy uwolnić go całego to chociaż rozkleimy mu spodnie i zaniesiemy do kibla żeby zrobił swoje. Tyle, że jak już zdjąłem Mańkowi gacie to on nagle zaczął. Nie zdążylibyśmy go donieść do kibla więc wstawiliśmy go do zlewu. Ja złapałem za szklankę i podstawiłem ją przed niego żeby nie zasikał mamie garnków a Gruby Artur łapał klocki. No i pech chciał, że jeden mu wypadł i wleciał wprost do grochówki która stała na kuchni. Próbowaliśmy go wyłowić sitkiem do herbaty, ale się nie udało, chyba sie rozpuścił. Myślałem że to będzie najgorsze, ale nie, tata zjadł i nawet się nie skrzywił. Wkurzył się o co innego: Artur po wszystkim wytarł ręce w ścierkę. Nie wiedziałem co z nią zrobić więc wrzuciłem ją do kibla i spuściłem wodę. W tym momencie sedes zamienił się w wulkan. Chciałem go trochę przetkać, najpierw ręką, potem szczoteczką do zębów mamy, ale nic nie pomogło. No to nawrzucaliśmy tam papieru żeby nie było widać ścierki i wróciliśmy do kuchni pełni nadziei że tata i mama nic nie zauważą. Niestety, cud się nie zdarzył. Następnym razem zacznę od pochowania mamie i tacie wszystkich pasków do spodni... Dzień piąty Dziś od samego rana postanowiłem być dobrym człowiekiem. Chciałem zrobić coś dla ludzkości. Jako że najbliższa ludzkość to moja mama i tata, postanowiłem im zrobić śniadanie. Kroić chleba jeszcze nie umiem, do patelni nie dosięgam, ale coś jednak zrobić trzeba. Pogrzebałem w szafkach i znalazłem kisiel malinowy. Nie bardzo wiedziałem jak się to robi więc poleciałem do młodego Gałązki, bo ten kujon już się trochę nauczył czytać i mógł przeczytać instrukcję. Okazało się że wystarczy do kubka wsypać trzy czubate łyżki cukru i to co jest w torebce, a potem zalać wrzącą wodą. Z wodą bym sobie poradził, ale przekopałem cały dom i okazało się że nigdzie nie ma ani jednej czubatej łyżki. Inna sprawa że ja nawet nie wiem jak taka czubata łyżka wygląda, więc dałem sobie spokój. Swoją dobroć przeniosłem na obiad. Chciałem trochę pomóc mamie. Mama powiedziała że na obiad będą ryby i mogę jej pomagać obtaczać te ryby w mące. Wszystko szło super dopóki nie wrócił z pracy tata. Strasznie się gdzieś spieszył i powiedział że jeść nie będzie. To po to ja się tak dla tej ludzkości męczę? Ze złości aż mi łzy napłynęły do oczu i zakręciło mnie w nosie. Tata właśnie podszedł w swoim nowym garniturze żeby pożegnać się z mamą, a ja w tym momencie kichnąłem: prosto w talerz z mąką! Chyba pobiłem rekord szybkości w zamykaniu się w łazience, bo tato ostatnio to coś nerwowy, a jak się zdenerwuje to bardzo szybko biega. No cóż, nie opłaca się poświęcać, nikt tego nie ceni... Dzień szósty Chyba muszę zmienić swój stosunek do Grubego Artura. Okazał się bardzo mądrym człowiekiem. Zaczęło się od tego jak młodemu Gałązce zaklinowało się gówno w tyłku. Siedział w kiblu z pół godziny i gdyby mu mama nie pomogła widelcem to chyba by tam siedział do śmierci. No właśnie, teraz już wiem jak wygląda usrana śmierć o której tyle się słyszy od dorosłych. Tak mi się wydaje że to musi być straszna choroba i dużo ludzi na nią zapada. Kiedyś jak mi się udało spinaczem otworzyć taty biurko to nawet widziałem kasetę na której chyba były sfilmowane przypadki tej choroby, bo na okładce były jakieś panie z tak porozciąganymi otworami w tyłkach, że to co Gałązka zrobił to był mały pikuś w porównaniu z tym co one musiały przejść. Nawet pamiętam nazwę łacińską tej choroby, bo była nadrukowana na kasecie: Anale Perwersjum czy jakoś tak. Co jeszcze zauważyłem na tej kasecie to to, że tym paniom poodpadały siurki. Jak powiedziałem o tym Gałązce to się trochę przestraszył, ale kolektywnie sprawdziliśmy czy jemu to grozi i okazało się że jemu trzyma się dosyć mocno. W każdym razie mieliśmy go co tydzień kontrolować. To była tajemnica, ale w jakiś sposób dowiedział się o tym Gruby Artur. Zaczął się z nas śmiać świnia jedna, i powiedział że dziewczyny bez siurków się RODZĄ! Zaczęliśmy mu tłumaczyć że jest głupi, bo jakby miały wtedy sikać, ale potem przypomniałem sobie że i Baśka Smalec i Jolka z jednym zębem i nawet ta ruda Mariola jak sikają do piaskownicy to kucają. Kurde frans, faktycznie z nimi coś jest nie tak. Poszliśmy z młodym Gałązką do Baśki Smalec i kategorycznie zażądaliśmy żeby pokazała nam siurka. Faktycznie, zamiast niego miała tylko jakąś szparkę. No proszę, człowiek całe życie się uczy, a głupi umiera... Dzień siódmy Dzis dowiedziałem się o sobie bardzo niemiłej rzeczy. A wszystko przez Grzesia Klapidupę, Grubego Artura i mojego tatę, ale od początku. Dziś po obiedzie przyleciał do mnie Grzesio i zaczął mi opowiadać co mu się przytrafiło. Bawił się z chłopakami w chowanego i w nagłym przypływie geniuszu schował sie do skrzynki na piasek przed klatką, wtedy zobaczył przez szparę jak do skrzynki podeszło trzech panów w dresach, wygodnie sobie na niej usiedli i zaczęli coś popijać. Grzesio przez nich przesiedział w skrzyni trzy godziny, ale nie żałuje, bo dowiedział się bardzo ciekawych rzeczy i poznał parę fajnych przekleństw. Opowiedział mi wszystko i muszę przyznać że jedna rzecz mnie bardzo zainteresowała. Podobno każda dziewczyna ma przy sobie kakao tylko nie każdemu daje. Być może Grzesio coś przekręcił, ale jak się go dopytywałem to przysięgał że tak właśnie powiedzieli. A faceci byli na pewno bardzo mądrzy bo byli całkiem łysi, a mama mówi że jak komuś wychodzą włosy to musi być bardzo mądry. Interesowało mnie to dlatego że strasznie lubię kakao, więc jakbym je od jakiejś dziewczyny wycyganił to by było fajnie. Tyle że najwyraźniej te dziewuchy to straszne sknery. Myślałem, myślałem, aż w końcu wymyśliłem, że spytam o radę Grubego Artura. On z wszystkich chłopaków najlepiej zna się na kobietach. Gruby Artur powiedział mi, że jak chcę coś od dziewczyny to muszę być kurtularny i powiedzieć jej jakiś kontplement. Nie bardzo wiedziałem co to znaczy więc Arturo wyjaśnił że po prostu trzeba je prosić i zawsze mówić że coś mają ładne. Nie bardzo mi to pasowało, ale w końcu Gruby Artur to fachowiec; to on pierwszy odkrył że dziewczyny nie mają siurków. Pamiętając o wskazówkach przystąpiłem do działania. Akurat w pobliżu nie było żadnej innej dziewczyny jak tylko siostra młodego Gałązki. Wprawdzie jest już stara bo kończy gimnazjum, ale kiedy była młoda to była z niej całkiem niezła laska, widziałem ją na zdjęciach. Ułożyłem sobie przemowę i podszedłem do niej. Pamiętając nauki Grubego Artura powiedziałem, że słyszałem że ma ładne kakao i czy mogłaby mnie poczęstować. No i klops, nie podzieliła się, franca jedna. Jeszcze mnie tak zwymyślała, że gdybym to powtórzył to do końca życia nie obejrzałbym dobranocki. No i na koniec powiedziała że jestem zboczony: to już mnie trochę ubodło! Jak poszedłem z reklamacjami do Artura, to on stwierdził że miała rację, przecież kakao jest mdłe, jest na nim korzuch no i wogóle jest do kitu. Wtedy sobie uświadomiłem że nie znam nikogo kto lubiłby kakao. No i masz. Faktycznie jestem zboczony. Słyszałem że to można leczyć, tylko nie wiem gdzie. Postanowiłem porozmawiać z tatą: w końcu jest lekarzem i powinien wiedzieć takie rzeczy. Tyle, że jak spytałem go gdzie mogę się wyleczyć ze zboczenia, to najpierw zrobił oczy wielkie jak cycki cioci Basi, a potem posadził na stole i zaczął opowiadać jakieś koszmarne bzdety o pszczółkach i kwiatkach, o tym że jak się ludzie całują to się kochają i odwrotnie i tym podobne świństwa których aż się słuchać nie dało. Doszedłem do wniosku że tata jest bardziej zboczony niż ja, a skoro on się z tego nie leczy, a wręcz przeciwnie, jeszcze leczy innych, to i ja nie muszę się martwić. Chociaż, jeśli to dziedziczne, a tata o tym nie wie to może muszę go uświadomić? Nie wiem, muszę to sobie jeszcze przemyśleć... |
![]() Kiler_E-30 User BMW E-30 325i Agatówka | 2004-05-11 11:27:05 To opowiadanie przedszkolaka to gdzieś na jakiejś stronie widziałem...jak wtedy czytałem to nieźle się ubawiłem ![]() |
_Gallus_ Moderator Celina st202 . | 2004-05-13 03:18:43 Jako ze uwielbiam babcie w tramwajach ( no i czarne kasowniki - Adas ), to na ich czesc:
Rodzaje babć autobusowych 1) Łowcy krzesel - gdy autobus sie zatrzyma i otworzy drzwi, Ty nawet nie zdążysz sobie tego uswiadomic, a ona już siedzi. 2) Babcie-akrobatki - widząc wolne krzeslo po drugiej stronie autobusu w cudowny sposób odzyskuje mobilnosc, wrzuca laskę pod pache i biegnie do krzesla co sil w nogach 3) Borostwory - ogromne babcie w futrzanych płaszczach zajmujące z reguły 1,5 - 2 miejsc siedzących. 4) Babcie-wilki - atakują wataha, ich szczekanie rozlega się na cały autobus i wygryzają każdego z ich siedzeń 5) Babcie LOKOMOTYWY. Jak siedzisz w autobusie, staja nad Tobą i zaczynają sapać. Niektóre sapią tak intensywnie, ze czujesz, co jadła kilka godzin temu. 6) Babcie ankieterki - na kilka przystanków przed ich docelowym przepytują ludzi, kto kiedy wysiada i starają się odpowiednio ustawić wszystkich w przejściu. |