Z jednej strony trudno nie zgodzić się, że niezależnie od mocy, te przykładowe 2 litry trzeba czymś napełnić, ale...
Chyba raczej skłaniałbym się w kierunku mocy jako wyznacznika wydajności reduktora. Przemyślałem sprawę na przykładzie trzech dwulitrowców Toyoty

i nie tylko.
Jednostka "podstawowa" wolnossąca 133KM. Odmiana mocniejsza, również wolnossąca 154KM i uturbiona wersja odmiany mocniejszej w zależności od humoru skośnookich 180 do ponad 200KM. A wszystkie o tym samym oznaczeniu
Odmiana mocniejsza w stosunku do (mojej) podstawowej ma zmienioną głowicę i bardzo mocno rozbudowany kolektor ssący. Zatem zapewne jest w stanie zassać sobie więcej powietrza, a co za tym idzie - odpowiednio gazu. O wersji turbo nie ma co dyskutować, bo tam powietrze jest upychane w cylindry w zdecydowanie większych ilościach
Drugi przykład to 1,4 Toyoty (a konkretnie 1332cm ). Też 3 wersje z tym samym oznaczeniem silnika, ale rozpiętość mocy 68-75-86KM. Różnice: 68-75 inny kolektor ssący, 75-86 większa średnica przepustnicy i rury doprowadzającej powietrze, kolektor ten sam.
Prosty wniosek z tego, że moc rośnie wraz z iloścą spalanego paliwa, a niekoniecznie z pojemnością.
Po to wymyślili 4 zawory/cyl. żeby ułatwić napełnianie i opróżnianie cylindrów.
Ponadto, wszelakie zmiany tuningowe mające na celu podniesienie mocy koncentrują się na "udrożnieniu" dolotu żeby silnik mógł jak najwięcej zassać. Różnorakie stożki czy wkładki sportowe mają za zadanie obniżyć opory przepływu powietrza. Co zyskujemy ? Dodatkowe kucyki pod maską
Wydech w tuningu jest jakby sprawą wtórną i poniekąd oczywistą, bo jakoś sensownie trzeba te zwiększone ilości spalin odprowadzić.
Tak więc według mnie to moc wyznacznikiem dla reduktora, a nie pojemność. Owszem, przykładowe 2 litry tak, czy inaczej trzeba napełnić, jest tylko pytanie w jakim stopniu ?
Pozdro.