Syrenka 105 contra Zaporożec 968M - porównanie.

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Slow kilka wyjasnienia - pozyczylem Syrenke na akcje - zawiez dzieciaka na Studniowke. Podrozowalem i Syrenka i Zaporozcem - wiec opis bazuje na wczorajszych przezyciach i doznaniach.

TeXt autorski - kopiowanie i rozpowszechanianie bez zgody autora - ZABRONIONE. Pisalem to 3 godziny i kosztowalo mnie to troszki kasy na paliwko, wiec jesli komus sie artykulik podoba i cos chce z nim zrobic - lepiej zapytac

Przynudzaniu stalo sie zadosc - tak wiec zapraszam do nudnej lektury



Porównanie Syreny 105 i Zaporożca 968M.

W odpowiedzi na częste zapytania naszych czytelników, otrzymaliśmy zgodę na przeprowadzenie testów drogowych dwóch bardzo popularnych samochodów na naszym rynku krajowym. Samochody mają diamteralnie różne rozwiązania techniczne, jak i ogólną budowę, dzięki czemu Klient bez problemu może wybrać auto idealnie odpowiadające Jego wymaganiom.

Modernizacja popularnej Syrenki do modelu 105 miała miejsce w 1971 roku, z produkcją ruszono w 1972 roku największą zmianą było przeniesienie zawiasów drzwi na słupek przedni, era kurołapek minęła bezpowrotnie. Zaporożec w prostej linii wywodzi się z modelu 968A (wypuszczony na rynek w 1967 roku), dość daleko posunięta modyfikacja pozwalała na swobodną wymianę części, a także nadwozia. Samochód ten jest więc młodszą konstrukcją niż Syrena, bazująca na swym pierwowzorze z 1955 roku (Syrena 100).

Jako że dane techniczne są powszechnie znane, skupimy się na parametrów bardziej niewymiernych:

Sylwetki wozów - zróżnicowane. Syrena sięgając swoją linią nadwozia do połowy lat 50-tych hołduje wszelakim krągłościom i zaokrągleniom, wyoblone błotniki oraz garbata maska potęgują to wrażenie. Zaś Zaporożec ujawniając podobieństwo do NSU Prinz z modnym, kanciastym nadwoziem (szczególnie w modelu 968M) jest autem o mniej archaicznej sylwetce. Niemniej jednak jest to i wadą i zaletą. Auto nie trąci myszką, lecz jest też mniej rozpoznawalne jako weteran szos.

Przestronność wnętrza jest na zadowalającym poziomie. Syrena z ramową konstrukcją oferuje płaską podłogę, co ułatwia sprzątanie i zajmowanie miejsca na tylnej kanapie. Szeroko uchylane drzwi zdecydowanie ułatwiają tę czynność. W Zaporożcu wyposażonym w silnik w tylnej części nadwozia, pasażerowie przednich foteli mają zdecydowanie więcej miejsca na nogi, lecz cierpi na tym pojemność bagażnika. Syrena jest tutaj zdecydowanym liderem.

Tablica rozdzielcza wygląda nowocześniej w aucie produkcji radzieckiej - czarny, matowy plastyk oraz zegary zgrupowane w jednej obudowie. Syrena zdradza swój wiek metalową deską oraz zegarami rozrzuconymi po całej jej szerokości. System zmiany biegów w przypadku Syreny 105 jest wygodniejszy w użyciu, dźwignia przy kierownicy pracuje w miarę lekko i bez zbytnich zgrzytów, które jednak czasami się zdarzają. Problemem może być jedynie odnalezienie właściwego położenia danego biegu, ale w końcu ludzie wygrywają w totka. Skrzynia biegów z dźwignią w podłodze jest standardem w Zaporożcu (w Syrenie tylko w modelu 105Lux). Pracuje płynnie i lekko, nie ma problemów ze znalezieniem konkretnego biegu. Polski samochód nie jest wyposażony w światło cofania, co przy obecnym natężeniu ruchu drogowego jest sporym mankamentem.

Ogrzewanie nie jest mocną stroną omawianych wehikułów, Zaporożec wyposażony jest w niezależne od silnika, oddzielne ogrzewanie. Niestety, jego bezproblemowe uruchomienie należy do rzadkości graniczącej z cudem. Syrenka zaś korzysta z wodnego obiegu chłodzenia silnika, który o ile nie jest zabrudzony, zakamieniony lub zapowietrzony - w miarę intensywnie nagrzewa wnętrze. Brak możliwości kierowania strumienia powietrza, czy to na szybę, czy nogi. Podróże w porach zbliżonych do zimowych zmorą kierowców jest osadzająca się para wodna - w obu autach dolegliwość ta jest nagminna nawet po nagrzaniu wnętrza do temperatury roboczej. Dodatkowo w Syrenie podczas jazdy przenikały opary mixolu, a co z tym idzie i spalin, do wnętrza kabiny pasażerskiej. Uchylenie okna pomagało tylko w niewielkim stopniu - należy nadmienić, że skład mieszanki paliwowej był prawidłowy.

Silniki obu pojazdów są zdecydowanie różne, 3-cylindrowy dwutakt Syreny o pojemności 842 cm3 osiąga moc 40 KM, natomiast ZAZ napędzany jest 4-cylindrowym, 4-suwowym widlastym silnikiem o pojemności 1197 cm3 o mocy również 40 KM. Zrywność Syreny jest bezdyskusyjnie nieporównywalna do samochodu radzieckiego, w jeździe miejskiej Zaporożec miał spore problemy, aby utrzymać się za startującą spod świateł Syreną. Natomiast dźwięk pracy widlastego silnika Zaza jest bardzo przyjemny i nie tak uciążliwy, jak w dwusuwie.

Ekonomiczność obu samochodów nie jest ich mocną stroną, na dzisiejsze warunki oba pojazdy pochłaniają wręcz znaczne ilości benzyny. Dodatkowo w dwusuwie zachodzi konieczność precyzyjnego dawkowania mixolu przed tankowaniem, co niewprawnemu szoferowi może sprawić kłopot.

Charakterystyka jazdy - w tej konkurencji pałeczkę przejmuje polskie auto, prowadzi się pewnie i statecznie. Sztywne zawieszenie ułatwia agresywne pokonywanie wiraży. Klient szukający komfortu wybierze z pewnością Zaporożca, auto przysłowiowo płynie po naszych ulicach, lecz staje się nerwowy i skłonny do myszkowania powyżej 60-70 km/h. Rozwiązania układu hamulcowego są identyczne, układ jednoobwodowy działający na 4 koła wyposażone w bębny. Jednak konstruktorzy radzieccy przyłożyli się do swej pracy mocniej, albowiem hamulce w ich pojeździe są rewelacyjne nawet jak na dzisiejsze czasy, małe auto staje dęba po wciśnięciu hamulca. Syrenka z układem pedałów wciskanych w podłogę nie osiąga znacznych przeciążeń przy próbach hamowania, układ jest wystarczający do ostrożnych podróży.

Porą zimową używanie wycieraków szyb jest niekwestionowaną sprawą - w Zazie piórka zbierają brud z większej powierzchni, niźli w produkcie FSM. Sprawny spryskiwacz - choć płyn wypływał po dobrej chwili od włączenia - jest podstawą dobrej jazdy. Udostępniona Syrena nie była wyposażona w płyn do spryskiwacza, więc nie mogliśmy przetestować jego efektywności. Podróż takim autem staje się niebezpieczna, gdyż na odcinku kilkustet metrów brud spod kół innych aut przesłania widoczność do zera. Wniosek nasuwa się sam - zlikwidowanie obowiązku posiadania fartuchów przeciwbłotnych była posunięciem destruktywnym.

Podsumowując - jedne rozwiązania są lepsze w Syrence inne w Zazie, jeszcze inne są zupełnie podobne. W takiej sytuacji - przy prawie identycznej cenie tylko indywidualne upodobania mogą decydować, że ten czy inny model wchodzi w rachubę ewentualnego zakupu.


Copyrights by KajTan 2006.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, powielanie i publikowanie ZABRONIONE.
Copyright (c) 2006 KajTan
  
 
A teraz slow kilka wyjasnienia - skad u mnie Syrena ;)

W srode wieczor w Ladzie 2103 Citoza ustawialismy zawory (kompletnie luzne... ;), a takze gaznik. Po regulacji (co dziwne) Lada odzyskala wigor i zrywnosc - niestety z przykroscia stwierdzam, ze Fiat 1300 nie dysponuje takim zapasem mocy (subiektywnie).
Z okazji zasady nie brania pieniedzy za regulacje w moim garazu - w ramach rewanzu zostala mi pozyczona Syrenka...

Musialem pozyczyc aku, bo Syrenkowy wyladowal w Ladzie. Zatankowac (na szczescie miXol Citoz zakupil wczesniej) oraz poprowadzic na calej trasie. Poczulem sie szczegolnie wyrozniony, szczegolnie, ze Syrenka jezdzilem w Szwecji (taki urodzaj tam jest na te samochody ;). Najwazniejsze - wlasciciela mialo nie byc przy sekwencji startu...!

Po pracy pojawilem sie kolo Syrenki 105. Zakurzona, zmarznieta i mokra cierpliwie czekala. Na widok swiezo naladowanej baterii czule blysnela resztkami chromow. Kluczyki do Niej znalazlem w umowionym miejscu wraz ze skrocona instrukcja obslugi. Kilka kluczykow przy breloczku i od razu wiedzialem, ktory jest do drzwiczek. Oniemiala Syrenka zapomniala skrzypnac drzwiami z wrazenia - jak to, gdzies jade???

Alarm, stacyjka - znalazlem. Problem pojawil sie przy probie odnalezienia ciegna maski... Kolo pedalow nie ma (wciskane w podloge!), kolo parasola nie ma (dzwigni recznego). Swiecenie komorka (coz za nietakt przy Syrence), wiec wykonalem telefon do prezesa sekcji AKM ;) Skrocona instrukcja starannie pominela ten punkt.
- Czesc Piotr, gdzie sie w Syrence maske sie otwiera?
Pelen profesjonalizm - zadnych zbednych pytan - skad mam i jaka Syrenka - pelna odpowiedz. Jedyny problem, ze Piotr posiada Syrenke takze model 105, ale LuX - gdzie biegi i reczny sa w podlodze, zas 'moja' miala parasol i biegi pod fajera.
Telefon do Michala, ktory zobowiazal sie mnie poeskortowac.
- Bede za 5 minut.
Dziwne - radzieckie zegarki sa najszybsze na swiecie, a 5 minut bylo polowa wiecznosci ;)

Znalazlem sam! Maska w gore - gdzie tu jest jakis patyk czyli nozka? Jest!
Aku mialem ze soba dwa - ten wiekszy mowy nie bylo, aby sie zmiescil. Mniejszy od Fiata jak najbardziej. Idelanie. Pamietac o biegunowosci.

Szczesliwy, przerazony i lekko ambitny zajalem fotel szofera. Dzwignia na luz, pedal sprzegla w podlge, kluczyk w dlon. I musniecie po fajerze - pojedziemy sobie gdzies dzis?
Ssanie do konca - krotkie krecenie i oto.... Dymdymdyrrrrym dym dym... Okolica za moimi plecami zaczela zanikac... Rozplynela sie w bajkowej mgle...

Wszelkie dynksy i wihajstry na desce rozgryzlem lub dopiero to zrobie. Michal dojechal w miedzyczasie Zazem, skutecznie zagluszajac dzielnice ;) Zalaczylem swiatla, uznalem, ze nie ma pasow i ... musialem wycofac. Bieg wszedl, gazu gazu, i ... ruszyla. Miekko klasnely hamulce, zapalily sie dwa stopy, woz sasiada przezyl.

Rezonansowe wnetrze Syrenki, parujace, brudne szyby i coraz wiecej bajkowej mgly... jakis przechodzien zainteresowal sie Syrenka i zyczyl powodzenia w trasie. Ruszam, no tak, skrocona instrukcja mowila o braku predkosciomierza... No to cyk, dwojke, i gazu...
Nic nie widze do przodu, nic do tylu z powodu dymu. Ale nie, Zaz tez ruszyl. Dziwne, mury powinny sie od naszego halasu dawno zawalic. Albo chociaz tynk posypac... ;)

Wyjezdzam na glowna ulice - Grunwaldzka. Migacz nie ma powrotu - musze to zapamietac. Co kazda zmiane biegu sygnalizuje to zmiana swiatel na szosowe - przelacznik jest umieszczony w podlodze kolo pedalu sprzegla - odstawiajac stope kolo pedalu, mimowolnie dokonuje zmiany. A co mi tam, JADE!!!!

Czerwone swiatlo, Zaporozec stoi z mna. Biedak, chyba Zaz juz sie zabezpieczyl na zime od tej ilosci oleju??? Chowam ssanie do konca, w Fiacie dziala, tu tez bedzie. Paliwo stoi na Zero, temperatura silnika tez. Zielone - ruszylem troche ostrzej, zaraz drugi bieg (gdzie on jest?), trzeci i ciagle rura... Nie widze zoltych zarowek Zaza za soba (co za zlepek slow;). Biedak sie przyznal, ze Zaporozec - mimo doskonalej radzieckiej techniki i produkcji pod kazdym wzgledem - nie dawal rady.

Na bezobslugowej stacji przed dystrybutorami zatrzymalem pojazd - wysiadlem i popatrzylem sie na tyl. Inni kierowcy zdziwieni zaczeli mnie obserwowac. A ja szukalem, z ktorej strony mam korek wlewu :)) Tankujemy - wczesniej pomny na sume przeznaczona do tankowania, wyliczylem sobie, ilez to miXolu musze zalac do baku przed tankowaniem. Michal wlaczy z moimi szybami - nie mam spryskiwacza (i jednej pozycyjnej!), a ulice sa mokre. Zalozylem poprawnie korek wlewu i siadam na miekkim fotelu. Wciaz nie odkrylem pasow - wyszedlem z zalozenia, ze Syrenki ich nie maja.

Pod kolejnymi swiatlami koles z Golfa strzyze na mnie oczami. Pomyslalem, ze nie moj woz, wiec nie zwracalem na niego uwagi. Ponownie ruszylem jak zwykle, przy wkladaniu czwartego biegu i ustabilizowaniu jakiejs predkosci jazdy (licznik nie dziala), minal mnie Golf, plujac na wszystkie strony olejem - zas w tym czasie silnik Syrenki osiagnal 90 oC i Michal stweirdzil, ze nie czul specyficznego zapachu przeszlosci.

Pod MiniGolfem czekalo juz Volvo Mateusza. Dojezdzali takze Maciej (zaciekawiony, jakaz to ja Syrena przyjade), Lada Citoza oraz Syrenka Petera Ostmana. Uznalismy z Michalem, ze umycie Syrenki mokra szmata zdecydowanie poprawi Jej image. Polerka chromow i felg - woz zaczal byc schludny. Ale szalu nie bylo - mlodzi rzucili sie na Volvo i Opla - choc pojecia nie mieli, ze to wlasnie takie wozy sa ;)

Kolejny przystanek CPN i Klif. Tam odegrala sie bitwa godnej tej pod Grunwaldem. Mieczy nie widzialem, ale chetnych do wozow zachodnich bylo 10-cioro na kazdy. W koncu w 'mojej' Syrence wyladowala para mlodych. Nie Mloda Para, bo to nie ta impreza ;) Nawet Zaporozec z racji czerownego lakieru mial wiecej chetnych - biedacy mieli odkryc, ze nie ma tam ogrzewania ;))

Podroz dla mnie byla rozkosza, oniesmieleni studniowkowicze poczatkowo bali sie odezwac - radio (a tak!!!) cos szumialo, wiecej bylo w nim brzeku, wiec je zamknalem. Od slowa do slowa, zaczela sie rozmowa.
- Dlugo Pan ma te Syrene?
- 15 minut.
-???
- Stala pod blokiem, wiec wizalem. Sasiedzi pchneli ;))
Min obu pasazerow nie zapomne do konca zycia ;)))))

Peleton zrazu spokojny, zaczal sie wyprzedzac - nie mieli szans do Krolowej Szos. Michal stwierdzil, ze pierwszy raz w zyciu uslyszal silnik Syrenki wibrujacy na trzecim biegu, siedziac w swoim Zazie ;))) Volvo probowalo swoich sil i zostalo wystrychniete na dutka - Syrena lekko wsliznela sie przed Jego maske. Pasazerowie szaleli z radosci
- Jedziemy najszybszym wozem!
Machaniom i fotkom nie bylo konca. Ogrzewanie Syrenki zrazu dzialajace, zaczelo dmuchac zimnym i cieplym na zmiane... Ale atmosfera pozostalo do konca goraca.
Pasazerownie nie wiedzieli chyba, jak wiele ryzykowali tego wieczoru.

W Rumii pod Hotelem wlaczylem dodatkowe swiatla, uruchomielm piekny, basowy klakson i zatrzymnalem dzielna Syrenke kolo wejsca przed samym Panem Kamerzysta. Nonaszalanco wysiadlem by otworzyc drzwi i pomoc damie wysiasc. Potem przyszla kolej na chlopaka, bo nie potarfil sam sie uwolnic z tylnej kanapy ;)

Wsiadlem za fajere, dodalem gazu i z pieknym dymdym drymmm dym dym odjechalem.
Pobylismy chwilke na parkingu, potem ustalilismy, ze pojedziemy na kawe do Cafe Anatol.
Zmienilem wehikul na Zaza...

Zrazu zapalil i zgasl... dlugo krecilem rozrusznikiem i kiedy zobaczyl wysiadajacego wlasciciela z Syrenki - odpalil. Oszalamiajacy dzwiek widlastego silnika. Gulgajacego jak V8 na postoju, i swiszczacego jak Garbus w czasie jazdy. Poezja. Znaczy sie zanim dojdziemy do 3 i 4 biegu, wtedy cos wylo jak w Ikarusie... Moze most? Albo skrzynia!

Zaz dysponuje niezlym przyspieszeniem, jadace Volvo raczej zostalo z tylu. Po rozwinieciu predkosci 50 kph - woz zaczal myszkowac po szosie i prowadzenie jedna reka bylo awykonalne. Dzialajacy spryskiwacz byl szczytowym marzeniem tamtej nocy - JA WIDZE GDZIE JADE! W Syrence wyskakiwanie cos kazde siwatla ze szmatka nie jest mile.

Podrozujac w loskocie luxusowego czolgu czulem sie bardzo komfortowo - miekki fotel, bujajace zawieszenie, ktore nie dawalo odczuc dziur w drodze - dzis juz tego nie uswiadczysz. Do spokojnej jazdy 50-tka - genialne. Tylko nie wiedzialem, gdzie podziac noge od sprzegla...

Zaporozca prowadzi sie podbonie do dzisiejszych aut- ma kulturalnie rozmieszczone wlaczniki i galki. Wzbudzalem zywe zainteresownaie kierowcy Opla Astry - ale mi nie pomachal. W Syrence jednak od czasu do czasu pokazywali mi ok ;))
Rewelacyjne hamulce! Auto stawalo deba tylko po musnieciu, choc przy mniejszych predkosciach dawalo znac o sobie zowalizowanie bebnow hamulcowych.

Z baru wyszlismy po 9.oo - herbate zafundowal nam Peter (dziekujemy ;), Citoz Lada na czele peletonu, Ja Syrenka i Zaz zamykajacy stawke - dla ukrycia braku postojowki w Syrence. Tej nocy wielu kieorwcow przekonalo sie, ze Syrenki nie zartuja ;)) I nalezy im okazywac nalezny szacunek. Pod samym Wrzeszczem, Lada Citoza dostala baty od Syrenki, ktora na 3-im biegu lyknela radziecki wyrob o lata swietlne nowoczesniejszy ;)

Zaparkowalem Syrenke kolo Bostonki. Zalowalem, ze to juz koniec przygody...
Jestem pelen podziwu dla mojego Ojca, ktory taka Syrena przejechal pol Europy od Turcji po Wlochy. Nie jest wskazane od dzis mowienie przy mnie o Srenkach per skarpeta czy zyta, ablo pyrkawa... Nalezny status Weterana Szos ma u mnie dozywotnio.

Wspominalem, ze jesli przezyje (albo ja, albo Syrenka) przejazdzke Krolowa Szos, bede potrafil jezdzic wszsytkim, co bedzie mialo kola. Po przejazdzce Zazem na diagonalnych oponach stwierdzam, ze jednak kola nie musza byc konieczne... ;))

EDIT: jakis idiota wylaczyl w glownym panelu wylaczanie emotikonek, teraz moge je tylko wylaczyc przy edicie. Grrr.

[ wiadomość edytowana przez: KajTan dnia 2006-01-13 20:46:33 ]
  
 
Super porównanie. Mam nadzieje Kajtan ze czesciej bedziesz zasiadał w syrenach niz w fiatach
Chciałbym zobaczyc zdziwienie tych studniówkowiczów co z Toba podrozowali. To mosialo byc fascynujace


[ wiadomość edytowana przez: Dawids dnia 2006-01-13 21:10:49 ]
  
 
Świetna robota KajTan , ale z tego co pamiętam...dobra dobra już poprawiłem


[ wiadomość edytowana przez: Martini81 dnia 2006-01-13 22:42:04 ]
  
 
świetnie się czyta!!
  
 
Martini. Zaporożec ma silnik widlasty....
  
 
Brawo Kajtan! Swietny gryps z tymi sąsiadami pod blokiem. Nieźle się uśmiałem
  
 
miło się czyta ,tym bardziej że oba wymienione pojazdy posiadałem swego czasu
  
 
Errata:

Obaj wlasciciele pojazdow udostepnionych do straszenia niewinnych przechodniow i studniowkowiczow, przyznali sie, ze i Syrenka i Zazik sa wyposazone w DWUOBWODOWY uklad hamulcowy.

Za wprowadzanei w blad nie bedziemy przepraszac, bo to byla celowa dezinformacja wrogich sil zgnilego kaptialistycznego zachodu.
  
 
Swietne teksty za przyzwoleniem autora a po uzupełnieniu zdjęciami pojawią się wkrótce również w Publikacjach na naszej stronie - dzięki KajTan
  
 
rewelacja! wspanialy tekst i wspaniala przygoda!
  
 
KajTan może porównamy moją Zete z Twoim Fiatem, tylko mocowanie wahacza pospawam, tekst jest nieziemski niczym z motoru lat 70
  
 
Zacne zacne
  
 
Mała korekta:
1) ZAZ 968M (produkowany od 1978 r. do 1994 r.) wyposażony był w 2 wersje silnika: 45KM i 50KM - różnica mocy wynikała z zastosowania innego gaźnika; mocniejsza wersja miała też papierowy filtr powietrza (starsza - mokry wkład). Wersja 40KM była montowana do 1978r. - do zasilania stosowano niebieską benzynę.
2) Zaporożec 968M ma dwuobwodowy układ hamulcowy - przód i tył są niezależne. Zresztą w układzie zastosowano pompę hamulcową od żiguli/łady. Kilka innych części też pochodzi z tego auta, np. pompa paliwa, przełączniki przy kierownicy, włącznik świateł, lampka w podsufitce....
3) Ogrzewanie, jeśłi jest sprawne, to grzeje na potęgę. Różnica po uruchomieniu może wynosić nawet 80 stopni Celsjusza (dane producenta).

To pisałem ja, własciciel zaza rocznik 1988 w latach 1996 - 1998
  
 
Cytat:
2006-01-20 09:38:11, Golden_Flyer pisze:
Mała korekta: 1) ZAZ 968M (produkowany od 1978 r. do 1994 r.) wyposażony był w 2 wersje silnika: 45KM i 50KM - różnica mocy wynikała z zastosowania innego gaźnika; mocniejsza wersja miała też papierowy filtr powietrza (starsza - mokry wkład). Wersja 40KM była montowana do 1978r. - do zasilania stosowano niebieską benzynę.



Ale ja nie powiedzialem, ze to nie byla konwersja nadwoziowa - a tak jest istotnie ;PP

Cytat:
2) Zaporożec 968M ma dwuobwodowy układ hamulcowy - przód i tył są niezależne. Zresztą w układzie zastosowano pompę hamulcową od żiguli/łady. Kilka innych części też pochodzi z tego auta, np. pompa paliwa, przełączniki przy kierownicy, włącznik świateł, lampka w podsufitce....



Nie czytales calego tematu... szkoda... stosowna errata juz sie ukazala.

Cytat:
3) Ogrzewanie, jeśłi jest sprawne, to grzeje na potęgę. Różnica po uruchomieniu może wynosić nawet 80 stopni Celsjusza (dane producenta). To pisałem ja, własciciel zaza rocznik 1988 w latach 1996 - 1998



Ale nie bylo sprawne - przeca stoi jak wol - WOZOW udostepnionych do testow. Konkretnych.
Jedynie sie ciesze, ze podzieliles sie z nami swoja wiedza.
  
 
świetny tekst, ale co z fotkami
  
 
Cytat:
2006-01-20 09:38:11, Golden_Flyer pisze:
Mała korekta: 1) ZAZ 968M (produkowany od 1978 r. do 1994 r.) wyposażony był w 2 wersje silnika: 45KM i 50KM - różnica mocy wynikała z zastosowania innego gaźnika; mocniejsza wersja miała też papierowy filtr powietrza (starsza - mokry wkład). Wersja 40KM była montowana do 1978r. - do zasilania stosowano niebieską benzynę. 2) Zaporożec 968M ma dwuobwodowy układ hamulcowy - przód i tył są niezależne



To mój Zaporożec był udostepniony do testu . Może część osób go kojarzy - czerwony ZAZ z Gdańska.
Egzemplarz, który był porównywany z Syreną ma silnik o mocy 40 KM, ponieważ nie jest jest to oryginalna wersja 968M, lecz 968A po zmianie nadwozia w roku 1984.
Z silnikami było tak:
- w starszych ZAZach (968A) był silnik 40 lub 45 KM w zależności od stopnia sprężania. Gaźnik jednogardzielowy,
- w nowszych - odpowiednio 45 i 50 KM, gaźnik dwugardzielowy - albo 40/45 KM - ponieważ nadal stosowano także gaźniki jednogardzielowe.
  
 
Cytat:
2006-02-08 14:52:11, Zaporozec pisze:
Może część osób go kojarzy - czerwony ZAZ z Gdańska.


Witam serdecznie kolege z AKM w naszych progach
  
 
Witam wszystkich milosnikow starej motoryzacji fSO a takze ZAZ niestety nie mialem nigdy okazji przejechac sie Syrenka ale jezdze zaporozcem wiec nie moge za barzdoocenic tych porownan A mianowicie mam tez pytanie nie posiada ktos stacyjki do Zaporozca 968A z 968m chyba tez pasuje Pilnie potrzbna kontakt zygus102@tlen.pl lub kom 886206998 Jesli posiadacie piszcie , dzwoncie
  
 
Cytat:
2007-07-13 23:00:40, zygus102 pisze...)
Witam wszystkich milosnikow starej motoryzacji fSO a takze ZAZ niestety nie mialem nigdy okazji przejechac sie Syrenka ale jezdze zaporozcem wiec nie moge za barzdoocenic tych porownan A mianowicie mam tez pytanie nie posiada ktos stacyjki do Zaporozca 968A z 968m chyba tez pasuje Pilnie potrzbna kontakt zygus102@tlen.pl lub kom 886206998 Jesli posiadacie piszcie , dzwoncie



Ja miałem stacyjkę od fiaciora - w zasadzie to miałem dwie - oryginalną (nieczynną, ze zdjętą blokadą) po lewej stronie i działającą od pf125p po prawej na dole (założona do góry nogami). Ot, wesoła twórczosc poprzedniego właściciela