Witam.
To mój pierwszy post. Jeszcze nie jestem szczęśliwym (lub nie) posiadaniem Toyoty ale mam nadzieję że będę...
Problem jest taki:
Wyczaiłem ciekawą Corollę E11, 99 rocznik, 2.0 diesel, lekko usportowiona (tłumnik, amorki itp.), czarna perła, 230 tys przebiegu, niby wszystko ok ale... no właśnie "ale"... Samochód widać że nie był szanowany. Ogólnie ma sporo rysek i parę wgnieceń. Przy tylnej lewej lampie jest wgniecenie (szkło też ma lekką ryskę), lewy przedni błotnik - niewielkie wgniecenie przy drzwiach na wysokości szyby, prawy przedni błotnik - dość poważne wgniecenie przy lampie (szkło jest ok ale pękło mocowanie tuż przy górnej śrubce) widać że coś było lekko klepane i blaszka trochę "odeszła" - można wcisnąć palec wskazujący między nią a maskę. Maska bardzo lekko podgięta przy atrapie. Tylko na tych miejscach co wymieniłem widać lekkie oznaki rdzy. Spód super, zabezpieczony bez ubytków, środek bardzo ładny, silnik chodzi jak zegarek tylko ten wygląd zewnętrzny...

Dodam że samochodem jeździła głównie kobieta...

(bez urazy dla wszystkich kierowców kobiet...

) Kobitka chce 14000, myślę że za 13 by puściła... Jako znawcy i właściciele Corolli powiedzcie uczciwie - opłaca się???

Bo już sam nie wiem...