Niezły numer wyciął mi akumulator w Skodzie- na szczęscie nieświadom niczego - do polski po dwóch tygodniach urlopu udało mi sie dojechać , ale juz na miejscu - wysiadł. Akumulatro w sumie nie stary (dwa i pól roku) chodził w miare dobrze. Sam jestem sobie troche winien bo nie sprawdziłem poziomu elektrolitu przed wyjazdem. Ale po kolei...Skoda stała sobie tydzień na parkingu w Bibione , a temperatury dochodziły do 36 stopni. Pod rozgrzaną maska pewnie było jeszcze więcej.Zwłoch pojechalem na węgry gdzie chłodniej wcale nie było i znów niewiele jeździłem , a skodzina stała w pełnym słoneczku. na ale odpaliła i przyjechalismy bez problemów do Suchej besk gdzie przebywaja moi rodzice, no i juz w Polsce(uff) - bateryjka nie była w stanie zakręcić. Trochę mnie to zdziwiło bo w końcu zrobiłem przwie 2,5 tys km więc powinien być naładowany. Ale cos mnie z ojcem tknęło i zanim podłączyłem prostownik wyciągnąlem go żeby sprawdzic stan elektrolitu - odkręcam korki , zaglądamy...a tam kompletnie sucho!!! Całkowicie wyparował elektrolit

(No ale chyba jeszcze nie jest tak źle bo po wlaniu ok. litra wody i parogodzinnym spokojnym ładowniu - akumulatorek powrócił do normy.Niestety to samo miałem władzie , która również stała sobie pod blokiem podczas mojej nieobecności.Odreciłem korki i wody też było bardzo mało. Mieliscie takie problemy???Cholera - teraz podczas upałów będe sprawdzał poziom elektrolitu chyba co tydzień..