Getz ciekawa historyjka - Strona 2

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
robert z masz racje tylko fakt przegrzanego silnika odkryłem po wsiadnieciu do niego wczesniej poprostu nie brałem tego pod uwage ze moze sie zagrzać...............ale jestem juz po wizycie w serwisie i sie okazało że dmuchawa nie była podłaczona ..........podłaczyli dolali 3 litry płynu chłodniczego i kazali jezdzić......plusem tej histori jest to ze teraz getz jeżdzi jak zwariowany i juz zdecydowanie nie ma efektu ze jedzie jak by cos go trzymało
  
 
nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło

P.S.

jesli chodzi o zamarazeni auta to mnie dzis mój Pony bardzo mile zaskoczył bo stał nieuruchamiany od piatku (należy dodać że stoi na zwenątrz cały czas) i dzis mówię były nie złe przymrozki to go pewnie będzie trzeba na kable odpalac ale wisadam kluczyk w stacyjkę i ..... słysze miłe brzmienie silnika
  
 
hehe speedmaster mój dziś był lepszy: odpalił bez problemu ale w momecie ruszenia zacząl piszczeć jak jakiś szczeniak i tak sobie piszczał przez 0.5 godziny jazdy
  
 
a to przpadkiem nie pasek klinowy??
  
 
nie nie to nie było piszczenie paska...cazisz jak np gwizda dyfer w polonezie ? to mniejwiecej taki pisk był mysle ze to łożyska w kołach
  
 
Bardzo piszczał? Czy tylko trochę, ledwo słyszalnie? Mój czasem tak lekko popiskuje na mrozie i to jest właśnie pasek. Jak się rozgrzeje to przestaje.
  
 
wiesz co Mactb...............masz chyba racje to był taki cichy pisk. nie taki jak w starych autach ze na "kilometr" słychać
  
 
A może coś z hamulcami? Może coś się przyklinowało i ocierały dopóki nie odtajały z zimna...
  
 
Możliwe też że skrystalizowała sól którą posypują drogi. Jak wytrąci się na klockach lub tarczach to pitrafi niemile piszczeć. Dopier jak się wytrze lub wypadnie to się wycisza. Może to było przyczyną?