MotoNews.pl
  

DOWCIPY i inne takie... - Strona 31

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Nigdy nie rozumiałem, dlaczego potrzeby seksualne mężczyzn tak bardzo
odbiegają od potrzeb seksualnych kobiet. Wszystkie te gadki o Marsie i
Wenus... Nigdy również nie rozumiałem, dlaczego tylko mężczyźni są w
stanie myśleć racjonalnie...

W zeszłym tygodniu poszedłem z moją żoną do łóżka. Zaczęliśmy się
pod kołdra głaskać i dotykać. Byłem już gorący jak cholera i myślałem,
że Ona również ponieważ to, co robiliśmy miało jednoznacznie podłoże
seksualne. Lecz właśnie w tym momencie rzekła do mnie:

- Posłuchaj, nie mam teraz ochoty się kochać. Chce tylko, żebyś wziął
mnie w ramiona, dobrze?

- Coooooooooo?????????

W odpowiedzi usłyszałem, no jak sadzicie, co? To przecież jasne:

- Ty po prostu nie zdajesz sobie sprawy z emocjonalnych potrzeb kobiet!

W końcu zrezygnowałem i skapitulowałem. Nie miałem tej nocy seksu
i tak zasnąłem... Następnego dnia poszedłem z żoną do Centrum Handlowego
na zakupy. Patrzyłem na Nią, gdy przymierzała 3 piękne, ale bardzo
drogie sukienki. Ponieważ nie mogła się zdecydować, powiedziałem Jej,
żeby wzięła wszystkie trzy. Nie wierzyła własnym uszom i zmotywowana
przez moje pełne wyrozumiałości słowa, stwierdziła, ze do nowych
sukienek potrzebuje przecież nowe buty, zresztą te, które na wystawie
oznaczone były cena 600 Euro. Na to rzekłem, ze, oczywiście, ma racje.
Następnie przechodziliśmy obok stoiska z biżuteria. Żona podeszła do
wystawy i wróciła z diamentowa kolia. Gdybyście mogli Ja widzieć!!! Byłą
wniebowzięta!!! Prawdopodobnie myślała, że nagle zwariowałem, ale to
było Jej w gruncie rzeczy obojętne. Sądzę, że zniszczyłem wszelkie
schematy myślenia filozoficznego na których się do tej pory opierała,
gdy po raz kolejny powiedziałem "tak" i dodałem "piękna kolia"... Teraz
byłą wręcz seksualnie podniecona. Ludzie!!! Jej twarz wyrażała tyle
uczuć, musielibyście to widzieć! W tym momencie powiedziała ze swoim
najpiękniejszym uśmiechem:

- Chodź, pójdziemy do kasy zapłacić.

Trudno mi było nie wybuchnąć śmiechem, gdy Jej odpowiedziałem:

- Nie, kochanie. Nie mam teraz ochoty tego wszystkiego kupować...

Jej twarz zbladła jak ściana, a jeszcze bardziej, gdy dodałem:

- Mam tylko ochotę na to, żebyś mnie wzięła w ramiona.

Gdy z wściekłości i nienawiści już prawie pękała, wbiłem ostatni gwóźdź:

- Ty po prostu nie zdajesz sobie sprawy z finansowych możliwości mężczyzn
  
 
dobre. Zwlaczcza jak ciagle slyszysz pytania, po co ladujesz tyle kasy w stary samochod zamiast kupic nowy. Baba nigdy nie zrozumie co znaczy przywiazanie do czegos. Ale to facet ma zrozumiec ze jakas tam torebka nie pasuje do jakis tam kapci i znac miliony kolorow i ich jakistam odcieni. baby nigdy sie nie zrozumie. a facet - prosty. Jesli tylko ma cojesc, to wystarczy, jak z wiekiem bedzie mienial zabawki na coraz wieksze

a co do nazwisk.. w klatce obok mam sasiada o ciekawym nazwisku. Na domofonie stoi jak byk "POCZEKAJ". ale na co? A jak go zawolac? Panie Poczekaj?! toz to kazdy facet mi sie zatrzyma.....
  
 
Był sobie człowiek, ktory posiadał swoją własną fabrykę mięsna.
Jednak, że był już w podeszłym wieku postanowił przekazac interes
swojemu jedynemu synowi(jak to zwykle bywa). Przyprowadza malo
rozgarnietego syna do fabryki i mowi:
- Synu widzisz tę maszynę? Do niej wkładasz barana i wychodzi
parówka, rozumiesz?
- Nie, odpowiada nierozgarniety syn.
Ojciec tłumaczy wiec jeszcze raz:
- Maszyna, Baran, parowka... rozumiesz?
- Nie, ponownie odpowiada syn
Ojciec nie wytrzymuje ale tłumaczy jeszcze raz:
- Tu masz maszyne w nia wkładasz barana i wychodzi parowka...
ROZUMIESZ?
- Nie tato, ale powiedz mi czy jest maszyna w ktora sie wkłada parówke i
wychodzi baran?
- TAK, TWOJA MATKA
-----------------------------
Idzie ksiądz polną drogą, przechodzi obok takiego skromnego gospodarstwa.
Patrzy, a tam chłop coś z desek kleci. Ksiądz zagaduje:
- Pochwalony drogi parafianinie, nad czymże tak ciężko pracujesz?
- A ku#*a, kibel nowy stawiam, bo się stary roz*&%ał.
- O, mój drogi!! A nie mógłbyś tego tak trochę owinąć w bawełnę ?
- Co mam owijać w bawełnę? Dechami opi#$%olę naokoło i ch&j
  
 
Nad rzeką siedzi krowa i pali trawke.
Zadowolona, klimat i te sprawy.
Podplywa do niej bóbr, wychodzi na brzeg i pyta:
- Te, krowa, co robisz?
- Aaaa, widzisz bóbr jaram i jest OK.
- Daj troche, jeszcze nigdy nie kurzyłem...
- Jasne! Ciągnij macha bracie i
poczuj sie cool!
Bóbr wciągnął dym i od razu go
wypuścił. Na to krowa:
- Stary, nie taaak! Patrz :
ciągniesz macha i
trzymasz go w płucach
dluższą chwilę. Zresztą - wiesz
co? W tym czasie jak wciągniesz,
przeplyń się kawałek pod wodą w
dół rzeki, wróć tu i wtedy wypuść
powietrze. I mówię ci będzie OK.
Jak uradzili tak zrobili. Bóbr się
zaciągnął, płynie pod wodą, ale już po
kilku chwilach zrobiło mu się
happy. Wyszedł na brzeg po drugiej stronie
rzeki, walnął się na trawe i
orbituje. Podchodzi do niego hipopotam i pyta:
- Te bóbr, co robisz?
- Aaaa, widzisz hipciu, fazuje
sobie trochę...
- Daj troche stuffu, ja też chce...
- Podpłyń na przeciwko do krowy.
Ona ci da.
Hipopotam podpłynął w góre rzeki,
wychodzi na brzeg, a krowa wywaliła gały i
krzyczy :
- Bóbr kurwa, WYPUŚĆ POWIETRZE
  
 
Blondzia kupiła sobie sportowy wózek, jakieś Porshe czy coś. Już na pierwszej przejażdżce zajechała drogę wielkiej ciężarówie. Pisk opon.. dym z pod kół, wziuuu... trzask, prask, pierdut! i naczepa w rowie... Porszak zdążył szczęśliwie wyhamować, za kółkiem siedzi zblazowana blondzia typu: no
co, przecież nic się nie stało". Z kabinki Scanii wygramolił się mocno wkurwiony szofer, wyciągnał z kieszeni kawałek kredy i narysował kółko na asfalcie. Następnie wyciągnął blondzie, postawił w tym kółku i krzyczy:
- Stój tu pokrako i nie ruszaj się stąd!
Blondzia staneła posłusznie, a facet zabrał się za demolkę w porszaku.
Wyrwał drzwi, przednie fotele wyciepał do rowu, ogląda się za siebie... blondzia nic, stoi i się uśmiecha...
- Czekaj no cholero... - pomyślał facet wyciągając kose. Spruł dokładnie tapicerkę, podziurawił opony, ogląda się za siebie, blondzia hihoce...
- Zaraz cię jeszcze bardziej rozbawię... - facet poleciał po kanistrer, oblał porszaka i podpalił grata. Wraca do blondzi, a ta wciąż stoi, tylko buźka jej śmieje:
- Hihi.. haha.. hihiii..
- No i co w tym takiego śmiesznego?
- Hihi...a bo jak pan nie patrzył, to ja wyskakiwałam z tego kółka, hihi!...
  
 
Dla Tych ktorzy mieli trudności ze zrozumieniem "Wladcy Pierscieni" poniżej zamieszczam zupełnie swojskie, rodzime, przekłady fragmentu powieści w wykonaniu kilku sławnych wieszczów...

1. PRZEKŁAD 'KUSZENIA BOROMIRA' PIÓRA SAMEGO MISTRZA HENRYKA SIENKIEWICZA.

Dłoń jako bochen chleba na ramieniu niziołka położył - przyjaźnie niby,ale dłoń owa drżała, na podniecenie wielkiewskazując. Hobbit cofnął się i strach ogromny go ogarnął, przez co okrutnie wąskami ruszać począł. Wielkolud to był, dwakroć go wzrostem przewyższający, podkowy podobno w jego rękach jakoby suche drzazgi trzaskały, owe zaś suche drzazgi miał w zwyczaju ściskać tak, że sok z nich tryskał jakoby ze świeżego harbuza.
- Quo vadissss, Frodo? - zapytał Boromir, bo on to był we własnej osobie, uśmiechajac się przyjaźnie niby, aleć głos jego przecie wrogie nuty w sobie zawierał.
- Precz! - rzucił hobbit bez namysłu, jak do natrętnych psów w Shire zwykł krzyczeć. Zaraz też się zreflektował i sam swoich słów przeraził. Szczęściem Gondorczyk na ton głosu jego atencji żadnej nie zwrócił, afektem palącym wyraźnie trawiony.
- Przebóg, niełaskawym okiem waść na mnie spoglądasz - rycerz Gondoru ciągle uśmiech sztuczny na twarzy swej malował, choć wargi mu niby branki elfie w jasyr wzięte dygotały - nie złodziej ja, ani zbójca żaden. Pierścienia Twego łaknę, prawda to, ale wiedz, że nie dla prywaty, jeno li pro publico bono. Zali nie dasz mi dyspensy, spróbować, chociaż, skoro ojczyzna w potrzebie? Zali?Przebóg powiadam, odstąp mi Pierścień, a wszystko być może!
- Nie! Nie! - krzyknął Frodo - Mój ci on, mój ci jest!
- Gorze mi i gorze zdrajcy! - wrzasnął Boromir - Larum grają, a waść! Rzec chciałem, że na koń nie siadasz, alem się chyba zapędził... Upadnie Gondor, skoro tak lekce go sobie ważą! Waść szalony! Małym Rycerzem cię zwą, powiadasz? A ja dla ciebie mam inne miano! Zdrajca! Zdrajca! Po trzykroć zdrajca!

[...] Niedługo potem rzuciło się w wilczych skokach na rycerza z Gondoru ze dwadzieścia, albo i więcej czarnych postaci, żołdaków przez Sarumana Białego stworzonych, Boromir jednakowoż strząsnął ich z siebie, tak, że opadli, jako owoc dojrzały opada z drzewa. Wnet spostrzegli, że z owym mocarzem, w którego rękach podkowy jako te trzciny suche chrupały, szans w starciu nie mają, przeto głosy się tu i ówdzie coraz mocniejsze dały słyszeć:
- Uk dajcie, uk.
Tak w czarnej mowie Mordoru nawoływali ci, którzy jako szyderstwo z elfów stworzeni zostali. I poznał wtedy Boromir z Gondoru, że zbliża się godzina śmierci.


2. PRZEKŁAD 'KUSZENIA BOROMIRA' PIÓRA SAMEGO MISTRZA ADAMA MICKIEWICZA.

Rękę na ramieniu położył hobbita
Z jej drżenia nerwowość Frodo był wyczytał
Na róg Boromira spojrzał - długi, cętkowany, kręty
Pradawny skarb Gondoru, teraz na taśmie przypięty
Boromir rzekł - Czemuś dla mnie taki nieżyczliwy?
Jam nie żaden zbójca, jeno druh prawdziwy
Pierścienia pragnę - aleć nie dla siebie
Ojczyzna nasza z dawna jest w potrzebie
Dla niej to uczynię, ona jest jak zdrowie
Ile ją trzeba cenić, ten tylko się dowie
Kto ją stracił - tu przerwał, rzekłbyś, się zdawało
Że Boromir wciąż mówi, a to echo grało
Wtem cisza, słychać jak wąż śliska piersią dotyka się zioła
Więc jedźmy - rzekł Boromir. Nie! - Frodo zawołał
Ten oczy błyszczące podniósł i płonące lica
O, zdrajco! - zawołał - toż to Targowica!


3. PRZEKŁAD 'KUSZENIA BOROMIRA' PIÓRA SAMEGO MISTRZA ANDRZEJA SAPKOWSKIEGO.

Położył na ramieniu hobbita rękę. Drżała. Widać było, że człowiek z trudem tłumi emocje. Hobbit cofnął się, zawadzając plecami o zwalony pień drzewa. O mało się nie potknął, ale odbił się od omszałego kloca przejmując jego energię, złapał równowagę i spojrzał w twarz mężczyzny. Mężczyzny dwa razy od siebie wyższego.
- Musisz być piekielnie silny - powiedział Frodo. Zamiast odpowiedzi Boromir uśmiechnął się. To był paskudny uśmiech.
- Patrzysz na mnie jak wróg - rzekł, zmieniając nagle wyraz twarzy - nie jestem złodziejem ani zbójcą. A ten Pierścień jest mi potrzebny - w rękach trzasnęła sucha gałązka - nie dla mnie. Dla ojczyzny. Ale czym dla ciebie jest ojczyzna? Czy to słowo w ogóle coś dla Ciebie znaczy? Przecież ty jestes odmieńcem, mutantem. Niziołkiem. Kurduplem.
- Nie nazywaj mnie tak - Frodo zacisnął wargi.
- Użycz mi go. Oddaj mi Pierścień.
- Nie! Nie! - krzyknął Frodo - Rada powierzyła go mnie.
- Jesteś szalony - głos Boromira był chłodny - więcej, jesteś zdrajcą.
- Nie oddam ci go, Boromirze z Gondoru!
Boromir podniósł kąciki ust do góry i wyszeptał szyderczo:
- Oddasz, Frodo, oddasz...
Zbliżał się patrząc mu w oczy. To był błąd. Powinien był patrzeć na ręce.
Po chwili nie widział już ani oczu, ani rąk. Frodo zniknął.


4. PRZEKŁAD 'KUSZENIA BOROMIRA' PIÓRA SAMEGO MISTRZA KONSTANTEGO ILDEFONSA GAŁCZYŃSKIEGO.

Teatrzyk 'Zielona Gęś' ma zaszczyt przedstawić:

Kuszenie Boromira

Osoby: Boromir (w tej roli nękany bólem egzystencjonalnym
Alojzy Gżegżółka), Frodo (w tej roli nękany angeleologicznym Piekielny Piotruś)

Miejsce: ustronne, leśne, wonne

Boromir i Frodo (obserwują się spod wpółprzymkniętych powiek. Chwilę. Dłuższą)

BOROMIR (w końcu)
Dawaj Pierścień!

FRODO (przekornie)
Eee tam.

BOROMIR (przybrawszy pozę i poćwiczywszy trochę "ł" tylniojęzykowe tudzie dystyngowane "h" nieme):
Odwołuję się do twego honorru
Nie zanoś go do Mordorru.

FRODO
Nooo dobra.
(Oddaje Boromirowi Pierścień)

BOROMIR (szczerze zdziwiony)
Niedobrze, cała trylogia na nic.

Kurtyna (zapada z żalem)


5. PRZEKŁAD 'KUSZENIA BOROMIRA' PIÓRA SAMEGO MISTRZA WALDEMARA ŁYSIAKA.

Położył mu rękę na ramieniu. Hobbit spojrzał na dwa razy wyższego niż on sam człowieka. Wiedział, że siła nic tu nie wskóra. Wiedział dużo więcej.
- Nec Hercules - powiedział cicho.
- Timeo danaos et dona ferentes - odrzekł Boromir - Cieszę się, że tę sprawę mamy już wyjaśnioną. A teraz dawaj Pierścień.
- Rada powierzyła go mnie!
- Rada?... - uśmiechnął sie Boromir i zadął w róg.
Minutę potem Frodo leżał związany mocno liną elfów. Nad nim stali Merry, Pippin, Sam i Obieżyswiat.
- Dlaczego? - jęczał Frodo - i Ty, Samie?
Sam wzruszył ramionami. Nagle, ni stąd ni zowąd podniósł je do góry. Na szyi czuł ostrze krasnoludzkiego topora. Cyniczny uśmieszek zastąpiony został strachem.
- Róbcie to co on! Rzućcie broń! - usłyszeli głos Legolasa -
I rozwiążcie Froda. Uważajcie, z tej odległości nie mogę chybić.
- Dobra robota mości elfie - Gimli pozbierał prędko porzucony oręż i gładził ostrze toporka.
- Skąd wiedziałeś? - wyrwało się Boromirowi.
Krasnolud uśmiechnął się:
- Galadriela mówi różne rzeczy w łóżku. Kobiety elfów są takie same jak inne - i Galli tez nie jest żadnym wyjątkiem.
- Spałeś z Galadrielą?! - nie wytrzymał Aragorn - Spałeś z Królową ze Złotego Lasu?!
- Eee tam, spałem - podkręcił wąsa Gimli - nie miałem czasu na spanie.
- Rzućcie broń! - odezwał się nagle potężny głos.
- Gandalf... - wyszeptał Legolas - Przecież ty nie żyjesz...
- Według niektórych historyków tak - odpowiedział czarodziej z nutą triumfu w głosie - ale historię piszą zwycięzcy. Znacie ten cytat, prawda?


6. PRZEKŁAD 'KUSZENIA BOROMIRA' PIÓRA SAMEGO MISTRZA BOGUSŁAWA WOŁOSZAŃSKIEGO.

O godzinie 14.10 ręka Boromira spoczęła na ramieniu hobbita. Frodo Baggins spojrzał na człowieka. O czym myslał? Zapewne szacował swoje szanse w straciu z dużo wyższym i silniejszym człowiekiem. Wiedział, że są niewielkie. Ręka księcia Gondoru drżała. Wtedy padły znamienne słowa:
- Nie jestem zdrajcą. Jestem przyjacielem, a Pierścienia pragnę dla uratowania mojej ojczyzny.
Czy Boromir mówił prawdę? No cóż, Frodo miał jeden podstawowy argument: to, że Rada powierzyła Pierścień jemu. Co odpowiedział Boromir? Otóż zaczął słownie atakowac niziołka, nazywając go zdrajcą i zarzucając mu, iż ten chce oddać Pierścień Czarnemu Władcy. Jakie mogły byc tego konsekwencje? I najważniejsze pytanie - czym był ów klejnot, jakie straty i korzyści mogło przynieść wykorzystanie go przez aliantów. Czy Sauron miał coś wspólnego ze Stalinem? Ostatnie badania historyków dowodzą, że obaj panowie S mieli ze sobą wiele wspólnego. Podobno samochód Wołga, którego projekt Stalin zatwierdził osobiście, był wzorowany na Grondzie, starożytnym taranie używanym przez wojska Mordoru, między innymi do szturmowania bram Minas Tirith. Wracając do rozmowy Frodo Bagginsa z Boromirem z Gondoru. Czy toczyła się ona w przyjaznej atmosferze? Otóż nie.



[ wiadomość edytowana przez: syvo dnia 2004-04-06 07:46:06 ]

[ wiadomość edytowana przez: syvo dnia 2004-04-06 07:46:53 ]
  
 
7. PRZEKŁAD 'KUSZENIA BOROMIRA' PIÓRA SAMEGO MISTRZA ALEKSANDRA HRABIEGO FREDRY.

BOROMIR (stojąc nad hobbitem)
Gdy Gondoru nie chcesz zguby
Dajże mi swój Pierścień luby

FRODO (przestraszony)
Jakże to tak, mocium panie?
A Drużyna? A wezwanie?

BOROMIR (patetycznie)
Gdy ojczyzna jest w potrzebie
To poświęcić trzeba

FRODO
Siebie?

BOROMIR (z szyderczym uśmiechem)
Ciebie, ciebie.

FRODO
Ale za co?

BOROMIR
Boś jest zdrajca i ladaco

(znów podniośle)
Sprawy w swoje czas wziąć ręce
Dla ojczyzny swej w podzięce

FRODO
Czyś ty aby nie pijany?

BOROMIR (groźnie)
Jak śmiesz, malcu zakichany!

FRODO
Prawisz mocium...

BOROMIR (grożąc palcem)
Już ja sprawię!

FRODO (nie zwracając uwagi)
... jakbyś wierzył w to co prawisz.

BOROMIR (zgrzyta zębami)
Dajcie mi do ręki brzeszczot
Niech poczuje smak mych pieszczot
Hobbit, mocium, tfu, cóż gadam!

FRODO
Słucham i aż zdziwion siadam

BOROMIR (pozornie się uspokaja)
Wybacz Frodo, daj na zgodę
Po cóż nerwy w lata młode

FRODO (kiwa głową z niedowierzaniem)
Nie, nie wierzę w ani słowo

BOROMIR
Daj mi rękę, ręczę głową

FRODO
Że co ręczysz?

BOROMIR
Żem przyjaciel

FRODO (na stronie)
Nie mój chyba

(głośno) raczej
Mocno wątpie w twe intencje

BOROMIR (zaciska zęby)
Daj na zgodę, precz pretensje

FRODO (zakłada pierścień)
Zgoda?

BOROMIR (krzyczy)
Zgoda!

FRODO (niewidzialny)
Furda zgoda!
Sam waść sobie ręke podaj!


8. PRZEKŁAD 'KUSZENIA BOROMIRA' PIÓRA SAMEGO MISTRZA MIRONA BIAŁOSZEWSKIEGO.

Boro
Mir w borze
Boro
Mir łamie
O Boże
Do Froda
Gada
Kawał
Gada
Dawaj
Pierś
Cień
Bo ci
Pierś
Cień
Wieczny
Ogarnie
A Frodo
Ogar
Odwa
Nie
Powiada
I znika
Boromir fika
Szuka przeciwnika
A na
Przeciw
Nik T
Bo Frodo
Boro
Miro
W
I
Cyk
I znikł
  
 
Hehe Miron jest najlepszy... Szara nagajama.
  
 
może nie dowcip ale ciekawostka:

Trzeci mecz i trzecie zwycięstwo i trzecie zwycięstwo odniósł w rozgrywkach ligi rosyjskiej zespół Mega Łada Togliatti.

Drużyna w której startuje Siergiej Darkin, tym razem pokonała bez trudu Turbinę Bałakow 60-28.

Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był oczywiście Darkin który zdobył 14 punktów i bonus.

W Tabeli Mega Łada jest liderem i ma punkt przewagi nad najgroźniejszym rywalem, ekipą Oktiabrska która w ostatnim spotkaniu zremisowała w dalekim Władywostoku 45-45.
  
 
Blondzia kupiła sobie sportowy wózek, jakieś Porsche czy coś.
Już na pierwszej przejażdżce zajechała drogę wielkiej ciężarówie.
Pisk opon, dym z pod kół, wziuuu... trzask, prask, pierdut! i
naczepa wrowie...
Porszak zdążył szczęśliwie wyhamować, za kółkiem siedzi
zblazowana blondzia typu "no co, przecież nic się nie stało".
Z kabinki Scanii wygramolił się mocno wkurwiony szofer,
wyciągnał z kieszeni kawałek kredy i narysował kółko na asfalcie.
Następnie wyciągnął blondzie, postawił w tym kółku i krzy
czy:
- Stój tu pokrako i nie ruszaj się stąd!
Blondzia staneła posłusznie, a facet zabrał się za demolkę w
porszaku.
Wyrwał drzwi, przednie fotele wyciepał do rowu, ogląda się za siebie...,
blondzia nic, stoi i się uśmiecha...
- Czekaj no cholero... - pomyślał facet wyciągając majcher.
Spruł dokładnie tapicerkę, podziurawił opony, ogląda się zasiebie,
blondzia hihoce...
- Zaraz cię jeszcze bardziej rozbawię...
Facet poleciał po kanistrer,oblał porszaka i podpalił grata.
Wraca do blondzi, a ta wciąż stoi, tylko buźka jej śmieje:
- Hihi.. haha.. hihiii..
- No i co w tym takiego śmiesznego?
- Hihi...a bo jak pan nie patrzył, to ja wyskakiwałam z tego
kółka,he he!
  
 
DE JA VU
  
 
  
 
Tuning przez duże T
  
 
Kurde,a ja sie zastanawialem z czego zrobic spoilery.
Profesjonalny sprzet mam w domu i sie marnuje
Ostatnio nawet wyrzynarke do drewna sobie kupilem
  
 
Jak sie wykrecic od sluzby wojskowej

Do Ministra Obrony Narodowej
Mam 24 lata i ozenilem sie z wdowa lat 44 ,ktora ma 25 letnia corke.Moj ojciec,ktory jest wdowcem ozenil sie z ta dziewczyna i zostal moim zieciem,bo to maz mojej corki.W ten sposob moja pasierbica zostala moja macocha,bo jest zona mojego ojca.Urodzil nam sie syn,ktory stal sie bratem zony mojego ojca i jego kuzynem i odpowiednio moim wujkiem,bo jest bratem mojej macochy.Moj syn jest teraz moim wujkiem.Zona mojego ojca tez urodzila syna,ktory jest jednoczesnie moim bratem,bo jest synem mojego ojca i jednoczesnie moim wujkiem,bo jest tez synem corki mojej zony.O ile maz matki kogokolwiek jest jego ojcem wychodzi na to,ze ja jestem ojcem swojej zony i bratem swego syna i w ten sposob jestem swoim wlasnym dziadkiem.
Prosze panie Ministrze o rozpatrzenie mojej prosby o demobilizacje,bo zgodnie z prawem nie mozna brac jednoczesnie do sluzby wojskowej syna,ojca i dziadka.Z nadzieja na Pana zrozumienie,prosze przyjac Panie Ministrze zapewnienie o moich najszczerszych zmiarach.
  
 
O blondynkach za kierownicą napisano już wiele. Historyjki wymyślne i mniej lub bardziej śmieszne. Jednak życia nic nie przebije - podpatrzył taką rzecz Anonimek:
Do warsztatu wjeżdża laweta a na niej rozbite Cinqecento (chyba tak to się pisze???)- wyraźnie widać, że wpasowało się w drzewo. Z lawety wysiada kierowca i kobieta (kolor włosów raczej jasny). Zaczyna się rozmowa:
- Co się stało?
- To co widać. Samochód rozbity!!
- A Pani nic się nie stało?
- Nie.
- A co się wydarzyło?
- Samochód mi się zepsuł.
- Chyba raczej go Pani rozbiła.
- Nie, nie. Jechałam do koleżanki kiedy samochód się zepsuł, po prostu stanął. Więc zadzwoniłam do koleżanki. Ona przyjechała swoim fiatem Punto, Nic nie udało się zrobić więc postanowiłyśmy holować samochód do warsztatu.
Jakoś sobie poradziłyśmy z tymi wkręcanymi hakami, plastikowymi osłonkami, dziwnymi karabińczykami przy lince holowniczej. No i kiedy hol już był zaczepiony WSIADŁYŚMY OBYDWIE DO FIATA PUNTO i ruszyłyśmy.
(właściciel warsztatu z trudem zachowuje powagę)
no i na łuku moje cinqecento nie skręciło tylko wyleciało z zakrętu i uderzyło w drzewo.
(I to jest odpowiedź na pytanie dlaczego polski system nauczania
kierowców jest taki do bani. Postulujemy pierwsze dziesięć godzin kursu odbywać na holu...)
  
 
Nie do uwierzenia kuzwa mac- to chyba jednak wymysl!
Predzej uwierze w to jak uslyszalem, ze pewna dama, jezdzac do tylu, myslala ze jej sie tylne kola skrecaja!
  
 
TO mozliwe Flesz....
slyszalem o kobitce, ktorej sie skonczyl plun do spryskiwaczy.
kupila nowy, ale wlala go do.... chlodnicy!!!!
mechanik opowiadal o niej przez dobre pol roku - taki mial zlew....
  
 
Jaaa no nie moge
Przeciez polacy nie sa az tak..... ehhh
moze i sa
Dajcie spokoj, auto nie skrecilo na zakrecie jak na lince samo bylo- plyn do chlodnicy.
Jeszcze pare takich przypadkow i wiecej do auta z kobieta za kierownica, nie wsiade!
  
 
Fleszerku, moja osobista znajoma w latach 90-tych posiadała malucha (fiat 126p), gdy dowiedziała się od ojca, który wrócił do domu z garażu, że musi kupić olej i dolać go do silnika - pojechała nazajutrz na stację - pokazała palcem auto i powiedziała, żeby jej sprzedali coś co będzie do niego pasowało.... potem wróciła do garażu i ponoć po dłuuuuższej chwili zadzwoniła do mojego kolegi, który równiez posiadał malcza z pytaniem:
Słuchaj, jak Ty to robisz, że wlewasz olej do silnika przez tak małą dziurkę???
No. To wiesz którędy wlewała??? - przez otwór na bagnet....


a teraz żart:
Nauczycielka mówi do ucznia:
- "Jasiu, nie wolno ci palić papierosów - przecież jesteś dopiero w 3 klasie."
- "Tak, proszę Pani, ale Lepper jak był w 3. klasie to już palił ... "
- "Owszem, Jasiu, ale Lepper miał już wtedy skończone 18 lat. "