Witam bardzo serdecznie,
Nie znalazlem innego odpowiedniego działu, i mam nadzieję, że Wa nie zaśmiece forum.
Mam dość nietypowy problem, a mianowicie. Wczoraj pożyczłem samochód sąsidce, luz, mam AC w razie czego, sobie myślę. Wszystko było OK, aż wróciła i wsadziła sie w kawałek płotu, można przyjąć, że wsadzila się w słupek. Byłem w szoku trochę, bo jak do jasnej ciasnej można się wsadzić w słupek, przy prędkości na pewno nie większej jak 20km/h? No nic, pytam się spkojnie jak do tego doszło, a ona mi wyjeżdza, że jej hamulce nie zadzialały (WTF?!). No to ja wsiadam do wozu, odpalam go, by wspomaganie chodziło, wciskam sprzęgło i staczam się lekko z górki, hamuje, no działaja do diabła. Troszkę się rozpędzam, działają! I tu pojawia se moje pytanie, czy hamulce, sobie moga tak w 1 chwili nie dzialać, a zaraz potem znowu dzialac? Fakt, auto stało, pół roku nieużywane, i z tego co wiem [ja sie dobrze nie znam na tych rzeczach jakby co

] było coś z tarczami czy klockami, no ale jeździłem samochodzem i wyhamowywał spokojnie przy 70km/h. No więc jak to z tym jest? Czy ona poprostu próbuje zwalic wszystko na samochód [wiedziała, że hamulce troche słabiej hamują niz normalnie powinny], czy poprostu pomyliła sobie gaz z hamulce i nie zahamowała na czas [pewnie na sprzęgle podjeżdzała].
Z góry dziekuje, za odpowiedź i pozdrawiam
