FSO 1500 L - rocznik 1984

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Po pelnym smutku rozstaniu sie z Dacia 1310 TLX, z ktora wiaze sie kupa wspomnien, zostalem bez samochodu. Z powodu, ze kuzyn mial DF i gromadzil do niego wiele czesci (a do Dacii bylo ich bardzo niewiele w sklepach i na szrotach) zdecydowalem sie na krajowa produkcje. Nie przepadalem nigdy za maluchami, Polonez tez jakos nie dla mnie (choc ostatnio coraz bardziej sie przekonuje), wiec wybor byl jasny.


To wlasnie moja Dacia, oraz Sierra mojego taty, niedawno sprzedana, teraz jest Sonata '00.

Trafila sie nagle okazja kupna fiacika, rocznik 87', silnik jeszcze 115C, skrzynia IV skosna, w wiekszosci ladna blacha jak na kanta, sliczny niebieski kolor, zdrowiutkie podwozie itp. za 200zl. Problem polegal na tym, ze nie mial OC i benzyna szla mu do oleju (LPG brak). Po kupnie walczylem z nim pol roku. W koncu w lutym stwierdzilem, ze nie dojde do ladu z nim i za 1000zl zanabylem 2.0 DOHC. Silnik przytaszczylem do komorki na dzialce, zaczalem go rozkrecac i zonk - lewe numery, krzywo wybite i niepelne. Zwrocilem do nadawcy tym bardziej, ze znalazlem inna okazje.

Bialy kancik 2.0 z 1,5 roczna instalacja LPG BRC. Cena 1500zl, tylko po malym pozarku pod maska. Rocznik 1984, ale ze w dowodzie I rejestracja to 2.01.1984, wnioskuje, ze tak naprawde to sam koniec 83'. A 83' rok to byl dobry rok
W dniu kupna tak sprawe widzialem:
Zalety:
-DOHC ze skrzynia juz wsadzone, na chodzie itp.
-LPG nowe
-duzo blach nowych, na niektorych ocynk
-hamulce z Lady przod
-nowy termostat i rolka napinacza paska rozrzadu
-niezle podwozie (robione, ale OK)
-przegad do pazdziernika, OC na rok bez tygodnia

Wady:
-po pozarze straty, trzeba serwo z pompa ham. i zbiorniczkiem, zbiorniczki wyrownawczy i spryskiwacza, kable WN, filtr powietrza, przewody LPG i Pb i pare malo waznych drobiazgow
-lakier na masce przypalony - do malowania
-maly wyciek oleju spod glowiczki walka wydechowego
-tjunink (dokladka-spoiler z przodu, felgi 7"x13", 7,5"x13" z lysymi i dziurawymi 185 na detkach, pasek na szybie, naklejki MOTUL, podswietlenie czerwone na nogi z lamp od Zuka, biale zegary okragle, tapicerka z wykladziny dywanowej itp.)
-most od PN (pozniej dowiedzialem sie, ze z krzywa poloska)

O wlasnych silach dojechal do mnie i po uzupelnieniu kilku brakow z niebieskiego (uszkodzone serwo z pompa i zbiorniczkiem, zbiorniczki wyrownawczy i spryskiwacza, filtr powietrza i przewod LPG) jezdzil 2 tyg. Pozniej stala sie kleska - nieprzyzwyczajony do niedzialajacego wlacznika wentylatora (tylko z przycisku) przegrzalem go. Uszczelka poszla momentalnie, w srodku zimy musialem codziennie dolewac do ukl. chlodzenia. Dodatkowo poprzedni wlasciciel wspomnial o koniecznosci wymiany uszczelki pod glowiczka walka wydechowego, bo tam ciekl olej. Jak sie pozniej okazalo, 2 gwinty byly przerobione juz z M8 na M10 i rowniez zerwane. Kancik poszedl na posesje czekac na wiosne.


Od razu widac winowajce...


A to bylo nad nim...

Wiosna, gdy juz dalo sie cos robic bez ryzyka odmrozen, zwalona zostala glowica, wzieta do komorki i rozlozona na czesci pierwsze. Poszla do sprawdzenia, planowania, ogolnie zajelismy sie nia w miare mozliwosci. Kupilem komplet uszczelek i po zlozeniu wszystkiego i wkreceniu glowiczki na kotwy do betonu (loctite puscil) kancik ozyl.


Bez glowicy.

Po planowaniu. Widac jakies ubicia przy skraju komory spalania, widac tez ze splanowana byla konkretnie (tym razem tylko 0,25)


Nie mozna juz tego nazwac chyba gaznikiem... Zreszta jezdzi tylko na LPG, wiec co tam...


Pierwszy patent na sciagacz sprezyn zaworowych ze scisku do drewna. Nic z tego nie wyszlo.


Drugi juz sie udal w 100%


Dzieki niemu wymienione uszczelniacze.


Zanim sie dowiedzialem "tylko nie pomieszaj szklanek".


Wspomniany problem, ktos rozwiercal tak dlugo, az rozwalil... Teraz juz napawane.


Ciekawostka, ludzie nie kupujcie plytek! Przeciez to mozna tak prosto zyletka zalatwic.


Teraz zagadka, kto pierwszy zgadnie, co to za auto. (Ci, ktorzy wiedza, bo widzieli, siedziec cicho!).

Jednak w cieplejsze dni wyszlo cos, co ukrywalo sie przez zime. Dziura w misce olejowej zanitowana (!!!) i zaklejona glutem z pistoletu na goraco. Tego bylo za wiele. Po prawie 4h odkrecania (bez kanalu) udalo sie zdjac miske (szeroka z Argenty), oczyscic, zaspawac i wlozyc w nastepne 2h. Po tych zabiegach kancik juz jezdzil. Tylko LPG, ale jakos dawal rady.

Bylem nim na objazdowych wakacjach 2005, odwiedzajac przy tym WGU i nie mogac sie nacieszyc serdecznym powitaniem.


Daleko od domu. Moglem tego ranka stwierdzic, ze spanie w 3 osoby w kancie nie jest najwygodniejsze...


Jak sie wyjezdza tylem z niezlych chaszczy, tablica potrafi odpasc...


Jako sypialnia taki sobie, ale za to jaka jadalnia


Wizyta w Warszawie zaowocowala nowymi znajomosciami

Kant mial ciagle problem z uciekajacym olejem. Brak dostepu do klucza dynamometrycznego spowodowal ze po 5000km nie zostala dokrecona glowica i olej (a jest to znane i lubiane Lubro 20W/50) uciekal wszedzie, gdzie tylko sie dalo (spod glowicy, spod glowiczki, simmeringiem tylnym itp). W pazdzierniku skonczyl sie przeglad, nie mialem kasy w ogole zeby zrobic cos z autem, zaczely sie studia itp., wiec stanal na ulicy.

W maju 2006 uruchomilem go za 3 zakreceniem i pojechalem do miejsca, gdzie nastapi remoncik, w sklad ktorego wchodzi:
-most i wal z Argenty - przespawac i wlozyc
-nowa glowica z dobrymi gwintami
-LE-Jetronic zamiast Webera 250ADF
-hamulce (przod ma z Lady), zeby lapaly rowno i mocno
-elektryka (poszukuje wiazki sprawnej)
-zapraweczki i konserwacja
-jak bede mial pecha, to szlify+panewki (przy okazji simmering)
-wspoma ZF

Po zrobieniu z nim co trzeba dodam jak sie sprawuje

Ogolnie jestem z niego zadowolony, tylko szkoda, ze nie mam pieniedzy, zeby utrzymac go w super stanie, choc moze to sie niedlugo zmieni... Ogolnie mial duzo wiecej wad ukrytych, niz widzialem w dniu zakupu (co bylo na chybcika troche) i rowniez moja wiedza teraz sie poszerzyla, przez co moze targowalbym sie bardziej przy zakupie. Jednak uwazam dalej, ze jesli wlozy sie w niego relatywnie niska sume, moze sie jeszcze odwdzieczyc i dowozi mnie do momentu, gdy bede mial kase na remont z prawdziwego zdarzenia.

Z pomyslow na niego mialem 2 od poczatku, ale jeden po zastanowieniu odrzucilem, mianowicie sklasykowanie go. To auto nigdy nie bylo i nie bedzie klasykiem, duzo rzeczy jest zupelnie inne niz seria, wiec pozostala druga opcja, czyli wizualnie kancik jak z fabryki (nic dodac nic ujac), wnetrze jakies w miare ladne, ale bez zadnych LEDow, katod, itp., a mechanika i elektryka/elektronika na najwyzszym na jaki mnie stac poziomie.

[ wiadomość edytowana przez: DooMinick dnia 2006-07-19 03:36:02 ]
  
 
Dorzucilem fotki, wyciagam, to moze ktos cos w koncu wpisze, smutno tak byc jedynym niekomentowanym...
  
 
ciekawe przejscia z fiatem fajnie sie czyta przygody z dohcem ale az sie boje co mnie czeka ja mam ten plus ze ten silniczek jeszcze sie wkreca i doczeka przekladki
ogolnie fajny fiacik co do foty rozbebeszonego.. chyba arga ale cos pochodzenia wloskiego moze sie myle...pozdrawiam
  
 
Cytat:
2006-07-19 10:16:49, chris1500 pisze:
ogolnie fajny fiacik



Dzieki

Cytat:
co do foty rozbebeszonego.. chyba arga ale cos pochodzenia wloskiego moze sie myle...pozdrawiam



Arga ma takie samo DOHC jak np. moje (ktore nota bene pochodzi z Argi. A w tym jest kilka rzeczy niepodobnych. Ale trop dobry
  
 
Cytat:
2006-07-19 10:58:25, DooMinick pisze:
Arga ma takie samo DOHC jak np. moje (ktore nota bene pochodzi z Argi. A w tym jest kilka rzeczy niepodobnych. Ale trop dobry



pewnei jakas alfa - napewno wloszczyzna sadzac po aparacie i pompie. moze gulietta albo alfetta?

a ten Twoj dohc tak jakos kiepsko wyglada. Nie lepiej zrobic to raz a porzadnie i miec spokoj niz katowac sie ciaglymi kwiatkami w stulu cieknacy olej (lubro lejesz - straszna padlina musi byc z tego silnika...) czy zerwane gwinty?
  
 
Wiem co to za auto ale go nie widziałem Jak tam skołowałes juz aparat na głowice
  
 
Cytat:
2006-07-19 11:53:35, kosa131 pisze:
pewnei jakas alfa - napewno wloszczyzna sadzac po aparacie i pompie. moze gulietta



Brawo! W nagrode moge wrzucic wiecej fotek

Cytat:
a ten Twoj dohc tak jakos kiepsko wyglada. Nie lepiej zrobic to raz a porzadnie i miec spokoj niz katowac sie ciaglymi kwiatkami w stulu cieknacy olej (lubro lejesz - straszna padlina musi byc z tego silnika...) czy zerwane gwinty?



Bardzo bym chcial, jednak finanse mnie bardzo mocno ograniczaja. Na porzadny remont DOHC trzeba wydac, chocby nie wiem ile samemu sie zrobilo, minimum 3000zl. Planowania, szlify, wywazanie, zreszta sam dobrze wiesz. Mnie nawet nie bardzo stac zeby teraz oplacic 1300zl OC. Jednak taki jest cel, i jak pieniadze sie uzbieraja (za rok, dwa), bedzie remont taki, jak trzeba. Co do silnika padliny, to nie do konca. Kompresje ma 12,5-13, jest niekrecony, na to, co robili poprzedni wlasciciele nie mam wplywu niestety Ale masz zupelna racje, remont jest potrzebny.