MotoNews.pl
  

Zamarznięty aku..

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
... do tej pory nie odtajał. Wsadziłem do dom i czekam. Pytanie brzmi czy mogę go bez stresu podpiąć pod prostownik jak się rozmrozi.... boję się że cele są rozwalone i się jakaś maniana zrobi :/ a nie specjalnie jest jak go rozebrać coby sprawdzić. Co myślicie ??? Kupno nowego nie jest rozwiązaniem dodam tylko muszę go reanimować.
  
 
Witam.
Akumulator naładowany zamarza przy -60 stopni, w połowie naładowany przy -30 stopni, a rozładowany już przy -10 stopni. Zamarznięty elektrolit nie przewodzi prądu i obwód się nie zamknie. Trzeba go dokładnie rozmrozić, zabrać do domu i na 10 do 15 minut włożyć do miski z gorącą wodą, lub postawić przy ciepłym kaloryferze. Jednak akumulator nie jest stracony. Nie wolno go rozmrażać poprez ładowanie !!! Może to trwać nawet i dwa, trzy dni. Pomoże też jeśli odkręcisz korki (jeśli są). Kiedy już elektrolit odtaje i wyraźnie nie ma lodu w środku, można przystąpić do ładowania.
Ładuj go dużym prądem, przynajmniej tak długo aż amperomierz na prostowniku pokaże mniej niż 2 ampery. W tym momencie elektrolit powinien się już gotować. Z tego powodu korki muszą być odkręcone i zdjęte !!!!!!!!!!!! Po godzinnej przerwie podłącz prostownik raz jeszcze i poczekaj aż wskazówka amperomierza spadnie całkowicie. Takie ładowania również swoje potrwa, ale dzięki temu jest szansa, że nadal będziesz mógł używać akumulatora bez jakiś większych przygód.

Pozdrawiam

  
 
serdeczne dzięki...
  
 
Cytat:
2006-02-08 16:14:36, AstraII_kombi pisze:
(...) Ładuj go dużym prądem, przynajmniej tak długo aż amperomierz na prostowniku pokaże mniej niż 2 ampery. (...)


Witam,
Nie wiem co kolega miał na myśli pisząc "ładować dużym prądem"...
Z tego co mi wiadomo to jest pewna zasada ładowania czegokolwiek
Prąd ładowania nie większy niż 1/10 pojemności akumulatora np.: 40Ah aku to p. ł. max 4A przez ok 10godzin. Po tym czasie powinien być w pełni naładowany (objaw: mniejsze lub większe bąbelkowanie UWAGA to wodór!)
Najkorzystniej, dla żywotności akum. ładować jak najmniejszym prądem (o ile prostownik posiada regulację natężenia) wtedy aku dobrze się naładuje (ew. uformuje gdy jest nowy) i wyjdzie mu to "na zdrowie"

Z resztą się zgadzam lub nie mam zdania
Pozdrawiam
  
 
Witam
Popieram kolege LuckyS jezeli chodzi o ladowanie to ma on racje gdyz duzym pradem to ładowac mozna na szybko i jak sie chce miec pofalowane lub obsypane cele ,czyli nic dobrego. A do tego wszystkiego to polecam jeszcze sprawdzic gestosc elektrolitu bo jezeli zamarzł to napewno jest słaba
  
 
Ostatnio padł mi akumulator pojechałem do sklepu i nim kupiłem NOWY poprosiłem o sprawdzenie jaki ma prąd rozruchowy.
40 Ah. Kupiłem nowy.
Dodam, że akumulator był 100Ah.
I tu pytanie czy taki akumulator jest jeszcze do "uratowania" ?
Co trzeba zrobić aby wrócił do właściwości z fabryki?


  
 
GSI to co podajesz (40Ah) to nie jest prąd rozruchowy tylko pojemność akumulatora. Zastanawiam się gdzie Ci był/jest potrzebny akumulator o poj. 100Ah - w astrze napewno nie!, chyba, że teraz w Omie taki masz (diesle potrzebują trochę większy z uwagi na potrzebę grzania świec żarowych przed rozruchem ale żeby aż tak duży ). Co do ładowania akumulatorów to już kiedyś pisałem o tym ale nie chce mi się szukać więc po krótce napiszę raz jeszcze. GSI muszę zapytać czy to była pojemność po ładowaniu czy przed? Jeśli po to kiepsko, jeśli przed to myślę, że może być z tego akumulatora jeszcze jakiś pożytek.

Akumulator jest trochę jak bateria w telefonie komórkowym - im więcej go używamy, im mniej dokładnie ładujemy tym bardziej i szybciej się zużywa. Najlepiej dla akumulatora jest ładować go prądem "dwudziesto-godzinnym", tzn. prądem o natężeniu dwudziesto krotnie mniejszym niż wynosi pojemność akumulatora (czyli akumulator 40Ah prądem 2A) przez czas 20h. Jest to najzdrowsze rozwiązanie dla akumulatora.
Ewentulanie można to robić tak jak napisał LuckyS czyli prądem dziesięcio-godzinnym - prąd dziesięcio krotnie mniejszy niż pojemność akumulatora puszczony przez 10h. Pamiętać należy, że po odłączeniu prostownika należy odczekać kilka minut aż akumulator przestanie "bąbelkować" i dopiero wtedy zakręcać korki (jeśli są). Chyba nie muszę pisać, że jeśli zakręcimy wcześniej to może powstawać ciśnienie wewnątrz akumulatora...

Jeżeli w ten sposób będziemy ładować nasze akumulatory to powinny służyć nam dosyć długo. Oczywiście na żywotność akumulatora przekłada się jeszcze stan alternatora i regulatora napięcia w samochodzie, prąd który mu zabieramy podczas exploatacji itd.. Czyli im bardziej obciążamy akumulator i im mniej sprawny mamy obwód "ładujący" (alter. + regulator) tym gorzej dla naszego źródła prądu.

Co do reanimacji to jeśli akumulator ma odkręcane korki to można sprawdzić gęstość elektrolitu. Nie wiem czy da się go ratować gdy zaczyna spadać z biegiem czasu. Natomiast jeśli ubywa elektrolitu to trzeba pamiętać żeby uzupełniać jego poziom wodą destylowaną i po tym naładować.

Mi generalnie nigdy się nie chce czekać dwudziestu godzin i podłączam ładowanie wieczorem (około 21) i wyłączam rano jak muszę jechać, czyli ładuję go pi razy oko 10-12 godzin, a prąd prostownik dobiera sobie sam - automat. Na początku przy rozładowanym akumulatorze natężenie prądu wynosi około 5-6A, pod koniec ładowania spada nawet do 1,5 czasem 1A (mam akumulator 55Ah)

ale się rozpisałem, ciekawe czy chciało się Wam to czytać.

pzdr


[ wiadomość edytowana przez: scoodie dnia 2006-02-09 10:57:06 ]
  
 
Ja zawsze ładuje jak najniższym natężeniem... ponoć regeneruje to aku. W tej chwili ładuje aku z Monzy minimalnym na prostowniku czyli 2A... już prawie doba więc przyjmuje na chwile obecna 1,5 A. Ten zamarznięty z Senatora zaczoł się ładować dopiero przy 9 A !!!

A tak z innej beczki to ostatnio koleś się kłucił że ciśnienie w oponach mierzy się w AMPREACH rozbawiło mnie to setnie
  
 
Można próbować reanimować stary aku w ten sposób:
1.wylać to co jest w środku (elektorlit/woda + ew. szlam,
który może powodować zwarcia na płytach),
2.wypłukać (wodą destylowaną głównie szlam)
3.zalać nowym odpowiednio rozcieńczonym (cokolwiek to
znaczy ) elektrolitem,
4.naładować.

Sęk w tym, że potrzeba mnóstwo czasu i samozaparcia (pkt.1 i 2) na tę opecję bez gwarancji, że coś to da...
Raz tak robiłem z "padliną" i ... kupiłem nowy aku
Jak dla mnie gra nie warta świeczki jeśli zwykle ładowanie nie pomoże.
Tym bardziej do diesla

PS. Przy pkt 1 należy uważać aby się NIE POCHLAPAĆ ELEKTROLITEM - wypala dziury w ubraniu nie zawsze natychmiast.
  
 
Teraz mam akumulator o 100 Ah. Taki był w Omedze i taki kupił poprzedni właściciel ( w zasadzie to ja kupiłem tylko płaciłem jego pieniędzmi - ). Firma MOLE.

  
 
Wszystko fajnie tylko tego chama nie da się rozebrać ale nic to ładuje się 2A... jutro wrzuce go do Monzy. Do Lenia poszła bateria z Monzy... jest w dużo lepszym stanie. Wogóle po 2 miechach odpalił mi od dotknięcia i zdaje się że wszystko przeżyło mrozy. Jestem mega zadowolony teraz tylko muszę obrabować Biedronke żeby na heble z tyłu uzbierać hehehe