Wstęp:
Jak pare osób zgromadzonych na tym Forum wie miałem poważnego dzwona, ale temat Pomarańczy był poruszony wcześniej ponieważ brat chciał zanabyc takie auto, niestety okazało się że mój wypadek przyczynił się do tego że Pomarańcza przez najbliższe 2 tygodnbie będzie moim jedynym samochodem.
dzień -1, godzina 20:00, miejsce akcji: garaż Bodzia
Otwierając kolejną puszkę złotego napoju z mapą w dłoni Bodzio wytyczał trasę oraz instruował nas jak jechać co by zajechać. Bilety były już zakupione sprzęt spakowany, zapasy zrobione.. nic tylko instalowac się do pociągu i jazda..... Niestety zamierzone spożycie
jednej puszki nie wypaliło i powrót do domu był cięzki i kręty...
dzień 0, godzina 4:05
Obudził mnie wredny budzik, cholera jak ja nienawidzę tego dźwięku.... Po krótkiej litanii słow zacyznających się na k i na p podniosłem swoje obolałe po piatkowym wypadku ciałoz łóżka, wzięłem torbę wypchaną sprzętem i oczekiwałem na Długiego na przystanku. Godzina 4:58, Długi odpala kolejnego papierosa, pod nosem mamrotając: Jedną rzecz powierzyłem komunikacjii miejskiej jedną jedyną rzecz, a ona ją
. Rozchodziło się o to że autobus się spóźnił i zamiast 12 min do odjazdu mieliśmy tylko 6 i w ostatniej chwili zdążyliśmy. Godzina 5:30, gramy w Marynarza kto kima pierwszy, nie dokońca strawiony alkohol spożyty podczas narady u Bodzia daje o sobie znać, dzięki bogu ja wygrywam i polegam na 3/4 te drogi do Poznania, w Poznianiu przesiadka na pociąg do Kędzierzyna i po drodze poznanie osobiste kolegi Rożka z Klubu Zastavy i obejrzenie jego piekielnej maszynki. Po krótkich ceregielach doszliśmy do wniosku że wypada zobaczyć z którego peronu odchodzi nasz pociąg. Długi poszedł zobaczyć... Po jakiś 5 minutach podszedł do Rożka i mnie stojących przy żółtym potworku wyciągnął papierosa, zapalił i zdecydowanym tonem powiedział: nie ma takiego pociągu.... Ja załamany siedzimy w Poznaniu w sumie warto było by coś wykombinowac może z Katowic dojedziemy? Stojąc na hali dworca Poznań Zachodni słyszymy jak nie wyraźnym głosem odzywa się pani przez megafon: "pociąg do Przemyśla przez Leszno, Wrocław, Katowice wjeżdża na peron 5". Po krótkiej rozmowie z innymi oczekującymi przy kasie zostałem przepuszczony bez kolejki do okienka i zakupiłem 2 bilety do Katowic. W pociągu od Proboszcza pardon Konduktora dowiedzieliśmy się że ten pociąg do którego wsiedliśmy też jedzie przez Kędzierzyn Koźle. Wkońcu zaczeło nam się układać. W Raciborzu przywitał nas Paweł - sprzedający. Razem z Długim przystąpiliśmy do oceny samochodu (Długi ma to do siebie że zawsze patrzy na moje zakupy bez emocji i wyraża się o nich nader krytycznie co nie raz uchroniło mnie od niepotrzebnych wydatków). Długi poraz kolejny spojrzał się wyciagnął peta i powiedział: Dobra Gruby podpisuj papiery nie ma co..... po tej deklaracji jak równierz wizycie w kanale pojechaliśmy autem na przegląd. Ostatni przegląd był robiony w 2004 roku (w tym też roku auto poraz ostatni poruszało się po publicznych drogach) Ale Paweł dbał o nią o czym może świadczyć że przeszła pełny przegląd, diagnosta tylko przymknął oko na zużyty wachacz przedni prawy. Po pożegnaniu się z autem (żona śp byłego właściciela i syn -sprzedający Paweł) popłakali się gdy Pomarańcza powoli dostojnie oddalała się w mrok. Jechało się fajnie prędkośc oscylowała w granicy 90 -100 silniczek cichutko pracował sen z powiek Długiemu (który jako pierwszy poszedł spać w samochodzie) spędzał uszkodzony akumulator.... ale jechaliśmy to było najważniejsze. W Bedzinie podrzuciliśmy małą paczkę dla znanego i Tu Kancika, po poczęstunku w domu Kancika udaliśmy się w dalszą podróż krajową jedynką. od katowic po Łódź jechaliśmy około 100 -130 km/h, niestety pogoda była paskudna cały czas lało. po przejeździe przez Łódź trafiliśmy na Tirolota który wyprzedzał wszystko co jechało wolniej niż 95 km/h. Niestety kolo zjechał na postój pod Włocławkiem co zmusiło nas do zwolnienia do około 80. Jakieś 10 km od torunia postanowiliśmy zatankować i zapalić, tu dał się we znaki uszkodzony akumulator wysiadł zupełnie dzięki bogu łatwo odpaliliśmy Zastavke i podjechaliśmy kawałek za stacje gdzie Długi znów palił papierosa. Po instalacji do pomarańczy wrzuceniu biegu naszym oczom ukazała się straszne czerwone światło z górnej kontrolki z napisem TEMP. Długi w typowy dla siebie sposób zareagował: , po krótkiej rozmowie z wentylatorem chłodnicy (brak masy) jechaliśmy dalej. Około godziny 7mej zajechałem do domu.. heh to wszystko można powiedzieć jak było i bez cenzury (no może z drobną).
a to i Fotki:
po zakupie:
teraz:
[ wiadomość edytowana przez: Piorek dnia 2008-01-18 23:08:58 ]