8 Ubytek płynu chłodzącego - zero widocznych przyczyn (164270/72)
  

Ubytek płynu chłodzącego - zero widocznych przyczyn

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Cześć wszystkim Klubowiczom. Jestem tu nowy, ale bojowy!
Proszę o wybaczenie, że zamiast z czymś do śmiechu, to ja na dzień dobry wjeżdżam z zagadką wręcz indywidualną, tudzież prośbą o zaradę. Wiem, wiem, widoczny u góry wątek znikającego płynu był ćwiczony wieloetapowo. Wszystko przeczytałem... i dalej jestem gupi U mnie płynu ubywa gdzieś tak na trzy dni z pół kwarty bedzie, ale konia z rzędem temu, co te dziure znajdzie. Ani oleju w płynie, ani płynu w oleju, ani niebieskiej kropelki na i pod silnikiem, ani w miejscu nagrzewnicy, ani twarde węże, ani bąbelki w zbiorniczku, kurde.
Ale, że ja jak to mówią, pare zębów na motoryzacji różnej potraciłem, to se myśle tak: dorwałem fotkę na jednej z porad na tym zacnym Forum (pozwoliłem sobie zapożyczć tą fotkę i wkleiłem poniżej http://www.users.bestiales.pl/johnybig/skrz2.jpg),
którna uwidacznia widok tyłowia silnika od dołu po demoncie automatycnego kufra biegowego [przy okazji podziękowania dla johnybig'a za debeściarskie ozdjęciowanie tematu wy-zamontu cieknącej skrzyni biegów]. I co możemy tam zobaczyć? Ano dwie gumowe rurki i jedna całkiem sztywna w wersji Alu-(minium) chyba. Widok jest to rzadki, bo ani z góry, ani z dołu nijak nie idzie tego wypatrzeć bez demontu wielu ważnych i do tego ciężkich części w rodzaju skrzynki biegów właśnie, ewentualnie może podszybia z osprzętem ze strony przeciwnej, czyli z góry znaczy. Domyślam się, że w tych rurach płyn jakowyś płynąć musi. Skąd inąd słyszałem, że ta sztywna kwadratowa rura posiada chyba jakiś oring uszczelniający, czy cuś. A równocześnie sobie kojarzę, że kiedyś przebywając pod spodem Bestyjki, ku mojemu zdziwieniu, w okolicy przejścia silnika w skrzynię biegów jedna niebieska kropelka sie zademonstrowała - co nie świadczy oczywiście o wysokości powstawania źródełka tego wycieku (gdyż iż może to być albo w miejscu chłodniczki oleju, albo uszczelki pod głowicą w kierunku na zewnątrz (?), albo właśnie na oringu tejże ładnej rury co z tyłu silnika sie mieści, albo na cybantach równie ładnych rur gumowych? Ale to było jakiś rok temu i pomimo wielu póżniejszych wizyt mojej Omy na wysokich podnośnikach - widok tej niebieskiej kropelki nie chciał się powtórzyć. A płynu ubywało, ubywało i jeszcze raz ubywało. Fakt, że jak wpadłem na pomysł dodania uszczelniacza do układów chłodzenia (Prestone), sytuacja radykalnie się zmieniła w kierunku poprawy, czyli ubytek płynu zrobił się jakieś pięć razy mniejszy. I tak przez pół roku trwało, a od dwóch miesięcy znów sie porypało, a przyczyn znaleźć nie mogie nie tylko ja, ale i warsztaty różne A uszczelniacza bez końca dodawać niestety nie można.
Uf, ale sie napisałem. No to może w końcu ułożę pytanie.
Czy ktoś z tu obecnych Miłośników Omeg miał takie jak wyżej opowiedziane zjawisko? Czy ja dobrze kombinuję, że może to ten oring i jak go niedrogo wyciepać i założyć nowy (czy da się od góry silnika łapki wsadzić po wyjęciu wycieraczek z napędem, cewki, itp), bo demont skrzyni to podobno całe 1000 złotych? A i przy okazji wypadałoby te tylne węże co do nagrzewnicy między innymi idą wymienić, bo przy wymianie plastikowych trójników zamontowanych dawno temu dla ogrzania parownika LPG (skruszały, a jeden pękł na pół po prostu) się okazało, że to już niezłe próchno (rwą się w rękach - przestroga dla wszystkich mających Omesie powyżej 10-cio letnie). A gdyby tak odpukać taki wąż popuścił w trasie, to się równa trzem dniom wakacji przymusowych w przypadkowym krajobrazie raczej, bo zależy gdzie to by padło i jak daleko od miejsca zamieszkania, hm.
  
 
ale się napisałeś ,proponuję rutynowo przyjżeć się zaworowi nagrzewnicy, bardzo często kapie zależnie od użycia ogrzewania (raz kapie innym razem nie)
  
 
Ba, zaworek nagrzewnicy to ja sobie dopiero co wstawiłem i to taki inny, ręcznie sterowany palcem po podniesieniu pokrywy silnika (bo chyba gazownicy zastąpili swoim trójnikiem ten prawidłowy zawór podciśnieniowy, a w V6 nie ma w tym momencie miejsca na oryginał z podłączeniami), a to oczywiście w celu niemania gorącej nagrzewnicy latem w środku kabiny - ale te połączenia są świeżutkie i szczelniutkie, aż miło popatrzeć, jak całkiem nic z nich nie cieknie.
  
 
Cytat:
a w V6 nie ma w tym momencie miejsca na oryginał

..... ciekawe, ciekawe.....
  
 
Jak to fajnie,

Dziś właśnie ubyło mi borygo, a zanim zacząłem się drapać po głowie to już znalazłem post o tej tematyce.

Otóż, wczoraj wymieniłem wodę na borygo (ok.41zł /6l - nie miałem co jeść potem ( ).
Oczywiście napełniłem ok, wydusiłem z rur tyle powietrza ile sie dało ruchem ściskowo-rozciskowym dłoni.
Ale co się dziś okazało??
a no ubyło cały litr!!!

Nie wiem, czy to po prostu poupychało się już na dobre i po prostu trzeba dolać, czy też powstał jakiś wyciek.
Sprawdziłem rurę gumową (tą na dole, która dochodzi do chłodnicy), bo to ją właśnie zdjąłem w celu spuszczenia wody z układu. Ale wydaje mi się poprawnie założona, opaska uciskowa trzyma.

Wiec nie wiem co się dzieje, bo zabawa za 8,40zł / dzień mi sie nie podoba zupełnie!!

Help, a nawet pomocy.
  
 
Tylko spookoojnie, ostatnio w warstacie miałem dolewkę po wcześniejszym przymysowym upuszczeniu płynu (do wymiany trójników). Potem po zmontowaniu węży na gotowo i nalaniu płynu, autko chodziło jakieś 10-15 min na wolnych obrotach, żeby poszło rury i wszędzie indziej. Wszystko wyglądało cacy, jak wyjechałem i jakiś czas jeszcze. Natomiast po kilkugodzinnym postoju, jakież było moje zdziwienie, jak mi się wyświetliło Kuhlmittel Stand. Patrze, a tam prawie pusto w wyrównawczym. Myśle, kanał, normalnie coś totalnie przepuszcza. Dolałem wody i miałem nawet jeczać do warsztatu na poprawkę ruszanych połączeń. I tu znów zdziwienie. Po tej dolewce już nie ubywało. Czyli widocznie za pierwszą jazdą dopiero się rozeszło po całości. (Pomijając, że sytuacja wróciła do stanu "normalnego" u mnie w Omie, to znaczy do małego wcześniejszego ubytku, który trwa od jakiegoś czasu, a o którym właśnie jest ten wątek - ale pół litra dolewki na tydzień, to nie to samo, co litr na parę godzin). A wracając do sedna, może u Ciebie też dopiero po pierwszej jeździe płyn się rozszedł po układzie i po tej "poprawce" już nie będzie znikał.
  
 
w sumie jak juz jest ten tamat, to mozna jakos sprawdzic szczelnosc nagrzewnicy bez rozbierania polowy kokpitu?
Latem mi raczej plyn nie ucieka, ale zima musze dolewac srednio litr/miesiac no moze 3 tyg (zalezy ile jezdze) i mam mokry dywanik od strony pasazera
  
 
Hm, w znanej do niedawna książce pt. Opel Omega - z cyklu sam naprawiam samochód (wydawnictwo WKŁ, autor H.R. Etzold) jest taki rozdział, jak "Sprawdzanie szczelności układu chłodzenia". Na rysunku pokazany jest przyrząd, który się nakręca w miejscu korka na zbiorniczku wyrównawczym, taka pompka z manometrem. Po napompowaniu do 0,1 MPa teoretycznie możemy sobie popatrzeć z każdej strony, czy gdzieś nie robi się mokro. W teorii to wygląda ładnie, ale czy w przypadku nagrzewnicy będzie coś widać? Chyba dopiero jak z litr wycieknie na dywanik. No i czy w warsztacie mają taki sprzęt? Pewnie tylko w ASO, czyli nie jest to najtańsza opcja. A może warto na rok odłożyć sobie ten problem, dolewając w układ uszczelniacz do chłodnic (np. Prestone, mozna dostać na stacjach benz.), jak ja to robiłem już w dwóch autach i było całkiem OK. No chyba, że już wcześniej była taka dolewka, to lepiej nie przedabrzać, bo może się tak uszczelnić, że aż zapchać.
  
 
tylko jaki jest sens tego sprawdzania, skoro leje sie na dywanik
  
 
Cytat:
2006-11-01 17:52:55, Maxleos pisze:
Tylko spookoojnie, ostatnio w warstacie miałem dolewkę po wcześniejszym przymysowym upuszczeniu płynu (do wymiany trójników). Potem po zmontowaniu węży na gotowo i nalaniu płynu, autko chodziło jakieś 10-15 min na wolnych obrotach, żeby poszło rury i wszędzie indziej. Wszystko wyglądało cacy, jak wyjechałem i jakiś czas jeszcze. Natomiast po kilkugodzinnym postoju, jakież było moje zdziwienie, jak mi się wyświetliło Kuhlmittel Stand. Patrze, a tam prawie pusto w wyrównawczym. Myśle, kanał, normalnie coś totalnie przepuszcza. Dolałem wody i miałem nawet jeczać do warsztatu na poprawkę ruszanych połączeń. I tu znów zdziwienie. Po tej dolewce już nie ubywało. Czyli widocznie za pierwszą jazdą dopiero się rozeszło po całości. (Pomijając, że sytuacja wróciła do stanu "normalnego" u mnie w Omie, to znaczy do małego wcześniejszego ubytku, który trwa od jakiegoś czasu, a o którym właśnie jest ten wątek - ale pół litra dolewki na tydzień, to nie to samo, co litr na parę godzin). A wracając do sedna, może u Ciebie też dopiero po pierwszej jeździe płyn się rozszedł po układzie i po tej "poprawce" już nie będzie znikał.



Nic się nie rozchodzi po całości, tylko odpowietrza się układ. W omegach odpowietrzenie układu chłodniczego następuje tzw. automatycznie po uruchomieniu silnika. Przez pierwsze parę kilometrów należy bacznie obserwować poziom płynu w zbiorniczku i w razie czego uzupełniać.
  
 
...bo dywanik może być zimą mokry też z powodu namolnych opadów, totalnej wilgoci i słabego wysychania wszelkiej wody we wnętrzu, przecieku gdzieś tam w rogu szyby w dół (jeśli auto miało jakąś odbudowę), albo z powodu odklejonej folii na dole w drzwiach. Ja w zimę podkładam pod spód gazety, bo poza brzegi tych z kolei gumowych "dywaników" też zawsze coś przecieknie, choćby przy ich wyjmowaniu w celu wylania wody ze stopionego z butów śniegu. Ale... jeśli cieknie płyn chłodniczy, to powinien być też specyficzny zapaszek glikolu w kabinie no i w dotyku płyn jest trochę inny niż woda (no, przy pocieraniu palcami jakiś taki mniej przyjemny). Hmm, ale wskazówka była taka, że w lato nie ubywa, a w zimą ubywa, czyli wtedy, jak się nagrzewnica uaktywna. Najprościej by było odpalić ogrzewanie wiosną przy jeszcze umiarkowanych temperaturach i trochę się pomęczyć jeżdżąc z uchylonymi oknami. Jak w suchy dzień zrobi sie mokro na dywaniku pod nagrzewnicą, no to sprawa by się rypła.
  
 
w dotyku to jest oleiste, na pewno nie jest to woda Poza tym dlugo sie trzyma. Latem dopiero wysycha na cacy. Chodzilo mi o sprawdzenie szczelnosci czy to nagrzewnica, czy moze cos sie poluzowalo na przewodach i to moze z nich cieknie i wcale nie musze wywalac kasy na nowa nagrzewnice. Do tego za zalozenie licza sobie 700zl, bo trzeba kokpit rozebrac (na priva dostalem ze przez schowek mozna wyjac, ale totalnie nie potrafie sobie tego wyobrazic, no chyba ze to jest bardzo malutkie i dobry dostep by podokrecac wszystko do kupy ) Dolewanie mi nie przeszkadza, przynajmniej mam swiezy plyn Za to przeszkadza, bo chce odnowic klime a ona tez ubywa najprawdopodobniej przez to cholerstwo