Problemy z ładowaniem !!!

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Witam wszystkich!
Zawiódł mnie dziś mój Escorcik tak że się chyba na niego obrażę...
Autko stało w ciepłym (ogrzewanym), suchym pomieszczeniu, odpaliłem i się okazało że lekko świeci się kontrolka od ładowania i nie gaśnie podczas przygazowywania. Mało tego po 2-3 minutach pracy zaczął śmierdzieć lakier z uzwojeń alternatora. Sprawdziłem ładowanie miernikiem - nieco ponad 13V bez obciążenia (na badanie z obciążeniem brakło mi nerw). Sprawdziłem połączenia altek - rozrusznik i rozrusznik - aku, wszystko sztywne i czyste.
Miałem już podobne zdarzenie jakis czas temu kiedy były takie duże roztopy. Wtedy drogi dosłownie wyglądały jak potoki i tym sobie tłumaczyłem kłopoty z ładowaniem - zalany alternator, przewody itp. i dlatego kontrolka sie żgli. Tym bardziej ze to było takie dziwne bo zaczęło się od tego że w trakcie jazdy na halogenach gdy je wyłączyłem - zapaliło sie ładownie. Zatrzymałem się, sprawdziłem klemy i olookałem wzszystko, odpaliłem i było OK. Po przejechaniu kilku km znów zaczęła żglić kontrolka. Kilka minut postoju i dalej było OK. Gdy drogi nieco obeschły problem znikłm, ale to co się stało dzisiaj potwierdza fakt, że tamto niedomaganie nie było wynikiem nadmiernej ilości wody na drodze tylko już wtedy zaczęło się coś dziać. dziś też przejechałem 20 km w krótkich odcinkach żeby dać oddychnąć alternatorowi i przez całą drogę żgliła się równo ale dosłownie 500 m przed domem jakby lekko przygasała, a dosłownie w momencie gdy stanąłem na miejscu gdzie zostawiam auto na noc - ZGASŁA. Zgasiłem auto, odczekałem kilka minut i odpaliłem kilka razy...
Zgadnijcie? Wszystko jest OK
Nie odpuszczę tego teraz, bo gdy kontrolka żgli to altek bardzo sie nagrzewa (aż smierdzi lakierem) i boje się że może się coś spalić. Jeszcze jedna ciekawostka: Altek nagrzewa sie tylko w miejscu gdzie ma uzwojenia. Jest to zdecydowanie wyczuwalne, ani z przodu gdzie jest koło napędowe, ani z tyłu gdzie się znajduje radiator od diod tylko włąśnie centralnie w miejscu gdzie jest uzwojenie.
Ale się rozpisałem...
Teraz pytanko: Czy ktoś już tak miał i wie co jest powodem tych okresowych niedomagań układu ładoawania???
Wiem że regulator znajduje się w altku tak więc nie ma takiego przewodu od wzbudzenia (tzn. jest ale wewnątrz), a czy przewodzik (ten cieńszy) pełni rolę tylko sygnalizacyjną (kontrolka ładowania)? Po odłączeniu tego przewodu kontrolka gaśnie ale nie ma to wpływu na wielkość ładowania.
Koledzy pomóżcie! Jestem w kropce. I chciałbym uniknąć wymian na ślepo czyli po kolei jak leci: szczotki, regulator, diody a nawet łożyska jak czytałem w innych postach. Może ktoś mi napisze: Miałem tak i zrobiłem to i to...
Pozdrawiam.
  
 
Ja mialem cos podobnego - mechanik polutowal mi cos skasowal 50zl ;/ ale problem znikl a jesli masz male ladowanie to moze naciagnij pasek? :> w moim przypadku to pomoglo
  
 
Miałem podobną sytuację z tym wyjątkiem że nie nagrzewał się alternator, okazało się że cienki kabelek odpowiedziałny za kontrolkę przetarł się i dotykał do masy, warto sprawdzić - pozdrawiam
  
 
Przykro mi panowie ale podpowiedzi nietrafione.
Mam wspomaganie tak więc i pasek gigant wielożłobkowy z samonapinaczem. Jest tak napięty jak struna.
Co do przewodu od kontrolki to raczej nie, wskazuje na to fakt, że alternator nagrzewa się strasznie no i to że nie osiąga nominalnej wartości nawet bez obciążenia.
Czekam na dalsze podpowiedzi. Mam umuwioną wizytę u kolegi na kanale na godzinę 16:00.
Pozdrawiam.
  
 
Witam,
niestety wygląda na to ,że będziesz musiał sie udać do elektryka
To typowy przypadek kiedy od wody ( wiekowy )alternator dostaje zwarcia a jak podeschnie to wraca do normy.
Możesz sam rozebrać ale żeby dokonac pomiarów trzeba wszystko porozkręcać lub rozlutować. Stawiałbym na uzwojenie koszyka , pewnie po rozebraniu będzie w kilku miejscach przekorodowane i zwiera do masy.
Przyczyną nagrzewania się może być też ogromny pobór prądu ale to raczej kontrolka by nie świeciła.
  
 
Odwiedziłem dziś zaprzyjaźniony warsztat samochodowy, co prawda nie zajmują sie typowo elektryką samochodową, ale jako takie ojęcie mają. Diagnoza padła na regulator, a w związku z tym że stanowi to jedną całość (podobno) ze szczotkotrzymaczem dlatego przy najbliższej okazji czeka mnie dłubanie w altku.
Co do przyczyny to o ile za pierwszym razem kiedy dał o sobie znać przyczyną mogła byc faktycznie woda, o tyle za drugim razem (czyli wczoraj) kontaktu z wodą nie miał żadnego, mało tego stał w naprawde suchym pomieszczeniu o temperaturze powietrza 25st.C.
Byłem dzś na małym "rajdzie po mieście" i wszystko jest OK. Umyślnie celowałem w największe kałuże i nic.
Cała ta teoria z wodą która rzekomo może źle wpływać na pracę układu ładowania wydaje mi się mocno naciągana. Dobra zgodzę się że Ford to nie U-bot, ale tak na zdrowy rozsądek - gdyby szkodliwy wpływ wody był taki duży to czy inżynierowie z fabryki Forda nie mogliby poszukać lepszego miejsca na umieszczenie alternatora??? Przecież on jes umiejscowiony kilkanaście cm nad jezdnią tuż obok przedniego koła, nie chce mi sie wierzyć że nie jest w dużym stopniu odporny na okresowe zalania wodą. Mało tego błotem i innym paskudztwem co to na naszych "kochanych" drogach zalega.
Reasumując: Okresowo zapalająca się lampka od ładowania i duże nagrzewanie alternatora jest wynikiem niesprawnego regulatora (i/lub szczotek). Jeśli ktoś ma inny pomysł z chęcią wysłucham.
Aaaa! I na koniec pytanko: Czy ktoś się orientuje ile ze te cuda trzeba dać i gdzie? W salonie Forda czy lepiej w jakimś sklepie motoryzacyjnym?
Pozdrawiam.
  
 
Widze że temat umarł śmiercią naturalną, więc go z lekka wskrzeszę. Może ktoś dopisze coś ciekawego, jakąś swoją sugestię itp.
Pozdrawiam.

P.S.
Nie zaprowadzę auta do elektryka, bo sam nim jestem, co prawda nie samochodowym ale prądu się nie boję. Brak mi tylko doświadczenia jeśli chodzi o prawa jakimi rządzi się układ ładowania w moim Escorcie.
  
 
myślę że wymiana regulatora nie pomoże na długo(obym się mylił).wymienione przez ciebie obiawy wskazują na międzyzwijowe zwarcie-przebicie uzwojenia stojana---niestety.może trzeba by było go rozebrać i przeczyścić, słony nalot jest niezłym przewodnikiem.
  
 
Niestety podtrzymuję moja opinię i doradzam wizytę u elektryka( dobrego a nie kowala ).
To nie chodzi o znajomość zasady działania alternatora i elektryki tylko o części zamienne i urządzenia diagnostyczne.
Regulator napięcia można sprawdzić na testerze który symuluje warunki pracy pod obciążeniem a miernikiem tego nie sprawdzisz.
Możesz sprawdzić płyte diodową , wirnik , stojan i to wszystko.
Alternator powinien być też przetestowany na stanowisku diagnostycznym gdzie masz możliwość pomiaru jego mocy, napiecia, i pracy układu prostowniczego , może ta usterka pojawia sie tylko kiedy akumulator i reszta odbiorników ciągną z niego powiedzmy 50A.
Przy rozładowanym akumulatorze można spokojnie spalić alternator bo wtedy daje on z siebie wszysto co fabryka dała.
Jak już go wyjmiesz to sprawdź stan łożysk bo to później może być problem. Już widziałem jak wirnik spotkał się ze stojanem .
Powodzenia i oby Ci się udało samemu.
Regulator może kosztować od powiedzmy 70zł zależy jaki typ alternatora.
  
 
Analizując książkę WKŁ wychodzi mi na to że mam altka Magneti Marelli 70 A. Troche to dziwne, bo myślałem że te moce są zarezerwowane dla siników wysokoprężnych. Choc mogę sie mylić bo nie miałem czasu ani warunków żeby zajrzeć pod maskę.

Ciekawa teoria z tym skrótem w uzwojeniach. To możliwe że gdzieś jest uszkodzone uzwojenie i w pewnych okolicznościach może występować zwarcie czyli spadek napięcia co jest sygnalizowane świeceniem (delikatnym) lampki od ładowania. Lampka świeci wtedy gdy występuje różnica napięć pomiędzy alternatorem a akumulatorem, im większa różnica tym jaśniejsze świecenie. Tak wywnioskowałem z podpowiedzi. U mnie żgli i lekko przygasa przy dodawaniu gazu ale już po chwili powraca do stałego świecenia (żglenia).

Przypomnę tylko ze taka sytuacja wystąpiła u mnie dwa razy w dość długim odstępie czasu, raz w warunkach totalnej wilgoci, drugi raz wręcz przeciwnie - auto stało kilka godzin w bardzo ciepłym i suchym pomieszczeniu. W sumie w obu przypadkach objawy same ustąpiły dlatego to jest dla mnie taką zagadką. Gdyby altek był niesprawny totalnie miałbym motywacje żeby go wyjąć i zadziałać natychmiast, a tak szukam jakiejś podpowiedzi po to by "uderzyć" w konkretny element, wymienić go i zapomnieć.
Pewnie wielu na moim miejscu kombinowało by tak samo.
Pozdrawiam.
  
 
Witam!
Dziś w nocy miałem "dzień warsztatowy". Próbowałem wyciągnąć alternator... Tak tak próbowałem! Czy ktoś z was wie jak wyjąc alternator z Escorta 1,4i 94r ze wspomaganiem????????
Ta ŚWINIA nie chce się zmieścić z żadnej strony, ani górą, ani dołem!!!!!!!! Przecież nie wyjmę silnika albo nie będę demontował chłodnicy.
Ta, nie będę! Jak nie będzie innego sposobu tzn. jak mi nic nie podpowiecie to pewnie będe musiał.
Wziąłem się za wyciąganie bo doszedłem do wniosku że nawet w czasie kiedy lampka nie świeci czyli teoretycznie wszystko jest OK - to tak naprawde nie jest OK. Alternator wyje jak wściekły (nie łożyska! Kręci się cichutko i luźniutko) zachowuje się tak jak by pracował pod pełnym obciążeniem (na to wskazuje jego temperatura - minuta pracy i jest jak piec nawet wydech przy nim wysiada). Obciążenie jest takie duże że aż przygasa silnik na wolnych obrotach, a ładowanie niby jest ale nie takie jak być powinno 12,7 - 13 V na wolnych i 13,5 V na dużych obrotach.

Koledzy ratujcie! Co to mogło się uszkodzić? I jak u licha wyjąć altka nie rozbierając połowy auta?

A! I jeszcze jedno - faktycznie jest o mocy 70 A tylko chyba nie Magneti Marelli.

Może ktoś zmieniał jakieś klamoty od takiego - nie wiem szczotki, regulator, diody... A może uzwojenie poszło?

H E L P
  
 
Po mojemu to regulator. Ale jak wyjąć alternator w twoim autku to nie pomogę.
  
 
Apel o pomoc w wyjęciu kieruje do wąskiej (niestety) grupy Escort Userów którzy mają przyjemność posiadać wersję 1,4i (koniecznie ze wspomaganiem).

OK jeśli to regulator to jak wytłumaczysz:
1. brak ładowania
2. kontrolka ładowania nie świeci
3. alternator - przyczyną ocieplenia klimatu
4. okresowo - do tej pory dwa razy - sygnalizował mi żgleniem kontrolki ze jest coś nie tak.

[ wiadomość edytowana przez: R_O_Y dnia 2006-03-25 13:12:54 ]
  
 
No jak tam? Kolejny temat "tabu"? Może ktoś jednak ma jakieś sugestie co do przyczyny niedomagania mojego altka?
  
 
Ostatnie podejście. UP!
Nie mogę dłużej ryzykować bo mogę mieć większe straty.

  
 
Cytat:
2006-03-20 22:52:15, leszek30 pisze:
myślę że wymiana regulatora nie pomoże na długo(obym się mylił).wymienione przez ciebie obiawy wskazują na międzyzwijowe zwarcie-przebicie uzwojenia stojana---niestety.może trzeba by było go rozebrać i przeczyścić, słony nalot jest niezłym przewodnikiem.

  
 
Rozumiem ze kolega leszek30 podtrzymuje teorie o zwarciu. OK zobaczymy jadę na warsztat - nocka długa no i wiem juz jak wyjąć nieszczęsnego altka z wersji 1,4i 94r ze wspomaganiem.
Zobaczymy.
  
 
Cytat:
2006-03-27 20:05:25, R_O_Y pisze:
Rozumiem ze kolega leszek30 podtrzymuje teorie o zwarciu. OK Zobaczymy.



podtrzymuję. samo uzwojenie trzeba by sprawdzić 230V lub specjalnym przyżądem tz.megerem. na 12V może nie pokazać zwarcia.
  
 
Kolega Pazur i Leszek tam dobrze podpowiada niżej. To nie jest takie chop siup i zdzicho w swoim monster garage pod stodołą nic na to nie poradzi, trzeba mieć przyrządy i troche praktyki. Ten trop z zasoleniem i lekkim przetarciem jest całkiem calkiem, ale może też być poluzowane mocowanie którejś z diod w prostowniku i objawy mogą być identyczne. No ale jak wspomniałem i koledzy też - solidny elektrowarsztat + łebski elektromechanik = niskie koszty naprawy.
Aha i kliknij co to bylo. Zyczę aby jak najtaniej
  
 
Witam!

Jest rozwiązanie problemu alternatora! Niestety niezbyt korzystne.

Przyczyną objawów które opisywałem w poście było tak jak to podpowiadali FACHOWCY przetarcie uzwojeń stojana. Przekonałem sie o tym naocznie tzn. rozbierając alternator na czynniki pierwsze. Na początku wydawało mi sie że największym problemem będzie wyjęcie altka na stół... Szybko się przekonałem że to była tylko rozgrzewka przed prawdziwym wyzwaniem jkim okazało się rozbieranie alternatora. Zdecydowanie jako pomocy nie polecam książki WKŁ Wykonane z jakiegoś stopu ażurowe części alternatora dosłownie rozlatywały się w ręcach, że nie wspomnę o ukręcających sie szpilkach, śrubkach itd. Dosłownie koszmar. Podziwiem speców w firmach które zajmują się regeneracją tych podzespołów. Zanim wyjąłem wirnik byłem o krok od zawału serca! Gdy go jednak wyjąłem uspokoiłem sie po wiedziałem że stopień zniszczenia stojana jest tak duży że praktycznie dyskwalifikuje alternator z dalszej eksploatacji. Troche to dziwne, ale szerze mówię wolałem kupić nowy niż składać to g***o.
Z zawodu jestem elektrykiem ale czegoś takiego jeszcze nie widziałem, nie wiem jak ten altek mógł pracować (bo nieco to on pracował) - uzwojenie było dosłownie starte, pozadzierane druty z niego wystawały i ten jego zwęglony kolor.
Jak tylko porzuciłem myśl o naprawie zastanowiłem się i wybrałem opcję zakupu "używki" od dawcy z zachodu. W sumie to rozwiązanie gwarantuje mi że alternator jest w 100% orginalny choć pewnie już lekko zużyty. No oko wyglądał solidnie, po zamontowaniu pracuje idealnie, ładowanie 14,2 - 14,4 V.
Dla tych co jeszcze nie wiedzą jaki alternator maja w swoim Escorcie 1,4i - orginalnie montowany był japoński o mocy 70A cena nowego w zaprzyjaźnionym sklepie to 550 PLN. Można montować zamiennik Boscha 40 - 70A (jest oznaczany jako "70") pasuje praktycznie bez przeróbki (lekko musiałem podszlifować niedoskonałości odlewu do którego jest przykręcany) jego cena w w/w sklepie to 360 PLN. Ciekawe

I na koniec cos na deser (dla wytrwałych) najprawdopodobniej, bo to potwierdzą nadchodzące dni, ustąpiły objawy niedomaganie o których pisałem w innym poście - spadek mocy zimnego silnika, nagłe gaśnięcie itd. No jeśli to sie potwierdzi to uwaga alternatory pod lupę No ale o tym to już w poście którego dotyczy ten temat.

Jeszcze raz dzięki wszystkim którzy pomagali mi w tych trudnych chwilach i oczywiście chyle czoła przed tymi którzy mieli racje co do przyczyn.

Pozdrawiam.

P.S.
Do kolegi Kris75 - troche wiary w siebie w końcu to nie prom kosmiczny a wiele można samemu zdziałać czasami to wychodzi taniej niż najtańszy mechanik szczególnie jeśli ktoś wyznaje zasadę: Jeśli chcesz żeby cos było zrobione dobrze to zrób to sam.

[ wiadomość edytowana przez: R_O_Y dnia 2006-03-28 20:08:24 ]