Carina E ZERO PRĄDU!!!!

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Mam pechowy miesiąć więć od razu zacznę... Wracałem dziś w ulewie z Wrocka do Opola i było OK. Po wjeździe do miasta i przejechaniu kawałka, auto nagle zdechło. Dosłownie- zgasło wszystko: silnik, światła, radio, zegarek i lampka wewn. auta. Zgasiłem zapłon i wyjąłem kluczyk ze stacyjki i... trzy kontrolki nadla świecą : olej, ładowanie i kółko z wykrzyknikiem (coś od ukł ham.) Odłąćzyłem aku, podłączyłem na nowo i znowu świecą. Przeręcam kluczyk w stacyjce i świecą mocniej. Wyłąćzam- świecąsłabiej (ale nie żarzą tylko normalnie świecą). Wyjmowałem po kolei wszystkie przekaźniki i nic. Rozłączyłem kostkę od stacyjki i nic. Przy podłąćzaniu klemy zwiera jeden przekaźnik- oznaczony jako ten od wentylatora. Reszta nie. Qrva... czary?! Jak ktoś poda przyczynę i pomoże rozwiązać problem, obiecuję wysłąć kurierem sześciopak dobrego browca. W tygodniu MUSZĘ mieć auto a wpiątek wyjeżdżam do Warszawy, więć cholernie mnie pili. Dzięki.
  
 
Kiedyś w podobnych okolicznościach zdechł mi golf (też w Opolu zresztą), normalnie stawał na ulicy w najmniej oczekiwanym czesie np. na skrzyżowaniu. I okazało się że stycznik za stacyjką się wypalił. Nie wiem czy w carinie jest rozwiązane to w podobny sposób ale może to jest przyczyna. W golfie musiałem rozebrać pół kolumny kierowniczej żeby wymienić ten stycznik (nie pamiętam jak to się dokładnie nazywało) ale jest za stacyjką.
  
 
taa... lelktryk też mi tak mówiła (przez telefon), tylko ,zę powiedział, że jak odepnę kostkę od stacyjki, to powinno zgasić te kontrolki, a tak nie jest...
  
 
Pewnie jakies głupie zwarcie od wody
Spróbuj odpiąc przewód pradowy od altka. Tylko przypadkiem nie uruchamiaj silnika - polecą diody.

Pzdr
  
 
Od alternatora? Spróbjuję, ale czy nie wszysto jedno, skoro wypinałem wszystkie przekaźniki i bezpieczniki?
  
 
Tak, od alternatora. Kostke zostaw - odłacz tylko ten jeden gruby, ktorzy trzyma zapewne nakrętka "10"
Mysle ze zaraz bigelektron coś sensownego napisze
  
 
Poza tym, jak poginałęm autostradą w deszczu i kałużach, to nawet znaku nie dał, że padnie...
  
 
Cytat:
2007-05-12 22:03:58, midget pisze:
Mam pechowy miesiąć więć od razu zacznę... Wracałem dziś w ulewie z Wrocka do Opola i było OK. Po wjeździe do miasta i przejechaniu kawałka, auto nagle zdechło. Dosłownie- zgasło wszystko: silnik, światła, radio, zegarek i lampka wewn. auta. Zgasiłem zapłon i wyjąłem kluczyk ze stacyjki i... trzy kontrolki nadla świecą : olej, ładowanie i kółko z wykrzyknikiem (coś od ukł ham.) Odłąćzyłem aku, podłączyłem na nowo i znowu świecą. Przeręcam kluczyk w stacyjce i świecą mocniej. Wyłąćzam- świecąsłabiej (ale nie żarzą tylko normalnie świecą). Wyjmowałem po kolei wszystkie przekaźniki i nic. Rozłączyłem kostkę od stacyjki i nic. Przy podłąćzaniu klemy zwiera jeden przekaźnik- oznaczony jako ten od wentylatora. Reszta nie. Qrva... czary?! Jak ktoś poda przyczynę i pomoże rozwiązać problem, obiecuję wysłąć kurierem sześciopak dobrego browca. W tygodniu MUSZĘ mieć auto a wpiątek wyjeżdżam do Warszawy, więć cholernie mnie pili. Dzięki.


Pod klatka z bezpiecznikami pod maska sa kostki polaczeniowe
sprawdz czy ktora sie nie rozsunela lub zgnila poruszaj nimi a ktos niech obserwuje deske..
  
 
Trza wprowadzić nowe powiedzenie : "God save Toyota forum techniczne"! Mam nbadzieję, że ktoś mi pomoże, bo "mój" elektryk to rewelacyjny fachowiec, ale gada sie z nim jak z dupą o północy. Czekam i wypróbuję wszystko co podpowiecie. Zresztą... "lubię pchać busa pod górę..." i naprawiać auto w niedzielę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
  
 
Mam wyjąć cały "panel" z przekaźnikami? i pod spodem to jest?
  
 
Cytat:
2007-05-12 22:44:16, midget pisze:
Mam wyjąć cały "panel" z przekaźnikami? i pod spodem to jest?


Otwierasz maske patrzysz po lewej jest akumulator ,z jego prawej strony jest panel bezpiecznikow na 2 srubkach klucz plaski10.
odkrecasz odchylasz pod spodem przechodza wiazki sprawdzasz te z wiazek ktore przechodza pod panelem zwlaszcza te z okraglymi kostkami a potem kostki panela bezpiecznikow.
U wazaj jednak co odpinasz bo 4 kostki nie sa asymetryczne i latwo je zamienic a wtedy np dmuchawa pracuje na 1 biegu bez wlaczania stacyjki.
  
 
ja ma i panel bezp i aku po prawej... Kurcze, może ja mam daewoo??? . OK. DZIĘKI. Bigelektron, czy mozęsz dać jakiś namiar na siebie na privie, gdybym miał jutro nagłe pytanie?
  
 
Cytat:
2007-05-12 22:53:36, Bigelektron pisze:
U wazaj jednak co odpinasz bo 4 kostki nie sa asymetryczne i latwo je zamienic a wtedy np dmuchawa pracuje na 1 biegu bez wlaczania stacyjki.



Dziwne, ja jak wyciągałem kostki to zapamietywałem co i jak a później się okazało, że nie da się tego inaczej złożyć..całe szczęscie bo pamięć zawodna
  
 
Cytat:
2007-05-12 22:57:57, MisiekII pisze:
Dziwne, ja jak wyciągałem kostki to zapamietywałem co i jak a później się okazało, że nie da się tego inaczej złożyć..całe szczęscie bo pamięć zawodna


Robilem przekladke instalacji po pozarze ,zamontowalem 2 wiazki dostarczone przez klienta sczepione ze soba 2 wtyczkami jak sie pozniej okazalo zupelnie przypadkowo...no i zrobilem karpia,bo tez myslalem ze sie nieda.
  
 
Zrobiłem takjak mówił MisiekII: odłąćzyłem przewód od alternatora i sprawdziłem też skrzynkę przekaźników. Po odłąćzeniu i podłączeniu alternatora, auto ożyło. Było OK... przez 10 minut. Wyjazd i replay Tym razem nie pomogło już nic. Auto na hol i pod dom, szyby zamknąłem spinając kable pod tapicerką na krótko i do domciu... .... po drinku u kumpla
  
 
Ciąg dalszy: w poniedziałękk na szybko szukałem nadwornego elektryka, który zlitowałby się nade mną i wziął auto od razu. Udało się. Okazało się ze cała sprawa to kaszan spowodowana tym, że kabel masowy podłączony do karoserii nie miał dobrego połączenia- po malowaniu pasa przodu. Tyle tylko, że od malowania minęło 2 m-ce i nigdy dotą nic takiego się nie stało, żadnego znaku, że źle zmasowany. No nic- wybuliłem 102 zeta (bo jeszcze spierniczyłem bezpiecznik czy też przekaźnik (każdy mówi inaczej) od alternatora. Ten, który jest w puszcze przekaźników pod maską, 100A. Wszystkie cholery wyłaziły luźno a ten nie- pomyślałem, że może się zgrzał i stopił i nie chce wyjść. Zacząłem fgo wydłubywać i poszedł w drzazgi. Potem wyjąłem całą płytkę i okazało się, że jest od spodu przykręcony! Trochę się powkurząłem i pośmiałem z własnej głupoty... i minęła mi złość na furkę. Pozdrawiam wszystkich, którzy poświęcili choć chwilkę, żeby pomóc mi rozwiązać problem.
  
 
Dobrze, że już po problemie

Cytat:
2007-05-14 22:15:37, midget pisze:
Wszystkie cholery wyłaziły luźno a ten nie- pomyślałem, że może się zgrzał i stopił i nie chce wyjść. Zacząłem fgo wydłubywać i poszedł w drzazgi. Potem wyjąłem całą płytkę i okazało się, że jest od spodu przykręcony!



O kurcze, to dlatego ja też nie mogłem wyciągnąć.. dobrze ze dałem spokój