Udogodnienie dla piwoszy

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Jakieś 11 lat temu zaopatrzyłem się w pewne ciekawe udogodnienie dla kierowcy-piwosza (czyli dla mnie). Udogodnienie niestety jest niekompletne bo nie chciało zrobić prawa jazdy i dopiero niedawno udało mi się je namówić na kurs. Udogodnienie owo wyjeździło już 20 kursowych godzin i bierze dodatkowe jazdy. Twierdzi również że nie zda egzaminu z jazd bo ją zeżrą nerwy. Wywożę udogodnienie do lasu gdzie przekazuję esperynkę i twierdzę że jeździ znośnie. Jak zrobić żeby udogodnienie zdało za pierwszym razem i zaczęło wreszcie pomagać w trudnych momentach ? Konkretną pomoc tzn komu, ile, kiedy i jak poproszę na priv.
pozdrawiam piwosz wicio
  
 
TY ŁOBUZIACZKU
  
 
Dobrze powiedziane Jaco


Spokojnie i rozważnie, a da się zdać. Może nie za 1 razem, ale satysfakcja będzie duża. A kaska zaoszczędzona, w sam raz na aluski
  
 
No dobra, może głupie pytanie ale jestem w desperacji!!! Poprostu kciałbym jak najszybciej być jush wożonym
pozdrawiam wicio
  
 
W przypadku mojego udogodnienia u mnie mnie było zupełnie inaczej.

Zaczołem uczyć połówkę w ogóle jeździć samochodem. Zaczołem od VW passata , ale były problemy z ruszaniem ( jęk opon ),oraz biegami ( aż 5 do przodu ), wiec przesiadliśmy się na forda tranzita (na bliźniakach). Tu o dziwo nie było żadnych problemów z niczym ( ???? ), więc przesiadka na passata i znowu problemy j.w.
Drobne korekty w szkoleniu i było prawie O.K.

Następnie długo nic i .... pomysł mojej żony- zresztą wspólny z jej koleżanką na kurs prawka już na nowych zasadzch oczywiście.

iiiii...
zdały obydwie za pierwszym razem

Obecnie jestem happy--- wszelkie imprezy nie są mi groźne

Grunt aby nauki szły od nas a nie w las..
  
 
Oj nie denerwujcie mnie takimi opisami.
Ja nabyłem już niby gotowe udogodnienie z kwitami jak należy. No i co z tego?!
Nie działa i już!
A bo to auto za duże, a ruch za duży, a za daleko, a za blisko - to piechotą można itd.
Efekt taki, że większość imprez o suchym pysku i jeszcze na dodatek wiozę potem trzeźwe udogodnienie do domu (no może nie zawsze trzeźwe).
Oj biada mi biada.

Pozdr.
Wiesiek Porębny (Maestro)
  
 
Właśnie w ostatnią niedzielę przydał się domowy "zapasowy" kierowca. Spotkanie na wyjeździe.



To jest to....!!!
  
 
Na szczęście jak kupiłem to moja "stara" się pchała na fotel zastrzeżony dotychczas dla mnie. Przezimowała na fotelu pasażera, a teraz mam luxus... boję się niestety, że kiedyś powie: "Ty chlałeś w ubiegły weekend, a ja cię woziłam - dzisiaj zmiana - ja chleję, a ty kierujesz"... wtedy puszczę espero do żyda i kupię se rower