Michael Park nie żyje :( ["]

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Organizatorzy Wales Rally GB poinformowali o śmierci Michaela Parka, pilota Markko Märtina - 39-letni Anglik z Newent w Gloucestershire, nie przeżył kraksy na OS 15, Margam. 307-ka wypadła z drogi i z dużym impetem uderzyła w drzewo stroną pilota.

Rajd został przerwany. Zrezygnowano z rozegrania pozostałych dwóch odcinków specjalnych.












[ wiadomość edytowana przez: Wujek-Kajtek dnia 2005-09-18 21:52:37 ]
  
 
Ja tych rajdowców nie rozumiem, co w tym takiego fajnego?
Ale szkoda gościa.
  
 
[*]
  
 
[i] [i] [i]


Cytat:
2005-09-18 21:57:25, MolibdenFSO pisze:
Ja tych rajdowców nie rozumiem, co w tym takiego fajnego? (...)


Z powyższego wnioskuje, że Tobie nie zrobiłoby różnycy gdybyś miał przedni napęd...
  
 
Bardzo przykra sprawa
Niestety, gdy lecisz 200 km/h na szutrze o szerokości Twojego samochodu a wokoło drzewa...ryzyko jest duże. Jak widać nawet najmocniejsza klatka nie pomogła. Markko pechowo udeżył, naprawdę wielki pech...centralnie dzwiami pilota. Wielka szkoda. Piloci zawsze są niedoceniani, a przecież bez nich kierowcy są ślepi jak krety. Świat WRC w żałobie...
  
 
Bardzo smutny dzien...
Trudno zliczyc wszystkie kraksy z jakich para Martin/Park wyszla bez szwanku. Tym razem sie nie udalo... [']
  
 
Cytat:
2005-09-18 22:35:54, Race_D pisze:
[i] [i] [i] Z powyższego wnioskuje, że Tobie nie zrobiłoby różnycy gdybyś miał przedni napęd...


Mnie robi to różnicę, a idei ścigania się ryzykując życiem też nie rozumiem.
  
 
Cytat:
2005-09-18 21:57:25, MolibdenFSO pisze:
Ja tych rajdowców nie rozumiem, co w tym takiego fajnego? Ale szkoda gościa.



Skoro nie rozumiesz to znaczy ze nic nie wiesz o tym sporcie.
W mistrzostwach swiata za jeden sezon taki "wariat" zarabia wiecej pieniadzy niz ty pewnie w calym zyciu nie zarobisz. Pozatym rajdowanie strasznie wciaga (oczywiscie jak sie ma czym jezdzic, bo maluchem czy seryjnym polonezem to sie nie trudno zrazic).
  
 
Nie chodzi tu o kase. Tu chodzi o coś więcej .... Jechałeś kiedyś Grzech na bocznym fotelu ? Wysiadasz szok, nóżki wata poprostu szok. Czujesz jak adrenalina poprostu CIę przeszywa

Jden z komętarzy po wyjści z bocznego siedzenia...

Zientarski - Hołek skąd Ty wiesz ile trzeba pociągnąc zakręt, skąd wiesz, że pilot się nie pomyli ? Albo coś sie nagle nie urwie ?
Hołek - ja tego nie wiem trzeba poprostu wierzyc, że będzie dobrze
Zientarski - ja pier*** tzn, że to jest sport dla samych wierzących ateiści nie mają po co wchodzić do samochodu..

Wysiadasz grzech i Ty chcesz jeszcze. Mimo że gacie miałeś przedchwilą prawie pełne to Ty chcesz jeszcze. A idea ścigania się. Grzech.. Rywalizacja, zmaganie sie z maszyną, przyrodą, pogodą. Qrde gnój jestem nie ma co ukrywać ale uwarzam że kiedys to miało jeszcze większy smaczek. Bo to było naprawde złapanie sie za rogi z samochodem. Teraz może nie ma takiego santymentu, nie wiem dokładnie jak to nazwać nie ma tego czegoś. Ale mimo to rajdy są czymś niesamowitym. Czymś co warto przeżyć i nawet wydaje mi się, że może nawet warto zginąć.. wkońcu możesz wyjśc z domu i Cie jakaś blondyna przeżuci na pasach przez samochód. I też zginiesz... Mniejsza o to... Szkoda bardzo pilota i naprawde jest t wielki smutek. Ale życie toczy siedalej miejmy nadzieje, że takich tragedi będzie mniej... [i]


[ wiadomość edytowana przez: Janek_125p dnia 2005-09-18 23:52:53 ]
  
 
Lubię przypływ adrenaliny, ale uważam, że ludzkie życie jest po prostu zbyt cenne by tracić je w tak głupi sposób.
  
 
Cytat:
2005-09-18 23:23:27, Grzech pisze:
Mnie robi to różnicę, a idei ścigania się ryzykując życiem też nie rozumiem.



Ja nie rozumiem ludzi ktorzy całe zycie jezdza polonezem
  
 
Cytat:
2005-09-18 23:57:21, Grzech pisze:
Lubię przypływ adrenaliny, ale uważam, że ludzkie życie jest po prostu zbyt cenne by tracić je w tak głupi sposób.



Ale można zginąć w o wiele głupszy sposób... Chociażby przechodząc przez jezdnię, tak jak to Janek napisał
A ten człowiek zginął robiąc to co prawdopodobnie kochał...
  
 
Cytat:
2005-09-18 23:35:21, zibbizibbi pisze:
(...) rajdowanie strasznie wciaga (oczywiscie jak sie ma czym jezdzic, bo maluchem czy seryjnym polonezem to sie nie trudno zrazic).


No nie powiedziałbym. Jak dla mnie bardziej wciąga seryjny Polonez niż np. seryjne CC 900. Takim właśnie całkowicie seryjnym Caro przejechałem ~150km samych tylko dojazdówek na szutrowym Rajdzie Brodnickim (taki lepszy KJS) i była to jedna z najwspanialszych przygód w moim nudnym życiu .


Cytat:
2005-09-18 23:58:33, Koniu pisze:
Ja nie rozumiem ludzi ktorzy całe zycie jezdza polonezem


Ja też, ja też


Cytat:
2005-09-19 00:05:59, MacTB pisze:
Ale można zginąć w o wiele głupszy sposób... Chociażby przechodząc przez jezdnię, tak jak to Janek napisał A ten człowiek zginął robiąc to co prawdopodobnie kochał...


Albo co gorsza na przejeździe kolejowym... .


[ wiadomość edytowana przez: Race_D dnia 2005-09-19 00:33:00 ]
  
 
[i] [i] [i]
  
 
Poza tym zauważcie ile osób ginie w rajdach, a ile codziennie na drogach. Szczerze mówiąc to normalne poruszanie się samochodem po zwykłych drogach w zwykłym ruchu ulicznym jest znacznie bardziej niebezpieczne i ryzykowne niż uczestnictwo w rajdzie.
Czasem się zdarzają takie tragedie, ale bardzo rzadko...
Na oesie jedynym sprawcą może być jeden kierowca i nie ma tak, że Ty jedziesz bezpiecznie i przepisowo, a tu nagle jakiś kretyn wjeżdża Ci w bok i zabija Twoją żonę...
Więc wcale znowu takie niebezpieczne to nie jest, a jak ktoś już napisał, daje ogromny zastrzyk adrenaliny, obojętne na którym fotelu siedzisz, jest cudownym przeżyciem, poprostu czujesz, że żyjesz!
Od milionów lat ludzi podniecała prędkość, a rajdy są właśnie największym spełnieniem dla ludzi, których to podnieca, kiedy pędzą z prędkością 200 km/h szutrową drogą między drzewami!
Więc teraz już możecie mówić, że Was to nie kręci, ale nie powiecie, że nie możecie zrozumieć, bo Wam to wytłumaczyłem.
Michael zginął robiąc coś, co kochał i co go kręciło, sprawiało mu niebywałą przyjemność. Wielka to strata dla rajdów i dla wielu osób, ale przynajmniej nie zginął na przejeździe....
  
 
Cytat:
2005-09-19 01:36:11, Wujek-Kajtek pisze:
Poza tym zauważcie ile osób ginie w rajdach, a ile codziennie na drogach....


Ile osób jeździ w rajdach, a ile codziennie ? Równie dobrze można stwierdzić, że lot na Księżyc jest jeszcze bezpieczniejszy.
  
 
Cytat:
2005-09-19 01:52:50, leon pisze:
Ile osób jeździ w rajdach, a ile codziennie ?
Równie dobrze można stwierdzić, że lot na Księżyc jest jeszcze bezpieczniejszy.


Leonie i Spółko, przestańcie proszę... Wątek ten powstał ku pamięci człowieka żyjącego swoją pasją, który zginął robiąc to co kochał.

Pisząc swoje słowa co chcecie osiągnąć?
Przekonać kogoś, że rajdy są niebezpieczne? Nie są bezpieczne, bo być nie mają.
Przekonać kogoś, że zginął na własne życzenie? To jest nieprawda, bo robił coś zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa,
ale nie można powiedzieć, że robił to chcąc zginąć.
Pokazać, że nie rozumiecie tego, czemu ludzie mkną 200km/h przecinką leśną węższą niż samochód? Niektórych rzeczy nie
zrozumiemy nigdy. Nie zrozumie się człowieka spadającego na linie z mostu, nie zrozumie się człowieka idącego kilka km w góry
tylko po to by wejść na czubek jakiejś góry, nie zrozumie się
człowieka wspinającego się bez asekuracji na szczyt jakiegoś wieżowca. Nie zrozumiemy tego nigdy, chyba że komuś taka palma odbije.

Ja dzięki Kilerow i Admirałowi miałem szczęście poznać ułamek namiastki tego, czym jest rajdowanie, jadąc z nimi jako
serwisówka do KJSu i powiem wam, że dla mnie już to było magiczne. Nie da się tego opisać, ale już samo patrzenie na nich,
jak się starają jechać na maksa dało pewną dawkę specyficzej adrenalinki, która muszę przyznać, wkręca jak cholera... na
marginesie powiem o wiele fajniejsza niż jakieś tam uliczne ściganctwo, bo można dać z siebie wszystko i nie można się
niczym zasłonić.


[ wiadomość edytowana przez: robreg dnia 2005-09-19 03:44:18 ]

[ wiadomość edytowana przez: robreg dnia 2005-09-19 03:44:45 ]
 
 
Mnie tylko chodzi o to, że ludzkie życie jest czymś tak cennym, niepowtarzalnym i wyjątkowym, że przedwczesna śmierć z jakichkolwiek powodów to po prostu niepowetowana strata. Doskonale rozumiem to, że ludzie lubią szaleć, pędzić i takie różne. (Nie mam nic przeciwko ryzykowaniu jak ktoś lubi). Ale szkoda, ze nie wiedzą kiedy się wycofać lub trochę zwolnić tempo i w efekcie pożyć trochę dłuzej, porobić jeszcze coś dobrego w życiu zamiast być kolejnym przedwcześnie zmarłym mistrzem.
  
 
[*]
  
 
[*]