MotoNews.pl
  

Zwierzaki i opelki:)

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Moze tu poopisujecie swoje przygody ze zwiezrakami na ulicach A tu moja historyjka
to mi sie tez co nieco przydarzylo, jadac wczoraj do roboty, troszke sie spieszylem bo zaspalem, wiec lecialem kolo 100km\h, i gdy wyprzedzalem autobus zauwazylem golebia na ulicy, nie bylo czasu na hamowania, z naprzeciwka jechalo auto, wiec wcisnalem gaz do dechy, mania dostala kopa i patrzac w lusterko wsteczne nie widzialem juz golebia wiec uciekl , ale jadac przez centrum gdynii, gdy sie zatrzymywalem na swiatlach to piesi jakos tak z litoscia patrzyli na moj zderzak, a na mnie z pogarda, mysle sobie o co im chodzi??? gdy juz dojechalem do pracy na drugi koniec gdynii, wysiadajac z auta, patrze z przodu a golabek wbity w przedni zderzak w wyciecie dla powietrza do ochlodzenia chlodnicy a jego glowka zwisala na przedni zderzak i skrzydelko tez to juz wiem czemu na mnie tak patrzyli, dobrze ze byl maly, to wygial mi lekko tablice rejestracyjna, i oblupal szpachel na zderzaku, ale przynajmniej nie bedzie juz wiecej sral na inne auta , a ile sie napocilem zeby go wyciagnac, ciagnalem go kombinerkami za szyjke, tak sie skubane ptaszysko zakleszczylo

mam nadzieje ze nie ma tu kogos z animalsu
  
 
Powiem Ci jedno. Ogólnie, to miałeś przygodę, ale ja jestem gościem co lubi zwierzaki. Sam czasem rozwale jakiegos wróbelka, ale cóż, nie ma na to rady, ja Ci ptaszysko wyskoczy metr przed maską. Ale mniej bym płakał jakbym przejechał pieszego, bo to istota rozumna i wie gdzie lezie, niz jakbym miał przejechać psa. Czsem widzę klientów, którzy przyspieszaja na widok psa czy kota na drodze i powiem Ci tylko tyle, że chetnie zajebałbym tych prymitywów. Oby jak najmiej takich zdarzeń. Każy chce zyć. Mam nadzieje że tego posta pisałeś bardziej pod wpływem chwili i nie ubolewasz nad takimi gównianymi skutkami jak odpryski lakieru na zderzaku.
  
 
wiesz gdybym nie wyprzedzal to bym przyhamowal, ale nie chcialem narazac zycia swojego, i innych uzytkownikow drogi(czolowe zderzenie) wiec go scialem, z tymi odpryskami to zartuje auto i tak nadaje sie do kapitalnego remontu blacharki(zniszczony i wyplowialy lakier), ale pierwszy raz zdarzyla mi sie taka przygoda no cosz.......
zycie to nie bajka.......
pozdrowienia z 3city
  
 
Witam!... Ja kilka razy ściąłem autem jakiegoś ptaszka, psa ani kota nie udało mi się trafić.. .. a ostatnio jak jechałem z Narko jego Żółtą Corsą, to niechący trafiliśmy wróbelka, myśleliśmy na początku że się tylko przytarł, ale po przejechaniu jakichś 200kmów wysiedliśmy z auta i zauwazyliśmy nad lewym przednim reflektorem połowę nieszczęsnego wróbelka.. W sumie to dobrze że Corsa nie ma (chyba) za dużo szpachlu na przodzie i nic nie odprysło, bo by się Narkus wkurzył.. .. później spadł śnieg i zmył "zdjęcie kolegi" z autka.. the end

[ wiadomość edytowana przez: Forest dnia 2003-04-11 09:29:12 ]
  
 
Ech, killerzy... i inne mocne chłopaki

Dla chętnych i żądnych mocnych wrażeń zorganizuję spotkanie z moim pieskiem
  
 
ale Macie łowne samochody. nie ładnie, nie ładnie
  
 
No chłopaki chyba ANIMALSI się Wami zainteresuja !!! Mi sie jak na razie przytrafiło tylko marne stadko wróbelków - nic szczególnego jakieś 10 zabiłem a odgłos był taki jakby ktoś we mnie NAPIERD.... ziemniakami!!!!! Na szczęście nic mojej Bestii się nie stało!!! W tej dziedzinie mam małe doświadczenie w porównaniu do Waszych wyczynów ALEE>>>>>> postanawiam sie poprawić i może trafię jakiegoś emeryta jak mędę jechał obok poczty!

Narka!
  
 
A słyszałem, że babcia w chodziku jest liczona podwójnie.. hehe.. .. A i przy okazji ja tez mam psa..
  
 
Forest - pogadamy jak ci tego psa jakiś ch.j przejedzie.

Co za poje..ny temat.

Czasami pomaga rozpędzenie się i pierd.lnięcie centralnie w ścianę.

Pzdr. myślących.
  
 
Spokojnie Prowo, ludzie sobie tylko żartują na temat wróbelków i gołębi, nikt specjalnie ich nie kasował i z tego co widzę nikt jeszcze psa ani kota nie przetrącił i podejrzewam, że nikt nie ma takiego zamiaru.. .. Ja osobiście babci w chodziku tez bym nie chciał potrącić, no chyba, że się podsunie a w reku będzie miała emeryturkę, wtedy co innego ..
A tak serio to nikt nie chcę tu wszczynać żadnej wojny.. to temat o wypadkach, a nie o planwanym zabójstwie "Elemelka"
Pozdrówka.. i pełen relax..
  
 
Dobrze że ja swojej Kici samej z domu nie wypuszczam
  
 
Jesoo jacy niektórzy są nerwowi
Ja np: jak pociskałem moim maleństwem, coś tak wskazówka blisko końca licznika się miała to natrafiłem na owada, pier... ose i co?? taka z niej !@%*#!! że mi dziurę w chłodnicy wybiła I gdzie tu sprawiedliwość na tym świecie?? Raz one nas raz my je!
Pozdr.
animals are cool
  
 
Moj kolega oplem przjechal wiewoirke przodem ja minelismy, bo wyskoczyla ruda wariatka na droge,ale tylne kolo ja zniszczylo.... zmiazdzyl ja ale ogon jej stal.... ty byl facet czy kobieta????
  
 
Kiedys wracałem z Krakowa, zresztą ze Zlotu , miałem wtedy jeszcze taki bardzo niski zderzak.Jade z moją siostrą było już ciemno.Jade wolno max 100 km/h trzymam ta predkośc.
I nagle w swiatłach na srodku drogi widze cos wielkiego mysle bizon, ale nie Bizonów przecież niema w Polsce myśle sobie.
Bóbr, wiewórka,ryjówka,pies, koń ale nie Bizon!!!
Niestety mimo nie wielkiej predkości nie zdarzyłem wyminąć i musiałem to coś wziąc między koła.Zderzak wyleciał w powietrze jak z procy, a uderzenie było tak duże ze momentalnie się zatrzymałem akurat na przystanku PKS na ktorym jakiś spoźniony pasażer zresztą nawalony z wielką trobą probował zatrzymać okazję machając ręką.
Wysiadłem z samochodu i zacząłem oglądać oraz szacować straty.W tym czasie wspomniany pasażer mysląc ze wrescie mu się udało już otwiera drzwi mojego samochodu i przy wielkim zdziwieniu mojej zaspanej siostry pakuje sie do srodka.
Długo zajęło mi tłumaczenie ze zatrzymałem się z innego powodu.Od gościa waliło denaturatem na dropsach czy innych TICTAC-ach oraz dwoma paczkami gum miętowych, ktore miały pewnie zabić ten okrutny zapach.

Finał całej histori oczywiscie skonczył sie w PZU.Niestet straty musiałem pokryć z własnego ubezpieczenia......zreszta koleś dopatrzył się ze zderzak jest nie orginalny i wyplacili mi jakieś marne pieniądze.A moglem zderzak zostawić.....
Jeszcze przez ponad tydzień czułem swąd przypalanych flaków tego zwierza na moim kolektorze.....

  
 
A ja nie przejechalem nikogo, niczego a jezdze bardzo szybko lecz ostroznie i z duza uwaga, i podczas jazdy mysle a nie tak jak ponizej.
Do tej pory tylko raz zostalem zlapany przez policjantow i zaplacilem 50 zl mandatu. To wszystko. Uwazam ze polowie kierowcow powinno sie zabrac prawo jazdy nie bede wymienial kazdy sie domysli komu.

  
 
Cytat:
2003-04-11 15:36:37, PiotrS pisze:
A ja nie przejechalem nikogo, niczego a jezdze bardzo szybko lecz ostroznie i z duza uwaga, i podczas jazdy mysle a nie tak jak ponizej.
Do tej pory tylko raz zostalem zlapany przez policjantow i zaplacilem 50 zl mandatu. To wszystko. Uwazam ze polowie kierowcow powinno sie zabrac prawo jazdy nie bede wymienial kazdy sie domysli komu.




Toz Ty chyba jakis Holowczyc.....
  
 
ja kiedyś jechałem sobie - jeszcze escortem - było ciemno mazury, pusta drogo, 100 na szafie ... i nagle tylko błysk, huk i silnikpadł - wychodzę patrze i nic po ciemku pomacałem przód ok...!!
otwieram klape a tam sajgon - jakieś biedne małe zwirzątko (chyba królik) kompletnie rozbabrane po całej komorze silnika!!!
biedaczysko wpadło przez szparę pod tablicą prosto na wiatrak chłodnicy i zrobił się z niego mielony - co gorsz ułamane skszydło od wiatraka ucieło mi trzy przewody wysokiego napiecia.
  
 
kiedyś dawno temu kiedy ople były tak często spotykane na drogach jak snieg w maju jadę sobie warszawą(były kiedyś takie samochody niezłe z resztą) przez wieś a tu jakaś kura samobójczyni biegiem pod samochód (było to jakie 70 dych na szafie) posypały się pióra pojechałem sobie dalej ale w lusterku wstecznym nic się po drodze nie wala myślę sobi zaczepiła się biedaczka ocoś w podwoziu i się wlecze po ziemi odjechałem tak ze dwa kilosy coby mnie gospodyni widłami nie potraktowała i patrzę pod samochód a tam nic idę na przód a kura siedzi sobie na zderzaku pod lampą przynajmiej jaja znosiła dobre ponad trzy lata chciała widać do miasta się urwać
  
 
A wiecie, ze golabki to bardzo uczuciowe i kochajace zwierzatka...? Jak sie trafi jednego, to jakby ubic dwa na raz. Te ptaszki lacza sie w pary NA CALE ZYCIE, nie sa jak ludzie... Kiedy jedno ginie, drugie traci chec do zycia, przestaje jesc, chodzi zagubione... Przemyslcie swoje zdanie o tych "celach" jeszcze raz... Kombinerkami...
  
 
Czyli krótko mówiąc 2x mniej srania na auto
Sorry hoficzek-mam wisielczy humor