Nie gaśnie

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Zdarzyło mi się ostatnio (po długiej jeździe w korku), że po wyjęciu kluczyka nie chciał mi zgasnąć silnik. Jak do tej pory nie powtórzyło się, ale jestem ciekaw gdzie tkwi przyczyna…
Do tego absorbuje mnie taka sytuacja: po nieudanym pierwszym odpaleniu (jak zgaśnie) muszę sporo kręcić rozrusznikiem by zapalił i mocno gazować, bo się dusi…(mam LPG ).
Kable i świece mają 10-15 tyśków.
  
 
Witam

Odnośnie nie gaśnięcia auta. Przyczyna może być przekaźnik zapłonu umieszczony w skrzynce bezpieczników pod deską (ten czarny) lub inna usterka elektryki, która spowodowała niezadziałanie w/w przekaźnika.
Oczywiście moja wypowiedź tyczy się sytuacji, gdy po wyjęciu kluczyka nic się nie dzieje (wszystko pracuje jak do tej pory)

Pozdrawiam.
  
 
Może być niesprawna kostka stacyjki.
  
 
a co do "hechłania" to powiem tak jesli masz zamiar jechać mniej nić 10 minut to nie przełączaj na gaz , albo przed zgaszeniem na gazie przełacz na bene

nie chce experymentowac , ale sam tak mam
w krótce planuje fotorelacje z anty "gasniecia na gazie"
  
 
Mam tak samo. Tzn miałem lecz trochę się to zmieniło.

Na początku nie gasł po wyjęciu kluczyka. Stacyjka była dobra Padła diagnoza od elektryka że to skrzynka z przekażnikami mi siadła i na przekażniku od zapłonu założył zworke (obszedł jakiś obwód) pomogło na 1 dzień potem w ogóle nie palił (partacz i naciągacz) . Rozebrałem skrzynke z przekażnikami i wygląda jak nowa ( przekażnik terz wymieniłem i nie pomogło). Ale teraz się zmieniło nie gaśnie mi tylko gdy wentylator się załonczy(po staniu w korku jak u ciebie) .Więc jest gdzieś zwarcie z wentylatorem ale nie moge znależć ( silnik pracuje tak długo jak chodzi wentylator tak jak by działał jak prądnica i podaje podtczymanie na zapłon) Jak w koncu znajde dam znać.