Mhmmm....... Palce lizać.
Dzięlę więc się z wami moją radością (i nie tylko moją) i zapraszam do wspólnego ważenia.
Ale uprzedzam, to potrawa dla wybranych, mających wytrzymałe podniebienie.
Zaprawdę powiadam wam, że jeżeli kogoś przeraził poprzedni przepis na pieczone (palone) szyby elektryczne, to była to zaledwie przystawka do tego dania a dziecinna igraszka.
Trup będzie scielił się gęsto w kuchni i nikt nie bierze jeńców.
Także rachunek za posiłek przyjdzie uiścić wysoki, ale jak to mówią przyjemności w życiu kosztują. A to prawdziwa rozkosz
Na los! zaczynamy pitraszenie.
INGREDIENCJE:
1. pompa (ze 2 kilo)
2. maglownica (żeby wszystko dobrze wymieszać)
3. węże elastyczne jak sam BOA (jadowite! uwaga - zawierają truciznę dla lakieru auta, jeżeli nie zmyty po 2 miesiącach
4. jakieś pokręcone rurki aluminiowe (dwie garście)
5. zakręcane małe dupiate kółko na zakręconą pompę wody (na cztery śruby)
6. pasek klinowy (klin na porannego kaca albo napady wściekłości)
7. flaszka wyborowej
8. melisa
9. dwa kartony kluczy
10. pół fabryki śrub.
11. kasy jak lodu (wspomaganie 500 zł + robota 80 zł)
12. jakieś inne drobne żelastwa
Miejsce akcji: WARSZTAT bitewny z kuchnią polową
Osoby: właściciel szajbus, mechanik desperat i alkoholik
Czas= 10 h
Typ = ofensywa złośliwości rzeczy martwych
Ocena sytuacji = beznadzieja
Mapy z rozpoznania:
Termin opisu ofensywy ustalam wstępnie na poniedziałek.
Spocznij
P.S. Ten facet koło kierownicy roweru to ja. Czyż moja twarz nie jest oddana sprawie?