MotoNews.pl
  

Ale walnąłem dziś gafę. - Strona 2

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Mój znajomy co mieszka z 30 km od Bydzi przyjechał kiedyś samochodem do Bydzi na jakąś tam festyn na powitanie lata czy coś takiego, wypił już z pięć piw, we łbie zaczeło mu się już coś kręcić i dopiero se wtedy przypomniał, że musi prowadzić. No to cytryna, kiełbacha do tego i jakoś mu przeszło. Ale nic dziwnego że zapomniał o prowadzeniu, bo on w ogóle pracuje w bydzi i na codzień dojeżdża do roboty PKS-em, a tym razem był samochodem i mógł zapomnieć.

Ja z kolei już dwa razy w życiu nie mogłem wejść nie do samochodu wprawdzie, a do domu. Przekręciłem od środka zamek, ale nie wziełem kluczy od chałupy. A ponieważ w obydwu przypadkach wyjeżdżałem rowerem, to wraz z rowerem wychodziłem garażem, który zamykałem potem na kłódkę zatrzaskową. A wtedy już dupa - zatrzaśnięta kłódka, drzwi wejściowe zamknięte, kluczy nie masz ze sobą, bo zostawiłeś w domu. Pozostaje lecieć do sąsiada po brzeszczotówkę i rozpieprzyć kłódkę od garażu. Tym sposobem w życiu już dwa razy tak wchodziłem do domu - raz dwa lata temu a drugi raz w tym roku.
  
 
Ja kiedyś zrobiłem panikę, że kluczyki zatrzaśnięte w bagażniku ....Zlecieli się fachowcy ( rzecz działa się przy okazji naprawy koła u wulkanizatora) i jeden z nich za pomocą jakiegoś śrubokręta otworzył bagażnik-ale kluczyków nie było!!!
Cały czas miałem je w tylnej kieszeni spodni...
  
 
Cytat:
jako ze trzeciego kompletu nie mialem zdalem sie na pomoc sasiada ktory awaryjnie otwiera auta..


Na pewno tylko awaryjnie
  
 
A ja was przebije - zostawilem kiedys przed bazarem kluczyk... w drzwiach Otoz to - dokladnie. Mam taki kluczyk do drzwi w plastikowej obudowie i ona troszke pekla. Kluczyk sie wysuwa, wiec jak nie scisne obudowy to zostaje w zamku Staram sie pamietac, ale...
  
 
Cytat:
2004-06-01 16:50:41, mily_byd pisze:
[..] nie wziełem kluczy [..]



Achtung! Achtung!

Po polsku mówimy: nie wzięłam (tak powie dziewczynka), ALE NIE WZIĄŁEM (tak powie chłopczyk!) (nie: nie wziełem, nie wzięłem!!)

Dziękuję za uwagę!


[ wiadomość edytowana przez: krycho dnia 2004-06-02 01:12:21 ]
  
 
Tak. Nauki nigdy za dużo
  
 
Cytat:
2004-06-02 00:59:03, misiekns pisze:
A ja was przebije - zostawilem kiedys przed bazarem kluczyk... w drzwiach



otoz, jak moi starsi jezdzili Lada, to mieli dwa komplety kluczy do drzwi. moja mama zawsze robila zakupy w czasie pracy zostawiala je w samochodzie - ktoregos razu zapomniala wyciagnac klucz i tego samego dnia wziela sobie urlop na dwa dni. i jak sie okazalo, ojciec dwa dni jezdzil z kluczem w drzwiach, a starsza myslac ze zgubila, dorobila sobie drugi komplet
na pakingu pelnym żuli nikt nie odwazyl sie wyciagnac klucza, albo ukrasc cos ze srodka - LADA BUDZI RESPEKT ...albo żule takie porzadne

apropos żuli, to oni u nas zawsze myja szyby, a pozniej zebrza o pieniadze jak ludzie wychodza z Zakladu. Poniewaza po ich myciu szyba zawsze jest brudniejsza niz wczesniej to ojciec w koncu wkurzyl sie i zaplacil im dobre pare zlotych, zeby mu w koncu przestali myc - i przestali ...a co jeszcze lepsze, pilnuja zeby inne żule nie myły - lepij niz na parkingu strzezonym ha ha
  
 
Witam
Gafe stulecia to ja walnąłem przedwczoraj i to taką że śmiech pusty bierze, mimo ostrzeżen mądrych ludzi nabyłem płytę pilśniową lakierowaną o wymiarach 278x170 cm, a jakże,.. zamontowałem na bagażniku dachowym, przywiązałem gumami i linkami i w drogę.., już po kilkudziesieciu metrach okazło się że droga bedzie bardzo trudna, dykta co chwila zjeżdzała mi z dachu, jechałem najwolniej jak mogłem, zagotowałem silnik, a i tak bardzo silny wiatr co chwilę mi ją podrywał z dachu, przez otwarte okno usiłowałem ją przytrzymywać, całośc musiała wyglądać przekomicznie, bo publika w lożach (na chodnikach) pokładała się ze śmiechu, biała łada, z wielkim skrzydłem, z predkością doprze wypasionego żółwia, w oparach gotującego się silnika usiłowała się poderwać do lotu, a dzielny pilot, czytaj ja , usiłował nadać skrzydłu jakiś rozsądny kierunek
z tych nerwów musiałęm się aż zatrzyamac, ale niebezproduktywnie, bo nabyłem kilka browców na pocieszenie
  
 
nie dalej jak dzis wiozlem dzwi przesuwne 2*1,5 m.
tez na dachu i jechalem 60....
kwestia dobrego umocowania.
pod drzwi dalem DESKE celem usztywnienia, wysunalem toto bardziej do tylu, tak, zeby drzwi z przodu byly rowno z bagaznikiem.
i mocno to umocowalem (b. mocno, przez gabki).
i nie fruwalo.....
musiales Mirek miec za duzy wisieg z przodu i robil sie zagiel
  
 
Witam
Adasco, no właśnie mądrzy ludzie mówili, jakieś deski na usztywnienie itd. ale mi się spieszyło, chciałem być mądrzejszy , gorzej bo dzień cały miałem nieźle porabany, zaatakowała mnie wiertarka, az cud ze się nie podziurawiłem, zaklinował się otworze, a jak wrwałem to wkeciłą mi się koszulkę i całą porwała , potem zakleszczyłą szlifierka kątowa i poleciała kawałek po hangarze , aż cud ze sbie nic nie zrobiłem
  
 
uwazaj zatem przy sikaniu