| Sortuj wg daty: rosnąco malejąco |
arsen SYMPATYCZNY GOŚĆ PRZYJEDŹ ZOBACZ!!!!! . | 2006-05-18 09:59:42 ![]() |
Mateusznia SYMPATYCZNY GOŚĆ ![]() takietam... wieś gdzieś (pod Wawą) | 2006-05-18 12:10:55
Studiowałem na Politechnice (Konstrukcje budowlane i inżynierskie) i nie powiedziałbym, że to takie łatwe i nieangażujące czasu studia jak to jest zasugerowane powyżej... Przynajmniej ja siedziałem po nocach i obliczałem projekty, robiłem rysunki, uczyłem się Wytrzymałości Materiałów z naprężeniami "skrętno-skośnymi", czy innych Teorii Sprężystości, rozwiązywałem równania różniczkowe 3-rzędu i inne całki po powierzchni zamkniętej, etc. Poza tym - w wolnych chwilach, aby mi się nie nudziło - chodziłem na pomiary geodezyjne i inne badania geologiczne. Chyba miś się tak akurat trafiło, albo cale to porównanie jest krzywdzące dla inżynierów .
Jakby tak porównać AM z częścią (ale też są wyjątki) studiów uniwersyteckich, to może... ale nie z politechniką. Hawk. [ wiadomość edytowana przez: Mariusznia dnia 2006-05-18 13:31:27 ] |
arsen SYMPATYCZNY GOŚĆ PRZYJEDŹ ZOBACZ!!!!! . | 2006-05-18 12:23:20 mariuszni anie bulwersuj sie bo na dzis masz 10 w skali bulwersa
a tu na rozluznienie
ci to nie wiem jak tego dokonali ale widac ze sa dumni
|
![]() maxymilan SYMPATYCZNY GOŚĆ kraków | 2006-05-18 16:24:07 pewnie za czasow Mariuszni nie bylo jeszcze ksero ![]() |
Mateusznia SYMPATYCZNY GOŚĆ ![]() takietam... wieś gdzieś (pod Wawą) | 2006-05-18 17:15:06 Qrna - w aż tak zamierzchłych czasach nie studiowałem . Były i komputery i ksero, i takietaminnekalqlatory ;
Ten, kto się nie przemęczał, to albo miał tatusia rektora, albo kończył Wydział Chemiczny, czy Maszyn Roboczych i Pojazdów .
Na Wydz. Budownictwa, czy Elektrycznym nie było raczej opieprzania, tylko ostra harówka .Opisuję realia Politechniki Poznańskiej z zeszłego wieq... ![]() |
krzychuk SYMPATYCZNY GOŚĆ Laguna 1.8RT/VW T4 2 ... lublin | 2006-05-18 23:46:43 Stary zpomij
ja zaczynalem dwie polibudy na wydziale budownictw pierwsza to Politechnika Lubelska a drugo to wydzial Budownictwa Ladowego na Politechnice Świetokrzyskiej w Kielcach oba wydziały były dobre ale ponoc Polibuda Łódzka to juz całkowita dozynka |
![]() maxymilan SYMPATYCZNY GOŚĆ kraków | 2006-05-19 09:04:35 no i po co tak sie meczyc uczyc sie zakowac , a potem i tak 500 zl emerytury i do brata alberta ![]() ![]() ![]() |
arsen SYMPATYCZNY GOŚĆ PRZYJEDŹ ZOBACZ!!!!! . | 2006-05-19 17:34:16 Koleżanka blondynki dostała od niej fax. Za chwilę otrzymuje go po raz drugi, potem trzeci... Po 20 kopiach zdenerwowana dzwoni do niej na komórkę:
- Po kiego wysyłasz mi wciąż ten sam fax? - Bo mi ku**a ciągle dołem wraca... |
Huey KASIARZ BYŁA KOLOROWA SAMARK ... Gdynia | 2006-05-19 20:10:06 > > Pokłóciły się okrutnie członki ciała. No bo kto niby ma być szefem?
> > -Toż jasnym jest, że ja - burkn±ł mózg - to ja TU my¶lę I wszystko > > kontroluję. > > - Bzdura! - zaprotestowały ręce - my TU robimy najwięcej -zarabiamy na > > wasze utrzymanie. > > - Ech - westchnęły nogi - to nasza rola rz±dzić, to my decydujemy jaki > > kierunek obrać I d±żyć w słusznym kierunku. > > - My - odparły oczy - my¶my szefami - my wszystko widzimy I naprawdę > > nic nam nie umyka. > > - Bzdura - odparł żoł±dek - to ja TU rz±dzę, wytwarzam wam wszystkim > > energię, ciężko pracuję I trawię. > > Beze mnie zginiecie... - JA BĘDĘ SZEFEM - nagle odezwał się milcz±cy > > dot±d tyłek - I JUŻ. > > ¦miech ogólny, no całe ciało się nie może pozbierać. > > - DOBRA - odpowiedział tyłek - jak tak, to STRAJK. I przestał robić > > cokolwiek. > > Minęło kilka godzin. Mózg dostał gor±czki. Ręce się powykrzywiały. > > Nogi zgięły się w kolanach. Oczy wyszły na wierzch. > > Żoł±dek wzdęło I spuchł z wysiłku. Szybko zawarto porozumienie. Szefem > > został tyłek. I tak to już jest drodzy moi - szefem może zostać tylko > > ten, co gówno robi! |
arsen SYMPATYCZNY GOŚĆ PRZYJEDŹ ZOBACZ!!!!! . | 2006-05-20 11:07:11 Zdenerwowana blondynka krzyczy do boy'a hotelowego:
- Pan sobie myśli, że jak jestem ze wsi, to może mnie pan wsadzić do tak małego pokoju?! - Ależ proszę pani, jedziemy na razie windą. Przychodzi blondynka do sklepu elektrycznego i mówi: - Poproszę lotnika. - Nie mamy lotników, ale chyba pani chodzi o pilota do telewizora. - O tak, tak. Proszę się ze mnie nie śmiać. W tej dziedzinie jestem lajkonikiem. Na stacji benzynowej, gada sobie dwóch pracujących tam kolesi. -Ale się dzisiaj uśmiałem, widziałem jak jakaś blondynka zatrzasnęła sobie kluczyki w samochodzie. Chodziła bezradnie wokoło samochodu, w końcu poprosiła o drut, żeby je wyciągnąć. -I co w tym śmiesznego? Każdemu może się zdarzyć – pyta drugi -Tak, ale w samochodzie siedziała druga blondynka i wołała do niej: „troszkę w lewo, jeszcze ciut, oooo już prawie je masz!” Załamana blondynka stoi przy rozbitym aucie: - Co ja teraz powiem mężowi?! Przechodzący obok mężczyzna postanowił sobie zażartować: - Niech pani dmucha w rurę to się karoseria wyprostuje. Blondynka dmucha więc w rurę, lecz nic się nie dzieje. Po ok. godzinie przechodzi obok druga blondynka i mówi: -Ty głupia jesteś. Zamknij drzwi! W samolocie lecą dwie blondynki, murzynka i reszta pasażerów. Nagle pilot samolotu oznajmia, że samolot nie wyląduje i że prawdopodobnie wszyscy zginą. W samolocie zaczyna się panika, ale jedna z blondynek zaczyna zakładać na siebie biżuterię, blondynka siedząca obok niej pyta się: - Czemu zakładasz na siebie tą drogocenna biżuterię? - Bo gdy zginiemy najpierw będą szukać tych bogatych. Słysząc to, druga blondynka zaczyna się malować i robić manikure i pedicure. Widząc to ta pierwsza blondynka pyta się: - Dlaczego się malujesz? - Bo gdy zginiemy sadzę że najpierw będą szukać tych najpiękniejszych. Murzynka słysząc to zdjęła majtki, oparła się o fotel znajdujący się przed nią i bardzo mocno się wypięła. Obydwie blondynki widząc to pytają się murzynki: - Dlaczego siedzisz nago i tak bardzo się wypinasz? Murzynka na to: - Moim zdaniem jak zginiemy to najpierw będą szukać czarnej skrzynki! |
mwarchalowski Loża Szyderców BMW 316ti / Polonez ... Wrocław / Zakopane / Żywiec | 2006-05-20 23:22:50 ![]() |
Yanosik ŁADZIARZ ![]() Lanos Schneidemühl | 2006-05-21 00:14:26 Dzień Buraka
Nie lubię frajerów za kółkiem. Za każdym razem gdy wstaję rano ze świadomością, że po chwili w ich tłumie będę jechał do pracy, odechciewa mi się jeść. Na szczęście jestem od nich dużo sprytniejszy. Kilkanaście kroków do samochodu pokonuje biegiem, bo deszcz leje niemiłosiernie. Włączam wycieraczki i upewniam się, że mam zgaszone światła. Człowiek powinien kierować się w życiu pewnymi zasadami, a ja nie lubię zbyt często kupować żarówek, czyli niepotrzebnie wyrzucać pieniędzy w błoto. Jak ktoś mnie nie widzi na drodze to niech idzie do okulisty. Jego problem. Nie mija pięć minut, a dzwoni telefon. Oczywiście odbieram. Dziwię się po co inni bulą tyle kasy za zestawy głośnomówiące, przecież da się prowadzić samochód trzymając w jednym ręku komórkę. Jak ktoś nie umie tak jeździć, to znaczy że nie nadaje się do ruchu drogowego. Ciekawe co by taki matoł zrobił gdyby miał jednocześnie rozmawiać i jeść kanapkę, pewnie nigdy nie wydedukowałby po co są kolana. Staję na światłach, bo oczywiście musiało zapalić się czerwone i piszę SMS-a do dziewczyny. Wkurzony podnoszę głowę gdy słyszę odgłosy klaksonów za sobą. Wyciągam przez okno komórkę i pokazuję na nią gestem, który chyba wszyscy rozumieją. Ruszam. Jakie to szczęście, że zdążyłem przejechać. Inni nie mieli tyle farta, ale dobrze im tak, nie lubię tych co często trąbią. Teraz zaczyna się najlepsze. Będę skręcał w prawo, ale na tym pasie stoi sznur frajerów. Mijam ich, więc pasem środkowym i skręcam w ostatniej chwili na skrzyżowaniu. Potem ponowny manewr na jednym rondzie i kolejnym i jestem 10 minut do przodu. Nie wiem czemu reszta nie urodziła się tak rozgarnięta. Kolejne kilometry to już korek okrutny. Na to też jest jednak metoda. Gdy tylko jakiś pas zaczyna jechać szybciej od razu wskakuję na niego. Oczywiście bez migacza, bo trzeba działać z zaskoczenia. Tym sposobem oszczędzam ponad minutę! Stojąc w ścisku dojeżdżam zawsze do zderzaka następnego samochodu, po to aby nikt się przede mnie nie wcisnął. Nie lubię takich cwaniaków. Dziś udało mi się nie wpuścić dwóch autobusów. Będę miał co opowiadać w pracy! Dwa i pół skrzyżowania dalej, wszyscy trąbią. Pół skrzyżowania, bo właśnie w jego połowie utknąłem. Skąd miałem wiedzieć, że wjeżdżając na żółtym nie dam rady zjechać. Teraz trochę blokuję ruch, ale bez przesady. Najbardziej irytuje mnie kierowca wozu strażackiego, który coś tam wygraża. Spokojnie, przecież się nie pali. Nareszcie zielone i mogę z piskiem wyrwać do przodu. Gdy wskazówka prędkościomierza wreszcie dociera do 70 km/h skręcam pod zakład przejeżdżając na pasach pomiędzy matką, a wózkiem z dzieckiem. Piesi pełni uznania podnoszą do góry dłonie z wyciągniętym kciukiem, a może to nie kciuk... ----------------- Dawniej najszybsza Łada w klubie i prawdopodobnie najlepsza Łada na świecie. |
Janusz-Mendrala ŁADZIARZ Lada 2107 & XM3.0V6 Kraków | 2006-05-22 11:57:41
To dotyczy tych, którym studia mineły zbyt pięknie i przez pięć lat prawie nie zakuwali. Jasiu |
arsen SYMPATYCZNY GOŚĆ PRZYJEDŹ ZOBACZ!!!!! . | 2006-05-22 21:57:09 |
![]() maxymilan SYMPATYCZNY GOŚĆ kraków | 2006-05-26 13:41:33 CENZURA [ wiadomość edytowana przez: maxymilan dnia 2006-05-30 13:55:40 ] |
arsen SYMPATYCZNY GOŚĆ PRZYJEDŹ ZOBACZ!!!!! . | 2006-05-27 20:20:27 prawie...
metalowcy... idzie facet ulicą patrzy a tam strzałka z napisem: "burdel u sióstr urszulanek". hmmm, myśli facet, tego jeszcze nie było. wszedł, a tam za ciężkim dębowym biurkiem siedzi stara zakonnica i pyta: - czego chciał? - n... no... skorzystać z, z, z u-u-usług... - płaci tu 500,- zł i idzie w te drzwi po prawej. zapłacił i poszedł. a tam na końcu korytarza kolejna, już młoda zakonnica siedzi przy zwyczajnym biurku. - witam pana. - witam, chiałem... - tak, tak wiem, 300,- zł i drzwi po lewej. zapłacił, poszedł. i na końcu korytarza widzi- nowicjuszka siedzi przy stoliku - dzień dobry, chiałem skorzystać z usług. - ach, tak... 100,- zł i te drzwi za mną. ok, zapłacił, już tyle wydał, to stówa go nie zbawi. wszedł, drzwi się zatrzasnęły, a facet stoi na dworze, nie można już wrócić, bo klamki z tej strony nie ma... rozgląda się (nieco skołowany), a tu mała tabliczka z napisem: "właśnie zostałeś wyr..chany przez siosrty urszulanki"
Idzie sobie Czerwony Kapturek przez las z koszykiem dla ledwo zipiącej babci. Nagle zza krzaków wyskakuje stary wilk- zboczeniec i drze ryja: - HAAAAAAA!!! Czerwony kapturku, teraz nareszcie WYRU...AM cię tam, gdzie jeszcze NIKT NIGDY cię nie RU...AŁ!!!!!!! Czerwony Kapturek popatrzył z politowaniem na wilka i odrzekł: - Chyba, ku..wa, w koszyk... [ wiadomość edytowana przez: arsen dnia 2006-05-28 11:09:28 ] |
Huey KASIARZ BYŁA KOLOROWA SAMARK ... Gdynia | 2006-05-29 20:04:44 ![]() |
Janusz-Mendrala ŁADZIARZ Lada 2107 & XM3.0V6 Kraków | 2006-06-01 13:37:46 Dom wariatów, lekarz siedzi na dyżurce, wokół sajgon, szaleńcy wchodzą
sobie na głowę, wydzierają się, bija się, kompletny odjazd, skaczą po łóżkach, jedzą karaluchy, rzucają sie poduszkami. Nagle do lekarza podchodzi taki najbrudniejszy. Koszula - ścierwo, pazury czarne, tłuste włosy, na nogach podarte kapcie, nieogolony, sińce pod oczami. Lekarz na niego patrzy i mówi: - a co to takie piękne do mnie przyszło? małpka? facet nic - a może napoleon albo książe? facet nic - a może to taki piękny przybysz z obcej planety nas odwiedził a facet na to - panie, [bip], ogarnij Pan ten sajgon, bo mi tu kazali internet podłączyć!!!! |
arsen SYMPATYCZNY GOŚĆ PRZYJEDŹ ZOBACZ!!!!! . | 2006-06-04 20:24:58 Dwóch wariatów bawi się w sklep:
- Poproszę litr chleba. - Co ty wygadujesz? Mówi się kilogram chleba. Chodź zamienimy się miejscami. - Poproszę kilogram chleba. - A dzbanek pan ma? Lekarz psychiatra do pacjenta: - Zaraz, zaraz, nie rozumiem pańskiego problemu. Proszę zacząć od początku. - A więc na początku stworzyłem Ziemię... O północy dzwoni wariat do wariata: - Czy to numer 555 555? - Nie, to numer 55 55 55. - A, to przepraszam, że Pana obudziłem. - Nie szkodzi, i tak musiałem wstać, bo ktoś dzwonił... Psychiatra odbiera telefon. Głos w słuchawce mówi: - Niech pan powie, czy to normalne: od kilku miesięcy jeden facet trąbi o szóstej rano w swoją trąbkę i budzi ponad setkę ludzi. Czy można coś z tym zrobić? - Oczywiście, zaraz przyjadę. Proszę podać adres. - Koszary, jednostka wojskowa... Idzie pogrzeb. Za trumną facet z psem a za nimi długa karawana ludzi. Z naprzeciwka idzie inny facet (bez psa) i pyta tego z psem: - Przepraszam, a czyj to pogrzeb? - A, to pogrzeb mojej teściowej. - A dlaczego idzie pan na pogrzeb z psem? - No bo to on ją zagryzł. - Eeee, to pożycz pan tego psa! - No to idź pan na koniec kolejki. Jedzie facet z teściową furmanką. Nagle rozszalała się burza i jeden z piorunów strzelił niedaleko furmanki. Facet krzyczy: - Boże!... Jadą dalej. Następny piorun znów strzelił, tym razem jeszcze bliżej furmanki. Facet: - Boże!... Jadą dalej. Znów słuchał grzmot i teściowa spada z furmanki rażona piorunem. Facet: - Boże, już myślałem, że nie trafisz! Teściowa chciała sprawdzić zięciów czy ją w ogóle lubią. Postanowiła że wskoczy do studni i będzie udawała że się topi. Przygotowała sobie wszystko w studni (jak wskakiwała trzymała się liny). Przyjechał pierwszy zięć no to teściowa buch do studni. Zięciu podbiega, patrzy, teściowa. Wyciąga ją ze studni i odnosi do domu. Rano budzi się, widzi przed domem maluch z napisem "od teściowej dla zięcia". Przyjechał drugi zięć, teściowa ten sam numer. Zięć ją ratuje. Rano wstaje a tam polonez!? z napisem "od teściowej dla zięcia" Przyjechał trzeci zięć. Teściowa stary numer. Zięć podbiega do studni odcina linę na której wisiała teściowa. Teściowa się topi. Zięć rano wstaje a tam MERCEDES z napisem "dla kochanego zięcia TEŚĆ" |