Złośliwość rzeczy martwych czyli krótka opowieść o .....

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Dziaiaj przy niedzieli małożonka moja udawała się w krótką, zagraniczną podróż służbową. Samolot z Okęcia 17.20 więc odpowiednio wcześniej żeby z godzinę przed lotem do odprawy się stawić tj. o 15.40 (odpowiednio wcześniej jako że ode mnie do lotniska jest circa 20-25 km) schodzimy do samochodu. Małżonka moja wygodnie zasiadła, ja również, kluczyk w stacyjkę, kręcę i nic. Kręcę po raz kolejny i znowu nic, kręcę dalej (ruchy robią mi się coraz bardziej nerwowe) i nic. Cisza, nawet kontrolki nie przygasają. Wysiadam, otwieram machę, wszystko na swoim miejscu. Jako że czasu było już nieco mniej, szybka decyzja - szukamy taryfy. Dzień świąteczny jest trzeba lecieć do centrum mojej metropolii. Więc opod jedną pachę chwytam małżonkę, pod drugą ciężką walizę (wyjazd raptem na 3 dni a waliza chyba z 20 kg) i biegniemy, po 20 min spoceni, wk....wieni stawiamy się na postoju. Taksóweczki stoją, ku mojemu niedowierzaniu pierwsza w kolejce stoi ....Oma B 2.5 V6 . Cierpiarz jak usłyszał że ma daleki kurs i to w niedzielę tylko się uśmiechnął i rzekł 150 zł minimum. Wyjścia innego nie był, trzeba było brać i jechać. No to żona w taryfe a ja do domu a raczej do samochodu. Wsiadłem bez przekonania, kluczyk w stacyjke i co zapaliła od dotknięcia.
W tym momencie to ch... mnie strzelił.
Nawet nie wnikam co jej było, ale natychmiast po wejściu do chałupy zasiadłem do kompa i zacząłem przeglądać ogłoszenia, dział Toyota Corolla.
Mam nadzieję że do jutra mi przejdzie.
A swoją drogą ma ktoś ładne B 97-98 do sprzedania.
  
 
Serio, dobre. Sprytna żona. Ja też jak wylatuję służbowo, to wolę żeby mnie żona nie odprowadzała
Żartowałem
  
 
ONE chyba tak mają
mój przedostatni wyjazd na zlocik wyglądał następująco.
Zlocik na 18, no to ja przyleciałem z pracy, silnik gorący, jeszcze obiadzik, podrzuciłem szwagierkę na dworzec, wróciłem po coś jeszcze i schodzę aby jechać na zlocik (silnik gorący jeszcze nie ostygł).
Kluczyk w stacyjkę i zonk ... cisza kompletna, ja coraz bardziej nerwowy a tu nic znowu cisza,
I po jakiejś chwili, jak ochłonąłem to parę razy bujnąłem, walnąłem w rozrusznik i bez problemu odpaliła.
  
 
Historii ciąg dalszy z której wynika chyba mały problem z rozrusznikiem.
Minęło parę miesięcy, rozrusznik znowu daje o sobie znać.
A mianowicie od czasu do czasu, raczej jak samochód jest ciepły, próby odpalenia kończą się niczym. Nieco przygasają kontrolki, sprawdziłem na klemach, jest spadek napięcia o 0,5 V.
Kontrolki przygasają ale poza tym jest absolutna cisza.
Żadnego pstryknięcia bendyksu czy automatu. Cisza.
Żadne walenie w rozrusznik nie pomaga.
Zdarzenie owo raczej nie odznacza się jakąś regularnością, mogę przejechać 20 km i wszystko jest w porządku ale mogę i 2 km i wtedy się dzieją te cuda.
Ma ktoś jakiś pomysł?
Zawieszona szczotka?
Automat?

Tak czy siak w sobotę wyciągam rozrusznik i zobaczymy.
Trzeba sprzęt na LOB Party szykować coby wstydu nie było.
  
 
Cytat:
2007-05-16 20:44:53, kieleczek pisze:
Trzeba sprzęt na LOB Party szykować coby wstydu nie było.


No to gorączkowe przygotowania chyba w całej Polsce sie odbywają...
  
 
Cytat:
2007-05-16 20:44:53, kieleczek pisze:
Historii ciąg dalszy z której wynika chyba mały problem z rozrusznikiem. Minęło parę miesięcy, rozrusznik znowu daje o sobie znać. A mianowicie od czasu do czasu, raczej jak samochód jest ciepły, próby odpalenia kończą się niczym. Nieco przygasają kontrolki, sprawdziłem na klemach, jest spadek napięcia o 0,5 V. Kontrolki przygasają ale poza tym jest absolutna cisza. Żadnego pstryknięcia bendyksu czy automatu. Cisza. Żadne walenie w rozrusznik nie pomaga. Zdarzenie owo raczej nie odznacza się jakąś regularnością, mogę przejechać 20 km i wszystko jest w porządku ale mogę i 2 km i wtedy się dzieją te cuda. Ma ktoś jakiś pomysł? Zawieszona szczotka? Automat? Tak czy siak w sobotę wyciągam rozrusznik i zobaczymy. Trzeba sprzęt na LOB Party szykować coby wstydu nie było.



jeśli masz automata, to odszukaj mój post o zworce do pozycjonera i skończą się twoje problemy, jeśli masz manual to zacznij od kabla plusowego do rozrusznika, oczywiście ten cienki lub automat lub stacyjka
  
 
Cytat:
2007-05-16 23:08:56, Mariosomegos pisze:
jeśli masz automata, to odszukaj mój post o zworce do pozycjonera i skończą się twoje problemy, jeśli masz manual to zacznij od kabla plusowego do rozrusznika, oczywiście ten cienki lub automat lub stacyjka


Dzięki Marios

Post o bezpiecznikowej zworce znalazłem już wcześniej, ale niestety, a może na szczeście mam manuala.
Dla zainteresowanych link do Mariosa sposobu na kłopoty z rozrusznikiem w automacie.


Zwora

[ wiadomość edytowana przez: kieleczek dnia 2007-05-17 08:19:09 ]
  
 
A ja stawiam na szczotki
To samo miałem w zony samochodzie, dzień przed wyjazdem na urlop.
Jak chcesz wiedzieć gdzie kupić nowe bez kłopotu to proszę:
mała uliczka od wilanowskiej w prawo, za puławską w stronę ochoty. W bloku na parterze, są reklamy.
  
 
No i zgłupiałem.
7gsi poradził mi rzecz następującą:
Cytat:
przy podszybiu w okolicy pompy serva masz kilka wtyczek.
jak znowu powtórzy się problem znajdz taką złączkę z dwoma kabelkami (chyba jeden czerwony), rozepnij (uwaga, oczywiście zatrzaski pękają), popraw mocowanie przewodów lub użyj WD, poskładaj wszystko porządnie i... powinna odpalić



Tak zrobiłem a raczej ograniczyłem się do wyjęcia bezpiecznika (brązowy 75 A w kółeczku nr 1) i podłączenia go bez pośrednictwa kostki bezpośrednio do wsuwek. Efekt natychmiastowy - zakręcił od razu.
Przed operacją nie chciał współpracować.
Zaraz potem zrobiłem mały eksperyment i totalnie rozłączyłem całe to ustrojstwo i TEŻ ZAPALIŁ!?.
W związku z tym zacząłem sie zastanawiać czy to nie aby zbieg okolicznośći że kręci a całe to coś (nr 1) nie ma żadnego związku z rozruchem.
W związku z tym pytam, może ktoś wie, czemu służy to coś oznaczone nr 1.
Przy okazji tuż obok znalazłem kolejną wtyczkę (nr 2), dla odmiany do niczego nie podłaczoną i też pojecia nie mam do czego może służyć, wobec czego jeśli ktoś wie też może podpowiedzieć.


  
 
Jesli nie łapie ( nie dochodzi) bendix a prąd jest pobierany to stawiał na szczotki. W elektromagnesie powinny być dwa uzwojenia. Jedno o większej rezystancji do podtrzymania , a to mniejszej do wyciągniecia kotwicy, ale ono ma "masę" przez szczotki i wirnik.
Skoro pobór prądu jest, a alektromagnes nie cyka to ..... szczotki.
Tak myślę.
Ja wyjałem je bez wyciagania rozruznika.
  
 
Cytat:
2007-05-17 22:19:23, kieleczek pisze:
7gsi poradził mi...


ustrojstwo zaznaczone na fot jako nr1 zdecydowanie różni się od mojego ustrojstwa, o którym pisałem
U mnie taka wtyczka (bez bezpiecznika) jest po kablu na drodze stacyjka-rozrusznik. Jak rozepnę, nie odpali z kluczyka na 100%.
Wysuwam więc błyskotliwy wniosek, że instalacje elektr 2,0 vs 3,0 mogą się różnić choć jeśli poruszałeś okolicznymi kabelkami i zaskoczył, może sprawdz jeszcze raz połączenia elektryczne od stacyjki...
  
 
No i wszystko jasne (mam nadzieję).
Związku żadnego pomiędzy międleniem kabli na podszybiu a nagłym i niespodziewanym zmarwtychwstaniem rozrusznika chyba jednak nie było. Zwykły zbieg okoliczności .
Rozrusznik pochodził tydzień i znowu zaczął kaprysić, oczywiście w najbardziej sprzyjających okolicznościach, czyli spod domu odjechać można ale wrócić już nie. Jak się tylko nieco nagrzeje, odmawia posłuszeństwa i trzeba linkę z bagażnika wyciągać i liczyć na przychylność przygodnych przejeżdżających obok
Jak ostygnie przeważnie wraca do formy
Jako że nieco mnie to już zaczęło irytować przejrzałem wszystko raz jeszcze i oto wnioski: stacyja w porządku, prąd do rozrusznika dochodzi, brak wysunięcia bendiksu i ruchu rozrusznika. Po zmostkowaniu śrub na automacie rozrusznik chodzi czyli automat ciała daje
Niby nic ale jako że do zlotu już tylko tydzień został pozostaje mi w takim stanie na zlot jechać.
Mam nadzieję że w razie potrzeby będe mógł na pomocną linkę liczyć
  
 
No i sobie poprawiłem
Postanowiłem przeczyścić jeszcze raz wszystkie połączenia między rozrusznikiem a resztą świata no i stało się:



Aktualnie automat mam już na biureczku, samochód stoi i na razie nigdzie nie pojedzie, k..... mać

Co mnie podkusiło, zachciało mi się pogrzebać i sobie poprawiłem

[ wiadomość edytowana przez: kieleczek dnia 2007-05-30 23:42:34 ]
  
 
Cytat:
2007-05-27 21:53:00, kieleczek pisze:
No i wszystko jasne (mam nadzieję). Związku żadnego pomiędzy międleniem kabli na podszybiu a nagłym i niespodziewanym zmarwtychwstaniem rozrusznika chyba jednak nie było. Zwykły zbieg okoliczności . Rozrusznik pochodził tydzień i znowu zaczął kaprysić, oczywiście w najbardziej sprzyjających okolicznościach, czyli spod domu odjechać można ale wrócić już nie. Jak się tylko nieco nagrzeje, odmawia posłuszeństwa i trzeba linkę z bagażnika wyciągać i liczyć na przychylność przygodnych przejeżdżających obok Jak ostygnie przeważnie wraca do formy Jako że nieco mnie to już zaczęło irytować przejrzałem wszystko raz jeszcze i oto wnioski: stacyja w porządku, prąd do rozrusznika dochodzi, brak wysunięcia bendiksu i ruchu rozrusznika. Po zmostkowaniu śrub na automacie rozrusznik chodzi czyli automat ciała daje Niby nic ale jako że do zlotu już tylko tydzień został pozostaje mi w takim stanie na zlot jechać. Mam nadzieję że w razie potrzeby będe mógł na pomocną linkę liczyć



Kieleczek, za tydzień , o jakim zlocie Ty mówisz??