MotoNews.pl
  

Remont zoltej Zastavy

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Cześć!

Mam taką sprawę. Chciałbym się dowiedzieć, co mam po kolei zrobić, aby polakierować moją furkę? Narazie wóz jest w fazie zabezpieczania zwykłą minią podkładową, żeby mi dalej nic nie zaczeło rdzewieć. Mówiąc szczerze, to ni mam dużego pojęcia na temat lakierowania, a chcę polakierować wóz we własnym zakresie, bo mam kompresor z pistoletem. Potrzebne jest mi wskazanie po kolei, co dokładnie mam zrobić.

Z góry dzięki.
Pozdrawiam.
Piotrek_FSO

Oto fotki mojego wozu wykonane pod koniec wakacji. Może to jest ZASTAVA 1100P, ale pochodzi z F.S.O.












[ wiadomość edytowana przez: PAGAN dnia 2006-02-03 13:26:25 ]
[ powód edycji: zm. tyt. na prosbe autora watku ]
  
 
Po kolei to zlikwidować rdze, w miejsce po rdzy jak jeszcze jest blacha nałożyć szpachlówkę z włóknem szklanym, jak nie ma blachy to przespawać ale polecam również potem szpachlówke z włóknem, wyszlifować do jak najrówniejszej powierchni, następnie każde nierówności karoseri wyrównać zwykłą szpachlówką (jak jest górka to nie obejdzie sie bez ówczesnego sklepania młotkiem), potem znowu szlifowanie, następnie matowanie całego auta, nastęnie nałożenie podkładu najlepiej szpachlówki natryskowej (zamaskuje to ewentulne minimalne niedociągniecia po szpachlowaniu), potem znowu matowanie całego auta no i na koniec zostaje położenie lakieru. A tak w skrócie to jak nie umiesz przygotować auta to sie nawet za to nie bierz, bo wystarczy że źle zmatujesz i już efekt będzie zje..any, no jak chcesz spróbować to do dzieła.
  
 
Ten tekst Mebiga sobie skopiowałem i zapisałem. Moim zdaniem mógłby znaleźć się w "Warto Wiedzieć".
  
 
wszystko jest na renowacji nadwozia lacznie ze wszystkimi preparatami na rdze podkladam i itp itd... wystarczy tylko poszukac
jak byk jest podwieszony watek malowanie samochodu artykul
link]
  
 
no wlasnie mniej wiecej o niego mi chodzilo... kiedys go przeczytalem i jest to dobry opis.
  
 
Cześć!

Chciałem prosić was o poradę w sprawie lakierowania Chciałem sie dowiedzieć, jakie ilości lakieru są mo potrzebne do ZASTAVY 1100p. Nie wiem, czy wiecie, ale auto również pochodzi z FSO na Żeraniu

Zdjęcia są z wakacji. teraz wóz, jes pospawany, zaszpachlowany i wyszlifowany. Czeka na podkład akrylowy. Chcę pomalować całe nadwozie wraz z wnętrzm i komorą silnika. Ile warstw i litrów podkładu proponujecie do takiego nadwozia

Z góry dzięki.
Pozdrawiam.
Piotrek



[ wiadomość edytowana przez: PAGAN dnia 2006-02-03 12:22:06 ]
  
 
zadzwon do Piotrka DJ (posiadacza analoga) albo udaj sie do mieszalni lakierow on juz Ci powiedza ile.
  
 
Na Warszawę potrzeba 5 puszek litrowych lakieru (trzy warstwy). Zastava jaet dużo mniejsza, więc myślę, że w trzech puszkach powinieneś się zamknąć.
  
 
Jakby co to ten podkład jaki teraz jest czyli "minia" będzie zdarta wóz jes teraz zabezpieczoyny na zimę, aby nie pojawiały się nowe plamki rdzy Na wiosnę wszystko zostanie zdarte,. teraz wóz jest cały "czerwony", bo moje autko stoi w garażu "blaszaku" i cieknie trochę z dachu, bo para sie skrapla i z łączeń na dachu mi kapie W dużym garażu drewnianym niestety nie mogłem postawić wóżka, bo jest zajęty przez Forda Couriera i Poldka Więc został mi nieszczęsny blaszak Ale lepsze takie coś niz miałby wóz stać "pod chmurką" A podkład mam kupić w spray-u, czy w puszce i do pistoletu??

Pozdrawiam.
Piotrek
  
 
Hej!

Tak jak w temacie. Czy opłaca mi się remontować moją Zastavę? Chodzi o to, że auto w 2001r. przeżyło prawdopodobnie powódź. Dostałem je za paczke fajek. I teraz nie wiem, czy remontować, czy nie...Podłoga pod kierowcą i w centralnej części pojazdu jest do roboty. Zdarłem już tą farbe bitomiczną. Za łatwo zeszł,a czyli woda musiala się dostać między blachę, a "asfalt" Teraz nie wiem, czy iwestować, czy nie. nie wiem w jakim stanie są podłużnice. Progi zewnętrzne są "glanc" ale nie wiem co jest w środku. Słyszałem, że progi miżna wstawić z DF-a, tyle, że trzeba je ciut przerobić... Czy można gdzieś w Gdańsku do stać nowe??
Wracajac do tematu, to z tym autem, nie muszę walczyć z Matką, bo mam je w garażu Niedługo będzie małą fotorelacja, z tego, jak auto teraz wygląda. "samochód" jest teraz od dołu cału objechany "minią"-podkładem i jest wyszlifowany i wogóle przygotowany do zimy Zależy mi na tej sztuce, bo ma dorze błotniki, zdrowy przedni pas, co jest rzadkością... A po drugie nie muszę się handryczyć z Mamą...Zdaje sobie sprawe, ze to czasochłonne, a co bardziej, to kasochłonne.

Powiedzcie mi. Co uważacie na ten temat??

Oto kilkia fotek, z dnia, którego przywiozłem auto... Już po wstępnej rozbiórce.






(wkrótce więcej fotek)

Były właściciel(starszy dziadek) chciał je robić, ale zaczął chorować...

Pozdrawiam
  
 
ALe pitolisz. Sprowadz ta druga i zrob z nich jedną
  
 


a co to do pytania - to ja sie zapytam czy masz odłożoną jakąś gotówkę na remont? jaki charakter ma mieć ten samochód po remoncie?




[ wiadomość edytowana przez: PAGAN dnia 2006-02-03 11:30:06 ]
[ powód edycji: edycja po polaczeniu watkow w logiczna calosc ]
  
 
Z finansowego punktu widzenia ten remont napewno nie będzie opłacalny.
  
 
Jacku, w przypadku naszych aut nie ma sensu mówienie o finansowej opłacalności bądź nie ich remontu (z pewnymi wyjątkami of course). Wiadomo ze jak się mocno grzebie auto o wartości rynkowej 500-1500 zł to za cholerę nie zwróci ci się koszt napraw przy odsprzedaży. Ludzie stwierdzaja że nie opłaca się remont poldka, ten gnije i jedzie na szrot - proste. To tylko my się pieprzymy z remontami itp. Koniec lekkiego OT.
M
  
 
Wiem, o to dokładnie mi chodziło, zatem moim zdaniem nie ma sensu w wypadku takiego auta w ogóle mówić o opłacalności. Raczej należałoby się zastanowić nad tym:
1. czy auto się w ogóle nadaje do remontu (bo jeśli jest na wskroś skorodowane i właściwie niewiadomo jaką magiczną siłą trzyma się jeszcze kupy, to wiadomo, że nie ma sensu)
2. czy mamy środki na wykonanie solidnego remontu
3. czy aby napewno tego chcemy.


[ wiadomość edytowana przez: jacek_s dnia 2006-02-03 12:02:12 ]
  
 
Cytat:
2006-02-03 12:01:47, jacek_s pisze:
1. czy auto się w ogóle nadaje do remontu (bo jeśli jest na wskroś skorodowane i właściwie niewiadomo jaką magiczną siłą trzyma się jeszcze kupy, to wiadomo, że nie ma sensu)


Wlasnie mysle, ze o to chodzi w tym pytaniu, bo watpie, zeby chcial ta Zoske sprzedac po remoncie. ZTCW nie jest z nia tak zle i przy pewnych nakladach da sie ja postawic na kolach. Teraz musi sobie tylko odpowiedziec na 2 pozostale pytanie. Bo jak sie zaczyna to trzeba skonczyc a to nie jest lekki kawalek chleba (to to on akurat chyba wie). Jak bedzie mu sie po robocie chcialo zygac na widok Zastawy to po ch** taka robota
  
 
Ja po 2 tygodniach urlopu spędzonych w/pod polonezem miałem odruch wymiotny, ale widok gnijących carówek spowodował nawrót miłości Trzeba być tylko świadomym, że rozpoczęcie remontu takiego sprzętu to wstęp do odyseji (czy odysei ) dłuższej niż Gwiezdne wojny..... Remont często się ślimaczy.... ślimaczy.... bo odkrywa się coraz to nowe skorodowane miejsca, bo kasy chwilowo brak, bo panna grozi odejściem z powodu poświęcania całego czasu na auto itp. itd.
  
 
Powiem tak:

Wiem, że chcę te auto doprowadzić do wyglądu seryjnego (żadne tuningi itp.) Widzę, że do Jula nie doszły wiadomości. No to odpowiem poraz X. Nie dostałem pozwolenia od matki na przewiezienie czerwonej "rally" z powodów rodzinnych...

Cytat:
2006-02-03 12:01:47, jacek_s pisze:
1. czy auto się w ogóle nadaje do remontu (bo jeśli jest na wskroś skorodowane i właściwie niewiadomo jaką magiczną siłą trzyma się jeszcze kupy, to wiadomo, że nie ma sensu) 2. czy mamy środki na wykonanie solidnego remontu 3. czy aby napewno tego chcemy.



1. Uważam, że tak. Bo sie nie zlamało w pół. Z moich oględzin wynika, ze auto nie jest tragiczne. Moze strachu robi ta podłoga której w 25% nie ma, ale to normalka przy takim aucie. Wóz odziwo miał wymienione progi (to widać) tylko niewiem co jest w środku. Z byłym właścicielem nie ma kontaktu... Dla upewnienia się, chce zrobić wzmocnienia, wymienić progi (wiadomo, że zrobić podłogę)... To jest mój pierwszy "samochód" w moim prszywym zyciu, i chcę czegoś dokonać...

2. Fundusze są zbierane od paru dni (planowałem pociąć tą "padakę"). Już mam ok. 400zł (to raczej nieźle jak na kilka dni i na kieszeń nastolatka) Teraz mi się troche szmalu posypało i posypie z okazji urodzin... Żeby nie wyszło, że sie przechwalam. Ten remont chce zrobić stopniowo. Do końca 2008r. mam czas. Mam nadzieje, że mi w między czasie nie zgnije

3. Napewno tego chcę, bo to ma być "ekonomiczne" auto, ale zarazem "weteran" Nie sądzę, że mi się ten pomysł odwidzi;p Kiedyś zawsze chciałem DF-a i dalej chcę, ale najpierw myślę o czymś mniejszym do jazdy na codzień, na które będzie mnie stać na benzynę. Sami wiecie ile DF-y i Poldżery palą... Po drugie kwestia OC.

Pewnie wielu z was czuje satysfakcję z tego, że coś sami zrobiliście Jak już pisałem... Też chcę czegoś takiego dokonać... Jestem tego świadomy, ze to kosztowna sprawa, i że to już nie jest zabawa, tylko odpowiedzialne posunięcie.

Pozdrawiam

Oto większa ilość fotek... I tak z nich nie mozna wywnioskować co i jak, ale je wsadzam...






[ wiadomość edytowana przez: taxi1313 dnia 2006-02-03 13:26:49 ]
  
 
taxi, będę trzymal za Ciebie kciuki żebyś dopiął swego i nie zmienił zdania w międzyczasie, tylko prosze żebyś za miesiąc nie zakładał nowego tematu z zapytaniem czy się opłaca. Jak Cię najdą wątpliwości dopisz się w tym.
powodzonka!!!
  
 
Pamietaj tylko. że rdzy będzie na pewno więcej, niż to co zdołałeś zauważyć przed remontem.