MotoNews.pl
  

Jak walczyć z ubepieczalnią???

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Witam wszystkich i proszę o pomoc. A mianowicie 2 czerwca wracając sobie do domciu tydzień wcześniej nabytą bestią dwie pieprzone blondyny zapikowały mi w tył terenówką. Oczywiście policja i te inne sprawy wina oczywista bla bla bla. Samochód skasowany - przesunięte słupki, zgięty dach, podłoga itd. I teraz zaczął się problem. Firma ubezpieczeniowa pod nazwą Cigna, w której ta pinda ma ubezpieczeny samochód przysyła mi kwit, w którym piszą, że samochów warty jest 32600 zł szkoda oszacowana na 16500 zł wartość pozostałości 16100 zł. Określili to jako szkodę całkowitą i, że to co zostało jest moje. Z tego co wiem w przypadku szkody z OC sprawcy powinni mi zwrócić 100% wartości pojazdu w dniu powstania szkody. A oni zostawiają mi to co zostało i dają 16500 zł. A ja mam to w głębokim poważaniu i chcę kasę. I jak to teraz połknąć aby nie być w plecy. Jeżeli ktoś z Was ma jakiekolwiek doświadczenie w tym zakresie będę wdzięczny za pomoc. Z góry dzięki.
Pozdrawiam
  
 
Cześć gieroy

Osobiście już przez to przechodziłem, jednak byłem doubezpieczony w DAS, więc oni kwity pisali do ubezpieczalni, ale i to nie pomogło, więc w konsekwencji sprawa trafiła do sadu.
Papuga darmowa zna się na rzeczy, jednak trzeba, co nieco przypilnować. Reasumując to weź jakieś biuro, powstało ich już trochę i za 10% od wygranej kwoty (płatne po uprawomocnieniu się wyroku, w innym wypadku się nie zgadzaj, bo Cię przekręcą) załatwią to za Ciebie. Uzbroić się jednak musisz w cierpliwość, takie sprawy trwają bardzo długo. Jeśli sprawa trafia do sadu ubezpieczalnia przeciąga sprawę ile się da, jej jest to na rękę. U mnie to trwa już 2 lata, a poprzednia 2,5 roku.
Możesz też od siebie sformułować pismo do centrali ubezpieczalni, ale z doświadczenia wiem, że rzadko przynosi to skutek.

Poczytaj trochę to zobaczysz jak w kulki sobie lecą z poszkodowanymi

www.forum.ubezpieczyciel.pl/list.php?f=7
autokonsultant.samochodyswiata.pl/
forumprawne.org/f,23.html

Firma dochodząca odszkodowań
www.odszkodowanie.com.pl/main.php?fid=65&pg=1
  
 
Kiedyś jechałem sobie tzn tato prowadził jeszcze stara białą vectra A po wrocławiu i koles wjechał w nas z przyporządkowanej ulicy, bardzo lekko, a że był śnieg to walnęliśmy w słupek :]
Koleś był ubezpieczony w jakiejś firmie 'Polisa' która była w trakcie upadku :] i to jeszcze był samochód firmowy... Koleś sie tłumaczył, że nas nie zauważył, bo śnieg był wszędzie a nasz vectra była biała

do rzeczy, sprawa ciągnęła się przez niecałe 2 lata i w końcu oddali kasę za naprawe, na szczęście obyło się bez sądu, a vectra była ubezpieczona w PZU.
  
 
Cleber załatwił coś takiego http://motonews.pl/forum/?op=fvt&t=148948&c=33&f=9[addsig]
  
 
Czyli potwierdzają się moje obawy. Pojebany ten nasz kraj. Jak płacisz to jest OK jak cwele z ubezpieczenia mają ci zapłacić to już schody pierdolony dziki wschód. Najgorsze to, że nie mam czasu na zabawę w sądy. Jak będą mi stwarzać zbyt duże problemy to chyba rozliczę szkodę z własnego AC. Zjebali mi urlop na amen.
Spalę ich żywcem chyba. Tak czy owak dzięki za pomoc.
Pozdrawiam
  
 
Przesłałem ci na maila namiary do likwidatora szkód, kontaktuj się z nim w poniedziałek i poleć się na mnie, on ci zrobi niezależną wycenę, ale tylko taką dla ciebie, chyba że się dogadacie i może da ci oficjalną, a jeśli ci zaniżyli to zawsze możesz wziąć niezależnego rzeczoznawcę i podważyć ich wycenę.
  
 
Cytat:
2006-07-01 20:35:10, kuba pisze:
Cleber załatwił coś takiego ...


kontaktowałem się z nimi i przez 2 tygodnie nie raczyli nawet się odezwać... może szkoda na 2-3 tys pln nie jest warta uwagi takiej firmy
  
 
O tych firmach kotłujących się o odszkodowanie to wiem nawet mam kumpla, który prowadzi taką także problemu nie mam pod tym względem. Kwestia jest tego typu, że mam zaplanowane i zaliczkowane wczasy w Chorwacji a tu taki zonk. Najbardziej mnie interesuje czas a większość rozwiązań to czasochłonne procedury. Ogólnie rzecz ujmując popolupo ): Ale i tak dziękuję za pomoc.
Pozdrawiam
  
 
Cytat:
kontaktowałem się z nimi i przez 2 tygodnie nie raczyli nawet się odezwać... może szkoda na 2-3 tys pln nie jest warta uwagi takiej firmy



zajme się tą sprawą
  
 
i jeszcze słowo wyjaśnienia

firmy takie jak D-K-M zajmuja się głównie "zadośćuczynieniami"
czyli np.: gdy dochodzi do uszkodzeń ciała (uszczerbku na zdrowiu) lub uszkodzeniu ulega przewożone mienie

zwykły dzwon (stłuczke) można i powinno załatwiać we własnym zakresie gdyż jest to tańsze rozwiązanie
  
 
wg mojej wiedzy (kolega który pracuje w Hestii jest koncowym likwidatorem szkód komunikacyjnych) szkoda całkowita wystepuje w momencie kiedy wartosc naprawy przekracza 70 % wartosci auta.

kiedys miałem tez stłuczke wyceniono auto (oma a 86 rok) na 3700 a wypłacili 3400 no ale koszty poniosłem przy wycenie 100 zł dla opisującego. Wiecej wyciągnać sie nie dało (no oprócz jeszcze holowania za 300zł którego nie było) wiec zwrócili mi za całe auto.

Na twoim miejscu poszedłbym do rzecznika ubezpieczonych (biuro znajduje sie w kazdym wiekszym miescie) no i wyskrobał pisemko bo z tego uwazam to nieźle z Toba w ciula sobie leca. spróbuj również zrobic wycene niezależna mozliwe ze nawet została zanizona cena auta. duzo firm ubezpieczeniowych w likwidacji (cenach) podaje ceny zaminników o dużo tańszych niz czesci oryginalnych.

pozdr
  
 
W polskim prawie nie ma czegoś takiego jak "szkoda całkowita" + wrak dla ciebie o wartości x.
Jest to wymysł ubezpieczalni... po to by oszczędzać na wypłatach odszkodowań. Oczywiście to jest teoria. Praktyka pokazuje, że
od razu ubezpieczalnia wciska ten kit... i wiele osób na to się godzi.
Oczywiście wszystko kręci się wokół czasu otrzymania odszkodowania.

W praktyce należy się "zderzyć" z ubezpieczalnią na tej płaszczyźnie. Później zacząć od kodeksu cywilnego i odpowiednich paragrafów. Sam walczyłem 9 miesięcy z ubezpieczalnią.
Nie doszło nawet do sprawy w sądzie. Załatwiłem to 4 czy
5 pisemkami (niestety sprawa miała miejsce 5 lat temu) i
nie mam już kopii pisemek.

Jeżeli masz możliwość pociągnięcia sprawy przez jakieś 9 miesięcy
to kieruj się w stronę sądowego roztrzygnięcia sprawy.
Ubezpieczalnia przegra.

Wiele osób złomuje auto (skoro nie opłaca się /często się nie da/ naprawiać) po tzw. "szkodzie całkowitej".
Następnie żądają wypłaty 100% wartości autka + zwrot kosztów
poniesionych (koszty złomowania + inne).

  
 
Oczywiście że istnieje pojęcie "szkody całkowitej" o czym mówi orzeczenie Sądu Najwyższego w składzie 7 osobowym z 2003 roku.
Przypadku gdy koszty naprawy pojazdu przekraczają 100% jego wartości, wówczas roszczenie poszkodowanego ograniczone jest do kwoty będącej różnicą pomiędzy wartością pojazdu przed wypadkiem i po wypadku. I tyle. Żadne koszt napraw żadne przejęcia pojazdów żadne wypłaty 100% wartości nie wchodzą wówczas w grę.

Dotyczy to oczywiście OC, bo z AC każda firmasama ustala sobie warunki ubezpieczenia i ustawia granicę szkody całkowitej na dowolnym procencie.
  
 
Owszem istnieje ale nie w przypadku wypłaty odszkodowania z OC sprawcy. Proponuje również zapoznać się z postanowiem Sądu Najwyższego z 12.01.2006 r. sygn. III CZP76/05. Coś chyba nie jesteś topie w powyższym zakresie. A tak na marginesie rozwiązania stosowane przez polskich ubezpieczycieli a właściwie ubezpieczycieli działających na polskim rynku są rodem z buszu i wykorzystują niewiedzę poszkodowanych. Nie dalej jak 2 tygodnie temu powtarzam 2 tygodnie!!!! szwagier był w Szwajcarii i został staranowany przez Szwajcara i co?? I wczoraj dostał kasę z ubezpieczenia 100% wartości rynkowej bez żadnych kosmicznych utrudnień a miał tzw. szkodę całkowitą zjebany i naciągany termin przez patałachów z firm ubezpieczeniowych.
  
 
A co ma wspomniany przez Ciebie III CZP 76/05 do szkody całkowitej? Albo pomyliłeś orzeczenie albo ja nie umiem czytać.

O szkodzie całkowitej mówi V CKN 903/00 z 2002 roku, a jak powszechnie wiadomo, Sąd Najwyższy nie zwykł zmieniać swoich własnych orzeczeń...

Działania ubezpieczycieli to odrębny temat.
  
 
Cytat:
2006-07-04 12:18:20, Browarny pisze:
Przypadku gdy koszty naprawy pojazdu przekraczają 100% jego wartości, wówczas roszczenie poszkodowanego ograniczone jest do kwoty będącej różnicą pomiędzy wartością pojazdu przed wypadkiem i po wypadku. I tyle. Żadne koszt napraw żadne przejęcia pojazdów żadne wypłaty 100% wartości nie wchodzą wówczas w grę. Dotyczy to oczywiście OC...



W kodeksie cywilnym jest wszystko ladnie opisane.
Tam jest wszystko czarno na bialym.
I nie jest tak jak opisales wczesniej.
Dodam jeszcze, iż nawet gdy wyplacone zostana jakies pieniadze
przez ubezpieczalnie, to odpowiedzialność finansowa sprawcy
kolizji na tym się nie kończy. Możesz od niego żądać dalszych pieniędzy.

Dlatego tutaj taka mała dygresja:
Nie warto ubezpieczać się od OC w "mało znanych" ubezpieczalniach. Jeżeli spowodujemy
wypadek i ubezpieczalnia wyplaci śmiesznie małe pieniądze lub wcale to poszkodowany ma prawo wystąpić na drogę sądową z
powodztwa cywilnego i "chcieć" pieniędzy od nas...
Mało kto o tym wie i zdaje sobie sprawę z takich konsekwencji.


[ wiadomość edytowana przez: marekcaramba dnia 2006-07-05 20:33:39 ]
  
 
Wymienione przeze mnie postanowienie SN traktuje magiczną diabli wiedzą skąd wziętą granicę 70%. I wtym postanowieniu, jest określone, że zasada ta nie może mieć zastosowania w przypadku wypłaty odszkodowania z OC sprawcy gdyż w tym wypadku "... ma zastosowanie zasada pełnego odszkodowania wyrażona w art. 361 par.2 k.c." Ciągnąc dalej zważ co napisałem a mianowicie w moim przypadku firma ubezpieczeniowa drastycznie zaniżyła koszty naprawy jednocześnie zawyżając wartość pozostałości. Na szczęście ma już sporządzoną alternatywną wycenę przez innego rzeczoznawcę. Ale wracając do szkody całkowitej to skąd wzięła się u mnie szkoda całkowita skoro wartość szkody wyceniono na zaledwie niespełna 60% wartości pojazdu w dniu powstania szkody.
  
 
Być może piszemy o tym samym tylko się nie rozumiemy.

NIE MA granicy 70% w OC kom. Jest usankcjonowana prawnie granica 100%.
Cytowane przez Ciebie orzeczenie SN dotyczy próby przerzucania przez sprawców na zakłady ubezpieczeń tzw. nawiązek czyli kwot na rzecz poszkodowanych, które sprawca ma zapłacić z własnej kieszeni (a nie z polisy) na podstawie wyroków karnych.

Skąd wzięła się u Ciebie szkoda całkowita na poziomie 60%? Proste - zakład bezpieczeń wyszedł z założenia że nie znasz swoich praw . Mam nadzieję że znasz
Dlatego tzw. przykłady własne do mnie nie przemiawiają, zawsze będą zdarzać się patologie.
  
 
Jaki Oddział CIGNY likwiduje Ci szkodę sam pracuję w CIGNIE ( likwidując szkody) w Gorzowie Wlkp. pytam z ciekawosci który z moich kumpli robi Ci problemy ???

Pozdrawiam
Edmund Dantes
  
 
W gdańskim oddziale robią coś takiego. A mianowicie ekspertyzy dla Cigny wykonuje firma rzeczoznawców techniki samochodowej w moim przypadku jest to firma T.G. SATO sp. z o.o. Z tego co widze na piśmie, które otrzymałemmająoni uprawnienia do reprezentowania w tym zakresie Cigny gdyż tylko ten rzeczoznawca się podpisał pod kwitem.