MotoNews.pl
  

Gdzie w Krakowie naprawić chłodnicę ?

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Czy ktoś zna i poleca jakiś warsztat w Krakowie lub okolicy zajmujący się naprawą chłodnic .

Chodzi mi o wymianę plastikowego boczka w chłodnicy wody. "upitolił" mi sie króciec na który nachodzi wąż od termostatu.

A tak w ogóle to mój "złomiak" coraz bardziej mnie wkurza (chyba trzeba dziada utopić). Coraz częściej obawiam się, ze nie dojadę punktu A do punktu B bez przymusowego postoju (awarii) .
To pewnie przez to, że chłodnica strzeliła bez uprzedzenia gdy byłem blisko 100km od domu.
A tak w ogóle, to nawet nie wiem w którym momencie zaczeła cieknąć i jak długo jechałem bez wody . Wskaźnik temp. był cały czas grubo poniżej połowy skali, nie było żadnych objawów ubytku płynu chł. (żadnej pary spod maski, strumyka za autem, podejrzanych zapachów, spadku mocy itp.). Dopiero zorientowałem, się że chyba coś jest nie tak, gdy silnik zgasł podczas postoju na "światłach" i ciężko go było odpalić. Ale pomyślałem: "pewnie zatankowałem jakiś kijowy gazik i dlatego gaśnie". Odpaliłem i przejechałem jeszcze z 15km. Po czym zupełnie nieświadomy awarii zatrzymałem się na parkingu, zgasiłem silnik wychodzę z auta i słyszę, że coś syczy.
Myślę "złapalem gumę" oglądam koła ale są ok. a syczy spod maski. Otwieram maskę i okazuje się, ze pękł pl. króciec na boczku chłodnicy. Płyn spiepszał po boczku i rdzeniu i cały odparowywał, stąd nie było śladu pod autem.

Ponieważ w zb. wyrównawczym było już sucho, a nigdzie wokół nie było wody, wlałem do zbiorniczka 3L zimowego płynu do spryskiwacza (woziłem go w bagażniku od zimy) i tak przejechałem jeszcze 10 km do najbliższej stacji benz. Tam kupiłem jakąś taśmę
do uszczelniania i dzięki niej udało się trochę zmniejszyć wyciek z chłodnicy. Zaopatrzyłem się jeszcze w 15L wody i jakoś dotoczyłem się do domu (nie przekraczając 2000 obr/min na silniku, żeby nie wytwarzać dużego ciśnienia wody w układzie), dolewając co jakiś czas wody do zbiorniczka. Wskaźnik oczywiście przez cały czas nie przekroczył połowy skali, wentylator na chłodnicy też się nie załączył ani razu .
  
 
U mnie pad chłodnicy przeważył szalę decyzji o sprzedaży złomiaka.
Więc najpierw zdecyduj - bo jak go utopisz, pozbędziesz się problemu (tylko żebyś jakiejś straży ochrony czystości nie podpadł).
A jak się zdecydujesz naprawiać - to daj se spokój z łataniem starej chłodnicy - nigdy nie będziesz wiedział, kiedy klejenie p...lnie.
Kup nową od nexii, wkręć niepotrzebny czujniczek i masz sprawę z głowy na następne +- 150 kkm.
tutaj
masz nówkę za 270 zł - do tego czujniczek za bodaj 20 zł (w akropolu mieli jak mi wymieniali).
A co do naprawy - jak wyjeżdżasz z Krakowa w kierunku autostrady, za cmentarzem w Bronowicach jest reklama jakiejś firmy naprawiającej chłodnice.
  
 
Chętnie bym go już sprzedał, bo pomijajac fakt, że Espero to b. wygodna i tania w eksploatacji fura to szczerze mówiąc za cholere nie mogę sie przyzwyczaić do "cygarowatości" tego auta. Niska pozycja siedzenia, dłuuuugi przód i niewidoczny tył (chociaz to akurat mi nie przeszkadza) denerwuja mnie coraz bardziej podczas jazdy w miejskim scisku. Że nie wspomnę juz o żonce .
Już nawet wypatrzyłem (prawie) idealnego dla moich preferencji następce tj. Mitsubishi Space Stara, ale niestety aby go nabyć trzeba dysponować co najmniej 20 tysiakami. A za Espero to może dostałbym 7 tys., czyli na dzień dobry musiałbym dysponowac kwotą 13 tys. A póki co to dla mnie nieosiągalna kwota .
Tak wiec póki co pozostaje mi naprawiać i użytkowac złomiaka jeszcze przez dłuższy czas.

A co do tej reklamy, to też ja widziałem/czytałem i to całkiem niedawno ale za cholerę nie mogę sobie przypomnieć co tam pisało
.
  
 
Cytat:
2006-08-18 14:10:30, tommi-j pisze:
Chętnie bym go już sprzedał, bo pomijajac fakt, że Espero to b. wygodna i tania w eksploatacji fura to szczerze mówiąc za cholere nie mogę sie przyzwyczaić do "cygarowatości" tego auta. Niska pozycja siedzenia, dłuuuugi przód i niewidoczny tył (chociaz to akurat mi nie przeszkadza) denerwuja mnie coraz bardziej podczas jazdy w miejskim scisku. Że nie wspomnę juz o żonce .



E tam - manewruje się b.dobrze. Wsadź żonę w seicento i ciekawe kiedy usłyszysz "ani metra więcej tym piździelcem" - ja usłyszałem po 4 km
A wcześniej to chciała za Warszawę tym jechać

Cytat:
Już nawet wypatrzyłem (prawie) idealnego dla moich preferencji następce tj. Mitsubishi Space Stara, ale niestety aby go nabyć trzeba dysponować co najmniej 20 tysiakami. A za Espero to może dostałbym 7 tys., czyli na dzień dobry musiałbym dysponowac kwotą 13 tys. A póki co to dla mnie nieosiągalna kwota . Tak wiec póki co pozostaje mi naprawiać i użytkowac złomiaka jeszcze przez dłuższy czas. A co do tej reklamy, to też ja widziałem/czytałem i to całkiem niedawno ale za cholerę nie mogę sobie przypomnieć co tam pisało .



Może to:
0 12 636 38 59
31-354 Kraków, Zaborska 11
  
 
Moja żona też z pogardą patrzy na małe auta, ale z początku była przerażona jazdą złomiakiem. A jeżdżąca i niepijąca żona/kochanka to podstawa w życiu!
  
 
Cytat:
2006-08-18 14:50:19, piotr_ek pisze:
Moja żona też z pogardą patrzy na małe auta, ale z początku była przerażona jazdą złomiakiem. A jeżdżąca i niepijąca żona/kochanka to podstawa w życiu!


Moja jest jeżdżąca ale pijąca
I jeszcze z Twoich okolic pochodzi
  
 
Cytat:
Wsadź żonę w seicento i ciekawe kiedy usłyszysz "ani metra więcej tym piździelcem" - ja usłyszałem po 4 km
A wcześniej to chciała za Warszawę tym jechać



A jeździła, jeździła. Tyle, że cinquecento i to w dodatku 700 (mamy takie cudo w rodzinie).
Nawet się jej Cienias podobał, ale tylko do momentu przejechania pierwszych 15 km.

A co do chłodnicy, to dzisiaj w ramach promocji, od przedstawiciela jakiejś niemieckiej firmy zajmujacej się chemią przemysłową, dostałem tubkę ponoć mega-super kleju 2-składnikowego stosowanego w motoryzacji przy którym wszelkie poxipole itp. sie kryja. Gość mnie zapewniał, ze tym klejem bez najmniejszych problemów da się trwale skleić ten plastikowy boczek chłodnicy.
Spróbujemy, zobaczymy.


Cytat:
A jak się zdecydujesz naprawiać - to daj se spokój z łataniem starej chłodnicy - nigdy nie będziesz wiedział, kiedy klejenie p...lnie.
Kup nową od nexii, wkręć niepotrzebny czujniczek i masz sprawę z głowy na następne +- 150 kkm.


Tyle, ze ja tym autem planuję przejechać jeszcze max. 30 kkm, wiec po co mi chłodnica sprawna przez +- 150kkm. Niech się nowy właściciel o nią martwi . A te +- 300zł to mam przygotowane, na naprawę chłodzenia, ale nie silnika, a kabiny (klima).
  
 
Cytat:
2006-08-18 16:20:44, tommi-j pisze:
A te +- 300zł to mam przygotowane, na naprawę chłodzenia, ale nie silnika, a kabiny (klima).



Zdążysz przed zimą
  
 
Cytat:
Zdążysz przed zimą


Jak nie jest nic więcej uwalone poza tym co było (skraplacz i sprężarka) to zdążę. A jak się okaże, że dalej coś jest nie tak, to może nawet "dam se spokój".
  
 
Cytat:
2006-08-18 16:20:44, tommi-j pisze:
A jeździła, jeździła. Tyle, że cinquecento i to w dodatku 700 (mamy takie cudo w rodzinie).
Nawet się jej Cienias podobał, ale tylko do momentu przejechania pierwszych 15 km.


To twarda była Prawie 4 razy twardsza od mojej
  
 
Ufff..... Chłodnica wreszcie naprawiona .
Ponieważ w pobliżu nikt nie miał boczku do podmiany, dorobilem sobie nowy króciec z kawałka plast. rurki sanitarnej o srednicy zewn. 38mm i kawałka rurki miedzianej z instalacji CO. o śr. odpowiednio mniejszej, tak aby rurka miedziana weszła na wcisk w rurkę plastikową i otwór w chłodnicy. Resztki oryginalnego króćca obciąłem, zostawiając tylko na jednej stronie kołnierz o dł. 1cm, żeby nowy króciec miał się o co oprzeć. Nowy króciec przykleiłem do chłodnicy za pomocą kleju 2-składnikowego "WIKO Mocny pakiet" (jest rzeczywiście o wiele lepszy niz poxipol) i dodatkowo dołożyłem jeszcze zewnętrzną warstwę z poxiliny. Tak dorobiony króciec jest dużo mocniejszy od oryginału i nie muszę się teraz martwić czy aby nie za mocno dociągłem opaskę na wężu.

Nie dziwię się już, ze pękł ori króciec, bo ten plastik z którego jest wykonany zrobił się siakiś plastenolinowaty, pewnie od przegrzania i dosłownie rozsypywał się pod palcami .
  
 
Cytat:
2006-08-24 08:26:08, tommi-j pisze:
Ufff..... Chłodnica wreszcie naprawiona . Tak dorobiony króciec jest dużo mocniejszy od oryginału i nie muszę się teraz martwić czy aby nie za mocno dociągłem opaskę na wężu. Nie dziwię się już, ze pękł ori króciec, bo ten plastik z którego jest wykonany zrobił się siakiś plastenolinowaty, pewnie od przegrzania i dosłownie rozsypywał się pod palcami .


Z tego plastelinowatego plastiku masz oba boczki chłodnicy. Jak się up...lił jeden króciec to jest duża szansa, że za miesiąc - dwa up..li się drugi, albo w ogóle boczek się rozszczelni (jak u mnie).
Oby nie stało się to w sobotnią noc pomiędzy Kozią a Psią Wólką w odległości 20 km od najbliższych skupisk ludzkich.
To są jak dla mnie argumenty przeciwko druciarstwu - choć może Twój króciec jest wykonany solidnie, ale reszta plastików chłodnicy domaga się emerytury.
  
 
Dokładnie! Lepiej już nie będzie i teraz po każdych 100 km będziesz zaglądał profilaktycznie pod maskę.
  
 
Gdy miałem chłodnice na stole, to oblukałem dokładnie pozostałe króćce oraz boczki i wygląda na to, że póki co są w porządku. Mam nadzieję, że chłodnica jeszcze trochę wytrzyma. Ale jest to pierwsza i ostatnia naprawa tej chłodnicy ( nie kosztowała mnie ani złotówki). Jeżeli znowu padnie to od razu pójdzie w kosz.