FSO uzależnia , strzeż się , może jest jeszcze szansa

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
witam

FSO męczy mnie finansowo i psychicznie już od jakiś 3 lat
pierwszy fiat 125p to zero zastrzeżeń z mojej strony , 100% zapału i radości z jazdy zakończonej czołówką z drzewem

po ze złomowaniu fiata coś we mnie się zbierało , byłem nie spokojny ,niecałe 4 miesiące później kupiłem poloneza

kolejny FSO to również 100% satysfakcji z jazdy jednak zaprawionej nutką zwątpienia bo niby po co siedzieć rok w garażu , wymyślać jakieś patenty , kombinować ,spawać itp jak można by w sumie za podobną kasę bmw kupić i mieć już w serii lepsze auto , był to jednak czas kiedy każda przejażdżka FSO i zapięte boki rekompensowały czas zmarnowany w garażu

polonez zakończył życie efektownym dachem

znów jak poprzednio obiecałem sobie ,że to już koniec , nie minęły 2 miesiące a kupiłem fiata 125p ( wcale nie chciałem ale gdy się nim przejechałem wiedziałem ,że będzie mój )
to auto jest jednak pasmem frustracji
kupując je priorytetem była blacha , jest ona w super stanie , jednak silnik skończył się niemiłosiernie szybko , nabyłem kolejny na pierwszy rzut oka piękny silnik 1600 z poloneza , zero progów na cylindrach , zamontowałem , wyregulowałem i co , panewki dojebane , silnik ma buta jednak nie jest pewny - kiedy się skończy ( w między czasie kilka razy wyjmowałem stary , a to aby wymienić poduszki , a to co innego ), ,

w między czasie kupiłem 1600 dohc " do przeglądu " który okazał się trupem który zaraz miał się zatrzeć .

kilka razy podchodziłem do sprzedaży i za każdym razem po zapięciu kilku boków zaraz mi przechodziło

w niedziele miałem nim jechać na Ukrainę , wszystko wyszykowane a tu ni z dupy ni z pietruszki most się zmielił ( po prostu fiat ) , znów przyrzekałem sobie że to już koniec , kupuję bmw itp . jednak jak zwykle pojawiły się myśli , się wyremontuje , porobi i będzie gitara


sam walczę ze sobą i czuję ,że nie myślę rozsądnie ( to chyba już choroba )
to auto przecież nie ma prawa być ani szybkie ani bezawaryjne jednak jest w nim coś co nie pozwala mi go porzucić ( jeśli je sprzedam to chyba znak że się zestarzałem )

jak to wygląda u was , czy tylko ja przeżywam takie jazdy
  
 
hmmm


ja tych problemow nie znam, ale zalezy w którą stronę chcesz pójść porozmawiaj albo z bladym albo z marem125
  
 
wytrzezwiej
  
 
kiedy ja jestem ideowym abstynentem

widzę blady nawet na allegro wystawił swoją maszynę , coś w tym jest , napewno i tak jej nie sprzeda bo będzie żal
  
 
Cytat:
2008-04-25 23:00:40, rafal125p pisze:
kiedy ja jestem ideowym abstynentem widzę blady nawet na allegro wystawił swoją maszynę , coś w tym jest , napewno i tak jej nie sprzeda bo będzie żal

Tytuł strony
  
 
Cytat:
2008-04-25 22:55:44, Bart128 pisze:
wytrzezwiej


o łooo tutaj mash naczelnego fiataocholika
i on ci jeszcze doradza aby trzeźwieć
  
 
oj to ja mam chyba to samo...długo sie zasanawiałem czy nie sprzedać fiacinki i kupić jakiegoś typowego dupowoza, i co sie rozgladam za innym autem (najczęściej jak mi cos sie w 127 popsuje) to nie ma nic tak wspaniałego jak przejechanie sie po mieście na lansie hehe
  
 
już trąbię do okoła ,że bmw 3 kupuję za 2-3 miechy a tu znów tłuczą się chore pomysły po głowie , kalkulacje , wyliczenia itp

chyba tak musi być , chociaż chciał bym sobie wreszcie porajdować troszkę a nie jak nie brak mocy to brak sprzęgła , brak mostu itp.
  
 
problem latwy... kupujesz dupowoza a fiat stoi w garazu.

i po klopocie
  
 
dupowoza to ja mam , problem w tym ,że kantem chcę się bawić w kjs , a pamietam ile było roboty z polonezem zanim zaczeło to jakoś jeździć

ale co tam , problemu tak naprawde nie ma , wszystko rozbija się o kasę , nie ma się co oszukiwać ,że jest to sport tani , niestety musi kosztować
  
 
Cytat:
2008-04-26 20:40:42, rafal125p pisze:
dupowoza to ja mam , problem w tym ,że kantem chcę się bawić w kjs , a pamietam ile było roboty z polonezem zanim zaczeło to jakoś jeździć ale co tam , problemu tak naprawde nie ma , wszystko rozbija się o kasę , nie ma się co oszukiwać ,że jest to sport tani , niestety musi kosztować



cos za cos
  
 
bo trzeba raz solidnie sprzet przygotować , potem raz wystartowac , i ... naprawiać i doinwestowywać

było spytać kolegów , OHV się nadaje dla dziadków na grzyby jechać a nie do upalania!!!! każda złotówka wsadzona w ohv to zmarnowana złotówka .

Zbudowanie POŻĄDNEGO mocnego DOHCa , takiego co jedzie , to koszt około 6000-7000 zł . bil , hample , porobione resory i springi , hydro , obspawana buda itp .

inna inszość to taka że po skasowaniu jednego auta na drzewie , i przedachowaniu drugiego , oraz zabiciu motoru , mostu , sprzegła , przemyslał bym swój sposób prowadzenia i obchodzenia się z samochodem....
  
 
a ja jak czytałem dzisiaj classic auto to aż dumny jestem,że posiadam fso poloneza pisze co prawda po spożyciu ale i po trzeźwemu powiem,że te poldki i kanty wcale takie złe nie są,ludzie 20-30 lat temu śmigali na codzień tym i nie narzekali,fakt,nie było nic na rynku ale nawet do dziś miło wspominają te auta.

Ja tam nie zakończe swojej pasji z FSO,zawsze jakiś samochód z tej stajni będzie w moim posiadaniu
  
 
Cytat:
2008-04-26 21:07:41, Blady pisze:
inna inszość to taka że po skasowaniu jednego auta na drzewie , i przedachowaniu drugiego , oraz zabiciu motoru , mostu , sprzegła , przemyslał bym swój sposób prowadzenia i obchodzenia się z samochodem....



no auto używam zgodnie z przeznaczeniem czyli do zabawy bez zbędnego pier....nia się a ,że czasem przekraczam granice to inna sprawa

ale tak jak piszesz ; jak wpompuje się troche kasy to jakoś to będzie jeździć
i znów kurde stanęło na tym ,że brnę w ten gnój
  
 
Coś w tym jest fso jest jak narkotyk. Uzależnia błyskawicznie na całe życie. Mnie to wzięło już 3 dnia po narodzinach kiedy tata przywiózł mnie do domu fiatem 125p. Trochę później tzn w 1980 pojawił się polonez i od tamtej pory jeżdżę tylko poldkami. Odkąd uzyskałem prawko w 1993 miałem już 6 poldków. I chyba będzie kolejny. Przygód związanych z tymi autami miałem co niemiara ale wszystkie były pozytywne. No tylko raz zarżnąłem motor ohv, ą że był to bardzo mocny motor to był szybki remont i dalej to już brat nim hulał. generalnie mam strasznie ciężką nogę i cisnę ile wlezie ale jednocześnie dbam o stan techniczny auta, wszystko wymieniam na czas i zawsze są to oryginalne podzespoły albo lepsze od oryginałów. Ludzie patrzą na mnie jak na wariata, że jeszcze ktoś jeździ poldkiem a jak mówię ile wydaję na części to sięgają po telefon i dzwonią do psychiatryka po karetkę dla mnie. Teraz mam dwa polonezy jednego rovera jako dupowóz i borewicza którego od roku przerabiam na rajdówkę. Jako że mam mnóstwo obowiązków to przebudowa potrwa jeszcze trochę. Żona już się zdążyła przyzwyczaic do tego, że zawsze będzie jakiś polonez w domu. Inna sprawa że moja żona lubi sobie pojeżdzic poldoroverkiem bo jest czym pocisnąc i ten dźwięk - stożek w dolocie. Ale ostatnio Gosia zwaliła mnie z nóg stwierdzeniem " w aucie jest za cicho, zrób coś z tym, załóż inny wydech". Gosia uczy w liceum i jakiś czas temu gdy był przelot na końcu to cała szkoła wiedziała że Gosia jedzie do pracy. A wracając do głównego wątku dla mnie nie ma już szansy na jakiś samochód. Szukam rodzinnego kombi i myślę "volvo, ford mondeo, fiat marea, bmw...a może 125 w kombiaku?" . Teraz szukam właśnie takiego sprzętu. Żona się ucieszy.
  
 
za mna chodzi fiacior, typowy dzadkowoz z silnikiem ohv do bujania z predkoscia dozwoloną. ciezko cos znalesc w dobrym stanie za rozsadne pieniadze. strasznie bym chcial pojezdzic fiaciorem...... z wielka kierownica, zajebistymi fotelami... ehh...
  
 
dejta w Lublinie kupisz za małe pieniądze dobrego kanta
  
 
Cytat:
2008-04-26 21:07:41, Blady pisze:
OHV się nadaje dla dziadków na grzyby jechać a nie do upalania!!!! każda złotówka wsadzona w ohv to zmarnowana złotówka .



By Zy dura....
  
 
Cytat:
2008-04-27 13:56:51, JOZEF_STALIN pisze:
dejta w Lublinie kupisz za małe pieniądze dobrego kanta



A czyjego fiata Ty znowu chcesz przehandlować??? Hę??? U nas wbrew pozorom ciężko o ładnego kanta...
Ja kupiłem we Wrocku. Bart pod Warszawą. Zbity miał od zawsze w domu. Krzysiek szaraka kupił lata temu... I co widziałeś gdzieś na mieście inne ładne egzemplarze??? Ja tak jeżdżę i jak jakiś widzę to na chwilę przystaję i wiesz co po większości to jak mawia Krzycho "ch**em szyte te fiaty z lublina" - zaniedbane, zakatowane, blacharka robiona u kowala na wsi, malowana cholera wie czym i cholera wie jak... Ogólnie coraz trudniej ładnego kupić... Ostatnio widziałem w Końskowoli ładną kość słoniową - stan budy jak mój (chyba nawet folia nie zdjęta z dywaników) - jakiś dziadek wywiózł na złom i chciał papier dostać. Wogóle nie chciał rozmawiać o sprzedaży za 100 czy 200 PLN - wolał za darmo zezłomować. Koleś ze złomu powiedział, że teraz trzeba czekać będzie dwa lata, żeby go znowu zarejestrować. Narazie jest nie pocięty (i podobno nie będzie cięty) więc jak co to wiesz gdzie stoi. rarytaśny jest ale pod chmurką przebywa...
Pomijam, że kolesie na elizówce sprzedają za niemiłosiernie dużą kasę fiaty "od pierwszego właściciela"