Taka wqurwiająca historyia

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
No więc siedzę sobie wczoraj wieczorkiem (ok20) piję kawę, moja dzieucha coś robi na kompie, na chwię wyjrzała przez okno - i mówi, że ktoś walnął w moje espero. Zerwałem się i zeskakując po pół schodów już oczyma wyobraźni widziałem moje autko totalnie zmasakrowane. Wybiegam przed blok - a tam prawie nic - delikatna rysa ok 20 cm na lewej stronie przedniego zderzaka. Widzę, że gość parkuje swoje auto - totalnie luźno i jak nic udaje się do domu. Podchodzę i mówię, że obtarł mi auto - on na to, że nic podobnego. Idziemy do mojego auta - no faktycznie nic wielkiego, ale ewidentnie jest porysowany zderzak. Gość widząc, że szkoda jest prawie żadna - zaczyna się coraz ostrzej wypierać. A ja widzę, że gość jest ewidentnie napruty - śmierdzi mu z mordy wódą, cały czerwony, średniowyraźnie mówi, chodzi też tak średnio. Schodzi moja dzieucha i też to potwierdza. Zaczyna być nerwowo, bo gość mnie ewidentnie wqurwia - nie dość, że jeździ pijany i rysuje auta, to jeszcze jest niegrzeczny i zamiast szybko załatwić sprawę - dyskutuje.

Decyduje się dzwonić na policję. Gość się krząta przy swoim aucie i idzie do swojego mieszkania. Kochana warszawska policja zjawia się dopiero 20 minutach, choć zgłaszając mówiłem, że chodzi o pijanego kierowcę i jak chcą go złapać to miłoby było gdydy się pośpieszyli. Co ciekawe mieszkam w takim miejscu na Woli, gdzie praktycznie cały czas chodzą piesze patrole i jeden z takich patroli stał za rogiem ulicy cały czas - tylko nikt go nie powiadomił przez radio.

Zaczyna się akcja - przyjeżdzają jeszcze dwa radiowozy + drogówka - niestety jedyne co mogą zrobić to pocałować się w dupę - bo gość się zamknął w mieszkaniu i ma ich głęboko w poważaniu. Spisali mnie, chwile pogadaliśmy i poszedłem do domu. Policja stała tam parę godzin, ale chyba nie weszli do mieszkania.

Ogólnie jestem mocno na tą sytuację wqurwiony. Z jednej strony praktycznie nic się nie stało (lekka rysa) z drugiej, mam już kurwa dość tego draństwa. W piątek jakiś huj od tak sobie złamał mi antenę, kilka tygodni temu ktoś przytarł mi błotnik. Jakieś dwa lata temu tak mi rozwalili auto (próba włamania), że naprawa wyszła kilka tysi (porysowana klapa, drzwi i wiele innych rzeczy). Nie mam zamiaru ani cały czas jeździć po warsztatach i słono płacić później za AC, ani jeździć zdezelowanym autem. Więc jak tylko widziałem, że to ten gość - powiedziałem nie przepuszczę.

Druga sprawa - ten gnój był ostro wstawiony i to nie była sytuacja, że sobie ostro popił na imprezie, przespał się i jechał autem następnego dnia - on poprostu ledwo co wstał od flaszki. No qwa takich kutasów powinni zamykać i zabierać im auta.

Trzecia sprawa - działania policji, tu poprostu brak słów kiedy czekaliśmy na policję gość jeszcze zszedł oglądać swoje auto - oni przyjechali ok 20 minut po wezwaniu, gdyby byli 5 minut wcześniej mieliby go na gorąco (nie wspomnę już o tym patrolu który sobie stał na ulicy i o tym, że zanim się dodzwoniłem przez 5 minut słyszałem automat. sekr. pod 112).

Dwa pytanka do was:
- czy coś temu fiutowi zrobią jeśli go nie mieli na gorąco (policjanci mówili, że ponoć sąd będzie brał pod uwagę nasze zeznania, że gość był napruty - ale czy to jest jakiś dowód, skoro nie zbadali go alkomatem)?
- jak załatwić sprawę z ubezpieczeniem, chyba powinienem to zgłosić do firmy w której on ma OC z tym, że nie mam pojęcia co to za firma, jak wspomniałem na miejscu była drogówka i robiła protokoły - mam dzwonić do nich?
  
 
Czyli wychodzi na to, że trzeba było gościa na siłę trzymać na parkingu. I jeszcze za to byś dostal pewnie mandat... faktuczeni wqur..ca sytuacja.
Chyba bym nie wytrzymał i gościa za chabety złapał!
A co zrobić?? Chyba za niska szkodliwość, przy braku dowodów (test alkomatem, krwi), jedynie zeznanie twoje i twojej dziewczyny które sąd może uznać za mało wiarygodne (bo dziewczyna raczej będzie zeznawać na twoją kożyść).

Ale życze powodzenia.
  
 
Faktycznie sprawa nieprzyjemna.

Za pijaństwo oczywiscie nic mu nie zrobią bo go nie sprawdzili na gorącym uczynku.

Jednak odszkodowania nadal możesz dociekać, zwłaszcza że policja spisała raport, zadzwoń na policję w sprawie odszkodowania, oni Ci poradzą co i jak.

a wszystko to skutek picia kawy po godzinie 20
  
 
Trzeba mu było od razu wpieprzyć po cichu. Parę lat temu sąsiad wypatrzył na podwórku dwóch włamujących się do auta sąsiada. Wyskoczyliśmy z sąsiadami na podwórko, jeden nam zwiał ale jednego mieliśmy. Deczko był potuirbowany zanim gliniarze przyjechali. I tu najważniejsze, gliniarz jak tylko wysiadł z auta powiedział wyraźnie i głośno tak: "o widzę że uciekał i się przewrócił". Oczywiście tak zeznaliśmy, nie wiem czy koleś poszedł siedzieć ale podwórko do dziś jest bezpieczne.
  
 
Cytat:
2006-07-03 10:45:02, Adamo8 pisze:
Deczko był potuirbowany zanim gliniarze przyjechali. I tu najważniejsze, gliniarz jak tylko wysiadł z auta powiedział wyraźnie i głośno tak: "o widzę że uciekał i się przewrócił". Oczywiście tak zeznaliśmy, nie wiem czy koleś poszedł siedzieć ale podwórko do dziś jest bezpieczne.



Gorzej, jak jesteś poza domem cały dzień, a Twoja luba z latoroślą spaceruje sobie po osiedlu...
Wtedy powyższa metoda nie wydaje się już być taka oczywista...
Pzdr. P.
  
 
To pewnie mendzie ujdzie na sucho... Ale co miałem zrobić, przecież nie będę się z nim szarpał. Moim zdaniem to wszystko wina psów, a właściwie dyspozytorki. Dzwoniłem na 112 - a przyjechała straż miejska (auto) i jeden policjant. Gdyby dyspozytorka poinformowała przez radio patrol pieszy (policja) który stał za rogiem mieliby squrwiela na gorąco. Czy można w jakiś sposób złożyć skargę na złą koordynację działań podjętych przez tą dyspozytorkę???
  
 
jak juz pisalem wczesniej.. w wielki piatek tez mnie gosc obtarł na zderzaku.. po pascie tempo sladu nie było.. PZU wyplacilo mi 1028 zł za nowy zderzak choc na tym sladu nie ma.. gosc byl na szczescie trzezwy i nie uciekał... i jako policjant nie pochwalam zachowania kolegów..
  
 
aaaaaa w d. to mam - nie będę poprawiał świata, niezłapali go - ich sprawa, ja to zgłosiłem. Nie wiem czy wogóle też pójdę do sądu jak dostanę wezwanie - pewnie będzie to za kilka lat - i co ja wtedy zeznam... że na moje oko to on był pijany - on powie, że wziął lekarstwo i mu się w głowie kręciło. I dalej będzie po pijaku jeździł zanim kogoś nie zabiję. Posrany kraj i tyle!
  
 
Cytat:
2006-07-03 13:08:54, elChopin pisze:
To pewnie mendzie ujdzie na sucho... Ale co miałem zrobić, przecież nie będę się z nim szarpał. Moim zdaniem to wszystko wina psów, a właściwie dyspozytorki. Dzwoniłem na 112 - a przyjechała straż miejska (auto) i jeden policjant. Gdyby dyspozytorka poinformowała przez radio patrol pieszy (policja) który stał za rogiem mieliby squrwiela na gorąco. Czy można w jakiś sposób złożyć skargę na złą koordynację działań podjętych przez tą dyspozytorkę???



Trzeba było krzyczeć POLICJA!!!
taki okrzyk elektryzuje i powinien zaalarmować tych stójkowych
  
 
no bez jaj - nie będę robił show - pozatym oni i tak na bank by tego nie usłyszeli
  
 
Skoro to pobliski sąsiad bo z Twojego opisu wynika że tak jest to oznacza, że wiesz gdzie on mieszka i po prostu zwyczajnie nasraj mu na wycieraczkę, podpal dodatkowo na nim gazetę, zadzwoń do drzwi... jak zacznie gasić, a sadzę że zacznie to bedziesz przynajmniej mial satysfakcję że gość wdepnął w niezłe gówno
Pomysł stary ale jary a fotki z akcji podeślij na forum, pośmiejemy sie wszyscy.


[ wiadomość edytowana przez: YeLonkoskY dnia 2006-07-05 18:24:54 ]
  
 
jak już przyjechał patrol , trzeba było wyjąć telefon, odczytać nazwiska z identyfikatorów i pryz nich zadzwonić na komende zgłosić , czemu przysłali dwie niezaradne pizdy.. , i zadzwonić do miejscowej gazety opisać sytuację...
  
 
dajcie spokoj przeciez policjanci nie moga wjechac na chate komus bo zbysio powiedzial ze antek wypił za kierownica. do takich rzeczy trzeba miec nakaz prokuratora potwierdzony sadowo.
  
 
dzieucha była na przesłuchaniu - sprawa się rozwija...

znowu pytania do was:

- nie wiem kto go ubezpiecza, na przesłuchaniu też powiedzieli, że jeszcze tego nie ustalili - gościa jeszcze nawet nie przesłuchali. Co z terminem zgłoszenia szkody - minął już tydzień, czy w takich przypadkach są inne zasady?

- czy mogę olać wezwanie na rozprawę sądową, mam to w d. już co i czy wogóle coś mu zrobią i nie mam ochoty na ciąganie po sądach

- czy grożą mi jakieś konsekwencje (przecież mają moje i dziewuchy zeznania)?
  
 
No pewnie że grożą Ci konsekwencje Zresztą na odwrocie wezwania masz napisane jak wół konsekwencje niestawiennictwa
Jak sedzia bedzie jakis bardzo upierdliwy i wnerwi sie że ma gadać do pustej sali to jeszcze zarzadzi przymusowe doprowadzenie Ciebie do Sądu a wtedy to sąsiad który Ci zarysował auto będzie miał z Ciebie niezła polewkę. Nadal obstaje przy nabrudzeniu na wycieraczke, choćby w drodze na rozprawę.
  
 
Cytat:
2006-07-07 18:17:33, elChopin pisze:
czy mogę olać wezwanie na rozprawę sądową, mam to w d. już co i czy wogóle coś mu zrobią



No... i dzięki takim postępowaniom można robić co się chce, bo każdy boi się sądu bardziej niż policji.
  
 
nie chodzi o moją postawę - tylko o postawę policji - która jest źle zorganizowana i na wezwanie do pijanego kierowcy w centrum Wawy jedzie pół godziny oraz sądu - mimo tego, że niechciał otworzyć policji i są obciążające go zeznania dwóch osób - upiecze mu się (taka jest opinia policjantów prowadzących sprawę) - i ja mam zapierdzielać na posiedzenia sądu, tracić czas a tej gnój i tak będzie robił co chce. Nie sorki, mam to w d. - chce tylko moje odszkodowanie, nie mam zamiaru naprawiać świata...
  
 
Cytat:
2006-07-22 15:58:35, elChopin pisze:
chce tylko moje odszkodowanie, nie mam zamiaru naprawiać świata...



No to napisz do sądu, żeby ciągnęli Ci druta bo Ty nie masz czasu na ichnie posiedzenia w dniu X o godz. Y.
Ich (sąd) często trzeba brać z buta, bo za bardzo się panoszą, a potem nazywają to niezawisłością, czy tak jakoś.
  
 
No i właśnie się dowiedziałem, że pijaka oczywiście uniewinnili. Byłem na pierwszym posiedzeniu sądu w październiku, był to komiczny spektakl bo gość gadał takie bzdury, że na gołe oko widać byłe, że łże. Twierdził, że mój samochód zaparkowany był obok jego auta, a był zaparkowany po drugiej stronie ulicy co poświadcza dobitnie szkic sytuacyjny policji. Oczywiście były kolejne rozprawy na które wzywali policjanów obsługujących wezwanie, ja już sobie je odpuściłem do musiałbym występować jako oskarżyciel posiłkowy, a zwyczajnie mi się nie chciało i miałem w tym czasie służbowe wyjazdy zagranicę.

W sumie wisi mi ten wyrok, bo wycena szkody jest na caa 300zł, mam nadzieję, że pijak w końcu wpdanie - ostatnio znów jebnął na parkingu Scenica jak parkował...
  
 
Cytat:
2007-03-01 12:45:44, elChopin pisze:
ja już sobie je odpuściłem



I to był Twój błąd. Wielu sobie odpuszcza, a ja mając swój honor nigdy nie popuściłem pewnej osobie. Kasa była gówniana, ale JA byłem górą!!!