Zatopienie Ladzianki(ale się uratowała:))

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Witam
Kurna,muszę to opisac,bo takiego czegoś to jeszcze nie miałemMoże ktoś będzie pisał że to nic szczególnego i takie tam.
Umówiłem się juz wczoraj z moją mamą że jak zadzwoni,to zajadę po nią do pracy,pomogę przy komputerze i pojedziemy do domu.Dziś przez ok 20-30 minut zaczął lac taki deszcz razem z gradem ze szok.Drogi pod blokiem mocno nie zalało bo to na górce.Mama zadzwoniła,ja w auto i jazda,lekki deszcz pada.Jadę sobie,minąłem w sumie ze 4 auta z pozalewanymi silnikami(daewoo lanos,carina e,felicia i jakis stary opel).Ja odważny jadę dalejDo pracy mamy mam jakieś 200-300 metrów,zjazd z drogi głównej i szokpo przejechaniu 50 metrów widzę wodę.Ze 3-4 auta stały(mondeo-nówka,kangoo, felicia,jakis fiat chyba).Ja dzielnie wjeżdzam w wodę,niestety jakis cwok mi wyjechał z podporządkowanej,musiałem zwolnic ostro i auto zaczęło mi sie dusic na środku "kałuży"(wody było tam tyle ze prawie sie przelewało przez drzwi-jakies 2-3 cm brakowało).Nagle pryhh,stojęnie da rady zapalic silnika.Obok nieszczęsne mondeo,z urwaną tablicą rejestracyjną i całą atrapą chłodnicy w lisciach,obok niego kangoo,również bez tablicyJa siedzę w aucie,to wyjze przez szybę sobie(na srodku drogi prawie) myślę co tu robić,po ojca nie będe dzwonił bo zaraz panika.Obracam sie staje za mną polonez z ochroną 1.6 gsi(ochrona jechała do mojej matuli kasę odebrac z PZU).Zeby sie nie cackać zdjąłem buty i skarpety(buty kosztowały mnie 350 zł,więc załowałem łazic w nich prawie po kolana w wodzie).Wchodzę sobie w wode i pcham auto na lekkie podwyzszenie.Przód mam troche w góze,prubuje uruchomic-nic.Bałem sie ze zrobiło mi sie zwarcie w alternatorze.dalej stoję w wodzienagle widzę jakieś dzieci(13-14 lat),machają do mnie.Odkręacam szybe a one do mnie ze mi pomogą zepchnąc fure na parking obok(był wysoko więc suchutki).Ja spowrotem w wodę i pchamyUdało sie.Auto ociekło i po ok 1-2 minutach zakręciłem i odziwo PALI)Dość nierówno pracowała,ale spoko.Kolejne 3 minuty,silnik był ciepły więc szybko wysechł i zaczął pracowac juz normalnie.Poczekałem az wyschnie cała chłodnica i zacząłem szukac normalnego wyjazdu,niestety nie znalazłem.Więc zamknąłem auto i poszedłem popatrzeć co się dzieje.Woda zaczęła trochę opadac ze auta dały radę przejechac,nagle patrzę a tu matula stoi po drugiej stronie jezdni,zaryzykowałem,podjechałem po nią i w sumie się udało dotrzeć do domu.
U mnie strat na szczęscie nie ma(mokre spodnie i troche w nogi sie kamienie powbijały)alternator i rozrusznik w porządku,jedynie troche komora silnikowa brudna(jakas trawa i liscie).
Mondeo odjechało na lawecie,kangoo se poradziło,fela nie wiem,ochroniarski polonez dotarł ledwo(szarpało go strasznie) tez do mojej matuli podczas gdy ja se oglądałem całą tą szopkę
Ogólnie jestem zadowolony ze swego auta,myślę że przejechałbym gdyby nie dupek który mi sie wciął.
Macie może rady na takie wydarzenia?czy zdają egzaminy różnego rodzaju środki zpaobiegające wilgoceniu kabli wys. napięcia i kopułki?W sumie przezyłem fajną przygodę,ale jakoś nie mam ochoty drugi raz się męczyć i mieć takiego zaskoczenia
pzdr gorąco Grzesiek
  
 
Nie ma na codzień takich sytuacji więc chyba nie ma sęsu dodatkowo zabespieczać auta!!!! Tak mi się przynajmniej wydaje!!!!
  
 
Ja spryskuje dokladnie cala komore i silnik ENGINE GUARDEM (valvoline) raz ze nie ma zadnych problemow to jeszcze wyglada zajebiscie
  
 
Nieźle nieźle Grzesiek
wiadomo że Łada jest najlepsza ale mimo wszystko to nie amfibja
Dobrze że sie bez strat obyło
A do srodka się nie wlała woda ???
  
 
Konriii,na szczęście wody sie wlało tylko tyle co ze spodni,więc dzis połozyłem parę gazet a jutro będę osuszał konkretnie odkurzaczem wciagającym wode i na podwórko jak ciepło będzie.Jak się robiły fale od prubujących przejechac obok aut to woda by sie wlewała gdyby drzwi były otwarte.Uszczelke na dole drzwi mam w porządku i nic nie przeciekło przy zamkniętych
Najbardziej to się martwiłem tym,zeby mi sie zwarcie nie zrobiło na alternatorze i na nowym rozruszniku
pzdr Grzesiek
p.s. jutro jadę kupic ten płyn od wilgoci,zobaczymy,moze cos da na przyszłosć
  
 
Tak, tak pamietam takie sytuacje w Gdyni. W jedym miejscu kolo dworca gromadzi sie woda bo splywa z wyzej polozonych dzielnic. Tworzy sie taka gigantyczna kaluza.

Pewnego razu tam jechalem. Widze z daleka pelno auto stoi pozalewanych a ja glupi sie tam pcham. Cale szczescie, ze jechalem na 1 i na wysokim gazie. Czulem jak sie dlawi, ale udalo sie przejechac bez szwanku. W komorze tez mialem bloto i liscie, ale moglem sie tyklo smiac z tych ktorzy brodzili po kolana w wodzie (sorry Grzesiu)
  
 
Leszek,nie ma sprawy,ja też bym przejechał ale frajer z podporządkowanej mi wyjechał pod dziób i musiałem hamować,a na 2 dośc ostro ciąłem przez tą wodę.Nie zdąrzylem zredukować na 1,bo jak tylko wcisnąłem sprzęgło,auto zaczęło sie dławic,podjechało kawałek i zgasło
tam auta które dały radę przejechać to był jakis Lublin i Transit,próbował też ruski passatem kombi,ale był ostro załadowany i pod koniec kałuzy auto padło,a drugi rusek co jechał za nim BMW 525i przejechał jakoś(farciarz)
  
 
Cytat:
2003-05-13 22:50:23, Konriii pisze:
wiadomo że Łada jest najlepsza ale mimo wszystko to nie amfibja


Może 2107 nie jest amfibią, ale za to łada też skonstruowała w swojej historii dwa modele, które mogą spełniać funkcje amfibii. Są to modele 1922 March i 2122.

  
 
Oj padało w Białym, padało. Ja tylko się martwiłem aby grad nie uszkodził mi lakieru. Wodu co nie miaraPo burzy miasto trochę inaczej wygłąda, dużo liści i naniesionej ziemi na ulicach. JOHNY Ps.Pozdrowienia z Mazur.
  
 
w Lodzi tez zdrowo lalo.
Akurat sie krecilem po miescie i sporo topielcow widzialem.
bezproblemowo jezdzily tylko starsze wozki, jak lady, maluchy czy polonezy.
Ja zawsze jade na full we wode, albo woz, albo przewoz. Chyba, ze jest juz zakorkowane topielcami. Wczoraj pare razy udawalem nive, zapychajac po torach tramwajowych czy trawnikach. A dzisiaj chyba sie udam na myjke, bo mam auto do polowy zablocone, a felgi calkowicie zaklejone paciajš...
adasco
 
 
Właśnie wróciłem z garażuMam zalaną całą prawą strone auta narazie zdjąłem tylną tapicerkę,jutro zdejmuję przód.Odrazu będe musiał zlokalizować ten przeciek,bo w wakacje była podłoga robiona.maty wygłuszajace chyba do wyrzucenia.Miesiąc lub póltora potaczam się bez nich,a potem chyba jakims silikonem wysmaruję calą podłogę,zeby woda nie miała którędy leciec i położe nowe maty.
Pzdr Grzesiek
  
 
Cały dzien przesiedziałem w garażuWszystkie maty głuszące poszły do kosza,oprócz jednej kładzionej na tunel przy drążku zmiany biegów.Wykładzina podłogowa prawie osuszona,wilgoć została tylko pod nogami pasazera z przodu(ale juz nieduzo).Cholerna pogoda,deszcz pada,wysuszyc nie mozna całkowicie.
Odkurzyłem to wszystko i zamontowałem spowrotem,za jakies pól godziny jadę do miasta i zobacze czy duzo głosniej pracuje
Pzdr Grzesiek
  
 
Hehe, tez mialem taki motyw,tylko ja stanalem juz na koncu kaluzy...Po takim fest deszczu nie mialem jak wrocic do domu,ktoredy bym nie pojechal ,to i tak natknalbym sie na morze w miescie.No to sobie jade...Wjechalem juz w kaluze,taka na bank 3/4 kola zakrywala.Zostalo mi ok 2 metrow z 50-60 no i ja juz szczesliwy troszke przyspieszylem i d...........a W 2105 wentylator chodzi "na sztywno" i podrzucil wode w ta rure od cieplego powietrza na kolektorze wydechowym.Wyjechalem na rozruszniku i dawaj meczyc samochod....Iskra jest, wszystko OK a nie jedzie.Zdjalem dekiel od filtra powietrza a z filtra mozna bylo wode wykrecac.Dzwonie po kolesia,zeby mnie sciagnal do domu, za 20 minut widze,jak skreca z obwodnicy w moim kierunku ,ale tak dla zasady zakrecilem jeszcze rozrusznikiem i lada zagdakala, zaprychala,czarno z wydechu poszlo i chodzila sobie rowniotko,spokojniutko.A ja juz mialem w planach rozbieranie i czyszczenie gaznika z wody......Btw to bylo w czasach,gdy moja lajdaczka jeszcze na benzie chodzila,lpg bylo tylko w planach
Pozdrowki
  
 
Ja szedłem w tę powódź na całego, pare razy woda wlała mi się trochę do środka. Jak się jedzie w takiej wodzie to najlepiej trzymać silnik na obrotach, aby woda nie dostała się do wydechu. Raz tylko w tamtym roku utopiłem Ładziane w błocie - ale to była masakra, błoto sięgało połowy drzwi , tak że z auta wyjść się
niedało. Wtedy na z pomocą przyszło CB-Radio i kierowca Tatry. Normalnie Camel Trophy z Ładą.
  
 
Cytat:
2003-05-16 16:15:35, Bartek-Lodz pisze:
błoto sięgało połowy drzwi , tak że z auta wyjść się
niedało.



Wow -> tak sobie wyobraziłem ugrzęźnięcie tym błocie w sytuacji, kiedy ma się elektrycznie opuszczane szyby i - z uwagi na wodę/błoto - zwarcie w instalacji... (takie trochę klaustrofobiczne... brr).
Aha -> i bez komóry na odludziu...
I żadnych narzędzi w środku...
No i samochód pogrąża się coraz bardziej...
Heee....lp

Qrna a tak mi się podobały elektryczne szybki

  
 
Co to magia reklam robi z ludzi.... blyskotki i blyskotki. A porzadny komplet narzedzi przydaje sie w kazdym samochodzie... No tak, ale te guziczki do podnoszenia i opuszczania szyb - bajer .
  
 
qrcze, zawsze można w podręcznym schowku młoteczek wozić... taki pożyczony z autobusu...
a dobry bajer nie jest zły...
  
 
tez mi sie zdarzalo przez glebokie kaluze jezdzic. W srodku to normalnie wtedy basen mialem, ostania raza. Mialem wtedy podloge w trakcie "roboty" , wycieta byla dziura o sporych wymiarach (jakies 30cm na 10cm), oj plywalo mi w srodku wszystko.
  
 
ja też miiałem takie przygody w 1997 zaraz na początku pamiętnej powodzi. Byłem LAdzią na sląsku ale pod wieczór gdy juz miałem zamiar wrócić do krakowa z Knurowa. pewiemn fragment drogi był juz konkretnie zalany. Kilka aut stało, no w sumie nie miałem wyboru , i w sumie przejechałem bez problemu. Wody było tak dużo,zwlała mi się do środka przez dól drzwi i przwdopodobnie przez otwór drazka zmiany biegów Niestety musiałem wyrzucić wszystkie wykladziny głuszace ze środka , bo po jakichś dwóch tygodniach w aucie zaczął byc wyczuwalny wyraxny zpach stechlizny i ciągle parowały mi szyby.
No cóż mysle ,ze musisz dokladnie sprawdzić czy nie trzeba tego zrobic u Ciebie
Paweł
 
 
Wykładziny wyrzucone w czwartekteraz tylko dużo głośniej silnik słychac,ale jeszcze miesiąc lub dwa tak pojeżdzę,a potem kładę akumatę,która nie wpuszcza wody
Pzdr Grzesiek